Port Miasteczka Lorda Hewetta

Lord Chester - niedawny zwycięzca nad flotą Tyrellów - poprowadził swoje oraz wspierające okręty na Dębową Tarczę, prosto na Miasteczko Lorda Hewetta. Flota płynęła pod pełnymi żaglami, nie kryjąc się przed oczami nieprzyjaciela. Chester zmiażdżył okręty Hewetta i Serry'ego przed kilkoma dniami, nie miał czego się obawiać od swoich wyspiarskich sąsiadów. Mógł za to jasno dać im do zrozumienia co spotkało ich ludzi.
Nieliczny garnizon miasteczka wraz z mieszkańcami postanowił jednak schronić się w twierdzy Hewettów i nie stawać do walki z liczną, groźnie wyglądającą flotą. Lord Chester zajął więc okręty mieszkańców wyspy jakie jeszcze pozostawały w porcie i odesłał ciało lorda Hewetta do zamku w obstawie rycerzy pod chorągwią pokoju. Wkrótce jego okręty opuściły Dębową Tarczę.
Na razie na wodach królowały okręty Równin, a chorąży Wysogrodu mogli jedynie głowić się i zadawać sobie pytanie "Gdzie są nasi "sprzymierzeńcy" z Żelaznych Wysp?".

Atak na Południową Tarczę okazał się sukcesem. Teraz Wybrańcy Krasnala pożeglowali na jej dębową siostrę, gdzie rządzili Hewettowie. Kolejne łatwe źródło zarobku... Przed opuszczeniem poprzedniej wyspy Karzeł nakazał jeszcze spakować wszystkie kruki, ponieważ mogły mu się przydać.
Pod osłoną nocy mała flota Karła zbliżała się do przystani Miasteczka Lorda Hewetta. Mieli zamiar zastosować standardową strategię. Okręty podpływają do portu, pluteje i osłony są już gotowe na pokładach, strzelcy i machiny spuszczają grad pocisków na osadę, a po przybiciu do brzegu piechota przypuszcza natarcie. Po zdobyciu przystani zdejmują sprzęt oblężniczy ze statków i rozkładają mając na oku zamek, okręty jeżeli zasięg machin pozwoli mogą go bombardować. Kiedy wszystko będzie rozłożone wstrzymają ostrzał i wyślą do zamku gońca z ofertą poddania się na zasadzie - oddajcie całe złoto, broń oraz zapasy. Mieszkańców przystani ludzie Gerolda mieli łapać do niewoli, majątki mogli zagrabić po zabezpieczeniu terenu na standardowych zasadach.
Kiedy ten szturm zostanie zakończony pozostanie skorzystać z kruczarni gospodarza i rozesłać po całym Westeros wieści o zbliżających się wielkich igrzyskach w Lys.

Atak na Południową Tarczę faktycznie był sukcesem, ale na Dębowej Tarczy było trochę inaczej. Pod osłoną ciemności okręty wpłynęły do przystani i z uprzednim przygotowaniem wszystkiego rozpoczęły ostrzał. Wybuchły pożary, których nikt nie gasił. Nie dało się słyszeć żadnych krzyków. Ludzie Karła schodząc na brzeg szybko odkryli, że osada jest opuszczona, a ludność nie zostawiła w zabudowaniach nic wartościowego. Do zamku (którego nie da się ostrzelać z morza) popędził goniec i całkiem szybko wrócił z wieścią o kapitulacji. Kasztelan ponoć prosił jedynie o okazanie litości i nie czynienie ludziom krzywdy. Wkrótce też ludzie lorda Hewetta wystawili przed zamek złoto i uzbrojenie.

To zwycięstwo było... szybkie. Karzeł nie spodziewał się czegoś podobnego, oczekiwał, że obfitym strumieniem poleje się krew tak jak na drugiej wyspie. Cóż, jego żołnierze nie pograbią sobie, ale przynajmniej wszyscy przeżyją, nikt nie zostanie ranny i oszczędzą sobie zmęczenia. Z racji jednak na brak plądrowania oznajmił, że po powrocie na Lys mogą oczekiwać premii - w końcu budzili taka grozę, że zamki same przed nimi padały, więc się należało. Mieszkańców zamku zapewnił, że ich kapitulacja oraz wydane skarby w pełni wystarczą i poprosił jedynie jeszcze o użyczenie kruczarni*. Dzięki wykorzystaniu tutejszych kruków oraz tych z Południowej Tarczy miał zamiar rozesłać listy do wszystkich zamków Westeros... Jego ludzie tymczasem zapakowali zdobycze na okręty - a także zajęli wszystkie kupieckie jednostki wraz z towarami w porcie - i szykowali się do wypłynięcia. Lys czekało...

*dogadane z MG, że pozwolili