Morze
Strona 1 z 2 • Share
Strona 1 z 2 • 1, 2
Morze
~~*~~
Ostatnio zmieniony przez Karmazynowy Trafalgar dnia Nie Lut 25, 2018 9:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
16.04.336 AC
To był szczęśliwy dzień dla panienki Pesidonvertino, bowiem w końcu od bardzo wielu dni miała okazję spotkać na swojej drodze statek który można było złupić. Załoga Purpury także na pewno się cieszyła, w końcu tylko ich kamraci z galery, mieli szansę skosztować krwi. Gdy do uszu Etain doszła wiadomość o statku na horyzoncie, siedziała własnie w swojej kajucie. Szybko wyszła z pokoju i stanęła na dziobie. Spojrzała przed siebie i się szaleńczo uśmiechneła.
- Przygotować skorpiony i balisty, gotować się do abordażu! - wykrzyczała. - Kierunek, okręt przed nami! - dokończyła i się odwróciła, uśmiechając do załogi, jej kamraci odwzajemnili uśmiech już biegnąc do wymierzonych ich zadań, na pewno cieszyli się z okazji jakiej doznali. Trafalgar odczekał chwilę, aż niewolnicy przyniosą jej tron i na nim usiadła, kazała im także przynieść jej miecz i strój do walki, też chciała się zabawić.
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
Zajęcie statku okazało się dziecinnie proste, ponieważ nie był on nawet obsadzony jakąkolwiek gotową do walki załogą. Żadnej obstawy najemników, ani nawet pasażerów wiedzących co nieco o walce. Kilku marynarzy rzuciło się jedynie na piratów z pałkami, ale jeden trup i kilka złamań szybko zniechęciły resztę. Okręt nie był też wielkim łupem. Ładownia była pusta, a kupiec nim płynący do bogatych nie należał. Etain mogła jedynie zagarnąć złoto jakie posiadali i zadecydować co zrobić z załogą oraz kapitanem.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Morze
Zawód jaki spotkał Etain był wręcz niewyobrażalny, nie było nikogo kto umiałby walczyć. Jedynie paru odważnych marynarzy, ale śmierć jednego od razu nakłoniło resztę do poddania okrętu. Trafalgar weszła na statek i rozejrzała się po nim, nie wyglądał na bogaty. Kazała wynieść z ładowni wszystkie rzeczy, jakie w niej były. Tu był kolejny zawód, nie było nic. Panienka Pesidonvertino była tym faktem mocno rozeźlona, kazała przywiązać kapitana do jednej z szalup zdobytego okrętu i podpalić go na otwartym morzu. Przynajmniej tyle mogła dostać od tego człowieka.
Zdobyte złoto, w całości rozdała swoim podwładnym, natomiast marynarzom dała wybór - śmierć, niewolnictwo lub dołączenie do załogi. W przypadku tego pierwszego, ostrzegła że skończą podobnie co ich kapitan. Na koniec dowiedziała się jak nazywa się jej nowy okręt, a potem zasiadła na swoim tronie i oglądała mały spektakl.
Zdobyte złoto, w całości rozdała swoim podwładnym, natomiast marynarzom dała wybór - śmierć, niewolnictwo lub dołączenie do załogi. W przypadku tego pierwszego, ostrzegła że skończą podobnie co ich kapitan. Na koniec dowiedziała się jak nazywa się jej nowy okręt, a potem zasiadła na swoim tronie i oglądała mały spektakl.
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
Etain ku zdziwieniu wszystkich trafiła na bardzo zatwardziałą moralnie załogę, która w dużej mierze brzydziła się piractwem. Niewiele ponad jedna czwarta zechciała dołączyć, prawie połowa wybrała niewolnictwo, a kilkudziesięciu wolało zginąć. Problem był jednak taki, że o ile nie miała zamiaru spalić ich z okrętem, to mogło zabraknąć szalup, ponieważ ostała się tylko jedna.
Nowy okręt natomiast nosił niezbyt wyrafinowane miano "Onuca". Najwyraźniej pierwszy kapitan miał dziwny gust co do nadawania imion, albo też niezrozumiałe poczucie humoru. Jego następcy natomiast nie śpieszyli się by cokolwiek zmieniać.
Co do kapitana zaś... Trzeba było przyznać, że miał dobre płuca. Żaden z obecnych na statku piratów dawno nie słyszał by człowiek tak się darł. Jak na podpalonego żywcem wytrzymał też zaskakująco długo.
Nowy okręt natomiast nosił niezbyt wyrafinowane miano "Onuca". Najwyraźniej pierwszy kapitan miał dziwny gust co do nadawania imion, albo też niezrozumiałe poczucie humoru. Jego następcy natomiast nie śpieszyli się by cokolwiek zmieniać.
Co do kapitana zaś... Trzeba było przyznać, że miał dobre płuca. Żaden z obecnych na statku piratów dawno nie słyszał by człowiek tak się darł. Jak na podpalonego żywcem wytrzymał też zaskakująco długo.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Morze
"Onuca", ta nazwa była do zmiany, kompletnie się jej nie podobała. Kazała więc przynieść z okrętowej kuchni butelkę jakiegoś grogu, stanęła na dziobie i rozbiła ją nadając statkowi nową nazwę.
- Powitajcie Miłosierdzie Gogossos. - spojrzała na nowy nabytek ludzki, który miał zacząć się cieszyć. W końcu był to ich okręt.
Gdy przyszła jednak kolej na podzielenie załogi, Trafalgar się miło zaskoczyła. Aż czterdziestu śmiałków wolało śmierć, dziewczyna wzięła sobie więc za punkt honoru przekonać ich do jednej z pozostałych dwóch opcji. Kazała Alexandrowi, który zawsze stał u jej boku, wyprowadzić z tej gromady jednego z mężczyzn i rozerwać mu koszulę. Następnie miał wykonać tak zwanego Krwawego Orła, coś co ponoć praktykowali kiedyś Andale - gdy byli jeszcze w Essos - mrożące krew w żyłach przedstawienie miało doprowadzić ich do jednego wniosku, albo się poddadzą, albo skończą podobnie. Etain spojrzała na nich słodkim wzrokiem i czekała na reakcję.
Spektakl którego głównym bohaterem był poprzedni kapitan statku, bardzo się podobał pannie. Dawno nie widziała tak wytrwałego na ogień człowieka, gdy jego głos zaczął słabnąć, a w końcu zamilkł trochę pożałowała że tak szybko z nim skończyła. Chwilę jeszcze pooglądała trumnę kapitana, a potem kazała dwójce ze swych ludzi, posłać tę łódkę na dno. W końcu nie mogło nigdzie być śladu po jej pirackim procederze.
- Powitajcie Miłosierdzie Gogossos. - spojrzała na nowy nabytek ludzki, który miał zacząć się cieszyć. W końcu był to ich okręt.
Gdy przyszła jednak kolej na podzielenie załogi, Trafalgar się miło zaskoczyła. Aż czterdziestu śmiałków wolało śmierć, dziewczyna wzięła sobie więc za punkt honoru przekonać ich do jednej z pozostałych dwóch opcji. Kazała Alexandrowi, który zawsze stał u jej boku, wyprowadzić z tej gromady jednego z mężczyzn i rozerwać mu koszulę. Następnie miał wykonać tak zwanego Krwawego Orła, coś co ponoć praktykowali kiedyś Andale - gdy byli jeszcze w Essos - mrożące krew w żyłach przedstawienie miało doprowadzić ich do jednego wniosku, albo się poddadzą, albo skończą podobnie. Etain spojrzała na nich słodkim wzrokiem i czekała na reakcję.
Spektakl którego głównym bohaterem był poprzedni kapitan statku, bardzo się podobał pannie. Dawno nie widziała tak wytrwałego na ogień człowieka, gdy jego głos zaczął słabnąć, a w końcu zamilkł trochę pożałowała że tak szybko z nim skończyła. Chwilę jeszcze pooglądała trumnę kapitana, a potem kazała dwójce ze swych ludzi, posłać tę łódkę na dno. W końcu nie mogło nigdzie być śladu po jej pirackim procederze.
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
Płonący i wrzeszczący kapitan? Załoga jakimś cudem wytrzymała ten sposób zastraszenia. Może to dlatego, że ich dowódca był na dryfującej szalupie i dźwięki jego wrzasku powoli się oddalały, a smród palonego ciała nie docierał do ich nozdrzy? Może po prostu kapitan nie cieszył się osobistą sympatią czy lojalnością? Kto wie... Widok jednego z towarzyszy, którego potraktowano tak brutalnie na pokładzie, tuż przed ich oczami był jednak o wiele bardziej drastyczny. Cholerni piraci nawet zabić nie umieli człowieka czysto. Widząc okrutną śmierć i słysząc niemiłosierne wrzaski trzy czwarta tych co wybrali śmierć dołączyła do Etain, a kilku wolało zostać niewolnikami. Jeden śmiałek wciąż jednak wolał oddać życie niż służyć jako korsarz lub oddać wolność.
Zrekrutowanie tych ludzi zamiast zabicia ich było zdecydowanie dobrym krokiem w stronę zwiększenia sił piratów, którzy wciąż mieli wiele wolnego miejsca na okrętach. Pytanie jednak czy tak zaciągniętym ludziom można zaufać?
Zrekrutowanie tych ludzi zamiast zabicia ich było zdecydowanie dobrym krokiem w stronę zwiększenia sił piratów, którzy wciąż mieli wiele wolnego miejsca na okrętach. Pytanie jednak czy tak zaciągniętym ludziom można zaufać?
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Morze
Krwawy Orzeł spełnił swoje zadanie, większość śmiałków została złamana i wybrali pierwszą opcję. Ostatniego, który pozostawał przy swoim księżniczka postanowiła całkowicie upodlić, mając gdzieś jego chcę czy nie chcę, teraz należał do niej. Nakazała go rozebrać i znaleźć dla niego łańcuchy, od teraz był osobistym zwierzątkiem Trafalgara, a kilku nowych niewolników miało wybudować mu budę.
Na koniec, Etain postanowiła że nowi piraci nie dostaną tych samych praw co starzy załoganci, mieli oni zostać przemieszani z innymi załogami, w taki sposób że mieli stanowić mniejszość. Do tego mogli poruszać się jedynie pod pokładem i nie mieli dostępu do zbrojowni. Po powrocie na Gogossos, mieli zostać poddani resocjalizacji w pirackim wydaniu. Gdy już wszystko było gotowe, powiększona flota Karmazynowego wypłynęła ku pierwszemu z miast Zatoki Niewolniczej.
Na koniec, Etain postanowiła że nowi piraci nie dostaną tych samych praw co starzy załoganci, mieli oni zostać przemieszani z innymi załogami, w taki sposób że mieli stanowić mniejszość. Do tego mogli poruszać się jedynie pod pokładem i nie mieli dostępu do zbrojowni. Po powrocie na Gogossos, mieli zostać poddani resocjalizacji w pirackim wydaniu. Gdy już wszystko było gotowe, powiększona flota Karmazynowego wypłynęła ku pierwszemu z miast Zatoki Niewolniczej.
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
25/04/336AC
Wracając z miast Zatoki Niewolniczej Etain po raz kolejny wpadła na kupiecki okręt i dokonała abordażu. Tym razem kupiec był trochę bogatszy od poprzedniego biedaka, posiadał nawet kilku ochroniarzy, acz pięciu najemników złożyło broń na widok dziesiątek piratów. Życie było im jeszcze miłe. Ładownie galery okazały się tym razem pełne, handlarz przewoził wino i aksamity, które będzie można wykorzystać lub sprzedać z zyskiem. Ponadto jego pobrzękująca wesoło od złotych monet sakiewka trafiła w ręce pani kapitan. Pozostawało teraz zadecydować co uczynić z pojmaną załogą oraz jej okrętem.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Morze
Już trzeciego dnia od wypłynięcia z portu, Etain natrafiła na kolejną okazję. Był to statek kupiecki, który z daleka wyglądał na całkiem przyzwoitą łajbę. Długo się nie zastanawiając, Trafalgar rozkazała ścigać okręt. Dopadli go po dwóch kwadransach, lecz tak jak w poprzednim wypadku ludzie panienki Pesidonvertino nie mogli zmoczyć swych ostrzy w niczyjej krwi. Na pewno byli mądrzejsi od swych poprzedników z Miłosierdzia Gogossos, lecz niewątpliwie mniej waleczni.
Gdy tylko spod pokładu wyciągnięto wszystkie towary, a ze skrzyń w kajucie kapitana wszystkie pieniądze, Etain mogła zabrać się do wystawienia przedstawienia. Tak jak w poprzednim przypadku, postanowiła zrobić Krwawego Orła - na kapitanie. Uprzednio obwieściła wszystkim że mają trzy opcje, umrzeć jak ich kapitan, zniewolić się lub zakosztować całkiem przyjemnego życia pod jej berłem. Trafalgar kazała przy okazji wygramolić spod pokładu jednego niewolnika i jednego "pirata" z Miłosierdzia. Kontrastowali ze sobą bardzo mocno, ten pierwszy był wychudzony, brudny i przestraszony. Ten drugi, wyglądał na czystego, najedzonego i promieniującego. Zabieg ten miał wpłynąć na wyobraźnię marynarzy ze zdobytego okrętu.
Etain w czasie gdy wszyscy dokonywali swojego wyboru, siedziała na swoim tronie, a obok przykuty do łańcucha leżał ten jeden śmiałek który poprzednim razem mimo wszystko, wybrał śmierć.
Gdy tylko spod pokładu wyciągnięto wszystkie towary, a ze skrzyń w kajucie kapitana wszystkie pieniądze, Etain mogła zabrać się do wystawienia przedstawienia. Tak jak w poprzednim przypadku, postanowiła zrobić Krwawego Orła - na kapitanie. Uprzednio obwieściła wszystkim że mają trzy opcje, umrzeć jak ich kapitan, zniewolić się lub zakosztować całkiem przyjemnego życia pod jej berłem. Trafalgar kazała przy okazji wygramolić spod pokładu jednego niewolnika i jednego "pirata" z Miłosierdzia. Kontrastowali ze sobą bardzo mocno, ten pierwszy był wychudzony, brudny i przestraszony. Ten drugi, wyglądał na czystego, najedzonego i promieniującego. Zabieg ten miał wpłynąć na wyobraźnię marynarzy ze zdobytego okrętu.
Etain w czasie gdy wszyscy dokonywali swojego wyboru, siedziała na swoim tronie, a obok przykuty do łańcucha leżał ten jeden śmiałek który poprzednim razem mimo wszystko, wybrał śmierć.
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
Kolejny raz Etain trafiła na bardzo lojalną i przyzwoitą załogę. Najemnicy zgodzili się dołączyć do piratów, w końcu i tak byli tu dla płaconego grosza. Reszta natomiast... Ponad jedna czwarta się przyłączyła, połowa wolała być niewolnikami niż pieprzonymi piratami, zaś równe trzy dziesiątki wybrały śmierć wraz ze swoim kapitanem.
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Morze
Powtórka z rozrywki, a więc tak jak poprzednio, załoga tego okrętu wolała wieść życie niewolnicze lub po prostu umrzeć. Ci drudzy, jednak nie zdawali sobie pojęcia z tego, jak bardzo będzie to krwawa i okrutna śmierć. Gdy tylko kapitan umarł, Etain wylosowała jednego z tłumu "na śmierć" i postanowiła się nim trochę zabawić. Dała nożyce jednemu ze swoich ludzi i kazała nakarmić więźnia jego własnymi jądrami. Miał dokładnie przeżuwać i niczego nie wypluwać. Gdy zajął się jednym, miał wziąć się za kolejnego i tak, aż reszta zmieni zdanie, lub po prostu umrą.
Przy okazji, Etain rozkazała dowiedzieć się jak ta łajba nazywa. Po prostu mieli spojrzeć na jej bok, lub się kogoś zapytać. Jeśli jej się ponownie nie spodobała, ochrzciła statek nazwą "Gniewem Lorath". Gdy tylko przedstawienie się zakończyło, nowi piraci zostali porozdzielani na wszystkie statki rosnącej armady Trafalgara i mieli jak na razie stać z dala od broni i od górnego pokładu.
Przy okazji, Etain rozkazała dowiedzieć się jak ta łajba nazywa. Po prostu mieli spojrzeć na jej bok, lub się kogoś zapytać. Jeśli jej się ponownie nie spodobała, ochrzciła statek nazwą "Gniewem Lorath". Gdy tylko przedstawienie się zakończyło, nowi piraci zostali porozdzielani na wszystkie statki rosnącej armady Trafalgara i mieli jak na razie stać z dala od broni i od górnego pokładu.
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
Ci ludzie chcieli śmierci. Pogodzili się z nią. Dlaczego mieli więc stać jak owce i potulnie czekać na zgon w męczarniach? Wszyscy niechętni dołączeniu lub niewoli mężczyźni z załogi, których czekać miały tortury, zaatakowali piratów. Brak broni, organizacji czy doświadczenia działał nie ich niekorzyść, jednak dostali to czego chcieli. Szybką śmierć. No... prawie wszyscy, ponieważ czterech z nich rannych udało się pojmać. Zabili w swoim zrywie dwóch piratów, a trzech ranili.
Okręt, jak Etain dowiedziała się po tym małym buncie, nosił miano "Kołysanka". Załoganci Trafalgara zaś po dzisiejszym popisie - zwłaszcza ci najnowsi rekruci z Sothoryos oraz portów - zaczynali mieć wątpliwości czy ich kapitan umie radzić sobie z żywym towarem.
Okręt, jak Etain dowiedziała się po tym małym buncie, nosił miano "Kołysanka". Załoganci Trafalgara zaś po dzisiejszym popisie - zwłaszcza ci najnowsi rekruci z Sothoryos oraz portów - zaczynali mieć wątpliwości czy ich kapitan umie radzić sobie z żywym towarem.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Morze
Etain siedziała na swoim tronie i z nieco znudzoną miną oglądała jak co kolejni więźniowie zostają pozbawieni ich męskości. Wtem zdarzyło się to na co liczyła, powstali. Trafalgar od razu podskoczyła ze swojego siedziska i dobyła broni.
- W końcu! Chłopcy zabawcie się! - powiedziała i zaczęła oglądać jak jej chłopcy biją rebeliantów. Ostatecznie pokonali ich dość szybko, a jak się okazało że kilku piratów straciło życia, trochę to ją przejęło. Podeszła do ciał i smutnie na nich spojrzała, po czym odezwała się. -Zginęli wspaniałą śmiercią. - po czym podniosła wzrok na resztę swoich kamratów i dopowiedziała. - Tego samego życzę wam. - potem podeszła do pozostałych przy życiu powstańców i obrzuciła ich pogardliwym wzrokiem. - Tych ostańców daje na własność wam, moja załogo. Zróbcie sobie z nich kurwy, czy co tam chcecie. - powiedziała i się uśmiechnęła, miała nadzieję że zadowoli to jej ludzi. Potem powróciła do tronu i na nim spoczęła, zaczekała aż nowi niewolnicy i piraci zostaną przetransportowani w odpowiednie miejsca, a potem postanowiła wydać swoim ludziom łup, mieli do podzielenia pięćdziesiąt złotych smoków, reszta została w kuferku dla Pesidonvertino. Ponadto pozwoliła na wytoczenie pięciu beczek i rozpicie ich, aczkolwiek dopóki nie mieli dotrzeć w bezpieczniejszą dla nich okolicę, mieli się trochę ograniczać. W końcu nigdy nie wiadomo gdy trafią na wroga.
- W końcu! Chłopcy zabawcie się! - powiedziała i zaczęła oglądać jak jej chłopcy biją rebeliantów. Ostatecznie pokonali ich dość szybko, a jak się okazało że kilku piratów straciło życia, trochę to ją przejęło. Podeszła do ciał i smutnie na nich spojrzała, po czym odezwała się. -Zginęli wspaniałą śmiercią. - po czym podniosła wzrok na resztę swoich kamratów i dopowiedziała. - Tego samego życzę wam. - potem podeszła do pozostałych przy życiu powstańców i obrzuciła ich pogardliwym wzrokiem. - Tych ostańców daje na własność wam, moja załogo. Zróbcie sobie z nich kurwy, czy co tam chcecie. - powiedziała i się uśmiechnęła, miała nadzieję że zadowoli to jej ludzi. Potem powróciła do tronu i na nim spoczęła, zaczekała aż nowi niewolnicy i piraci zostaną przetransportowani w odpowiednie miejsca, a potem postanowiła wydać swoim ludziom łup, mieli do podzielenia pięćdziesiąt złotych smoków, reszta została w kuferku dla Pesidonvertino. Ponadto pozwoliła na wytoczenie pięciu beczek i rozpicie ich, aczkolwiek dopóki nie mieli dotrzeć w bezpieczniejszą dla nich okolicę, mieli się trochę ograniczać. W końcu nigdy nie wiadomo gdy trafią na wroga.
Etain Pesidonvertino.- Liczba postów : 116
Data dołączenia : 22/12/2017
Re: Morze
30/04/336AC
Pozostawione przez Etain statki kierowały się do domu z Zatoki Niewolniczej. Ich dowódcy odwiedzili Meereen i Yunkai w poszukiwaniu rekrutów, jednak przez niechętne piratom przez ich ostatnie napady miasta nie ułatwiały prowadzenia naboru. Chętnych niestety również nie było wielu. Korsarze dyskretnie przeszukali mroczniejsze dzielnice miast oraz podejrzane tawerny, lecz efekty wciąż pozostawiały wiele do życzenia. Na okręty Grimtongue'a zaciągnęło się jedynie pięćdziesięciu pięciu ludzi. Nie była to wielka liczba, jednak każda para rąk do łupienia kupieckich statków zapewne się przyda. Podobnie z wysiłkami w odbudowie Gogossos oraz obronie zrujnowanego miasta na wypadek agresji ze strony Volantis lub innego tępiciela piractwa, która przez wzgląd na wielką aktywność morskich banitów mogła z dużym prawdopodobieństwem wkrótce nadejść.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Morze
Ranek 28 Czerwca (o ile w Porcie jest 30)
Początkowo Bard podróżował na jednym z wielu okrętów Shotoku nawet jej nie widząc.
Wszystko było zasługą Gerolta, który znał swojego towarzysza i wiedział co ten potrafi zmalować. Kiedy zabierał się za jakąś zwykłą kobietę groziła im co najwyżej pogoń jakiegoś ojca, albo brata tudzież braci. Nic z czym srebrnowłosy nie byłby wstanie sobie poradzić.
Dobieranie się do księżniczki mogło się natomiast skończyć źle, bardzo źle. Już nie jeden się o tym przekonał.
Jednak gdy wsiadali na okręty w Nowym Ghis Bard władował się na statek księżniczki. Geroltowi nie pozostało nic innego jak próbować go trzymać jak najdalej od niebezpiecznej kobiety.
Przez jakiś czas to się udawało, aż wreszcie któregoś ranka Bard wymknął się na pokład. Usiadł sobie wygodnie, wziął swą lutnię w dłonie i zaczął grać najlepiej jak umiał.
Jeśli Shotoku też pojawiła się na pokładzie to zaczął się w nią intensywnie wpatrywać. Nie robił tego nachalnie, tak jakby rozbierał ją wzrokiem, ale tak jak patrzy się na piękny obraz. Uśmiechał się przy tym miło i przyjaźnie, nie przestawał też grać na swoim instrumencie.
- MG:
- Chcem rzuty na uwodzenie, ale takie adekwatne do sytuacji, czy gra na lutni się podoba, co myśli o przyglądaniu się Barda itd. Nie tak jak amator Jon liczący, że po wymianie 2 zdań ściągnie majtki
Bard.- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 22/06/2018
Re: Morze
Jak co dzień, Shotoku postanowiła poświęcić trochę swojego czasu na rozmowy z żołnierzami i przekonywaniu ich o świetności celu który ich prowadzi. Trzeba było w końcu trochę pokrzepić żołnierzy, zwłaszcza niewolników którzy dopiero co dołączyli do jej armii, była im naprawdę wdzięczna.
Gdy przechodziła z jednego końca statku na drugi, usłyszała gdzieś ciche dźwięki lutni i głos jakiegoś mężczyzny, najwyraźniej śpiewał. Księżniczka podeszła bliżej miejsca skąd dochodziły dźwięki i wyjrzała zza rogu, zobaczyła mężczynę, całkiem przystojnego który dość dobrze posługiwał się swoimi umiejętnościami. Choć Shotoku nie była fanką muzyki, musiała przyznać że w jego pieśni coś musiało być.
W pewnym momencie ich wzrok się spotkał, a ją oblał promienisty rumieniec. Mężczyzna pomimo bycia niewyobrażalnie przystojnym, miał też coś w oku, takie przyjazne spojrzenie - dobrego człowieka. W końcu Generał postanowiła wziąć się w garść i podejsć do mężczyzny. Swoim wschodnim, niezbyt dobrym akcentem wudkała.
- Pięknie grasz. Kim jesteś? Jednym z ludzi którzy byli więzieni w Ghis? - spytała się, a gdy usłyszała jak było naprawdę pokiwała głową ze zrozumieniem. - A więc jesteś w moim Legionie od paru miesięcy, widziałeś zdobycie Ashabadu? Czy napisałeś może jakąś pieśń o tym wydarzeniu? Może.. - zawahała się, ale wzięła głęboki wdech i kontynuowała. - może zagrałbyś mi coś w mojej kajucie?
Gdy przechodziła z jednego końca statku na drugi, usłyszała gdzieś ciche dźwięki lutni i głos jakiegoś mężczyzny, najwyraźniej śpiewał. Księżniczka podeszła bliżej miejsca skąd dochodziły dźwięki i wyjrzała zza rogu, zobaczyła mężczynę, całkiem przystojnego który dość dobrze posługiwał się swoimi umiejętnościami. Choć Shotoku nie była fanką muzyki, musiała przyznać że w jego pieśni coś musiało być.
W pewnym momencie ich wzrok się spotkał, a ją oblał promienisty rumieniec. Mężczyzna pomimo bycia niewyobrażalnie przystojnym, miał też coś w oku, takie przyjazne spojrzenie - dobrego człowieka. W końcu Generał postanowiła wziąć się w garść i podejsć do mężczyzny. Swoim wschodnim, niezbyt dobrym akcentem wudkała.
- Pięknie grasz. Kim jesteś? Jednym z ludzi którzy byli więzieni w Ghis? - spytała się, a gdy usłyszała jak było naprawdę pokiwała głową ze zrozumieniem. - A więc jesteś w moim Legionie od paru miesięcy, widziałeś zdobycie Ashabadu? Czy napisałeś może jakąś pieśń o tym wydarzeniu? Może.. - zawahała się, ale wzięła głęboki wdech i kontynuowała. - może zagrałbyś mi coś w mojej kajucie?
Shotoku.- Liczba postów : 75
Data dołączenia : 11/01/2018
Re: Morze
Pytanie czy jest jakimś tam niewolnikiem z Ghis bardzo go zdziwiło. Czy on tak wyglądał? Nie dał po sobie jednak nic poznać. Wstał i ukłonił się dwornie.
-Nie moja Pani, towarzyszę Ci od początku wyprawy. Niestety do tej pory przebywałem na innym statku i nie miałem okazji podziwiać Twej nadzwyczajnej urody, czego bardzo żałuje. Zdobycie miasta owszem widziałem. Nie napisałem jednak jeszcze o tym żadnej ballady. Szczerze mówiąc, wolę unikać wszelkiej przemocy. Uważam, że świat byłby lepszy gdyby więcej ludzi władało lutnią, a mniej mieczem. Nie przeczę jednak, że i miecz jest przydatny gdy należy wymierzyć sprawiedliwość jakimś złoczyńcom.
Ponownie się ukłonił i ciągnął dalej.
-Chciałbym napisać całą epopeję o przygodach prześlicznej i odważnej księżniczki, która wyrusza na podbój świata by szerzyć sprawiedliwość i zachwycać wszystkich swym pięknem. Mam nadzieję, że ta historia skończy się szczęśliwie i będę miał co opisywać.
Na sugestię by udali się do jej kajuty uniósł lekko lewy kącik ust.
-W kłopoty się wpakujesz, mówił Gerolt, księżniczka to nie jakaś chłopka czy mieszczka, za wysokie progi twierdził. Ha! Jeden uśmiech i już jest moja! Bo JA jestem profesjonalistą! Znawcą i koneserem kobiet! A nie jakimś nędznym amatorem! - pomyślał.
-Z radością radością będę służył wszelką pomocą. Ze wszystkich swoich sił. - powiedział i udał się do kajuty przywódczyni Legionu Białej Lili.
Tam nie rzucał się z łapami jak jakiś żółtodziób, ale faktycznie zagrał i zaśpiewał.
O Tobie miła ciągle marzę
O Tobie miła tylko śnię
Chciałbym całować usta Twoje
I czule szeptać kocham Cię
Lecz wielka dzieli nas granica
Wszak tyś bogatą przecież jest
Ja jestem tylko zwykłym grajkiem
I jest mi w życiu bardzo źle
Dla Ciebie miła szarpię druty
Dla Ciebie tylko gardło drę
Chciałbym dać tobie gwiazdkę z nieba
Byś pokochała tylko mnie
Lecz wielka dzieli nas granica
Wszak tyś bogatą przecież jest
Ja jestem tylko biednym grajkiem
I jest mi w życiu bardzo źle
Zakończył tekst krótką solówką na lutni po czym spojrzał melancholijnie na Shotoku.
Odłożył instrument i podszedł do kobiety. Pogładził ją po włosach, niby żeby ułożyć jakiś niesforny kosmyk. Zbliżył się jeszcze bardziej, po czym powoli i delikatnie zaczął ją całować.
Jego palce delikatnie wędrowały po jej aksamitnym ciele. Każdym gestem, ruchem, starał się jej powiedzieć "ze mną jesteś bezpieczna, nie musisz się obawiać, ja wiem co robię i chcę dla Ciebie jak najlepiej"
Jeśli się nie opierała to zaczął ją powoli rozbierać.
-Nie moja Pani, towarzyszę Ci od początku wyprawy. Niestety do tej pory przebywałem na innym statku i nie miałem okazji podziwiać Twej nadzwyczajnej urody, czego bardzo żałuje. Zdobycie miasta owszem widziałem. Nie napisałem jednak jeszcze o tym żadnej ballady. Szczerze mówiąc, wolę unikać wszelkiej przemocy. Uważam, że świat byłby lepszy gdyby więcej ludzi władało lutnią, a mniej mieczem. Nie przeczę jednak, że i miecz jest przydatny gdy należy wymierzyć sprawiedliwość jakimś złoczyńcom.
Ponownie się ukłonił i ciągnął dalej.
-Chciałbym napisać całą epopeję o przygodach prześlicznej i odważnej księżniczki, która wyrusza na podbój świata by szerzyć sprawiedliwość i zachwycać wszystkich swym pięknem. Mam nadzieję, że ta historia skończy się szczęśliwie i będę miał co opisywać.
Na sugestię by udali się do jej kajuty uniósł lekko lewy kącik ust.
-W kłopoty się wpakujesz, mówił Gerolt, księżniczka to nie jakaś chłopka czy mieszczka, za wysokie progi twierdził. Ha! Jeden uśmiech i już jest moja! Bo JA jestem profesjonalistą! Znawcą i koneserem kobiet! A nie jakimś nędznym amatorem! - pomyślał.
-Z radością radością będę służył wszelką pomocą. Ze wszystkich swoich sił. - powiedział i udał się do kajuty przywódczyni Legionu Białej Lili.
Tam nie rzucał się z łapami jak jakiś żółtodziób, ale faktycznie zagrał i zaśpiewał.
O Tobie miła ciągle marzę
O Tobie miła tylko śnię
Chciałbym całować usta Twoje
I czule szeptać kocham Cię
Lecz wielka dzieli nas granica
Wszak tyś bogatą przecież jest
Ja jestem tylko zwykłym grajkiem
I jest mi w życiu bardzo źle
Dla Ciebie miła szarpię druty
Dla Ciebie tylko gardło drę
Chciałbym dać tobie gwiazdkę z nieba
Byś pokochała tylko mnie
Lecz wielka dzieli nas granica
Wszak tyś bogatą przecież jest
Ja jestem tylko biednym grajkiem
I jest mi w życiu bardzo źle
Zakończył tekst krótką solówką na lutni po czym spojrzał melancholijnie na Shotoku.
Odłożył instrument i podszedł do kobiety. Pogładził ją po włosach, niby żeby ułożyć jakiś niesforny kosmyk. Zbliżył się jeszcze bardziej, po czym powoli i delikatnie zaczął ją całować.
Jego palce delikatnie wędrowały po jej aksamitnym ciele. Każdym gestem, ruchem, starał się jej powiedzieć "ze mną jesteś bezpieczna, nie musisz się obawiać, ja wiem co robię i chcę dla Ciebie jak najlepiej"
Jeśli się nie opierała to zaczął ją powoli rozbierać.
- Spoiler:
- Tylko mi tam z akcją nie pędź Bard chce się bawić powoli, a ja chce wkurzać Jona Zresztą Shotoku jako dziewica nie powinna przejmować inicjatywy
Bard.- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 22/06/2018
Re: Morze
Brak ballady na temat zdobycia miasta w ogóle jej nie obszedł, nie zwracała uwagi na muzykę, a i tak był to tylko pretekst do pociągnięcia rozmowy. Na słowa Barda, Shotoku uśmiechnęła się jak do niewinnego dziecka które nie zdawało sobie sprawy z ciężaru świata jaki spoczywał na barkach ludzkości.
- Czasami tylko miecz jest wstanie wyperswadować komuś jego błędne założenie. Walczymy za ludzi, którzy nie mogą tego robić za siebie. - wytłumaczyła i skryła swój uśmiech za dłonią, której towarzyszył duży otwarty rękaw jej sukni.
- Póki żyją ludzie o podobnych ideałach, ta historia się nigdy nie skończy. Nie sprawiedliwość będzie zawsze, będą więc potrzebni kolejni ludzie niosący płomień sprawiedliwości. - powiedziała odwracając się od grajka i idąc w stronę kwatery.
Po dotarciu do pokoju, Shotoku ułożyła się bokiem na swojej leżance, opierając głowę o dłonie. Wsłuchała się w pieśń, niezbyt przypadła jej do gustu, słowa według niej były zbyt śmiałe, a muzyka była bardzo nie w jej typie. Nie przeszkodziło jej to jednak w tym żeby się wyłączyć i wpatrywać w śliczną twarz grajka, która poruszała ustami.
Gdy tylko skończył, spojrzała na niego dobrotliwie, tak żeby odpowiedzieć na jego melancholijny wzrok, po czym wstał i do niej podszedł. Pogładził ją po włosach, co ją trochę wystraszyło, już miała odtrącić jego rękę, gdy poczuła jakieś dziwne mrowienie w podbrzuszu. Całkowicie skamieniała, wtedy też mężczyzna podszedł do niej i ją pocałował, w tym momencie krwisty rumieniec zalał całą jej twarz. Ten grajek skradł jej pierwszy pocałunek w jej kajucie, jej ręce i nogi całkowicie zwiotczały, tak jakby były z jakiegoś bardzo miękkiego materiału. Dotyk który czuła na swojej skórze, tylko potęgował mrowienie w dolnej partii ciała. Było bardzo delikatnie, wręcz całkiem przyjemnie, gdy tylko Bard zaczął zsuwać z jej ramion jedwabne kimono, ta energicznie wciągnęła powietrze z przyjemności. Nie opierała się.
- J-ak, masz na imię? - zapytała się drgając.
- Czasami tylko miecz jest wstanie wyperswadować komuś jego błędne założenie. Walczymy za ludzi, którzy nie mogą tego robić za siebie. - wytłumaczyła i skryła swój uśmiech za dłonią, której towarzyszył duży otwarty rękaw jej sukni.
- Póki żyją ludzie o podobnych ideałach, ta historia się nigdy nie skończy. Nie sprawiedliwość będzie zawsze, będą więc potrzebni kolejni ludzie niosący płomień sprawiedliwości. - powiedziała odwracając się od grajka i idąc w stronę kwatery.
Po dotarciu do pokoju, Shotoku ułożyła się bokiem na swojej leżance, opierając głowę o dłonie. Wsłuchała się w pieśń, niezbyt przypadła jej do gustu, słowa według niej były zbyt śmiałe, a muzyka była bardzo nie w jej typie. Nie przeszkodziło jej to jednak w tym żeby się wyłączyć i wpatrywać w śliczną twarz grajka, która poruszała ustami.
Gdy tylko skończył, spojrzała na niego dobrotliwie, tak żeby odpowiedzieć na jego melancholijny wzrok, po czym wstał i do niej podszedł. Pogładził ją po włosach, co ją trochę wystraszyło, już miała odtrącić jego rękę, gdy poczuła jakieś dziwne mrowienie w podbrzuszu. Całkowicie skamieniała, wtedy też mężczyzna podszedł do niej i ją pocałował, w tym momencie krwisty rumieniec zalał całą jej twarz. Ten grajek skradł jej pierwszy pocałunek w jej kajucie, jej ręce i nogi całkowicie zwiotczały, tak jakby były z jakiegoś bardzo miękkiego materiału. Dotyk który czuła na swojej skórze, tylko potęgował mrowienie w dolnej partii ciała. Było bardzo delikatnie, wręcz całkiem przyjemnie, gdy tylko Bard zaczął zsuwać z jej ramion jedwabne kimono, ta energicznie wciągnęła powietrze z przyjemności. Nie opierała się.
- J-ak, masz na imię? - zapytała się drgając.
Shotoku.- Liczba postów : 75
Data dołączenia : 11/01/2018
Re: Morze
Na razie wszystko szło idealnie. Kobieta nie opierała się, była uległa jak lutnia, na której grał. Musiał jednak uważać, tak jak przy graniu na lutni trzeba uważać, by nie uderzyć niepoprawnie w struny.
-Tak naprawdę mam na imię Julius Alfid Pahirs, ale to imię nigdy mi się nie podobało. Lepiej mieć jedno, krótkie i ładnie jak Shotoku niż wiele nieładnych. Dlatego wszystkim przedstawiam się jako Bard i proszę byś i Ty tak do mnie mówiła o Pani. - odpowiedział na jej pytanie po czym wziął się do roboty.
Na nagich już partiach jej mlecznobiałego ciała grał swymi zręcznymi i delikatnymi palcami wstęp do symfonii miłości.
Czekał przez chwilę czy i ona nie zacznie go rozbierać, ale nic takiego nie następowało.
-Dziewica czy co? - pomyślał zdziwiony - Nieee to nie możliwe, jest w moim wieku i do tego taka piękna.
Sam zdjął z siebie ubranie, a kiedy oboje byli już nadzy zaczął ją długo i namiętnie całować.
Następnie zajął się jej łabędzią szyją po czym dotarł do kształtnych piersi. Obserwując reakcję dziewczyny miał coraz większe wątpliwości co do jej doświadczenia. Postanowił więc to sprawdzić. Piersi zostawił swym dłoniom, a ustami zjechał niżej. Wycałował wnętrza jej ud po czym zatopił swój język w kwintesencji kobiecości.
Powoli, delikatnie docierał coraz głębiej, aż wreszcie...
-A jednak! Gdzie toto się uchowało!
Przez chwilę zastanawiał się czy nie przerwać tego wszystkiego, ale zaszli już zdecydowanie zbyt daleko.
-Zresztą to i tak lepiej, że zacznie z profesjonalistą niż z jakimś amatorem, który zrobiłby wszystko źle i do tego samolubnie.
Pieścił jeszcze długo całe jej ciało, a gdy upewnił się, że jest gotowa chwycił ją delikatnie i ostrożnie ustawił tak by była na górze. Ujął jej prawą dłoń i dał do ręki swój nabrzmiały do granic możliwości członek.
Chciał, żeby ostatni krok wykonała sama, żeby wszystko odbyło się na pewno z jej własnej woli.
-Nie bój się - uspokoił ją - jesteś niezwykle piękna, a ja już dawno odkryłem, że inteligencja idzie w parze z prawdziwym pięknem. Sama najlepiej znasz swoje ciało, z pewnością sobie poradzisz. - bardziej zaśpiewał niż powiedział, modulując głos tak by przekonać ją do działania.
-Tak naprawdę mam na imię Julius Alfid Pahirs, ale to imię nigdy mi się nie podobało. Lepiej mieć jedno, krótkie i ładnie jak Shotoku niż wiele nieładnych. Dlatego wszystkim przedstawiam się jako Bard i proszę byś i Ty tak do mnie mówiła o Pani. - odpowiedział na jej pytanie po czym wziął się do roboty.
18+
Najpierw zdjął z niej kimono, potem zaczął ściągać resztę. Całował ją przy tym po całym ciele. Każdy odebrany skrawek ubrania był nagradzany serią delikatnych pieszczot.Na nagich już partiach jej mlecznobiałego ciała grał swymi zręcznymi i delikatnymi palcami wstęp do symfonii miłości.
Czekał przez chwilę czy i ona nie zacznie go rozbierać, ale nic takiego nie następowało.
-Dziewica czy co? - pomyślał zdziwiony - Nieee to nie możliwe, jest w moim wieku i do tego taka piękna.
Sam zdjął z siebie ubranie, a kiedy oboje byli już nadzy zaczął ją długo i namiętnie całować.
Następnie zajął się jej łabędzią szyją po czym dotarł do kształtnych piersi. Obserwując reakcję dziewczyny miał coraz większe wątpliwości co do jej doświadczenia. Postanowił więc to sprawdzić. Piersi zostawił swym dłoniom, a ustami zjechał niżej. Wycałował wnętrza jej ud po czym zatopił swój język w kwintesencji kobiecości.
Powoli, delikatnie docierał coraz głębiej, aż wreszcie...
-A jednak! Gdzie toto się uchowało!
Przez chwilę zastanawiał się czy nie przerwać tego wszystkiego, ale zaszli już zdecydowanie zbyt daleko.
-Zresztą to i tak lepiej, że zacznie z profesjonalistą niż z jakimś amatorem, który zrobiłby wszystko źle i do tego samolubnie.
Pieścił jeszcze długo całe jej ciało, a gdy upewnił się, że jest gotowa chwycił ją delikatnie i ostrożnie ustawił tak by była na górze. Ujął jej prawą dłoń i dał do ręki swój nabrzmiały do granic możliwości członek.
Chciał, żeby ostatni krok wykonała sama, żeby wszystko odbyło się na pewno z jej własnej woli.
-Nie bój się - uspokoił ją - jesteś niezwykle piękna, a ja już dawno odkryłem, że inteligencja idzie w parze z prawdziwym pięknem. Sama najlepiej znasz swoje ciało, z pewnością sobie poradzisz. - bardziej zaśpiewał niż powiedział, modulując głos tak by przekonać ją do działania.
Bard.- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 22/06/2018
Re: Morze
- Julius - powtórzyła po nim, dość płytko oddychając. Na policzkach miała wyraźny rumieniec, jednak jej natura dominanty przezwyciężyła tę jedną chwilę. - Nie, będę nazywać Ciebie Julius, podoba mi się - oznajmiła i się miło uśmiechnęła, potem dała mu o sobie decydować. Alfid powoli zdjął jej kimono, dając jej przy tej prostej czynności wiele przyjemności, a gdy w końcu ściągnął z niej całe swoje ubranie, grajkowi ukazało się pięknie wypielęgnowane łono. Choć było owłosione, to nie wykraczało poza pewne granice. Pochodziła w końcu z Yi Ti, gdzie dbanie o własną higienę było bardzo ważne.
Niesfornie próbowała zakryć swoje główne atuty ciała, gdy Bard sam się rozbierał, a ona leżała płasko na łóżku, pod nim. Jej piersi były średniego rozmiaru, nie była płaska, ale nie mogła też poskarżyć się na obolałą twarz po maratonie. Gdy tylko Julius chwycił ją za jej biust, ta lekko jęknęła, czekała na więcej. Pieszczoty chwilę trwały, aż w końcu usta jej partnera zaczęły zjeżdżać niżej, Kumenakagara odchyliła głowę do tyłu w lekkim spaźmie przyjemności i przyjemnie westchnęła, jego usta były coraz bliżej jej krocza, aż w końcu dotarły do ud które ten dokładnie wycałował.
- Oh! - krzyknęła i złapała Alfida za głowę, przyciskając ją do swojego krocza. - Na Cesarza! - krzyknęła w swoim własnym dialekcie, co brzmiało jednak bardzo niezrozumiale nawet dla rodowitych mieszkańców jej krainy, bowiem jej krzyk był stłamszony przez uczucie przyjemności. Raz jeszcze przycisnęła jego głowę do wnętrza swoich ud, kiedy ten chciał się uwolnić, lecz w końcu go puściła czekając na to co ten może jeszcze jej przynieść. W końcu też zaczął się delikatnie przesuwać, tak że to ona znalazła się na górze, siedząc tak nie za bardzo wiedziała co ze sobą zrobić, aż w końcu wcisnął on swój członek w jej rękę. Była skonfundowana, ponownie nie wiedziała co ma zrobić. Trzymała go w górze i spojrzała pytająco w oczy grajka, nie czekała jednak na jego odpowiedź. Potrząsnęła nim. Jednak nie stało się to czego oczekiwała po twarzy kochanka, postanowiła pójść w drugą stronę, pociągnęła rękę w górę, a potem opuściła. Patrzyła się na swoją dłoń z ciekawością, jak małe dziecko. Jednak jej ruchy najwyraźniej zaczęły przynosić jakieś efekty, tak przynajmniej wywnioskowała po twarzy mężczyzny. Niemrawo uśmiechnęła się do Juliusa, gdy ten spróbował ją uspokoić, nie za bardzo mu się udało, była kompletną nowicjuszką. Już miała z niego wstać i odejść, gdy przypomniała sobie co on zrobił z ustami, ona przecież mogła zrobić to samo! Powoli wycofała się z jego ud i usiadła pomiędzy jego stopami, odgarnęła włosy za ucho i oblizała wargi, ciągle wpatrując się w jego oczy. W końcu wykonała pierwszy ruch, wsadziła go powoli w usta i zaczęła oblizywać, najpierw dookoła żołędzia, a potem wsadziła język w jego środek. Po chwili powolnych pieszczot, przeszła do bardziej konkretnego działania, zaczęła poruszać swoją głową do tyłu i do przodu chcąc sprawdzić co się stanie. Jednak w pewnym momencie przerwała, kiedyś coś tam słyszała, że mężczyźni nie są dobrymi kochankami bo "szybko zaczynają i szybko kończą". Może było coś w tych słowach. Po skończeniu, usiadła na przeciwko niego czekając co on postanowi zrobić.
Niesfornie próbowała zakryć swoje główne atuty ciała, gdy Bard sam się rozbierał, a ona leżała płasko na łóżku, pod nim. Jej piersi były średniego rozmiaru, nie była płaska, ale nie mogła też poskarżyć się na obolałą twarz po maratonie. Gdy tylko Julius chwycił ją za jej biust, ta lekko jęknęła, czekała na więcej. Pieszczoty chwilę trwały, aż w końcu usta jej partnera zaczęły zjeżdżać niżej, Kumenakagara odchyliła głowę do tyłu w lekkim spaźmie przyjemności i przyjemnie westchnęła, jego usta były coraz bliżej jej krocza, aż w końcu dotarły do ud które ten dokładnie wycałował.
- Oh! - krzyknęła i złapała Alfida za głowę, przyciskając ją do swojego krocza. - Na Cesarza! - krzyknęła w swoim własnym dialekcie, co brzmiało jednak bardzo niezrozumiale nawet dla rodowitych mieszkańców jej krainy, bowiem jej krzyk był stłamszony przez uczucie przyjemności. Raz jeszcze przycisnęła jego głowę do wnętrza swoich ud, kiedy ten chciał się uwolnić, lecz w końcu go puściła czekając na to co ten może jeszcze jej przynieść. W końcu też zaczął się delikatnie przesuwać, tak że to ona znalazła się na górze, siedząc tak nie za bardzo wiedziała co ze sobą zrobić, aż w końcu wcisnął on swój członek w jej rękę. Była skonfundowana, ponownie nie wiedziała co ma zrobić. Trzymała go w górze i spojrzała pytająco w oczy grajka, nie czekała jednak na jego odpowiedź. Potrząsnęła nim. Jednak nie stało się to czego oczekiwała po twarzy kochanka, postanowiła pójść w drugą stronę, pociągnęła rękę w górę, a potem opuściła. Patrzyła się na swoją dłoń z ciekawością, jak małe dziecko. Jednak jej ruchy najwyraźniej zaczęły przynosić jakieś efekty, tak przynajmniej wywnioskowała po twarzy mężczyzny. Niemrawo uśmiechnęła się do Juliusa, gdy ten spróbował ją uspokoić, nie za bardzo mu się udało, była kompletną nowicjuszką. Już miała z niego wstać i odejść, gdy przypomniała sobie co on zrobił z ustami, ona przecież mogła zrobić to samo! Powoli wycofała się z jego ud i usiadła pomiędzy jego stopami, odgarnęła włosy za ucho i oblizała wargi, ciągle wpatrując się w jego oczy. W końcu wykonała pierwszy ruch, wsadziła go powoli w usta i zaczęła oblizywać, najpierw dookoła żołędzia, a potem wsadziła język w jego środek. Po chwili powolnych pieszczot, przeszła do bardziej konkretnego działania, zaczęła poruszać swoją głową do tyłu i do przodu chcąc sprawdzić co się stanie. Jednak w pewnym momencie przerwała, kiedyś coś tam słyszała, że mężczyźni nie są dobrymi kochankami bo "szybko zaczynają i szybko kończą". Może było coś w tych słowach. Po skończeniu, usiadła na przeciwko niego czekając co on postanowi zrobić.
Shotoku.- Liczba postów : 75
Data dołączenia : 11/01/2018
Re: Morze
Uśmiechnął się widząc co Shotoku robi z jego przyrodzeniem. To było takie zabawnie nieporadne, ale jednocześnie słodkie. No i przyjemne.
Chciał już jej wytłumaczyć co powinna zrobić, gdy zaczęła zadowalać go ustami. Myślał, że oszaleje gdy zaczeła pracować językiem. Jej karminowe wargi jeździły w górę i w dół a on myślał tylko o jednym. Żeby przestała nim będzie za późno. Jednocześnie bardzo chciał, żeby nie przerywała.
Zdecydowała się przestać.
Bard spojrzał w jej oczy. Biedne stworzonko nie wiedziało co robić. Ale przecież kilkanaście minut temu zapewne pierwszy raz się całowała. Teraz już umiała zadowalać ustami. Z pewnością wystarczy jej tylko wskazać właściwą drogę i wszystko zrozumie w lot.
Zbliżył się do niej i długim namiętnym pocałunkiem podziękował za przyjemność którą mu sprawiła. Patrząc jej w oczy ułożył delikatnie i powoli na łożu po czym ostrożnie zaczął w nią wchodzić.
-Może trochę zaboleć, ale mam nadzieję tylko trochę.
Pocałował ją kolejny raz gdy odbierał jej dziewictwo.
Jego delikatne, ale męskie dłonie badały każdy załomek jej jedwabistej kobiecości. Ich falujące ciała wiły się w zmysłowym rytmie gdy on wpychał swego wojownika o czerwonej głowie w jej drżący pudding miłości.
-Obejmij mnie - polecił jej.
Ta posłusznie objęła go rękami. Gdyby była jakąś wieśniaczką powiedziałby "Nie rękami, wariatko". Jej jednak nic nie powiedział, przecież nie było się o co złościć.
Po jakimś czasie obrócił się trzymając ją, tak żeby znalazł się na górze. Powinna już rozumieć jakie ruchy należy wykonywać, ale jeśli nie rozumiała ujął delikatnie jej biodra i pokazał.
Chciał, żeby sama wybrała najprzyjemniejsze dla niej tempo i głębokość.
Musiał użyć całej swojej psychicznej wytrzymałości, żeby nie skończyć za wcześnie. Zwłaszcza, że Shotoku była tak przyjemna jak jeszcze nigdy żadna. Na szczęście jego psychiczne zahartowanie było na najwyższym możliwym poziomie.
Wyczekał aż osiągnie szczyt przyjemności, a gdy już to zrobiła ujął jej biodra, wykonał trzy szybsze ruchy i sam też zakończył.
Wyszedł z niej i ułożył obok siebie. Pocałował i przytulił. Następnie bawiąc się jej sutkiem spytał uśmiechnięty.
-Czy moja Pani jest zadowolona?
Chciał już jej wytłumaczyć co powinna zrobić, gdy zaczęła zadowalać go ustami. Myślał, że oszaleje gdy zaczeła pracować językiem. Jej karminowe wargi jeździły w górę i w dół a on myślał tylko o jednym. Żeby przestała nim będzie za późno. Jednocześnie bardzo chciał, żeby nie przerywała.
Zdecydowała się przestać.
Bard spojrzał w jej oczy. Biedne stworzonko nie wiedziało co robić. Ale przecież kilkanaście minut temu zapewne pierwszy raz się całowała. Teraz już umiała zadowalać ustami. Z pewnością wystarczy jej tylko wskazać właściwą drogę i wszystko zrozumie w lot.
Zbliżył się do niej i długim namiętnym pocałunkiem podziękował za przyjemność którą mu sprawiła. Patrząc jej w oczy ułożył delikatnie i powoli na łożu po czym ostrożnie zaczął w nią wchodzić.
-Może trochę zaboleć, ale mam nadzieję tylko trochę.
Pocałował ją kolejny raz gdy odbierał jej dziewictwo.
Jego delikatne, ale męskie dłonie badały każdy załomek jej jedwabistej kobiecości. Ich falujące ciała wiły się w zmysłowym rytmie gdy on wpychał swego wojownika o czerwonej głowie w jej drżący pudding miłości.
-Obejmij mnie - polecił jej.
Ta posłusznie objęła go rękami. Gdyby była jakąś wieśniaczką powiedziałby "Nie rękami, wariatko". Jej jednak nic nie powiedział, przecież nie było się o co złościć.
Po jakimś czasie obrócił się trzymając ją, tak żeby znalazł się na górze. Powinna już rozumieć jakie ruchy należy wykonywać, ale jeśli nie rozumiała ujął delikatnie jej biodra i pokazał.
Chciał, żeby sama wybrała najprzyjemniejsze dla niej tempo i głębokość.
Musiał użyć całej swojej psychicznej wytrzymałości, żeby nie skończyć za wcześnie. Zwłaszcza, że Shotoku była tak przyjemna jak jeszcze nigdy żadna. Na szczęście jego psychiczne zahartowanie było na najwyższym możliwym poziomie.
Wyczekał aż osiągnie szczyt przyjemności, a gdy już to zrobiła ujął jej biodra, wykonał trzy szybsze ruchy i sam też zakończył.
Wyszedł z niej i ułożył obok siebie. Pocałował i przytulił. Następnie bawiąc się jej sutkiem spytał uśmiechnięty.
-Czy moja Pani jest zadowolona?
Bard.- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 22/06/2018
Re: Morze
Na nowy ruch Barda nie musiała długo czekać, od razu gdy przestała go kochać swoimi ustami, ten zbliżył się do niej niespodziewanie i ją pocałował. Uśmiechnęła się i wtedy zderzyła się z nim zębami, nie bolało, ale było zabawne. Przyłożyła rękę do ust i zaczęła się śmiać. Potem wydarzyła się rzecz, na którą również nie była przygotowana, została powoli położona na łożu. Nie za bardzo wiedziała co ma teraz zrobić, ale potem jej nogi zostały rozchylone. Trochę się zawstydziła i odwróciła wzrok, powróciła nim dopiero gdy ten ostrzegł o możliwym bólu. Nie przestraszyła się, nie raz była już ranna czy obolała po jakiejś walce, ten ból w jej mniemaniu nie miał stanowić żadnego problemu, wręcz była ciekawa o czym on mówi, czyżby był jednym z tych którzy lubią zadawać ból? Masażystą?
W końcu zobaczyła, aż jego penis zbliża się powoli do jej waginy, a następnie w niej znika. Uczucie które jej towarzyszyło, było bardzo przyjemne, ale nie czuła bólu. Jego biodra powoli cofały się, a potem wracały, co jakiś czas prędkość się zwiększała wraz z przyjemnością wychodzącą z tego. Shotoku z napływie przyjemnosci, odchyliła głowę do tyłu i zaczęła szybko sapać. Aż w końcu jej kochanek poprosił o jego objęcie, może nie była zbyt doświadczona, ale zrozumiała o co chodzi i zawiesiła nogi na jego plecach zaczynając go do siebie przyciskać. Przyjemność została spotęgowana, a jęki które wydawała na pewno zaczęły wychodzić poza pomieszczenie. - Mmmm. - zaczęła przygryzać górną wargę żeby się trochę wyciszyć, nie chciała w końcu żeby ktoś jeszcze wiedział o jej wybrykach. Była blisko, już czuła te niesamowite uczucie w swoim łonie, aż nagle osłabło i prawie całkowicie znikło, a spowodował to zanik ruchów Juliusa. Jeszcze spróbowała wywołać ruchy, przyciskając swoimi nogami, ale poddała się, on lepiej wiedział. Została powoli usadowiona na jego kroczu, tak że członek znalazł się przy jej kroczu. Wsiadła na niego i złapała mężczyznę za ramiona, zaczęła powoli poruszając biodrami lekko w górę i w dół, potem zaczęła szybciej, wyglądało jej to jak jazda konna, tylko o wiele bardziej przyjemna. W końcu osiągnęła to co było tak zachwalane przez jej rówieśniczki. W tym doznaniu przyjemności poczuła że coś ją wypełnia, nagle zrobiło się tam mało miejsca. Momentalnie odchyliła głowę do tyłu żeby głośno stęknąć i wbiła mężczyźnie swoje paznokcie głęboko w skórę, przebiła się do krwi. Po stosunku, opadła bezwładnie na posłanie i pół przytomnym wzrokiem spojrzała się na drewniany sufit.
Dopiero po chwili doszło do niej pytanie Barda, powoli odwróciła głowę i spojrzała mu w oczy.
- Było przyjemnie. Nie żałuję celibatu, jeśli miało mnie spotkać to co dziś. - oznajmiła i się uśmiechnęła, po czym ułożyła swoją rękę na głowie kochanka i pogładziła jego czarne włosy. Z czupryny przeszła do policzków, potem jej palce zaczęły muskać szyję, aż w końcu ręka zaczęła zjeżdżać niżej i niżej, do tego skutku że dziewczyna musiała podeprzeć się jedną ręką żeby dosięgnąć tam gdzie chciała. Chwyciła go w rękę, był bardziej wiotki niż wcześniej, ale po paru ruchach ręką ponownie zaczął nabrzmiewać. Panienka spojrzała na niego przewrotnym wzrokiem i ucałowała w usta, po czym zjechała ustami aż do jego krocza i ponownie zaczęła go zabawiać. W końcu jeśli to on odebrał jej dziewictwo, teraz musiał za to zapłacić, teraz ona chciała móc decydować.
W końcu zobaczyła, aż jego penis zbliża się powoli do jej waginy, a następnie w niej znika. Uczucie które jej towarzyszyło, było bardzo przyjemne, ale nie czuła bólu. Jego biodra powoli cofały się, a potem wracały, co jakiś czas prędkość się zwiększała wraz z przyjemnością wychodzącą z tego. Shotoku z napływie przyjemnosci, odchyliła głowę do tyłu i zaczęła szybko sapać. Aż w końcu jej kochanek poprosił o jego objęcie, może nie była zbyt doświadczona, ale zrozumiała o co chodzi i zawiesiła nogi na jego plecach zaczynając go do siebie przyciskać. Przyjemność została spotęgowana, a jęki które wydawała na pewno zaczęły wychodzić poza pomieszczenie. - Mmmm. - zaczęła przygryzać górną wargę żeby się trochę wyciszyć, nie chciała w końcu żeby ktoś jeszcze wiedział o jej wybrykach. Była blisko, już czuła te niesamowite uczucie w swoim łonie, aż nagle osłabło i prawie całkowicie znikło, a spowodował to zanik ruchów Juliusa. Jeszcze spróbowała wywołać ruchy, przyciskając swoimi nogami, ale poddała się, on lepiej wiedział. Została powoli usadowiona na jego kroczu, tak że członek znalazł się przy jej kroczu. Wsiadła na niego i złapała mężczyznę za ramiona, zaczęła powoli poruszając biodrami lekko w górę i w dół, potem zaczęła szybciej, wyglądało jej to jak jazda konna, tylko o wiele bardziej przyjemna. W końcu osiągnęła to co było tak zachwalane przez jej rówieśniczki. W tym doznaniu przyjemności poczuła że coś ją wypełnia, nagle zrobiło się tam mało miejsca. Momentalnie odchyliła głowę do tyłu żeby głośno stęknąć i wbiła mężczyźnie swoje paznokcie głęboko w skórę, przebiła się do krwi. Po stosunku, opadła bezwładnie na posłanie i pół przytomnym wzrokiem spojrzała się na drewniany sufit.
Dopiero po chwili doszło do niej pytanie Barda, powoli odwróciła głowę i spojrzała mu w oczy.
- Było przyjemnie. Nie żałuję celibatu, jeśli miało mnie spotkać to co dziś. - oznajmiła i się uśmiechnęła, po czym ułożyła swoją rękę na głowie kochanka i pogładziła jego czarne włosy. Z czupryny przeszła do policzków, potem jej palce zaczęły muskać szyję, aż w końcu ręka zaczęła zjeżdżać niżej i niżej, do tego skutku że dziewczyna musiała podeprzeć się jedną ręką żeby dosięgnąć tam gdzie chciała. Chwyciła go w rękę, był bardziej wiotki niż wcześniej, ale po paru ruchach ręką ponownie zaczął nabrzmiewać. Panienka spojrzała na niego przewrotnym wzrokiem i ucałowała w usta, po czym zjechała ustami aż do jego krocza i ponownie zaczęła go zabawiać. W końcu jeśli to on odebrał jej dziewictwo, teraz musiał za to zapłacić, teraz ona chciała móc decydować.
Shotoku.- Liczba postów : 75
Data dołączenia : 11/01/2018
Re: Morze
Pytanie było oczywiście retoryczne. Dobrze wiedział, że była zadowolona.
Dopiero teraz gdy ekstaza minęła poczuł jak go podrapała.
-Ty tygrysico Ty! Tak mnie podrapać? Powinnaś dostać za to porządnego klapsa! - powiedział uśmiechając się. Wszystko było wypowiedziane tak jakby nie obiecywał jej lania, ale coś bardzo, bardzo przyjemnego.
Teraz przyjrzał jej się na spokojnie, tak uważnie jak jeszcze nigdy dotąd. Wcale nie była zabójczo piękna. Cały swój urok zawdzięczała egzotycznej urodzie. Może nie była najpiękniejszą jaką miał, ale była inna, wyjątkowa. Do tego była tylko jego, przynajmniej na razie.
Obserwował jak go głaszcze. Przypominała mu duże dziecko, ale przecież była dzieckiem jeszcze kilka chwil temu...
-Skoro Ty będziesz na mnie mówiła Julius, ja będę na Ciebie mówił malutka. Bo jesteś malutka, w pewnym sensie. No chyba, że nie chcesz.
-Czyli chce się bawić dalej. - pomyślał czując co robi ręką - zdecydowanie jej się podobało, a może jest zwyczajnie ciekawska?
Przyjął pocałunek w usta i zamyślił się.
-Cholera, co się zemną dzieje? Zwykle się zabawiałem i wychodziłem, a tutaj? Na samą myśl, że mógłbym sobie iść i ją zostawić czuję się jak najgorszy skurwysyn! Najchętniej bym ją przytulił i został tu na zawsze.
-Możesz robić co chcesz - oznajmił czując, że wędruje ustami coraz niżej - o ile nie zrobisz mi nic złego - dodał takim tonem jakby mówił "i tak wiem, że byś nie mogła".
-I o ile dasz odpocząć, kiedy będę tego potrzebował - dorzucił w myślach.
Dopiero teraz gdy ekstaza minęła poczuł jak go podrapała.
-Ty tygrysico Ty! Tak mnie podrapać? Powinnaś dostać za to porządnego klapsa! - powiedział uśmiechając się. Wszystko było wypowiedziane tak jakby nie obiecywał jej lania, ale coś bardzo, bardzo przyjemnego.
Teraz przyjrzał jej się na spokojnie, tak uważnie jak jeszcze nigdy dotąd. Wcale nie była zabójczo piękna. Cały swój urok zawdzięczała egzotycznej urodzie. Może nie była najpiękniejszą jaką miał, ale była inna, wyjątkowa. Do tego była tylko jego, przynajmniej na razie.
Obserwował jak go głaszcze. Przypominała mu duże dziecko, ale przecież była dzieckiem jeszcze kilka chwil temu...
-Skoro Ty będziesz na mnie mówiła Julius, ja będę na Ciebie mówił malutka. Bo jesteś malutka, w pewnym sensie. No chyba, że nie chcesz.
-Czyli chce się bawić dalej. - pomyślał czując co robi ręką - zdecydowanie jej się podobało, a może jest zwyczajnie ciekawska?
Przyjął pocałunek w usta i zamyślił się.
-Cholera, co się zemną dzieje? Zwykle się zabawiałem i wychodziłem, a tutaj? Na samą myśl, że mógłbym sobie iść i ją zostawić czuję się jak najgorszy skurwysyn! Najchętniej bym ją przytulił i został tu na zawsze.
-Możesz robić co chcesz - oznajmił czując, że wędruje ustami coraz niżej - o ile nie zrobisz mi nic złego - dodał takim tonem jakby mówił "i tak wiem, że byś nie mogła".
-I o ile dasz odpocząć, kiedy będę tego potrzebował - dorzucił w myślach.
Bard.- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 22/06/2018
Re: Morze
- Klapsa? Chcesz uderzyć księżniczkę? Wiesz co za to grozi? - spytała się przewrotnie i chwyciła za dłoń mężczyzny, którą zaczęła pieścić, a potem oblizywać jego palce. - Śmiało zobacz, co Ci za to zrobię. - powiedziała i się mu wystawiła. Jeszcze zanim prawdopodobnie dostała klapsa, obruszyła się na słowo "malutka". - Przewyższam swoich żołnierzy co najmniej o głowę. Moja matka pochodziła z Omberu, temu jestem taka wysoka. Wysoka. - powtórzyła, po czym dodała. - Możesz być moim pierwszym mężczyzną, ale wciąż jestem twoją Generał i córką księcia Kumenakagara. - powiedziała ostrym tonem, lecz z zupełnie lubieżnym wzrokiem, który jasno sugerował że choć jej słowa mogły być poważne, to już reszta niekoniecznie. - Za tę zniewagę, będziesz musiał mi zapłacić. - oznajmiła i przycisnęła jego ręce do łoza, siadając na jego torsie. Nachyliła się nad jego twarzą, tak że jej włosy mimowolnie uderzyły Barda lekko w twarz. Nagle jednak wstała i podeszła do biurka, zaczęła czegoś w nim szukać, w końcu wyjęła to co chciała i schowała za plecami. Podeszła powolnym krokiem do łoża i wyjęła zza pleców kawałki materiału. - Wystaw ręce. - zażądała.
Shotoku.- Liczba postów : 75
Data dołączenia : 11/01/2018
Strona 1 z 2 • 1, 2
Strona 1 z 2
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|