Dom Theo Coldyna

Thogg dotarł do dużego, kamiennego domu, który był w całości własnością... jakiegoś kupca. Po zapukaniu do drzwi i małym nieporozumieniu sługa gospodarza, który to drzwi otworzył, wskazał Ibbeńczykowi pobliską, zadbaną kamienicę. Theo Coldyn rezydował - jak rzeczono w porcie - na piętrze tego budynku. Po dotarciu pod właściwe tym razem drzwi i zapukaniu w nie, włochaty człowiek usłyszeć mógł przytłumiony jęk oraz przesuwające się meble. Raczej lekkie. Pewnie krzesło czy dwa.
- Tak? - drzwi uchyliły się, odsłaniając twarz całkiem urodziwego, młodego mężczyzny, który zakrywał swoją nagość z pomocą prześcieradła. Sięgające ramion brązowe włosy miał w nieładzie, zaś twarz porastała mu krótka, kozia bródka i zadbany, cienki wąsik. - Och... - wyrwało mu się ciche westchnienie, kiedy wsłuchiwał się w słowa Thogga. Chyba trafił mu się klient. Tylko gdzie on chciał go zabrać? W jakieś góry? Tristan... To ten z Dorzecza, więc najpewniej chodziło o Księżycowe. - Wejdźcie, panie, proszę, proszę - Theo otworzył drzwi szerzej przed Ibbeńczykiem. - Zapraszam - dodał, chociaż jego lokum nie wydawało się szczególnie gościnne. W dużym pokoju, do którego wiodły drzwi wejściowe, panował istny chaos. Sztalugi, płótna, pergaminy, farby, pędzle, dzbany i kielichy rozrzucone w nieładzie wypełniały przestrzeń. - Przepraszam za bałagan, proszę siadać - malarz wskazał na ustawiony pod ścianą fotel - zaraz do was, panie, wrócę.
Po tych słowach Coldyn udał się w stronę drzwi wiodących - chyba - do jego sypialni. Czujne oko Thogga wychwyciło gest oddalającego się malarza, który zdawał się przeganiać kogoś. W drzwiach mignął mu, jedynie na chwilę, młody chłopak, który był równie nieodziany co gospodarz.
Theo powrócił po paru minutach - o ile Thogg w ogóle chciał poczekać zamiast umówić się na spotkanie późniejszą porą - już ubrany. Zaproponował Ibbeńczykowi wina i dowiedzieć się chciał czegoś więcej o zleceniu jakie dla niego miał. O jakie obrazy chodziło? Ile miało ich być? Co miały przedstawiać? Jak duże? Na jakim materiale? Płótno? Naścienne? Na suficie? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi...

Kilka obrazów przedstawiających domenę Thogga i jego pracujących w pocie czoła pobratymców? Nie brzmiało to jak wyzwanie. Theo musiał właściwie pojechać na miejsce - jeżeli zależało im na realniejszych widokach, które rzeczywiście można by później odnaleźć - znaleźć kilka odpowiednich punktów, wykonać szkice i wrócić do Duskendale żeby zabrać się do pracy. Na miejscu miał też zaprzyjaźnionego rzemieślnika, który wykonywał ramy do jego obrazów i musiałby doprecyzować z nim ich rozmiar oraz wygląd. Tutaj było też o wiele łatwiej dostać wszystkie materiały jakie były mu potrzebne.
Co do innych spraw... Pierwsi Ludzie nie mieli ksiąg, kronik i innych tego typu rzeczy. Tworzenie malowideł mniejszego formatu nie wydawało się jednak Coldynowi niczym trudnym. Musiałby jedynie przeznaczyć więcej czasu na eksperymenty z farbami i materiałem, na którym miałby malować. Co do malowidła w sali biesiadnej, to tak, mógł stworzyć obraz na podstawie opisów. Oczywiście wcześniej tworząc kolejne szkice i konsultując ich poprawność ze zleceniodawcą.

Coldyn nie wyruszy do domeny Thogga z dnia na dzień, więc z pewnością dodatkowe pieniądze na ochronę mu się przydadzą. Chyba że Ibbeńczyk miał zamiar spędzić w mieście parę dni przed wyrudzeniem w drogę, wówczas malarz mógłby po prostu mu towarzyszyć. Jeżeli jednak Gragon miał inne zamiary, to Theo poradzi sobie sam.
Pieniądze na podróż oczywiście przyjmie z góry i za kilka dni wyruszy w drogę. Na miejscu wykona kilka szkiców, z których Thogg wybierze trzy najbardziej go interesujące. Będzie mógł również omówić z nim malowidło naścienne i przygotować kilka wstępnych propozycji, na podstawie których wykona później dwa lub trzy poważniejsze szkice. Przy okazji Ibbeńczyk będzie mógł mu również przekazać księgę do zapoznania się z papierem do ilustracji.

Po tym wszystkim malarz powróci pracować do Duskendale, a kiedy Thogg znowu go ujrzy będzie miał dla niego wykonane i oprawione w ramy obrazy oraz konkretne propozycje malowidła naściennego.

(z/t)