Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sept w Heart's Home

Go down

Sept w Heart's Home Empty Sept w Heart's Home

Pisanie  Shaera Redfort Pon Wrz 27, 2021 1:45 pm

***

_______________________________________________________________________________________________


Ostatnio zmieniony przez Shaera Redfort dnia Pon Wrz 27, 2021 3:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shaera Redfort
Shaera Redfort

Liczba postów : 64
Data dołączenia : 29/12/2020

Powrót do góry Go down

Sept w Heart's Home Empty Sept w Heart's Home

Pisanie  Shaera Redfort Pon Wrz 27, 2021 3:29 pm


26 dzień 11 księżyca roku 11 Po Zagładzie
nad ranem (czyli w sumie to już by był 27 dzień chyba?)
Heart's Home - sept

_____________________________________________________________________________________________


Tej nocy Shaera w ogóle nie mogła zasnąć. Zaraz po wieczerzy i po wszystkich innych wydarzeniach, kiedy cały zamek już spał, ona nadal przewracała się bezsennie u boku Simona w sypialni. Dręczyło ją jakieś przerażające poczucie...czy ona wiedziała sama, czego? Miała wrażenie, jakby zbierały się nad nimi ciemne chmury, jakby im coś groziło - ale nie była pewna, czy to rzeczywiste, faktyczne poczucie zagrożenia, czy to tylko jej kobiece fanaberie i głupoty. Tak czy inaczej, zerwała się z łoża, głęboko wzdychając w duchu i zostawiając śpiącego męża jego snom. Chciała, aby dobrze odpoczął, zanim wyjedzie, w końcu czekało go trochę czasu spędzonego na chybotliwym pokładzie statku, a potem w murach Gulltown...Kierowana tymi i innymi myślami, Shaera udała się do septu, aby się trochę pomodlić przed posągiem Matki postawionym obok posągów Ojca i innych aspektów Jedynego. Szła wolno i cicho, uważając, gdzie stawia stopy, nie chciała bowiem nikogo obudzić. Gdyby bowiem do tego doszło, zapewne musiałaby odpowiadać na pytania - czy to matki, czy niezamężnych sióstr, czy pana brata, czy wreszcie i Simona (o ile ten w ogóle wyrwałby się z letargu).
W sepcie było cicho, nieco ciemnawo - niektóre świece zdążyły już przygasnąć - i trochę chłodno, więc dawna panna Corbray zadbała o oświetlenie i o to, aby starannie się okryć płaszczem zabranym z komnaty. Po wykonaniu tychże czynności Shaera klękła przed wspomnianym posągiem Matki, schylając nisko głowę, i trwała tak przez chwilę w pełnej pokory postawie służebnicy. Ktoś mógłby pomyśleć, że to dziwne - ta kobieta niegdyś miała właściwie wszystko, o co mogłaby prosić, męża, dzieci, służbę, której rozkazywała, a tak się upokarzała przed aspektem bóstwa wyrażonym w posągu kobiety! Jednak takie myśli pewnie nie przyszłyby do głowy postronnym obserwatorom, mieszkańcom tej ziemi, którzy - tak jak wszyscy w Westeros - czcili Siedmiu, jak należy, i nie wyróżniali się (jeszcze) żadną herezją ani odstępstwem. W pewien sposób ta wiara - i ta postawa - dawały Shaerze siłę i poczucie pewności w tych strasznych, niepewnych czasach, gdy każda decyzja mogła zepchnąć ich na margines istnienia, a wręcz odrzeć z droższego niż złoto życia...W tym poczuciu pewności złotowłosa żona rycerza zaczęła się więc modlić - i nie modliła się wcale głośno. Z jej ust wychodził, przeciwnie, cichy i łagodny (tak bardzo nie pasujący do niej) szept - a konkretniej modlitwa, stara jak samo Westeros, znana od wieków wszystkim czcicielkom Matki. Kiedy prosiła o ochronę synów przed złem, siłę dla córek, aby zniosły ciosy od losu, myślała nie tylko o swoich dzieciach - lecz także o innych: o siostrach, bracie, o kobietach z królewskiego dworu, wreszcie o księżniczce Findis, którą dane jej było poznać, i o jej maleństwie, którego z kolei jeszcze nie miała zaszczytu widzieć. Każdy i każda z nich, nieważne, jakiego stanu i z jakiego rodu, był dla niej dzieckiem Matki - synem, którego trzeba było chronić, i córką, która zasługiwała na wsparcie od dobrej bogini.
Kiedy Shaera skończyła się modlić, wyszła dyskretnie z septu i podeszła do okna na zamkowym korytarzu. Wpatrywała się przez nie długo w ciemną i cichą nieskończoność nocy, nadal zamyślona, bardzo poważna i nieco także rozmarzona - bo o tej nocnej godzinie, kiedy nikt już jej nie widział i mogła zrzucić maski przywdziewane przed ludźmi, odzywała się w niej ta dawno przytłumiona, panieńska część, potrzebująca takiego czasu dla siebie. Wreszcie jednak i ta czynność miała swój kres - i nie tyle dlatego, że Shaera trochę zmarzła (mimo płaszcza), ale też dlatego, że ujrzała przez okno kruka lecącego do zamku. Zaciekawiona tym widokiem ruszyła do kruczarni - stary maester pewnie już spał, ale może to coś dla Simona? Gdyby tak było, mogłaby przejąć od razu list i go przeczytać - jeśli jednak to była korespondencja innego typu...
Na miejscu zastała starego maestera Prestana, który właśnie zajmował się swoimi obowiązkami - z krótkiej rozmowy między dawną lady Redfort a siwowłosym mężczyzną szybko wynikło, że tajemnicza korespondencja adresowana była do niej. Ponieważ maester Prestan nie miał żadnego kłopotu z tym, aby Shaera odebrała swą własność, młoda lady wzięła to, co chciała, i już miała powrócić do komnat, gdy jakieś niejasne przeczucie - pewnie to samo, które nie dało jej spać - zmusiło ją, by wprzódy spojrzała na treść listu. I, przez wszystkich bogów, dobrze uczyniła, słuchając tego przeczucia; bowiem, czytając treść listu od księżniczki Findis, omal nie zemdlała. Musiała się oprzeć o ścianę, tak silnie nią wstrząsnęła wieść o śmierci króla. W tej sytuacji krzyk musiał się jej wyrwać z gardła - i zaalarmować pozostałych domowników. Po natychmiastowym zbudzeniu członków rodziny (w szczególności Yohna, jako jej brata i głowy domu Corbray, i Simona jako męża i Redforta) Shaera przedstawiła im zarówno sytuację, jak i swój plan. Plan ten wyglądał następująco: Simon miał i tak opuścić Heart's Home, tak jak planowali, natomiast Shaera zamierzała zostać jeszcze nieco w rodzinnym zamku, aby zebrać informacje, a dopiero na początku miesiąca złożyć hołd królowej regentce w imieniu swojej rodziny. Co się zaś tyczyło jej brata, ser Yohna, ten zapewne miał podjąć własne decyzje i to rychło - jednak siostra zasugerowała jemu i matce w delikatny sposób, aby Corbrayowie na ten moment rozważyli wszystkie za i przeciw. Ona zamierzała poprzeć królową regentkę i przyjąć ofertę Arrynówny, ale Yohn miał przecież własny rozum, prawda? Niezależnie od tego, co zdecydował Yohn albo jakie były cele pani matki, po rozmowie Shaera powróciła do swojej komnaty, gdzie zamierzała złapać choć nieco snu przed porannymi obowiązkami. Miała tylko nadzieję, że ta zwłoka do niczego nie doprowadzi - to znaczy, że nikt w tym czasie nie zostanie zamordowany ani unieszkodliwiony - wolałaby nie dowiadywać się, że po śmierci Findis władzę przejęli Żelaźni. Żelaźni...Ich kwestię, tak jak i inne problemy, Shaera zamierzała stanowczo przemyśleć. Śmierć króla i tajemnicza aktywność szpiegów Sebastiona zdecydowanie były tematami, którym...tak...musiała poświęcic uwagę. Co powinna teraz zrobić?
Właśnie dlatego nie chciała zbytnio się spieszyć z wyjazdem - pozostawianie dzieci opiece brata, i to tak szybko, to jedno, ale...Ale potrzebowała namysłu. Wiedzy.
I czasu.
_____________________________________________________________________________________________

ZT do komnaty gościnnej, dokonałam pewnych zmian w poście w wyniku małego zamieszania. Post był uzgodniony z Simonem, jakby co ^^
Shaera Redfort
Shaera Redfort

Liczba postów : 64
Data dołączenia : 29/12/2020

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Sept
» Sept
» Sept
» Sept
» Sept

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach