Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Niedźwie… lew i dziewica cud!

Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Findis Arryn Wto Sty 05, 2021 1:49 pm

Rzecz ma miejsce w czasach, kiedy Dolina była jeszcze pięknym miejscem, bo mieszkała w niej piękna Findis Arryn. Dokładnie jest to 15 dzień szóstego księżyca 9 roku po Zagładzie, a akcja dzieje się na ziemiach rodu Belmore, nieopodal Silnej Pieśni.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 903
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Findis Arryn Wto Sty 05, 2021 2:06 pm

Pan dziadek, szanowny ojciec jej pani matki i lord Silnej Pieśni w jednej osobie, musiał być tego dnia wielce uradowany. Do takiego stanu przyczynił się nie tylko mający akurat miejsce na jego lordowskich ziemiach turniej z okazji dnia imienia najstarszego wnuka, ale także i wizyta królewskiej części jego rodziny. Findis całkiem lubiła starego lorda Belmore'a, choć czasem śmierdziało mu nieco z ust. W każdym razie był całkiem miłym człowiekiem, czego nie można było powiedzieć o jego synach. To znaczy nie to, że jakoś uchybiali w czymś księżniczce, ale dziewczyna miała już dosyć wysłuchiwania opinii wujków na temat tego, jaka to ona ładniutka nie jest. Jeszcze tego brakowało, by krewniacy zaczęli się ślinić na jej widok! Nie dość że miała i tak dużo stryjków i kuzynów od strony papy, to jeszcze dochodziła rodzina od strony Aelinor Belmore.
Z tychże też powodów, jak też i dlatego, iż Findis towarzystwa zbyt wielkiego raczej nie lubiła, młoda królewna zdecydowała się spędzać ten czas ze swoim przyjacielem - bardem Jaskrem. A kiedy tak z oddali patrzyli, jak rycerze sposobią się do swoich konkurencji, to muzykant wziął nagle chwycił jednego buta swej pani i cisnął nim dla żartu w tłum namiotów. Gdyby to był ktoś inny niż Jaskier, Findis byłaby zapewne tym trochę zdumiona, ale grajek już nieraz w taki właśnie zabawny sposób lubił walczyć z nudą. Powiedział jej też, że jeśli znajdzie swój pantofelek bez jego pomocy, to zagra jej najpiękniejszą balladę, jakiej jeszcze nikt nie słyszał.
Findis Arryn aż tak głupia i naiwna nie była, by wierzyć w takie obietnice, ale i tak jej się nudziło, więc z ciężkim westchnieniem ruszyła na poszukiwania zaginionego elementu obuwniczego. Żeby nie robić przesadnego zamieszania, związała swe długie i jasne włosy w prosty warkocz, który ukryła pod kapturem płaszcza. Zdjęła także i drugiego pantofelka, przez co już raczej nie przypominała księżniczki. No i może właśnie przez to ktoś ją nieumyślnie popchnął, a ona jak długa runęła w stronę namiotu jakiegoś rycerza, przed którym wylądowała twarzą na ziemi.
-Auć - zajęczała cicho, próbując się podnieść. Kiedy już wreszcie to uczyniła, była cała umorusana błotem. -Nie widziałeś gdzieś mojego pantofelka, ser? - zapytała grzecznie jak gdyby nigdy nic, wlepiając ufne spojrzenie w młodego mężczyznę. Pomyślała również, iż nieźle jej się dostanie, kiedy taka brudna wróci do rodziny.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 903
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Leo Storm Sro Sty 06, 2021 12:46 am

Leo rzadko zapuszczał się w okolice Doliny. Średnio lubił te rejony, słabo się na nich znał, a przez to nie czuł się zbyt pewnie. Reach, Dorzecze czy Zachód były mu domem przez ostatnich kilka lat. W tym czasie zdołał już poznać tam miejsca godne uwagi. Znał najlepsze trakty, wiedział, które okolice omijać.
Do Silnej Pieśni przywiodły go jednak dwie okoliczności. Po pierwsze, dotarcie tu nie wymagało zapuszczania się daleko w głąb Doliny, bo Silna Pieśń była położona stosunkowo niedaleko granicy z Dorzeczem. Po drugie i najważniejsze, usłyszał o tym, że miał się tu odbywać turniej – a turnieje to coś, co tyg… to znaczy lwy lubią najbardziej. Wreszcie – nie chciał pozwolić, by zżarła go rutyna lub jakieś irracjonalne uprzedzenie do innych miejsc, niż te, które jako-tako znał.
Kolejne dni spędzone na ziemiach Doliny zdawały się potwierdzać jego założenia o tym, że nie ma się czego obawiać. Nikt nie sprawiał mu żadnych problemów, a wszyscy traktowali tak, jak lubił najbardziej – nie zwracali na niego uwagi, jeśli sam nie zainicjował kontaktu. Bez trudu znalazł zatem miejsce, w którym miał się odbywać ów turniej (jak się dowiedział, wyprawiał go jeden z Arrynów, gra była więc warta świeczki), rozbił swój obóz i zajął się – jak zwykł to nazywać – zbieraniem informacji. Polegało to ni mniej ni więcej niż na rozbijaniu się w lokalnych gospodach, słuchaniu rozmów, kosztowaniu lokalnych specjałów, a nawet gawędzeniu ze zwykłymi ludźmi.
Szybko nadszedł jednak dzień, w którym rozpoczął się turniej. Leo miał jeszcze trochę wolnego czasu przed swoją potyczką, dlatego spędzał go w swoim namiocie, z dala od zgiełku, rozproszeń, a nawet alkoholu. Przed takimi wydarzeniami zwykł był się wyciszać i wyostrzać umysł. Akurat naszła go ochota na przespacerowanie się wokół, kiedy...
…u jego stóp wylądowała całkiem miła w wyglądzie i obejściu osóbka. Jego zdziwione spojrzenie spotkało się z parą niebieskich, ładnych oczu. Szybko ocenił, że to zapewne dziewka z gminu przybrana do pomocy przez któregoś z rycerzy albo nawet lorda organizatora. Mimo to, pomógł jej wstać, starając się samemu nie upaprać w błocie. Jej pytanie zbiło go jednak z pantałyku.
- Pan… pantofelka? Um… wybacz, ale nie – obejrzał się za siebie, przez rozchylone nieco poły namiotu, jak gdyby chciał się upewnić, że w jakiś magiczny sposób nie znalazł się on w środku jego tymczasowego schronienia. Spojrzał jeszcze raz na nią – był to ciekawy widok, nawet jak na kogoś z gminu – umorusana w błocie, młoda dziewczyna szukała swoich bucików. Dałby głowę, że gdzieś słyszał o jakiejś bajce, której motywem przewodnim było właśnie gubienie obuwia przez przedstawicielkę płci pięknej, ale nie mógł sobie w tej chwili przypomnieć. Zapewne nie zaprzątałby sobie tym głowy, ale wszystko działo się tak szybko, ze rozglądnął się odruchowo, i rzeczywiście – kawałeczek dalej, dosłownie krok od tkaniny opadającej z jego namiotu, dostrzegł w błocie coś, co wyglądało jak bucik. Podniósł go i wręczył jasnowłosej.
- Oto i on – powiedział, po czym zaczął w duchu ganić się za swoje głupie zachowanie. Nie dość że wchodzi w interakcję ze służką, to jeszcze pobrudził sobie ręce! Nie potrafił zrozumieć, co go do tego skłoniło, ale prawdopodobnie było to to, że został tą sytuacją absolutnie zaskoczony i nie myślał nad tym, co robi.
Szybko sięgnął za siebie po niedużych rodzajów dzbanek, w którym została resztka niezużytej przez niego wody. Bez oporów polał sobie nią brudną dłoń, rozlewając wodę tuż pod stopy dziewczyny. Dłoń była czysta, ale niestety…
- Woda się skończyła. Ha, jak to dobrze że byłaś w pobliżu! Napełnij to naczynko i przynieś mi. Na cztery i pół nieszczęścia, Tobie też się przyda spotkanie z wodą, więc będzie akurat – stwierdził, po czym wyciągnął w jej kierunku naczynie, rad z tego, że jego dłoń była już czysta.


Ostatnio zmieniony przez Leo Storm dnia Czw Sty 07, 2021 9:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Leo Storm
Leo Storm

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 25/10/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Findis Arryn Czw Sty 07, 2021 4:55 pm

Ów rycerz, do którego namiotu Findis tak bezczelnie wpadła, okazał się być książkowym wręcz przykładem szarmanckości, gdyż oto pomógł biednej białogłowie w potrzebie. Księżniczka, która dopiero podnosząc się z ziemi, czuła jak bolą ją kolana, spojrzała się na swego wybawiciela. Wiedziała jedno - nie znała go. Było jej też stosunkowo niezręcznie, co starała się zamaskować i udawać, iż wszystko jest w porządku. Dlatego wyprostowała się, przyjmując dostojną postawę, po czym odrzuciła kaptur, ukazując swe oblicze w pełnej krasie.
-Uch... Jesteś pewien, ser? Zależy mi mocno na nim - nalegało dziewczę, próbując wysępić tym samym od rycerza pomoc. Nie chciała uciekać się do tak podłych ścieżek, by mu rozkazywać z racji bycia królewną. Widocznie jej prośba rozmiękczyła serce nieznajomego, gdyż po chwili pantofelek się odnalazł i został jej nawet wręczony. Tylko że... był cały w błocie, a przecież takiego nie założy sobie teraz na stopę. Z lekkim obrzydzeniem wzięła swą zgubę od mężczyzny, starając się trzymać bucik tylko za sam koniuszek, by jak najmniej stykać się z tym całym brudem.
-Yyy... dziękuję, ser. Ale teraz to mi się na wiele już nie zda. Będę musiała go chyba wyrzucić - oświadczyła Findis. Oczywiście nie zamierzała robić tego tutaj, nie będzie przecież zaśmiecać czyjegoś namiotu. W zasadzie to Arrynówna chciała już odejść, kiedy to rycerz wziął nagle dzban z wodą. Dziewczyna pomyślała, iż jest on na tyle dobrze wychowany, iż pomoże wyczyścić chociaż jej małe dłonie. Jakie wielkie było zdziwienie Findis, kiedy ta obserwowała, jak mężczyzna najpierw polewa ową wodą swoje ręce, nie przejmując się kompletnie tym, iż ciecz kapie wprost pod jej nogi, a potem podaje jej dzbanek i wydaje... polecenie. Królewna odruchowo ujęła dzbanek, ale przez pewien czas stała nieruchomo niczym słup soli, zastanawiając się, co tu właściwie przed chwilą zaszło.
-Ale... ale że ja mam przynieść tę wodę? - dopytała, nie wiedząc nawet, gdzie miałaby się udać w takiej potrzebie. Nie rozumiejąc się jednak z tym paniczykiem, wyszła z namiotu i ruszyła chyba na poszukiwanie jakiejś studni, którą szybko znalazła. Na szczęście jakiś dzielny młodzian zaoferował jej pomoc przy czerpaniu wody, przez co na głowie Findis zostało zaledwie dotaszczenie tego ciężkiego dzbanka do dziwnego obcego. Przy okazji też wyczyściła swoje ręce oraz twarz z błota. Stopy jednak oraz ubranie wciąż pozostawało zabrudzone.
-Woda, ser. Tak, jak prosiłeś - powiedziała, stawiając przed nim dzbanek. -To jak cię w zasadzie zwą? I skąd przybywasz? - zagadała, będąc ciekawa, gdzie to takich manier nauczył się ów przybysz. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, iż biedaczyna najprawdopodobniej nie wiedział, z kim tak naprawdę rozmawia. Findis nie miała teraz serca, by tłumaczyć mu, jak bardzo się pomylił.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 903
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Leo Storm Czw Sty 07, 2021 5:34 pm

Wypowiedź rozmówczyni o tym, że bucik do niczego jej się już nie przyda i będzie musiała go wyrzucić wywołała u niego reakcję zmarszczenia brwi i popatrzenia na nią jak na szaleńca. Osoby biedne, z dolnych warstw społecznych traktowały buty jak skarb. Sam słyszał kiedyś w gospodzie rozmowę pewnych najemnych parobków, którzy przechwalali się, na ile to starczyły mu buty. Wygrał ten, który w butach chodził tylko do septu, a i to z tym zastrzeżeniem, że z domu wychodził boso, niosąc obuwie w ręku i ubierając je już blisko świątyni - za pobliskim strumykiem, w którym przedtem obmywał sobie nogi po całej drodze z domu. Tym bardziej więc coś mu nie pasowało u brudnej służki, która miałaby takowe buty wyrzucać. Nie zdążył jednakże zastanowić się nad tym dłużej, bo dziewczyna wzięła dzbanek i zniknęła mu z oczu. Stanął więc sobie przed swoim obozowiskiem, skrzyżował ręce na piersi i obserwował przesuwające się na horyzoncie chmury. Pogoda była całkiem znośna.

Szybko jednak wróciła dziewczyna, z którą miał przed chwilą nietypowy kontakt. Kiedy wręczyła mu dzbanek z wodą, podziękował i kiwnął głową z uznaniem. Pierwsze co zrobił, to pociągnął spory łyk i odstawił naczynie do namiotu.
-  Jestem Leo, wędrownym rycerzem z rodu Hart. Mój herb widzisz przed sobą - nawiązał do czerwonego lwa wyhaftowanego na materiale na jego klatce piersiowej - pochodzę z Ziem Burzy, choć jak wspomniałem nie mam stałej siedziby. Ty za to z tego co widzę… hm… nie potrzebuję w zasadzie nic od Ciebie usłyszeć. Sam zgadnę. Jesteś w służbie u któregoś z rycerzy, którzy tak jak ja przybyli na turniej organizowany przez sławetnych Arrynów, hm? O, a może jesteś nawet z tutejszej, zamkowej służby? Chociaż nie, wtedy chyba nie zdziwiłabyś się tak bardzo, gdyby obcy rycerz prosił się o pomoc. Niech zgadnę znowu: wymigałaś się od obowiązków, bo zainteresowały cię te wszystkie szlachetne głowy, połyskujące miecze, wypolerowane tarcze i tak dalej? – zapytał, ziewając przy okazji jak nomen omen lew – nie martw się, nie wydam Cię. Pewnie pierwszy raz w życiu widzisz takie zbiorowisko zbrojnych – uśmiechnął się, pukając delikatnie nogą w opartą o front namiotu tarczę.
Leo Storm
Leo Storm

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 25/10/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Findis Arryn Czw Sty 14, 2021 3:20 pm

Ród wymieniony przez młodzieńca niewiele mówił księżniczce, podobnie zresztą jak i jego herb. Co prawda słyszała o wielkim i potężnym rodzie Lannisterów z Casterly Rock, ale oni mieli przecież złotego lwa na czerwonym polu. No i ten rycerz pochodził z Ziem Burzy, a to jednak już inne królestwo było. Mimo wszystko ciekawe czy bestia stojącego przed nią człowieka miała coś wspólnego z władcami Zachodu.
-Miło mi zatem poznać, ser Leo - odparła szybko i rozsiadła się na pierwszym wolnym siedzisku jak gdyby nigdy nic. -Ja? Ja jes... - nie dokończyła, gdyż mężczyzna szybko przerwał jej wypowiedź. Słuchała go zatem z zaciekawieniem, zastanawiając się nad tym, jaką by tu rolę przybrać na czas tej ich małej gierki. Swoją drogą dziwnym było też to, iż nawet mimo ubłoconej odzieży, ser Leo nie rozpoznał w niej kogoś wysoko urodzonego. Wszakże służki nie miewały ni tak zadbanych włosów, ni też tak gładkich dłoni. Cóż, zapewne jako wędrowny rycerz nie miał za wielu okazji, by widywać lordowskie córy, a tym bardziej królewskie.
-Ha, błąd, szlachetny panie. Widywałam w swym życiu już większe zbiorowiska zbrojnych - powiedziała nieco zadziornie, aczkolwiek było to zgodne z prawdą. -A to dlatego, iż jak ośmieliłeś się zauważyć, ser, choć muszę co nieco doprecyzować, przybyłam tutaj wraz z tymi sławetnymi Arrynami, także i szlachetne głowy nie są mi obce. Tylko że to nie Arrynowie organizują owy turniej, a lord tych ziem, czyli lord Belmore, choć w istocie jest on blisko spokrewniony z królewską rodziną. Wszakże królewskie dzieci to jego wnuczęta - wyjaśniła, nadal jednak ukrywając swą prawdziwą tożsamość. W zasadzie to im dłużej uczestniczyła w tej gierce, to tym bardziej ją to bawiło. -No ale rzeczywiście migam się od swych obowiązków jak tylko mogę, dlatego też dziękuję ci, ser, żeś mnie nie pragniesz wydać. Wielce szlachetne serce musisz zatem posiadać. A powiedz mi jeszcze... bierzesz udział w turnieju? Myślisz, iż zdobędziesz nagrodę? - celowo przeciągała tę pogawędkę, ażeby oczekujący na nią bard Jaskier trochę się pomartwił i w ten sposób dostał nauczkę, że z Findis Arryn się tak nie pogrywa.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 903
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Leo Storm Pon Sty 18, 2021 8:12 pm

Do turnieju zostało jeszcze trochę czasu, więc nie miał sobie za złe tego, że spędzi kilka chwil lub nawet dłużej na rozmowie z dość wygadaną dziewczyną. Dlatego też to, że rozsiadła się ona jak gdyby nigdy nic na suchym kawałku materiału u wejścia do jego namiotu skwitował jedynie uniesioną nieco do góry lewą brwią, która jednak szybko wróciła na swoje miejsce. Tym bardziej, że kolejne słowa, które od niej usłyszał wprawiły go w zaciekawienie.
- Ah, rozumiem. Arrynowie… jeden z największych rodów. Ciekawie – pokiwał głową – w takim razie faktycznie miałaś pewnie okazję do obserwowania zbierających się wojsk lub innych turniejów. Hm, czy zatem za każdym razem się tak wymykasz? – zapytał, choć raczej nie oczekiwał odpowiedzi. Było to jedno z tych pytań, które równie dobrze brzmiało jako retoryczne, jak i „zwykłe”.
- Ja i szlachetne serce? – zaśmiał się, rozbawiony szczerze tym niespodziewanym komplementem. Szybko jednak podniósł dłoń do krótko ogolonej brody, którą potarł w geście zadumy, jaka go opanowała – choć w zasadzie, to faktycznie, trudno mi zarzucić jakieś większe niegodziwości – odparł – nie zastanawiałem się nigdy nad tym, ale mimo zadawania się z różnymi podejrzanymi typami, nie podzielam ich filozofii życia. Cóż, pewnie jeszcze parę lat temu powiedziałbym, że to nic zwykłego, w końcu rycerstwo zobowiązuje, ale – parsknął – to tylko slogan. Niektórzy nic sobie nie robią ze swojego pochodzenia i nie odróżnisz ich zachowania od zwykłych najemnych zbirów – obdarzył ją nieco skwaszonym spojrzeniem, które trwało jednak dosłownie sekundę.
- Ale nie czas na smęty. Tak, zamierzam wziąć udział w turnieju. Oczywiście, że celuję w nagrodę. Nie jestem głupi i wiem, że nie będzie łatwo, ale… cóż, jeszcze głupszy byłbym, gdybym brał udział już na wstępie zakładając, że nic z tego nie będzie. Prawda? – zapytał i popatrzył na nią uważnie. W jednej chwili w jego głowie zrodziła się kolejna wątpliwość.
- Tak w ogóle, to całkiem dobrze się z Tobą gawędzi, jak na służkę. Wypowiadasz się ładnie i nie popełniasz błędów, jesteś też całkiem bystra. To ciekawe. Pobierasz jakieś lekcje u służby swoich panów? Przyznam szczerze, że gdybym sam był zainteresowany stworzeniem jakiegoś niewielkiego orszaku – co jednak z pewnością w najbliższym czasie nie będzie miało miejsca – to chętnie bym Cię zwerbował – uśmiechnął się, zdobywając się na dość nietypowy komplement.
Leo Storm
Leo Storm

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 25/10/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Findis Arryn Pią Sty 22, 2021 1:23 pm

-Dokładnie - potwierdziła jego wypowiedź o tych sławetnych Arrynach, którzy w zasadzie mieli jeden z najczystszych rodowodów w całym Westeros. Oczywiście była już to rozrzedzona licznymi małżeństwami krew, ale wciąż widać było, iż są oni spadkobiercami jasnowłosych Andalów. -Mogę śmiało powiedzieć, że zapewne widziałam więcej zbrojnych w jednym miejscu niż ty, ser - zaśmiała się delikatnie. Pytanie o wymykanie się zostawiła w zasadzie bez odpowiedzi, zdobywając się jedynie na tajemniczy uśmiech i wzruszenie ramionami. Pokręciła się jeszcze trochę na tym swoim prowizorycznym siedzisku, bo jej jakoś zrobiło się tak mniej wygodnie. Ujęła jeden z jeszcze brudnych kosmyków swoich jasnych włosów i zaczęła się nim bawić, słuchając oczywiście, co też pan rycerz ma do powiedzenia.
-Czyli tytuł rycerza już teraz nic nie znaczy? - dopytała, gdyż sama nie za bardzo interesowała się takimi rzeczami. Wiedziała jeno, że rycerze mają cenić honor i stawać w obronie słabszych, a przynajmniej tak zawsze stało w opowieściach. Czy tak w istocie było? Wojownik jeden wiedział, ale chyba potrafił rozpoznać swoich.
-Oczywiście, że tak - odparła nagle entuzjastycznie na jego wywód o braniu udziału w turnieju. -Trzeba stawiać sobie wysokie cele, ser. Tylko że będziesz mieć mały problem, jeśli wygrasz starcie na kopie. Jakąż to damę uczynisz Królową Miłości i Piękna? - zagaiła, próbując jakoś podtrzymać temat. W zasadzie to taka rozmowa była miłą odmianą od codziennego życia księżniczki, choć gdyby król Alester dowiedział się, iż jego córka przebywa sam na sam z obcym rycerzem, to chyba wyrwałby sobie wszystkie włosy z głowy. I te z klatki piersiowej też. Zresztą i tak ta zabawa zapewne niedługo dobiegnie końca, gdyż ser Leo zaczął coś podejrzewać. Findis musiała teraz zebrać się w sobie, by zabrzmieć jak najbardziej wiarygodnie.
-Jesteś dla mnie zbyt łaskawy, ser - odparła, choć po chwili zdała sobie sprawę, iż rzeczywiście może brzmieć zbyt elokwentnie jak na zwykłą służącą. -To przez to, iż czasem zdarza mi się posługiwać królewskim córkom, a człowiek przy księżniczkach jakoś tak sam ogłady nabiera - wybrnęła w jakiś sposób, starając się brzmieć autentycznie. -I znowu - pochlebiasz mi, ser - uśmiechnęła się promiennie i chyba nawet szczerze. -I na co żem ci ja by była w takim orszaku? Walczyć to ja nie umiem, od obowiązków, jak widać, się migam. Mogłabym ci jeno śpiewać i grać na lirze, bo to akurat potrafię i całkiem lubię robić - wyznała, próbując odwieść jak najbardziej mężczyznę od jego podejrzeń i zajmując go tym samym zupełnie nowymi tematami.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 903
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Leo Storm Czw Sty 28, 2021 8:43 pm

Leo zdziwił się na słowa dotyczące liczby zbrojnych i tego, co widziała jego młoda rozmówczyni. Zmarszczył brwi i popatrzył na nią uważnie.
- Jesteś tego pewna? - zapytał - wyglądasz mi na bardzo młodą osóbkę, a mimo to jesteś bardzo pewna siebie. Zdradź mi w takim razie, gdzie bywałaś i co widywałaś - podrapał się po brodzie - jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że służysz Arrynom odkąd pamiętasz, ale czy oni urządzali oni ostatnio jakąś kampanię wojenną? - zapytał, choć bardziej rzucił w eter, bo nie spodziewał się odpowiedzi.
Na jej kolejne pytanie wzdrygnął się nieznacznie. Zdecydowanie nie chciał tego przekazać w ten sposób, za co mógł jedynie zganić się w myślach.
- Nie, nie, nie chciałem żeby to tak zabrzmiało. Po prostu, niestety, nie ma reguły. Sama na pewno wiesz, kim powinien być rycerz i czym się kierować. Problem tkwi w tym, że aktualnie... spotkasz bardzo dobrych i szlachetnych rycerzy oraz takich, którzy już dawno rozmienili się na drobne. Obyś natrafiała tylko na tych pierwszych, a ci drudzy byli całkowitymi wyjątkami - wyjaśnił, starając się żeby to co powiedział było jak najbardziej klarowne. Zdecydowanie nie miał talentów oratorskich.
Leo odwzajemnił uśmiech, który pojawił się na obliczu dziewczyny, która najwyraźniej była zafascynowana historiami o sławnych rycerzach i pięknych księżniczkach. Nie było w tym nic złego, on sam lubił czasem posłuchać jakichś historii, choć różniły się one od "typowych" bajek.
- Ah, tego jeszcze nie wiem. Z pewnością gdzieś zasiądzie dama, która samym swoim wyglądem sprawi, że będę wiedział, że to właśnie ta jedyna, która powinna otrzymać atencję z mojej strony - powiedział. Tak, zdecydowanie, ta część planu była jeszcze niedopracowana i z pewnością zostanie ukuta spontanicznie.
Na kolejne słowa panienki roześmiał się w głos. Doceniał dobre żarty oraz lotny umysł, a z takim właśnie miał w tej chwili do czynienia.
- Haha, nie próbuj mnie zwodzić, młoda damo. To bardzo zabawna próba odwrócenia kota ogonem, ale w gruncie rzeczy tylko potwierdza moje spostrzeżenia. Czekaj... potrafisz grać na lirze? - popatrzył na nią uważnie - to bardzo przydatna umiejętność we wszelakiego rodzaju orszakach, może oprócz pogrzebowych, ale... hej, zwodzisz mnie pannico. Nie możesz być zwykłą służką - przekrzywił głowę, uśmiechając się nieznacznie. Z chwili na chwilę naprawdę tracił rezon i nie do końca potrafił rozszyfrować stojącą przed nim dziewkę.
Leo Storm
Leo Storm

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 25/10/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Findis Arryn Pon Lut 15, 2021 3:10 pm

Czyżby ser Leo zaczął dostrzegać jej małe kłamstewka? Czyżby wreszcie powoli waliły się mury iluzji, jakie stworzyła wokół siebie?
-Nie mam jeszcze czternastu dni imienia, ser - odpowiedziała wyjątkowo zgodnie z prawdą. -Ale bywałam tu... i tam. Ogólnie rzecz biorąc widziałam większość zamków i siedzib rodów Doliny. A tacy Siostrzanie ciągle na przykład gdzieś wojują, choć w istocie, sami Arrynowie to wolą siedzieć w Orlim Gnieździe, niż wdawać się w jakieś potyczki - starała się wybrnąć sprytnie, co według niej samej chyba się udało.
-Proszę mi wybaczyć, ser, ale niespecjalnie dbam o rycerstwo i jego obecny stan. Od tytułów bardziej liczą się dla mnie pewne przymioty - wyjaśniła na szybko. -Honor i odwaga to teraz rzeczy rzadkie, ale tak długo jak ktoś jest wierny i lojalny wobec mnie, tak długo ja będę mu się odwzajemniać tym samym. Do tego nie trzeba być rycerzem, ni nawet mężczyzną - dodała, by to jeszcze bardziej uściślić.
Findis ledwo powstrzymała śmiech, gdy Leo zaczął opowiadać o tym, jak zamierza wybrać swoją Królową Miłości i Piękna. Chociaż... zapewne każdy rycerz czy też młodzian właśnie tak wybierał kobietę, która mu się podoba, patrząc jeno na walory zewnętrzne. W zasadzie w legendach też zawsze księżniczki musiały być ładne, ale już niekoniecznie mądre. Mądrość była domeną mężczyzn.
-A ja, ser? Nie jestem wystarczająco urodziwa? - zapytała, patrząc się prosto w oczy rycerza. Co jak co, ale królewna wręcz kochała pastwić się w takich chwilach nad tymi biednymi chłopcami, którzy nigdy nie wiedzieli, co mają rzec. Niestety sam Leo również się nad nią pastwił, tylko że troszeczkę w innej materii.
-Owszem, potrafię. Na lutni i dzwonkach również potrafię - przytaknęła mu. I tak już wpadła po same uszy. Domyślił się. Na pewno. Musiał się domyślić. -Gdzieżbym cię śmiała zwodzić, ser. Mój kuzyn jest bardem, stąd też u mnie takie mnogie talenta. Powiedz mi - jeżeli nie jestem zwykłą służką, to kimże miałabym w takim razie według twej osoby być? - mimo wszystko spróbowała jeszcze ten jeden raz wybrnąć z tej całej kabały i zachować twarz. W innym wypadku... no cóż, najwyżej ucieknie. Ser Leo raczej nie będzie gonił dziewczynki, a nawet jeśli, to ona ma przewagę. Zna ten teren zdecydowanie lepiej niż on, co pozwoli jej w miarę sprawnie uciec.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 903
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Niedźwie… lew i dziewica cud! Empty Re: Niedźwie… lew i dziewica cud!

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach