Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Żmija i słoń

Go down

Żmija i słoń Empty Żmija i słoń

Pisanie  Laena Vaelaros. Nie Gru 27, 2020 7:17 pm

10/07/09PZ, rezydencja rodu Qoheros



Dzień jak co dzień, czy raczej wieczór jak wieczór w Volantis, a więc gdzieś właśnie toczyło się przyjęcie, dzisiejsze padło akurat na Qoheros, którzy podpisali podobno wybitnie dobry kontakt handlowy, a to przecież trzeba było uczcić i się pochwalić. Laenę akurat sam kontrakt ni ziębił ni parzył, ale okazji do zabawy przegapić nie zamierzała.
Chociaż teoretycznie niezależna niezaprzeczalnie była jednym z najmłodszych gości, co nie przeszkadzało jej doskonale wkręcić się w towarzystwo. Trochę pomagała pozycja, trochę uroda, trochę wygadanie, mieszanka wybuchowa. Mimo wszystko pod ścianami, w odpowiedniej odległości, pilnowała jej dwójka osobistych strażników. Nie, żeby nie wierzyli w ochronę gospodarzy, raczej mieli uważać na wybryki samej Laeny, od jej matki dostali też pozwolenie, by w razie czego zastosować środki poważniejsze niż tylko prośby, o czym jednak Laena nie wiedziała.
Póki co była jednak raczej grzeczna, sączyła dopiero drugi kieliszek wina, obgadywała też pomniejszego możnego, którego ma przyjęciu akurat zabrakło. Wśród morza platynowych i nienaturalnie kolorowych włosów przebijały się te o teoretycznie bardziej normalnych odcieniach, tutaj jednak budzących pewne zainteresowanie. Podobno gospodarze poluzowali nieco restrykcje i niektórzy mogli przeprowadzić znajomych z nieco niższych warstw społecznych czy gości w mieście, co stanowiło swego rodzaju atrakcje.
Laena Vaelaros.
Laena Vaelaros.

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Selvyn Martell Nie Gru 27, 2020 8:26 pm

Czas spędzony w Volantis jak dotąd mijał Selvynowi śpiewająco. Poznał wielu ciekawych ludzi oraz dobił pare istotnych umów handlowych, które w przyszłości potencjalnie mogły przekształcić się w coś bardziej znaczącego. Jedynym szkopułem były topniejące środki młodzieńca i według jego obliczeń za parę tygodni będzie musiał powrócić do ojczyzny.  Kwestią tą nie przejmował się jeszcze aż nadto, gdyż jego myśli skupione były na jednym z ciekawiej zapowiadających się przyjęć w rezydencji rodu Qoheros. Było to zdaje się pierwsze takie zaproszenie, dzięki któremu mógł uczestniczyć w wydarzeniu równie znaczącej rodziny. O ile wcześniej witał już tu i ówdzie, ciężko było zrównać bogatszych kupców z ludźmi o realnych wpływach.
Selvyn dotarł na ucztę przywieziony w lektyce przez niewolników, których jakieś dwa miesiące wcześniej zakupił na pierwszym napotkanym targu żywym towarem. Biorąc pod uwagę zwyczaje panujące w Volantis nie chciałby, aby wzięto go za pierwszego lepszego obdartusa z Westeros. Trzech dbających o jego bezpieczeństwo Dornijczyków zatrzymało się poza włościami rezydującej w nich głowy rodu, pilnując własności księcia. Ich obecność w środku mogłaby zostać uznana za obrazę, a tego młodzieniec za wszelką cenę chciał uniknąć.
Mimo iż Selvyn przestąpił przez próg mniej więcej w momencie kiedy impreza powinna się była zacząć, zauważył że spora ilość gości dotarła już na miejsce. Dla niektórych mogło być zaskoczeniem ujrzenie jego osoby w takich progach, jednakże młodzieniec nie dał po sobie poznać, iż w jakimkolwiek stopniu leży mu to na wątrobie. Wychowany był jako książę, toteż próżno było szukać w nim braku pewności siebie. Przywitał się kulturalnie z każdym, kto akurat był chociaż trochę zainteresowany jego personą, racząc każdego z nich grzecznościowym uśmiechem, aż nie dotarł do swojego dobrego znajomego, który to wkręcił go na to znamienite wydarzenie. Zamieniając z nich kilka zdań, po chwili dołączył do nich sam gospodarz, dzięki czemu pochodzący z Dorne gość mógł się poczuć w jego domu bardziej swojsko.
Rozmowa trwała przynajmniej parę dobrych minut, lecz opierała się głównie na grzecznościach i nie wchodziła w żadne głębsze tematy. Wszak organizator uczty miał wiele obowiązków i przywitać musiał zapewne jeszcze drugie tyle gości, zanim będzie mógł zająć się innymi sprawami. Kiedy i on opuścił dwójkę mężczyzn, Selvyn skupił się na innych wysoko urodzonych, tudzież bogatych uczestnikach imprezy. W momencie kiedy sługa podawał mu kielich wina, jego wzrok zatrzymał się na grupce nieopodal stojących osób, pośród których trudno było pominąć jasnowłosą pannę, która na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie najmłodszej w towarzystwie. Dornijczyk sam niespełna pół roku wcześniej obchodził swoje szesnaste urodziny, toteż doszedł do wniosku, że łatwiej będzie nawiązać kontakt właśnie z ludźmi, którzy się wokół niej grupowali.
- Muszę przyznać, że volantejskie uczty znacznie przewyższają swoim majestatem te organizowane w Westeros - zaczął od skromnego pochlebstwa w języku valyriańskim, co by dać się nieco lepiej poznać towarzystwu - Selvyn Martell - przedstawił się następnie, z gracją chyląc czoło w geście powitania.
Selvyn Martell
Selvyn Martell

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 27/11/2020

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Laena Vaelaros. Nie Gru 27, 2020 10:52 pm

N sali co jakiś czas pojawiali się przybysze z różnych zakątków świata, faktem jednak było, że Martell wyróżniał się chyba najbardziej spośród nich. Ciemne włosy, ciemniejszy odcień skóry, po jego wejściu gdzieniegdzie rozległy się ciche szepty. Te zresztą rozległy się również w grupie, w której stała Laena, jedna czy dwie kobiety zachichotały cicho po wymienieniu jakiejś uwagi, inny możny jedynie wywrócił oczami. Większość, jak sama Vaelaros, ograniczyła się do szybkiego, acz jednak uważnego spojrzenia, by spróbować przez tych kilka chwil zdobyć jak najwięcej informacji.
Sensacja jednak szybko zajęła się rozmowami z innymi gośćmi, w końcu z  samym gospodarzem, grupka więc straciła zainteresowanie i znalazła kolejne tematy do dyskusji. Byli właśnie w środku utyskiwanie na czym świat stoi z powodu ostatniego podwyższenia cen alkoholi z Westeros z racji jakichś tam niby ataków piratów, kiedy to ich grono powiększyło się o jedną osobę i to nikogo innego, jak obserwowanego wcześniej tajemniczego gościa.
-Można powiedzieć, że nie szczędzimy na nie środków, ale towarzystwo również ma znaczenie - uśmiechnęła się doceniając całkiem zgrabne dołączenie do rozmowy. - Laena Vaelaros - również się przedstawiła, po czym to samo zrobiły towarzyszące jej osoby. - Martell? Brzmi znajomo. Zaraz, zaraz, bez podpowiedzi, zgadnę. To jest... Dorne, zgadza się? Nie sądziłam, że będziemy mieć gości z Westeros.
I w sumie, o ile jej pamięć nie myliła, to nie takie byle pochodzenie z Dorne, ale nawet rodzina... królewska? Nie, oni chyba nie mieli królów. Książęca? Jakoś tak. Chociaż obecnie zdaje się rządziła kobieta, ale w sumie w dalszej ich rodzinie kompletnie się nie orientowała, nie do końca więc wiedziała gdzie w hierarchii ustawić stojącego przed nią mężczyznę. Chwaliło się jednak, że mimo pochodzenia z Westeros zadali sobie trud by nauczyć się Valyriańskiego. Zastanawiała się co też przedstawiciela jednego z tamtejszych wielkich rodów sprowadzało do Volantis, wypytywać jednak na wstępie byłoby nietaktem, trzeba było poczekać parę godzin i parę kielichów wina, by przejść na takie tematy.
-Liczę, że dobrze się u nas bawicie. Nie jestem do końca obeznana z rozrywkami i ucztami w Westeros i jakie tam oferowane są atrakcje.
Laena Vaelaros.
Laena Vaelaros.

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Selvyn Martell Pon Gru 28, 2020 3:43 am

Zderzenie z tak dużą ilością prominentnych możnych z początku wydało się młodemu Martellowi nieco przytłaczające, ale nawet jeśli odczuł on coś podobnego, szybko doprowadził się do wewnętrznego porządku, który wymagany był od niego w tego typu sytuacjach. Rozmowa z gospodarzem znacznie obniżyła poziom jego niepokoju i od tamtego momentu czuł się już dosyć swobodnie.
Wystrój oraz aranżacja wydarzenia sprawiały o klasę lepsze wrażenie, niż to, czego doświadczył do tej pory, natomiast ludzie roztaczali wokół siebie enigmatyczną, a co za tym idzie intrygującą aurę. Być może Selvyn nie poznał ich jeszcze wystarczająco dobrze, a wewnętrzny zachwyt częścią wizualną spowodowany był jego personalnymi upodobaniami, ale mimo to młodzieniec nie mógł oprzeć się odczuciu, że wszystko to wyglądało tak, jak to sobie wyobrażał zanim przypłynął do Volantis.
- Czuję się zaszczycony - dodał, konkludując tym samym etap wzajemnego przedstawiania się. Akcent Martella wydawał się nieznaczny, ale wprawne ucho wciąż mogło odczuć nutkę melodyjności pochodzącą z ojczystego języka. Jego valyriański i tak sporo się poprawił od momentu, gdy pierwszy raz postawił swoją nogę w tutejszym porcie.
- I Dorne jest poprawną odpowiedzią - pochwalił rozmówczynię za dobrą pamięć. Selvyn zapewne poczułby się głupio, iż ktoś z Volantis znał się na panujących w Westeros rodach lepiej niż on na wielkich rodzinach Pierwszej Córki, ale przecież nie było potrzeby nikomu o tym wspominać - Po prawdzie parę dni temu sam o tym nie wiedziałem, aczkolwiek rad jestem mogąc u was gościć - odniósł się do kwestii obecności kogoś z tak daleka na volantejskich salonach, jednocześnie okazując swoją wdzięczność.
Na tym etapie rozmowy niewskazanym była jeszcze zbyteczna wylewność, wobec czego Selvyn wciąż oddawał się nadwornej kurtuazji. W jego odczuciu polegała ona na dobieraniu odpowiednich słów, wyłapując pomiędzy wierszami istotne rzeczy. Młodzieniec co jakiś czas przeskakiwał swoją uwagą z jednego gościa na drugiego, nawiązując przy tym krótki, niewymuszony kontakt wzrokowy. Laena wydawała się najbardziej aktywną osobą w towarzystwie, co szybko podłapał młody książę. Nie dało się ukryć, że jej urok był na pewien sposób magnetyzujący; towarzyskość, valyriańska uroda, bardzo wysokie urodzenie... jedna, a może wszystkie z tych rzeczy miały na to wpływ i jedynie głupiec by tego nie dostrzegł. Najbardziej absorbującym elementem całej tej prezencji wydawały się wciągające, fiołkowe oczy, które z niebywałą łatwością potrafiły oczarować drugą stronę swą głębią. Impertynencją byłoby jednak prawić banalne komplementy niczym rubaszny lord po paru kielichach dornijskiego i Selvyn prędko porzucił tę myśl, aby nie wypaść z rytmu.
- Chociaż tutejsze zwyczaje zdecydowanie trafiają w moje gusta, u nas wygląda to nieco inaczej... - zaczął, wyciągając z pamięci najbardziej charakterystyczne elementy tego, co najczęściej można było doświadczyć na wersteroskim dworze. Nie wszystkie z nich były kolorowe - Uczty polegają przeważnie na wspólnej strawie sytego posiłku, zapijanego dobrym winem - rozwinął się nieco, w głowie odtwarzając na przekór własnym słowom liczne scenki zataczających się pod stołem wysoko urodzonych paniczów. W międzyczasie zastanawiał się też czy jest sens wchodzić w różnice kulturowe na kontynencie, co było niewątpliwie rozległym tematem - Jeśli zaś o rozrywkę chodzi, w Westeros mogą istnieć pewne rozbieżności - w pierwszej kolejności postanowił ukazać Dorne jako coś odrębnego od reszty - Skąd pochodzę, ludzie bardziej otwarcie podchodzą do kwestii seksualności, a jest ona wręcz elementem atrakcji - oznajmił, nie bojąc się wspomnieć o czymś dla niektórych równie delikatnym, jak relacje damsko-męskie. Dobre wychowanie nie zawsze polegało na ukrywaniu istotnych elementów własnej kultury - Królestwa leżące na północ mają zgoła inne zwyczaje - przeszedł do drugiej części swojej wypowiedzi, upijając wcześniej łyk wina - Andalska kultura w znacznym stopniu uformowana jest bowiem poprzez wiarę w Siedmiu - zakończył swój krótki wywód, dbając o to, aby nie rozbić rozmowy na zbyt wiele pobocznych wątków. Selvyn mógłby prawić o podobnych tematach godzinami, ale nie kochał swojego głosu na tyle, by nieopatrznie zostać odebranym jako przesadnie gadatliwy - Nie chciałbym was jednak zanudzać swymi dywagacjami w nieskończoność... - dodał wobec, dając mniej zainteresowanym rozmówcom możliwość ewentualnej zmiany tematu.
Selvyn Martell
Selvyn Martell

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 27/11/2020

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Laena Vaelaros. Czw Gru 31, 2020 2:54 am

Martell czuł onieśmielenie, natomiast stali bywalcy zakwalifikowaliby dzisiejsze przyjęcie do średniej klasy, a nawet do dolnego jej przedziału. Nic szczególnie egzotycznego, rozrywki absolutnie przeciętne, ilość gości nie zwalała z nóg. Można by uznać, że mieszkańcy Volantis stali się nazbyt rozpieszczeni, chociaż oni zapewne odparliby, że po prostu wyżej stawiają poprzeczkę, jak i ich poziom góruje nad tym Westeros. W każdym razie, przyjęcie się kręciło, ale bez fajerwerków, samej Laenie to jednak nie przeszkadzało, gdyż z każdego, nawet najnudniejszego wydarzenia, potrafiła wyciągnąć coś dla siebie, tak też było w tym przypadku.
-Przyjemność po naszej stronie. Miałam okazję być kilka razy w Westeros, niestety Dorne jeszcze nie znalazło się dotąd na mojej trasie. Im więcej jednak się o nim dowiaduję tym bardziej jestem przekonana, że brak ten trzeba jak najszybciej nadrobić - uśmiechnęła się do gościa.
W sumie prawdą było, że do Dorne się wybierała, wybierała się do każdego miejsca, gdzie jeszcze jej nie było, a takowych w Westeros robiło się, ku jej satysfakcji, coraz mniej. Nawet jej wspólny był już na przyzwoitym poziomie, chociaż zapewne wciąż na gorszym, niż valyriański ich gościa, wolała więc pozostać przy swoim ojczystym języku.
-Jadło i wino również mamy, widać podstawowe wymagania co do udanego przyjęcia spełniamy - rozległo się kilka chichotów, bo widać bez względu na pochodzenie alkohol był dla niektórych podstawowym wyznacznikiem udanej zabawy. - Seksualności? A to ciekawe, bo podobno to my jesteśmy tacy rozwiąźli - wywróciła oczami na samo wspomnienie kilku niezbyt ciekawych epitetów, jakimi określało się ich w tej kwestii. - Wiara Siedmiu nie brzmi raczej zbyt ciekawie, a na pewno niezbyt wesoło. Nasi bogowie dbają o to, byśmy byli szczęśliwi, nie nakładają nam więc dziwnych ograniczeń - w sumie dziwiło ją, że tak cofająca w rozwoju i unieszczęśliwiająca ideologia zyskała taki posłuch i poparcie. Westerojczycy to jednak dziwni ludzie. - Ależ nie, proszę kontynuować - Laena natychmiast zaprzeczyła, chociaż chyba zdania w tym temacie wśród ich grupy były podzielone, nikt jednak na głos się nie sprzeciwił. - Zawsze ciekawiej jest posłuchać o innych skrawkach świata od ich faktycznych mieszkańców niż czytać z nudnych ksiąg.
Akurat tym zamiłowaniem Laena odstawała nieco od typowej volantijskiej szlachty, uwielbiała jednak zbierać informacje o nowych miejscach, niekoniecznie tych znajdujących się w Essos. I tak jak większość miejscowych uważała Westeros za nieciekawą dziurę, tak ona widziała potencjał i wielką różnorodność. Oczywiście, ciekawych miejsc było tam mało, nie równały się też z tymi w Essos, zawsze jednak można było znaleźć jakąś perełkę. Z tego zamiłowania nauczyła się tamtejszego języka, a na księgi o tej tematyce poświęciła osobną biblioteczkę.
Laena Vaelaros.
Laena Vaelaros.

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Selvyn Martell Czw Gru 31, 2020 9:20 pm

Rozpoczynając rozmowę o kontynencie z którego pochodził, Selvyn nie spodziewał się, że jego rozmówczyni w tak młodym wieku zwiedziła już pewną jego część. Młodzieniec nie miał ani okazji, ani ochoty wybierać się na północ od rodzimych terenów, gdyż w młodym wieku jego oczy w głównej mierze skierowane były właśnie ku Essos. Wiedział jednak to i owo, toteż mógł się tą wiedzą podzielić.
Kwestia podejścia do seksualności pośród wysoko urodzonych Volantis nie była dla niego do końca jasna. Selvyn zmrużył nieznacznie oczy, starając się zrozumieć aluzję, ale na myśl przyszła mu jedynie kazirodcza tradycja, praktykowana od pokoleń pośród valyriańskich rodów, którą jednak nie sposób było nazwać rozwiązłością. Nie wiedział też jak sprawa ta wygląda w aktualnych czasach i czy wciąż było to w jakimkolwiek stopniu przestrzegane. Wszak on sam poczuwał umiarkowany pociąg wobec własnych sióstr i był w stanie zrozumieć ten stan rzeczy, jednak za zbyt ryzykowne wydawało mu się dzielenie tą informacją z ludźmi, których dopiero poznał  - Tak więc możemy mieć ze sobą coś wspólnego - oznajmił, trzymając również w pamięci parę kpin, które rozprzestrzeniane przez ludność z Pogranicza kłamliwie nawiązywały do rzekomego zabawiania się Dornijczyków ze zwierzętami - Warto dodać, iż przeciwieństwie do północnych królestw traktujemy dzieci z nieprawego łoża z godnością i szacunkiem - dorzucił kolejny fakt. Był w końcu wychowany na dworze, gdzie połowa jego rodzeństwa zrodziła się wynikiem chuci zmarłego już ojca, a niektórzy z nich zaskarbili sobie więcej szacunku księcia, niż ci mający prawa do sukcesji.
- Och tak - westchnął - Wiara zbudowana na poczuciu winy i zakazach potrafi być uciążliwa - zgodził się ze spojrzeniem Laeny na kwestie religijne w Westeros - Muszę przyznać, że od paru lat jestem już na noże z zamkowym septonem. Przesadnie wierzący lubią narzucać innym swoją fałszywą moralność - oznajmił.
Wyczuwając w nowo poznanej pannie pewnego stopnia ciekawość dotyczącą Westeroskich ziem, mógł pozwolić sobie na małe rozwinięcie tematu - Stare Miasto zapewne zrobiłoby na was największe wrażenie. W tamtejszej cytadeli znajduje się wiedza od wielu setek lat gromadzona przez uczonych. Okoliczni lordowie są jednak słabi, a zarazem przepełnieni pychą. Dornijskie najazdy regularnie utrzymują ich ego w szachu - stwierdził, w głębi marząc nad możliwością grabieży tego potężnego miasta. Dlaczegóż by nie przenieść wielkiej biblioteki do Słonecznej Włóczni lub leżącego u jej podnóży Miasta Cieni? Sam chętnie sfinansowałby tę budowę, gdyby tylko do tego czasu udało mu się dorobić większej fortuny.
- W porównaniu do reszty Westeros, dornijski klimat jest skrajnie suchy... - nawiązał do jednej z głównych różnic nad innymi krainami, które mogła napotkać Laena podczas swojej potencjalnej podróży. Przybywszy po raz pierwszy do Volantis, młodzieniec nie mógł oprzeć się wrażeniu, że mimo zbliżonych temperatur tutejsze powietrze jest nad wyraz wilgotne. Podczas swoich studiów Selvyn nie skupiał się tak bardzo na naukach przyrodniczych, wobec czego nie był do końca pewien czy jest to spowodowane bliskością ogromnej rzeki, czy też prądów morskich. Powróciwszy do Słonecznej Włóczni z całą pewnością poprosi maestra o polecenie jednej z traktujących o tym temacie ksiąg.
- Nasza kraina w dużej części składa się z ogromnych pustyń o zarówno czerwonym, jak i białym piasku. Większość budowli stworzonych jest z wypalanej na słońcu cegły, a ponadto eksportujemy dobra takie jak figi, daktyle, malinowe pomarańcze, a przede wszystkim najlepsze w Westeros wino - kontynuował, wymownie wznosząc swój kielich ku górze, aby zwilżyć nieco gardło - Aczkolwiek z tym ostatnim mogliby nie zgodzić się arborscy kupcy - dodał, uśmiechając się przy tym kącikiem ust. W wielu przypadkach była to po prostu kwestia gustu, jednakże w mniemaniu Selvyna to właśnie dornijskie wino charakteryzowało się bogatszą paletą smaków.
Selvyn Martell
Selvyn Martell

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 27/11/2020

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Laena Vaelaros. Sro Sty 06, 2021 9:08 pm

Och, ciężkie to było do przewidzenia i nie powinien się w żaden sposób wstydzić, że na podobny pomysł nie wpadł. Sama Laena uchodziła z racji swych zainteresowań niemal za ekscentryczną, w końcu kto by się interesował takimi barbarzyńcami i ich prostackimi praktykami? Sama Laena w sumie długi czas tak sądziła, póki nie zaczęła tematu nieco bardziej drążyć, wciąż jednak rozumiała, że dla niektórych podobne rzeczy mogły nie być pasjonujące. W końcu część z obecnych tutaj kółeczek wzajemnej adoracji rozprawiała właśnie na takie tematy jak najnowsze typy ożaglowania, nietypowe zbroje, nowo wytyczone szlaki handlowe czy sposoby na rozpoznanie podróbek drogich i egzotycznych typów drewna. Dla niej nudy, inni aż czerwienieli z podekscytowania.
Kazirodztwo, cóż, nie to akurat chodziło jej po głowie. W sumie to, o czym myślała, było kwestią westeroskiej hipokryzji. I tam i u nich były burdele z ich pracownikami, bękarty czy nałożnice i nałożnicy, w Essos jednak się z tym nie ukrywano, w końcu skoro istniało, to było naturalne, a sztuczne skrywanie było jakże kłopotliwe. W Westeros jednak każdy wiedział o co chodzi, każdy wiedział co i gdzie jest, większość osób korzystała, ale wspomnij tylko... a, no i w sumie nie wszyscy, tylko mężczyźni! Jakby kobiety swoich potrzeb nie miały, oburzające po prostu.
-Zawsze mnie ciekawiło skąd takie negatywne u was nastawienie do bękartów. Przecież były, są i będą, czy z małżeństwa czy nie, niczym się nie różnią. To też jest jakoś powiązane z waszą wiarą? - może tutaj tkwił szkopuł, skoro wiara zakazywała bycia z kimkolwiek niż małżonek, a bękart to dowód takiej sytuacji, to jakby, jak oni to nazywali... grzech? Obraz grzechu? Jakby ci ludzie mieli coś do powiedzenia, śmieszne. - Zawsze możecie zmienić wiarę. Mamy ich w Essos całkiem sporo, pewnie znaleźlibyście coś dla siebie - uśmiechnęła się radośnie, nie wiedząc, że to jakże proste rozwiązanie tak do końca proste w wykonaniu nie było.
-Pustynie... nigdy takiej nie widziałam. To w sumie mógłby być całkiem ładny widok - zamyśliła się na chwilę chyba próbując sobie podobną rzecz wyobrazić. Duuużo piasku, żadnych roślin, dla niej coś nie do pomyślenia. - Będę musiała to kiedyś zobaczyć. Bo wasze produkty to znam, czasami nasi kupcy przerzucają je do dalszych miejsc w Essos, to i u nas trochę zostaje - w końcu kiedy handluje się tysiącami baczek wina zabranie kilku na swoje potrzeby jest niezauważalne. Efekt skali. Znając życie to i na sali krążyło wspomniane wino, na równi z kilkunastoma innymi, faktem jednak było, że im dalej z przyjęciem i ilością wypitego alkoholu, tym mniejsze miało znaczenie skąd pochodzi.
Laena Vaelaros.
Laena Vaelaros.

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Selvyn Martell Pią Sty 08, 2021 6:45 am

Tematów do rozmowy było wiele, a Selvyn zapewne odnalazłby się w większości z nich, pomijając jednak rzeczy takie jak moda, czy dywagacje na temat wystroju wnętrz. O ile podziwianiem natury nie fascynował się równie mocno co Laena, a wręcz nudziły go krajobrazy inne niż górskie, to opowiadanie o swojej ojczyźnie sprawiało mu swego rodzaju przyjemność. Był zżyty z własnym ludem oraz rządzonymi przez siostrę krainami, a najbardziej by im się przysłużył, przedstawiając Dorne w dobrym świetle podczas swoich wypraw. Tak też więc czynił, przy okazji czerpiąc też satysfakcję ze zwykłej rozmowy.
- Zwyczajem w Westeros jest wiązanie się z małżonkiem na całe życie, oczekując od niego dochowania wierności. Bękarty są swego rodzaju owocem zdrady, a ludzie wiary cóż... jak zgadłaś mają w tej kwestii wiele do powiedzenia - wytłumaczył zwięźle punkt widzenia większości królestw na rodzimym kontynencie. Po użytych przez Selvyna słowach można by podejrzewać, że czyta w myślach młodej panny, ale prawdą było, że po prostu miała ona rację w swoich przemyśleniach - Wszystko co nie zgadza się z dogmatem wiary, jest uznawane jako czyn niegodny. Ludność jest kontrolowana, nie mając o tym pojęcia. Wprowadza to pewien porządek, lecz kosztem autonomii własnego rozumu - mówił, od czasu do czasu z gracją gestykulując wolną ręką. Po zakończonym wywodzie wziął łyk z kielicha, aby zwilżyć swoje gardło, lecz jego wzrok wciąż zawieszony był na oczach Laeny, niemo angażując się w dyskusję.
Słysząc nietypową propozycję odwzajemnił uśmiech, przez te kilka tygodni w Volantis orientując się już, że wierzeń w ów metropolii było co najmniej kilka - Jest w czym przebierać - ocenił żartobliwie, nie odmawiając jednak, ani nie przyjmując możliwości nawrócenia się. Zważając na awersję młodzieńca ku duchowym uniesieniom oraz dobre wychowanie tak było w jego ocenie najrozsądniej - Tak więc, które z bóstw jest twoim ulubionym? - teraz on zadał pytanie, chcąc posłuchać nieco o tym, czego można się spodziewać po essoskiej religii.
Widząc jak jego rozmówczyni zamyśliła się, starając wyobrazić sobie coś podobnego do dornijskich piasków, Selvyn postanowił pomóc nieco jej zmysłom. Podczas dłuższych wypowiedzi jego akcent nadawał słowom melodyjny, przyjemny dla ucha wydźwięk, kontrastując z dosyć twardym w wymowie valyriańskim - Na pustyni przez cały dzień bez ustanku grzeje słońce, natomiast noce są chłodne i zdradliwe. Wydmy w przeciągu paru godzin potrafią pod wpływem wiatru zmienić swoje położenie, a niektóre piętrzą się na ponad kilkadziesiąt metrów. Nie da się jednak ukryć, że chociaż monotematyczny, to krajobraz ten jest na swój sposób absorbujący - skończył mówić, obserwując przy tym reakcję Laeny. Mimika ludzka oraz to jak działa umysł były równie fascynujące, co większość innych nauk. Dlaczego jeszcze nikt nie napisał o tym książki? A jeśli tak było, to czemu nie wpadła jeszcze w ręce Selvyna.
Gdy temat zszedł nieco na towary dostarczane przez kupców do Volantis, młodzieniec zainteresował się wyraźnie. Wytężając lewą półkulę mózgu, mrużył lekko oczy, jakby właśnie coś kalkulował - Powiedz mi... czy jest coś, czego brakuje wam w Volantis? - zadanie pytania odnoszącego się do tejże kwestii było kwestią czasu.
Selvyn Martell
Selvyn Martell

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 27/11/2020

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Laena Vaelaros. Nie Sty 17, 2021 8:48 pm

-I ludzie naprawdę się tak dają wodzić za nos? Rozumiem pospólstwo, nimi zawsze łatwo manipulować, macie tam jednak przecież ludzi wykształconych i inteligentnych, ich też udało się omamić? - zdawało się to Laenie doprawdy niesamowite. Nie było tajemnicą, że prości ludzie łatwo przyjmowali wszystko, co im się mówiło, zwłaszcza, jeżeli mówiło się to jednocześnie podając jałmużnę. Wydawałoby się, że kontynent, który miał sławną cytadelę, uczonych magistrów, a tamtejsi możni chełpili się kształceniem swoich pociech, będą na podobne zabiegi odporni.
Swoją propozycję co do wiary traktowała bardziej jako żart niż rzeczywistą ofertę. Oczywiście znaleźliby się ludzie zmieniający wiarę jak rękawiczki, zgodnie ze swoimi celami, takowi jednak ogólnie nie byli raczej zbyt religijni i bezpieczniejszą opcją było pozostawanie bez religii jako takiej, chociaż na podobne rozwiązanie decydowało się raczej niewielu.
-Ulubiony? Syrax oczywiście! - po tych słowach sporo osób wybuchło śmiechem i pokiwało głowami zgadzając się z Laeną. - Bogini, która jak nikt inny zna się na radości i zabawie. Idealna dla ludzi pragnących wolności i szaleństwa. Która wyczuwa twoje ewentualne wątpliwości w przekraczaniu granic i pcha cię dalej i dalej. Przy której nie ma zasad i wytycznych - uśmiechała się szeroko, a oczy wręcz jej iskrzyły podczas mówienia. w sumie patrząc na panienkę Vaelaros nie dziwnym było, że zwracała się właśnie do bogini chaosu.
Pomoc Selvyna z jednej strony nasunęła jej nowe obrazy, z drugiej wręcz utrudniła zadanie. Gorące za dnia i lodowate w nocy? Przesuwające się wydmy? Zdawało się to brzmieć jak jakaś bajka lub zaklęcie, bo kto to widział takie zmiany w tak krótkim czasie. Nie można było jednak odmówić oryginalności podobnemu miejscu, a Laena, już i tak zaintrygowana, teraz wręcz nakręciła się na wyprawę tam.
-Przyznam, że jest to ciężkie do zobrazowania. Teraz jestem już absolutnie pewna, że muszę to zobaczyć na własne oczy. Chociaż przy takich zmiennych warunkach do zapasu ubrań zabiorę chyba armię tragarzy.
Na zadane pytanie musiała się chwilę zastanowić. Co prawda nie biegała po straganach po podstawowe produkty, musiała jednak orientować się w stanie rynku próbując jakoś kierować własnymi interesami.
-Z podstawowych towarów? Nie wydaje mi się. Oczywiście zawsze może się okazać, że jest jakiś egzotyczny, nieznany towar, który zacznie się sprzedawać za sprawą samej swej oryginalności, wątpię jednak, byśmy mieli jakieś braki. Raczej wszyscy kupcy sami zbiegają się do nas, by móc zaoferować swoje dobra, z tego powodu dla dużego sukcesu trzeba się wyróżniać albo jakością, albo ceną. Albo znaleźć coś nowego, ale to jest coraz trudniejsze.
Laena Vaelaros.
Laena Vaelaros.

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Selvyn Martell Czw Sty 21, 2021 7:01 pm

- Małe dziecko łatwo wyuczyć złych nawyków, które zostają mu na starość... i cykl się zamyka - odparł, wzruszając ramionami, jakby prawie niemożliwym było zmienić już ten stan rzeczy. Być może inne, bardziej tolerancyjne bóstwo miałoby szansę przebić się do dornijskiej kultury, aczkolwiek taki proces zapewne trwałby wiele pokoleń - A wysoko urodzeni... cóż, koniec końców to wciąż tylko ludzie - dodał po chwili, dochodząc do wniosku, że na manipulacje podatni byli niemalże wszyscy, a bycie lordem nie oznaczało jeszcze bystrości umysłu  - Z kolei niektórzy z naszych uczonych głoszą, iż świat w którym żyjemy jest kulą, natomiast świecące punkty na niebie to podobne jej obiekty - ukazał drugą stronę monety, skoro Laena wspomniała przy okazji o cytadeli. Selvyn nie zamierzał umniejszać odkryciom maestrów, aczkolwiek nie zagłębiał się w ów temat wystarczająco, aby zweryfikować jakkolwiek tę informację. Był to jednak koncept ciekawy i pobudzający wyobraźnię.
Słysząc gromkie śmiechy przez moment nie wiedział, czy popełnił jakąś gafę, czy też po prostu nie był świadom znanego volanteńczykom faktu. Po chwili jego wątpliwości zostały jednak rozwiane i słysząc o niejakim Syraxie, sam się szeroko uśmiechnął po podłapaniu kontekstu - Myślę, że bóstwo to doskonale wpasowałoby się w dornijskie zwyczaje - oznajmił, zaiście wierząc w to, co mówi. O ile jak dotąd bogom był przeciwny, zdecydowanie wolał wierzenia tego typu, aniżeli miałkich Siedmiu.
- Być może spotkamy się przy twojej wizycie i będę w stanie jakoś pomóc - oznajmił z grzeczności, chociaż szczerze wątpił w to, czy po powrocie do Słonecznej Włóczni usiedzi na tyłku dłużej niż parę miesięcy. Świat był wielki, a kilkanaście lat w rodowym zamku wystarczyło, aby nie marnować tam reszty swojego życia - Przewodnicy z całą pewnością się przydadzą nie tylko na pustyni, ale i w Gorach Czerwonych - stwierdził, mając na uwadze fakt, że Dorne nie słynęło z przyjaznych dla podróżników terenów .
- Ah, rozumiem - odparł na wieść o dobrobycie Pierwszej Córki - Po prawdzie zamierzałem wybudować własną flotę i zająć się między innymi handlem, ale z tego co słyszę, z Volantis rozsądniej byłoby sprowadzać dobra, aniżeli traktować je jako punkt zbytu - kalkulował, zastanawiając się jednocześnie nad cenami drewna w tutejszej metropolii - W przyszłości planuje popłynąć ku Niewolniczej Zatoce, a może i do Quarthu. W Essos jest tyle fascynujących miejsc - przedstawił część swych potencjalnych planów. Podróże do krain znajdujących się na krańcu mapy były długie i niebezpieczne, ale zyski z nich mogły być ogromne. Poza samymi pieniędzmi pchała go ku temu jeszcze czysta ciekawość otaczającego go świata, którą wykazywał już od dziecka.
Selvyn Martell
Selvyn Martell

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 27/11/2020

Powrót do góry Go down

Żmija i słoń Empty Re: Żmija i słoń

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach