Sypialnia lady

Lady Bolton na najbliższe dwa tygodnie wycofała się z zamkowego życia mając dostatecznie wiele spraw na swej głowie - przygotowania do uczty spadły głównie na barki jej zarządcy, który miał wszystko koordynować, co nie znaczyło, że zostawiało to ją w stanie nic nierobienia. Wciąż, od czasu do czasu musiała wyjść ze swoich komnat by sprawdzić czy w zamku wszystko dzieje się tak jak być powinno, co zwykle sprawiało, że była po kilku chwilach zawalona całą masą sprawunków, na które powinna rzucić oko. Wciąż też była zajęta regularnym chodzeniem do bożego gaju na modły, licząc... Sama nie wiedząc na co licząc. Że spłynie na nią magiczny sen? Lub boska łaska?
W każdym razie, nawet jeśli siedziała w swych komnatach i przygotowania do uczty spadły na barki jej zarządcy, do Roslin wciąż myślami była przy zbliżającym się spotkaniu z lordem Hornwoodem, które musiało się powieść. Dlatego też przygotowywała się do niego najlepiej jak tylko mogła - przygotowała całą dostępną jej wiedzę na temat lorda, a następnie tematy rozmów jakie mogli poruszać, w myślach tworzyła scenariusze, które później spisywała, poprawiała i zapamiętywała. Na każde potencjalne pytanie miała mieć zamiar przygotowaną odpowiedź zawczasu. Miała zamiar kierować rozmową w korzystnym dla siebie kierunku. Miała zamiar zdobyć sobie przyjaźń lorda Hornwooda, a także jego poparcie w późniejszych przedsięwzięciach jeśli będzie jego poparcia potrzebować. A potrzebować go z pewnością będzie.
Sięgnęła nawet do starego sposobu jej matki, gdy ta uczyła jej panowania nad swym wizerunkiem i blefowania, a więc nauki przed lustrem, w trakcie której prowadziła wyimaginowaną rozmowę ze swym gościem, starając się jak najlepiej kontrolować przy tym swój wizerunek, postawę ciała czy ton głosu. Wszystko musiało być perfekcyjne.