Brzegi Tridentu
Strona 1 z 1 • Share
Re: Brzegi Tridentu
9-16 maja 336AC
W ostatnich dniach obfite deszcze - głównie na wschodzie - nawiedziły Dorzecze, powodując gwałtowne podniesienie się wód Tridentu oraz jego dopływów. Rubinowy Bród oraz okoliczne przeprawy stały się nie do przebycia, zaś żegluga barkami po rzece została utrudniona przez wartki, ożywiony teraz prąd. Brody na Niebieskich oraz Czerwonych Widłach były wciąż możliwe do przebycia, jednak było to zdecydowanie większe wyzwanie niż normalnie, a lekceważący siłę żywiołu podróżni z pewnością mogli liczyć się z utratą ładunków lub nawet życia w wodach rzek. Występujące z koryt rzeki oraz burze spowodowały też niewielkie zniszczenia wśród wiejskich zabudowań oraz upraw, a kilku wieśniaków postradało życie szybciej niżby przypuszczali. Niebiosa powoli się rozpogadzały i obfite deszcze zaczęły przemijać zmieniając się w niewielkie mżawki. Wkrótce najpewniej znowu słońce pojawi się na dłużej, a wody rzek opadną i uspokoją się. Pozostawało czekać...
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Brzegi Tridentu
5-11 sierpnia 336AC
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Brzegi Tridentu
22 sierpnia 336AC
Maester
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Lut 25, 2019 7:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry- Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Brzegi Tridentu
25 sierpnia 336AC - zmierzch
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Brzegi Tridentu
Byli już zmierzchem, kiedy zostali zatrzymani przez ludzi z ziem lorda Naylanda. Nie wyglądali na profesjonalnych żołnierzy, jednak liczył się w nich duch walki. Najlepsze co mogło być w obecnej sytuacji. Piper nie schodził ze swojego konia, słuchając uważnie co miał mu do powiedzenia waleczny mąż w podeszłym wieku. Musieli wymyślić plan, który będzie szybki, a zarazem skuteczny wobec większej liczebności wrogów. Dobrą informacją było to, że miał wiedzę na temat terenów Dorzecza plus ukształtowania terenów wokół ziem Tridentu. Z wiedzy zaczerpniętej z nauk lorda Edmure'a wiedział tylko trochę o wojnie z zakresu większej liczebności przeciwnika, ale bardzo dobrze wiedział ile mniej więcej można przetransportować ludzi z pomocą drakkarów. Patrząc na ilość własnych ludzi była to bardzo mała różnica w siłach, dlatego też zdobył jak najszybszy plan ułożony w swojej głowie.
— Dobra, panowie. Zrobimy to szybkim planem skoro czas nagli. Chowajmy się w lasach i wyczekujmy na to aż przeprawią się na drugi brzeg. Mają dziesięć drakkarów, więc według tego co myślę będą musieli zrobić co najmniej sześć kursów, więc wiadome, że coś zamierzają. Skryjmy się wokół tych najbliższych lasów, gdyż to najlepszy obszar dla nich do desantu. Kiedy już wysiądą uderzamy pełną parą na nich. Łucznicy atakują, piechota zajmuje się atakiem czołowym, a konnica niech odbije ich z prawej strony. Musimy to zrobić szybko, bo mogą próbować się cofać. Więc kiedy już zobaczymy ich na naszej stronie, atakujemy.
MAPA
— Dobra, panowie. Zrobimy to szybkim planem skoro czas nagli. Chowajmy się w lasach i wyczekujmy na to aż przeprawią się na drugi brzeg. Mają dziesięć drakkarów, więc według tego co myślę będą musieli zrobić co najmniej sześć kursów, więc wiadome, że coś zamierzają. Skryjmy się wokół tych najbliższych lasów, gdyż to najlepszy obszar dla nich do desantu. Kiedy już wysiądą uderzamy pełną parą na nich. Łucznicy atakują, piechota zajmuje się atakiem czołowym, a konnica niech odbije ich z prawej strony. Musimy to zrobić szybko, bo mogą próbować się cofać. Więc kiedy już zobaczymy ich na naszej stronie, atakujemy.
MAPA
Ostatnio zmieniony przez Addam Piper dnia Sob Lip 27, 2019 11:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
Addam Piper.- Liczba postów : 105
Data dołączenia : 09/10/2018
Re: Brzegi Tridentu
Ludzie Pipera powoli zajmowali pozycje w lesie, nie śpieszyli się zbytnio, nie chcieli zaalarmować wroga o swoich pozycjach. Wkrótce okazało się, że nieprzyjaciel nie ma najwyraźniej zamiaru przeprawiać się w nocy i zaczeka do rana, leśni ludzie doradzili więc cofnięcie się trochę głębiej w las, wystawienie czujek i czekanie. Jakiś konny Piperów chciał rozpalić ognisko, ale któryś ze staruszków od Naylanda zdzielił go strzałą przez łeb. Jeszcze wszystko zjebie dureń...
Żołnierze zostali zaalarmowani, wróg spychał drakkary na rzekę i ładował się do środka. Wraz z nadejściem dnia zniknęły chmury, które zapewniły ludziom Pipera ciemną noc na ukrycie się, więc poranek był bardzo jasny. Wschodzące słońce mogło odrobinę razić łuczników z Dorzecza w oczy i utrudniać strzelanie. Żołnierze Arrynów przeprawiali się przez Zielone Widły spokojnie, nie wydawało się, żeby kogoś spostrzegli. Wkrótce dobili do zachodniego brzegu, żołnierze zaczęli zeskakiwać i wciągać statki trochę na brzeg żeby sprowadzić konie i część zapasów w postaci strzał i pluteji dla obrońców mających zabezpieczyć brzeg.
W tym momencie z lasu idealnie naprzeciw posypała się salwa strzał, która posłała kilkudziesięciu ludzi prosto w muliste wody Zielonych Wideł lub piasek nabrzeża. Żołnierze Doliny zaczęli krzyczeć i szybciej zeskakiwać z łodzi łapiąc za tarcze i łuku, nie mogli pozwolić by jakiś mały oddział partyzantów z Dorzecza powstrzymał ich plany! Problem w tym, iż tuż po salwie z lasu na południe wyjechała nabierająca rozpędu jazda, zaś z zagajnika na północy, kryjącego się trochę za niewielkim wzgórzem, wypadli piechurzy. Pierwsza szarża była bardzo pomyślna, wbiła się w ludzi z Doliny i zasiała chaos w ich szeregach, podczas gdy strzały nadal opadały na nich od frontu. Próba zorganizowania się i wepchnięcia drakkarów na rzekę by odpłynąć kiepsko ludziom z Doliny szła i to miało okazać się zgubne dla wojsk Dorzeczan. Żołnierze Arrynów skupili się bowiem na walce i kładli napastników dziesiątkami, sami niewiele przy tym tracąc. Szło im tak dobrze, a wroga okazało się wcale nie być tak dużo, że aż zapomnieli o ucieczce... Walka trwała jeszcze dłuższą chwilę, ale w końcu ludzie z Doliny zdecydowali, że bezpiecznie będzie jednak się cofnąć, co udało im się przy zabraniu aż dziewięciu drakkarów. Jeden musieli pozostawić. Sam Piper w bitwie stratował jakiegoś żołdaka wroga, a drugiego walił po łbie tyle razy, że w końcu padł na ziemię. Na razie walka skończona, chociaż trudno było powiedzieć czy wróg nie spróbuje za chwilę przeprawić się ponownie...
26 sierpnia 336AC - świt
Żołnierze zostali zaalarmowani, wróg spychał drakkary na rzekę i ładował się do środka. Wraz z nadejściem dnia zniknęły chmury, które zapewniły ludziom Pipera ciemną noc na ukrycie się, więc poranek był bardzo jasny. Wschodzące słońce mogło odrobinę razić łuczników z Dorzecza w oczy i utrudniać strzelanie. Żołnierze Arrynów przeprawiali się przez Zielone Widły spokojnie, nie wydawało się, żeby kogoś spostrzegli. Wkrótce dobili do zachodniego brzegu, żołnierze zaczęli zeskakiwać i wciągać statki trochę na brzeg żeby sprowadzić konie i część zapasów w postaci strzał i pluteji dla obrońców mających zabezpieczyć brzeg.
W tym momencie z lasu idealnie naprzeciw posypała się salwa strzał, która posłała kilkudziesięciu ludzi prosto w muliste wody Zielonych Wideł lub piasek nabrzeża. Żołnierze Doliny zaczęli krzyczeć i szybciej zeskakiwać z łodzi łapiąc za tarcze i łuku, nie mogli pozwolić by jakiś mały oddział partyzantów z Dorzecza powstrzymał ich plany! Problem w tym, iż tuż po salwie z lasu na południe wyjechała nabierająca rozpędu jazda, zaś z zagajnika na północy, kryjącego się trochę za niewielkim wzgórzem, wypadli piechurzy. Pierwsza szarża była bardzo pomyślna, wbiła się w ludzi z Doliny i zasiała chaos w ich szeregach, podczas gdy strzały nadal opadały na nich od frontu. Próba zorganizowania się i wepchnięcia drakkarów na rzekę by odpłynąć kiepsko ludziom z Doliny szła i to miało okazać się zgubne dla wojsk Dorzeczan. Żołnierze Arrynów skupili się bowiem na walce i kładli napastników dziesiątkami, sami niewiele przy tym tracąc. Szło im tak dobrze, a wroga okazało się wcale nie być tak dużo, że aż zapomnieli o ucieczce... Walka trwała jeszcze dłuższą chwilę, ale w końcu ludzie z Doliny zdecydowali, że bezpiecznie będzie jednak się cofnąć, co udało im się przy zabraniu aż dziewięciu drakkarów. Jeden musieli pozostawić. Sam Piper w bitwie stratował jakiegoś żołdaka wroga, a drugiego walił po łbie tyle razy, że w końcu padł na ziemię. Na razie walka skończona, chociaż trudno było powiedzieć czy wróg nie spróbuje za chwilę przeprawić się ponownie...
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|