Oaza

Siedem dni podróży. Siedem dni jazdy, którą Toland uwielbiał. Towarzystwo było niezgorsze, księżniczka Ashara co prawda czasem go denerwowała, jednak przez większość czasu dało się z nią żyć. Jej rycerz też nie był najgorszy, Toland od razu po wyjeździe zapytał go o jego imię i traktował go jak dobrego znajomego. Szybko jednak zapomniał o jego mianie i zaczął go po prostu nazywać Czapką. Bo chyba był w tej grupie tylko po to, by chronić Aarona od Słoneczka. Nie miał pojęcia, czy Czapce podoba się ten przydomek, ale Tolandowi pasowało. Mała grupa spała po oazach i pustyniach, a mężczyzna używał hamaka, najczęściej jak to było możliwe na Dornijskiej pustyni. Ten postój nie był wyjątkiem, oaza nieopodal Yronwood miała parę akacji, które podróżnik szybko zaanektował na użytek swego hamaka. Nie byli w oazie sami, oprócz nich było jeszcze jacyś kupcy i kilkoro wieśniaków podróżujących po Dorne. Aaron miał zamiar ich zapytać o plotki, które słyszał od kogoś na poprzednim postoju. Odnaleziony Valyriański miecz! To była naprawdę niezła gratka, a zawadzić nie zapyta. Po rozłożeniu swego dobytku i zajęciu się koniem Aaron skierował swe kroki w stronę innych podróżnych. Jeśli Ashara chciała iść z nim, to nie miał nic przeciwko.
-Witajcie podróżnicy. Mogę się dosiąść?- zapytał grzecznie, jeśli mu pozwolono, to usiadł razem z nimi.
-Słońce nie odpuszcza. Nie pamiętam lata, w którym byłoby tak gorąco. Skąd idziecie?- zapytał z czystej ciekawości. Jeśli pytali skąd idzie, to zgodnie z prawdą odpowiadał, że ze Słonecznej Włóczni, nie zdradzając jednak tożsamości Ashary, sam za to przedstawiał się każdemu, kto zapytał.
-Macie może jakieś ciekawe wieści? Słyszałem, że gdzieś widziano ostrze z Valyriańskiej Stali! To dopiero nowina, nie sądziłem, że któreś z tych może być jeszcze odnalezione.- powiedział, potrząsając głową.

Aaron wysłuchał, co też najemnicy mieli do powiedzenia. Nie mieli żadnych konkretów, a może po prostu się nimi nie dzielili? Kto to wie? Toland nie miał zamiaru ich przyciskać, chociaż może mieli więcej sekretów. Tylko co z tymi informacjami mógł teraz zrobić? Jaki kierunek wybrać jako następny? Góry Księżycowe? Góry Zachodu? Obie historie były dość nieprawdopodobne, z tego, co pamiętał o Valyriańskiej Stali, nie wynikało, że można ją wbijać na pełną długość w ziemię tak po prostu, a z odpowiednią siłą można to było zrobić nawet i ze zwykłym mieczem. Za to w historii o przecięciu 7 mężów mogło być ziarno prawdy. Może przecięto dwóch? A liczba wraz z kolejnym opowiadaniem i odległością wzrosła do siedmiu? Kto wie? Uśmiechnął się do najemników.
-Ciekawe rzeczy opowiadacie panowie. Faktycznie obie wersje są ciekawe, a moę słyszeliście jakąś jeszcze? Nie wątpię, iż ludzie pochodzący z Miasta Cieni słyszeli więcej niż garstkę zwykłych ploteczek.- powiedział z nadzieją. Może powiedzą coś jeszcze? Bo powoli zaczynał mieć wątpliwość, że te poszukiwania mają sens. Mógł zawsze przeszukać Góry Księżycowe, wybierał się nawet w tamtym kierunku, ale miał nadzieję obejrzeć Reach, Zachód może nawet zajechać na Północ, ale Dolina? Odgrodzona od wszystkiego, jedno wejście, jedno wyjście i jeszcze jakieś górskie klany do tego. Nieee to nie był dobry kierunek podróży.