Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Arena

Go down

Arena Empty Arena

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Mar 26, 2024 8:02 pm

* * *
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Mar 26, 2024 8:35 pm

09/06/08 - 16/06/08

Rickard Durrandon, czempion z Valyrii, nie mógł w czasie przebywania w Maradosh odmówić sobie wizyty na jednej z lokalnych aren. I to bynajmniej w formie obserwatora, a wprost przeciwnie - jako aktywny uczestnik. W przeciągu najbliższego tygodnia stoczyć on miał trzy walki, okuty w od czubka głowy po najmniejszy palec u nogi w stal, walcząc różnymi wariantami ostrzy - od długiego miecza w jednej ręce i krótkiego w drugiej, po dzierżone, po jednym w ręku, dwóch, wielkich mieczach, który zwykły człowiek miałby trudność z udźwignięciem oburącz.
Niestety, zarówno dla niego i jego przeciwników, nie znalazł on tu absolutnie żadnego wyzwania. Z jednej strony był on po prostu zbyt dobry, a jego przeciwnicy, zwyczajnie, zbyt słabi i walki były... krótkie i mało widowiskowe, nawet wtedy gdy jednocześnie stoczyć miał bój z trzema przeciwnikami. Z drugiej zaś strony do Valyrii było daleko i być może jego sława tu nie dotarła, toteż więksi wojownicy nie byli ot tak, dostępni od ręki by się z nim zmierzyć lub przygotowywali się do większych widowisk, miast zabawiać swoją obecnością Rickarda lub też dać się przez roznieść na strzępy, stracić sławę i szacunek lub też zakończyć swoją karierę przez jeden lub dwa ciosy tegoż olbrzyma.
Same walki wyglądały zaś w gruncie tak samo, poza różną liczbą przeciwników, dwie walki z dwoma i trzecia z trójką wrogów i rodzajem uzbrojenia, które on lub przeciwnicy używali, zawsze jednak w pełnej zbroi. Schemat zaś? Rickard pozwalał przeciwnikowi na pierwszy cios, pewnie by zaznaczyć swoją dominację i pokazać, że jest bez trudu wstanie ich uniknąć lub sparować, a następnie przechodził on do kontrataku, tak że po kilku sekundach przeciwnicy albo ginęli albo się poddawali i musieli być wynoszeni z areny.
Na szczęście dla tych drugich Rickard miał po tygodniu przestać zachodzić na areny. Zresztą, wątpliwym by było że ktokolwiek miałby ochotę z nim walczyć po takim pokazie umiejętności. Chyba, że płaciliby za przetrwanie jego trzech ciosów, a za każdy dodatkowy byłby bonus.

Alys

Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 04, 2024 1:34 pm

16/06/8PP - po walce

Wychodząc ze swojej ostatniej walki na arenie, Rickard miał natknąć się na ciekawy widok. Bogowie, walka! I to w dodatku za darmo! Niestety biły się tylko jakieś dzieci. Gdyby chciał oceniać dałby im maksymalnie z dwanaście dni imienia. Za to szło trzech na jednego. Trójka wyglądała na miejscowych, podczas gdy trzeci miał nieco jaśniejszą karnację oraz włosy, bardziej przypominając wyglądem Durrandona i jego kompanów niż Sarnorczyków. Okazało się też, że dzieciak całkiem nieźle się ruszał. Szybko pracował nogami i młócił rękoma robiąc prawdziwie szerokie ciosy. Oberwał trochę, ale koniec końców przegonił wszystkich trzech napastników. Jednemu nawet złamał nos. W sumie był nieco zaniedbany, nawet biorąc pod uwagę to jak go wytarmoszono właśnie w czasie bójki. Krzyknął też coś za uciekającymi w niezrozumiałym dla Rickarda języku, grożąc im pięścią, po czym z kwaśną miną spojrzał na podeptany tobołek leżące nieopodal.

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Kwi 04, 2024 4:40 pm

Walki na arenie, których się w ostatnich dniach podjął... Wiedział, że tylko cud mógłby dać jego rywalom zwycięstwo. Z jego strony była to praktyka i trochę zabawy. Na bardziej wyrównaną walkę trafił, opuszczając arenę po ostatnim z planowanych przed wyruszeniem z miasta starć. Tłukły się jakieś młodziki. Trzech próbowało pobić jednego i, o dziwo, ten jeden wygrywał. To przykuło uwagę Jelenia, który zaczął się starciu przyglądać i oceniać zdolności samotnie stawiającego czoła oponentom chłopaka. Dobrze się ruszał, rozdawał celne ciosy, potrafił kontrolować większą liczbę oponentów. Być może ktoś go już trenował. Chociaż jeśli brać pod uwagę obszarpany wygląd, to jednak realniejszym założeniem byłoby przypisać jego zdolności ciężkim warunkom życia, które zmuszały go do regularnej walki o przetrwanie.

Wraz z kompanami podszedł do chłopaka. Spojrzał na niego z góry.
- Niezgorzej. - rzucił w mowie Valyrian. Czy chłopak rozumiał? Wątpliwe. Jeżeli więc nie zaczął spieprzać, to mieli jeszcze do przetestowania jego ojczystą mowę, sarnorski i ghiscarski. Ostatnich dwóch nie znał, ale jeden znał młody Sarnorczyk a drugi jego kompan.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 176
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 04, 2024 6:33 pm

Dzieciak, który przykucnął nad tobołkiem i sięgnął w jego stronę, uniósł wzrok na Rickarda i spojrzał na niego nieufnie. Nie spieprzał, a wręcz patrzył całkiem hardo. Jak na złachanego młodzika, oczywiście.
- Dzięki...
Odpowiedział z mocnym akcentem, trochę łamiąc język na valyriańskim słowie, które znał i najwyraźniej zrozumiał co Durrandon powiedział, ale ewidentnie nie był w języku biegły na tyle, aby posługiwać się nim w pełni komfortowo. Chłopak patrzył jeszcze na Rickarda przez sekundę, po czym opuścił wzrok na tobołek. POTĘŻNY gladiator mógł zobaczyć, że w środku znajdował się skromny zapas jedzenia, którego część wyglądała teraz nie lepiej niż jego właściciel.
- Ech...

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Kwi 04, 2024 7:10 pm

Dzieciak potrafił cokolwiek mówić w znanej i jemu mowie. To dobrze. Będą mogli się porozumieć, przynajmniej w umiarkowanym stopniu. Pytanie tylko: czy warto? Jasne, nie był wrednym skurczybykiem i nikomu - prawie nikomu - nie życzył życia na ulicy, ale nie zamierzał też ratować każdej napotkanej sieroty.
Przykucnął i również spojrzał dokładniej na tobołek.
- Nie wygląda to najlepiej. - stwierdził, po czym znów przerzucił spojrzenie na chłopaka. - Wybacz wścibstwo, ale... - zaczął. - Całkiem dobrze sobie radzisz. Sprawnie się ruszasz i dobrze kontrolujesz pole walki. Mam do tego dobre oko. - dodał, starając się mówić powoli i zrozumiale, skoro rozmówca słabo radził sobie z mową, którą on sam się posługiwał. - Powiedz mi, kim jesteś, skąd jesteś i dlaczego tutaj jesteś? - zapytał. Chłopak miał talent i może z myślą o przyszłości, warto byłoby go oszlifować. Jednakże nie miał zamiaru składać propozycji, nim czegoś się nie dowie o swym rozmówcy. Zaś jeśli ten miał opory aby mówić, zaproponował posiłek w zamian za rozmowę. Wszak co miał młody do stracenia? Gdyby Rickard chciał mu zrobić krzywdę, już by to zrobił i wątpliwe, aby ktoś przejął się losem ulicznika.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 176
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 04, 2024 9:14 pm

Chłopak uniósł oczy na Rickarda i spojrzał jeszcze bardziej podejrzliwie. Był miły. W dodatku pochwalił to jak poradził sobie z tamtymi łachudrami. Wstępne wnioski mogły być tylko dwa - albo był po prostu dobrym człowiekiem, albo kimś w rodzaju septona.
- Mortimer - przedstawił się młodzik po chwili, wahając się czy powiedzieć coś więcej. Kiedy jednak pojawia się możliwość zjedzenia czegoś, co nie było w piachu, wówczas postanowił zaryzykować. Mogło mu się to opłacić, albo skończyć bardzo źle. Ryzykował. Wchodził ze wszystkim co miał. Ironicznie byłoby to też dokładnie to co mógł zrobić z nim Rickard, gdyby opcja septońska okazała się prawdziwa.
- Jestem z Topora - powiedział, kiedy Durrandon zapewnił mu coś do jedzenia, napychając buzię,ale bardzo starając się żeby nawet kawałek nie wypadł mu na ziemię. Na Toporze, jak Rickard mógł kojarzyć, żyli Andalowie. Ci jednak wojowali okazjonalnie z próbującymi odzyskać półwysep Ibbeńczykami i chyba nie było im śpieszno do podbojów dalekiego zachodu. - Mmm... Miałem - przełknął. - pecha. Mój ojciec miał tu się nająć i walczyć, ale barka, którą spływaliśmy, rozbiła się na rzece i utonął. Koń też utonął.
Dzieciak mówił łamanym valyriańskim, ale dało się go zrozumieć. Najwyraźniej musiał spędzić trochę czasu we Włościach skoro znał język i spływali tu z ojcem Sarne, którego źródła były trochę bliżej Valyrii.
- Wcześniej walczył jako najemnik w dużej wojnie na południu, ale smoki wygrały i się skończyła.

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Kwi 04, 2024 9:59 pm

Całe życie polega na umiejętności szacowania i podejmowaniu decyzji podle tych szacunków. Czy ta inwestycja się opłaci? Czy powinienem brać od nich te pieniądze? Czy ta drapiąca się kurwa ma tylko wszy, czy to coś poważniejszego? Tym razem chłopak zdecydował dobrze, albowiem nie miał do czynienia z człowiekiem, który chciałby go wykorzystać.

Jako, że było go stać i zdarzało mu się miewać gest, zafundował młodemu solidny posiłek. Cóż to był za posiłek? Zależy co tam w gospodzie mieli. Polewka, pieczyste, kawał chleba i dzban piwa w jego mniemaniu brzmiały dobrze. Aczkolwiek miasto leżało przy rzece, więc niewykluczone, iż miast prawdziwego mięsiwa, musieli zadowolić się rybą.
Wysłuchał chłopaka z uwagą. Wyglądało na to, że jednak źle zgadywał. Kompetencje chłopaka wynikały najprawdopodobniej z faktu, iż szkolił go ojciec. Najemnik a możliwe, że i rycerz. Andalskim rycerzom zdarzało się bywać najemnikami.
- Paskudna historia, Mortimerze. - odparł. - Ja jestem Rickard Durrandon, z Ziem Burzy. To w Westeros. - przedstawił się. - Jednakże swoje miejsce znalazłem w Valyrii. Służę Smoczemu Lordowi, Aenarionowi Belarysowi. Jeżeli widziałeś ostatnio wielkiego jaszczura nad miastem, to jego wierzchowiec. - wyjaśnił. Spojrzał poważnie na chłopaka. - Teraz zadam ci jeszcze jedno pytanie. Jaki masz plan na przyszłość? Wracasz dokądś? Do kogoś? - zapytał. Chłopak miał potencjał. Mógłby go dobrze wyszkolić i zyskać kolejny miecz do kompanii. Może gladiatora, który w przyszłości walczyłby dla niego. Może i wiernego druha, jeśli dzieciak byłby w porządku. Jednak nie zamierzał namawiać kogoś, kto ma gdzie zmierzać.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 176
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 04, 2024 10:43 pm

Chłopak rozdziawił nieco usta na wspomnienie smoków i kiwnął głową, potwierdzając, że widział przelatującą bestię. Możliwe, że widział ich i więcej, kiedy jego ojciec walczył na południu, a Rickard z pewnością dobrze wiedział jakie potrafiły zrobić wrażenie. Zwłaszcza te większe.
- Przeżyć - odpowiedział lakonicznie Mortimer i wgryzł się w kawałek pieczonej baraniny. Ryby też mieli, ale jaki wojownik by taką brał, kiedy dostępne było prawdziwe mięsiwo? - Nie mam do kogo wracać. Ojciec utonął, matka zginęła wcześniej. Więcej krewnych nie kojarzę, właściwie to nawet nie pamiętam Topora - powiedział i wzruszył ramionami, sięgając po kufel i ochoczo popijając posiłek. Patrząc po jego wieku, to rzeczywiście mógł spędzić w ojczyźnie niewiele czasu jeżeli rodziciel zabrał go ze sobą, kiedy podążał za groszem na Czwartą Wojnę Ghiscarską. - Poza tym jest tam król i mnóstwo rycerzy. Zaraz zagnaliby mnie na pole czy do kopalni. Tak mówił ojciec. Mówił też, że rycerze to banda ciołów.

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Kwi 04, 2024 11:31 pm

Potężne bestie Valyrian zdecydowanie robiły wrażenie. Jemu samemu żal było, iż nie urodził się jednym ze Smoczych Lordów i nigdy nie będzie mu dane dosiadać takiej bestii. Oczywiście, skoro dokonali tego Valyrianie, to może i on mógłby, studiując magiczne arkana dostatecznie długo i wnikliwie, w końcu jakiegoś smoka sobie zjednać. Szanse nie wiadomo nawet jak małe, biorąc pod uwagę, że w tej chwili ledwo bawił się ogniem. Poza tym pewnie szybko by go zabito, jeżeli tylko spróbowałby stanąć na równi ze srebrnowłosymi. Próba zgłębiania ich sekretów nie byłaby mądrym posunięciem. Tak więc zostało ino pogodzić się z własnym losem.

Okazało się, że kolejne z jego przypuszczeń było błędne. Ojciec chłopaka nie był rycerzem. Biorąc pod uwagę rozważaną przezeń propozycję to nawet lepiej.
- Zapewne gdybym urodził się Andalem, byłbym rycerzem. Orrmund Durrandon, mój wuj, to władca Ziem Burzy i, co za tym idzie, król. - odparł, uśmiechając się. - Ale nie jestem. Nie zamierzam też zaganiać cię na pole, ni do kopalni. Dam ci wybór, Mortimerze. - spojrzał, teraz już poważnie, na chłopaka. - Możesz skończyć jadło i odejść. Odpowiedziałeś na moje pytania i nic nie jesteś mi winny. - rzekł. - Możesz też zostać. Masz, jak mówiłem, potencjał. Uważam, że warto byłoby cię szkolić. Co dzień najesz się do syta. Będziesz miał gdzie spać i w co się odziać. Zostaniesz dobrze przeszkolony a kiedy uznam żeś gotów, także cię wyposażę w stosowny rynsztunek. - zaproponował. - Oczywiście, będą też mniej ciekawe rzeczy do roboty niż ćwiczenia. Kolczugi do wyczyszczenia, konie do oporządzenia. To chyba jednak dobrze znasz, skoro podróżowałeś z ojcem. - dodał. - Zapewne chcesz wiedzieć, jaki jest haczyk? - zapytał, pochylając się nad chłopkiem. - Dusza... - rzekł, odchylając się i pokazując dłoń, na której zapełgały ogniki. Szybko jednak one zgasły a Jeleń się zaśmiał. - Wybacz żart, młody. To tylko kuglarskie sztuczki z ogniem. Haczyka to tak za bardzo nie ma. W Valyrii nie ma niewolników, ale liczę, że po szkoleniu zostaniesz u mego boku. Oceniam, że możesz stać się sprawnym wojownikiem a tacy się przydadzą. Wszak Ghis wciąż stoi... - zakończył wygłaszać swą propozycję. Co prawda Ghis mogło się skończyć, zanim chłopak dorośnie, ale przecież dla rosnącej w siłę Valyrii znajdą się nowe ziemie do podbicia, prawda?
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 176
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 05, 2024 3:17 pm

Chłopak zmrużył oczy patrząc na Rickarda. Ważniak, co? Za to układ dobry i cokolwiek by mówił, to jakoś nie przypominał młodzikowi rycerza. Właściwie to... O, Siedmiu! O, kurwa! Trzeba było jednak słuchać septona i matki. Demon z Siedmiu Piekieł! Mortimer wytrzeszczył oczy i zesztywniał, kiedy Rickard zażartował prosząc go o duszę. Niby widział smoki i to co robiły, ale jednak smok... to był smok. Robił więc rzeczy jakie robi smok. Ludzie tymczasem powinni robić rzeczy ludzkie, a nie podpalać sobie spontanicznie dłonie. Kiedy Durrandon wycofał się i zaśmiał, chłopak rozluźnił się nieco, jednak przy tym jak bardzo był spięty nie było to wiele. Nic więc dziwnego, że podjęcie decyzji zajęło mu więcej czasu.
- Zgoda - powiedział w końcu.
Wytarł dłoń o swoje złachane ubrania i wyciągnął ją ponad stołem do Rickarda. Wciąż spoglądał na niego nieco nieufnie, ale demon czy nie, przynajmniej nie próbował go zgwałcić, a ciepłe jedzenie piechotą nie chodzi.

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Rickard Durrandon Pią Kwi 05, 2024 6:54 pm

No tak... Może ten żart był jednak lekką przesadą. Niemniej, nic złego się nie stało. A nawet jeśli, to tak czy owak trzeba mu było kupić nowe portki.
- Zgoda. - powtórzył i uścisnął wyciągniętą dłoń chłopaka. Później spojrzał na swoich kompanów.
- Robert i ty młody... - już miał wskazać palcem młodego Sarnorczyka, którego wyzwolili ze szkoły gladiatorów, kiedy zdał sobie z czegoś sprawę. - Cholera, teraz jest dwóch młodych. - zaśmiał się. - No, tak czy siak... Weźmiecie ze sobą Mortimera i kupicie mu porządne odzienie oraz płaszcz. Jeśli stanie czasu, dobry miecz, kolczugę i barbutę. - kontynuował przerwany na chwilę wątek. Następnie przerzucił wzrok na pozostałych. - Sami ogarniecie sprawy w karczmie. Ja idę do pałacu. - dodał. On wszak też miał swoje rzeczy do ogarnięcie. Pewnie jakieś ostatnie słowa z monarchą, który zdawał się go lubić. No i z taką jedną dwórką czy służką. Po prawdzie to nawet nie rozumieli się nawzajem, ino zabawiali.
Wręczył Robertowi sakiewkę, pożegnał się i ruszył w drogę do pałacu. Na barce zaś, w drodze do Sarys, zamierzał chłopakowi wyłożyć resztę spraw. Głównie chodziło o zachowanie przy Aenarionie. Z grubsza chodziło o to, by ładnie się kłaniał, nie odzywał się niepytany, zaś jeśli dojdzie do kontaktu, to miał grzecznie odpowiadać i wykonywać polecenia. Myśleć o "ważniakach" co tam chciał mu zabronić nie mógł, ale te myśli miał sobie zatrzymać w głowie.

Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 176
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Arena Empty Rick & Morty

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 06, 2024 12:42 pm

Robert skinął głową i spojrzał na nowy nabytek ich kompanii.
- Chodź, Morty - rzucił i ruszył do wyjścia po odebraniu od Rickarda sakiewki.
Obaj młodzi posłusznie ruszyli za nim. Pozostali towarzysze Durrandona również przyjęli swoje zadanie, a skoro mieli sprawy w karczmie ogarnąć, to mogli to zrobić po jednym jeszcze kufelku. Może nawet dwóch. Na pewno jednak nie trzech. Trzy byłyby już przesadą.

W pałacu Rickard rzeczywiście liczyć mógł na względy dwórko-służki, kimkolwiek naprawdę była, ponieważ żadna bariera językowa nie była w stanie powstrzymać języka miłości. Przynajmniej tak przedstawiliby to bardowie.

Mortimer tymczasem miał okazać się całkiem pojętnym uczniem w kwestii zasad dobrego wychowania, a jego niechęć do wysoko urodzonych zdawała się być skierowana głównie ku przedstawicielom stanu rycerskiego. Kiedy Rickard pouczał go, ten w duchu młodzieńczego zarozumialstwa przewrócił nawet oczyma i rzucił "Wiem jak się zachować, nie jestem jakimś ciołem!". Jak wiemy zaś z mądrości mortimerowego ojca, ciołami są rycerze. Był nawet jeden rycerz zaciągnięty na wyprawach, w których uczestniczył przed śmiercią rodziciel Mortimera. Jak to rycerz miał o sobie strasznie wysokie mniemanie - namaszczony olejami to, tradycje rycerskie tamto, pasowany przez Wojownika siamto. Rumakowanie skończyło się, kiedy uderzył dziewkę obozową podczas obozowania na Wyspie Cydrów. Czy tam Cedrów. Dziewka niefortunnie była nisko urodzoną, ale jednak Valyrianką. Mortimer pamiętał, że dowódca floty powiedział coś w stylu "Absolutnie ghiscarskie zachowanie..." i kazał rycerza ukrzyżować.

Przyjaźń to zakupy:

Przyjaźń to Magia
Koniec
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Arena Empty Re: Arena

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach