Błonia
Strona 1 z 1 • Share
Re: Błonia
03/09/7 PP
Zatem stało się tak, jak zostało to ustalone. Jeremy przygotował się a niedługo później mogli wychodzić z sali. Do wyjścia eskortowali ich strażnicy. Tak samo strażników zobaczyli na zewnątrz. Ci jednak trzymali się na bezpieczną odległość a jeżeli jakieś kusze posiadali, to były one dostawione i na pewno nie napięte. Zapewne jednak wkrótce będę gotowi podjąć pościg za Blackfortem. Czy to zrobią? Lady powiedziała, że nie, jeśli tylko mąż wróci do niej żywy. Tak rzekła i tylko taką miał gwarancję.
Konie i rząd wyglądały dobrze, tak jak powinny. Nie wykazywało też nic sprawdzenie ich. Najwyraźniej wszystko było w porządku. Względem zaś żołdaków, to byli to odziani w kolcze koszulki oraz uposażeni w miecze i tarcze wojacy. Wszyscy nosili też kapaliny. No, wyglądali tak jak reszta rycerzy i zbrojnych na służbie u tutejszego lorda. Co jasne, wszyscy też dosiadali koni.
Skoro wszystko zostało a Jeremy krzyknął, co chciał krzyknąć, mogli wyjechać za bramy. Musieli przebyć jeszcze osadę pod zamkiem, ale to odbyło się bez żadnych niespodzianek. Wojacy z zamku trzymali się kawałek za Jeremym oraz jego ludźmi. Była to jednak odległość, która pozwoliłaby swobodnie im zareagować. Pytanie, cóż zamierzał uczynić Blackfort?
Wujas
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Błonia
Konie były sprawne, ujście umożliwione. Nie pozostało nic, jak wyjechać i tak też zrobili. Jeremy przedstawił się na odchodne i w spokoju przejechał przez wieś, niewątpliwie ku zdziwieniu i uwadze gawiedzi, która tamże żyła. Po wyjechaniu z wioski trochę przyśpieszyli, ale Blackfort co jakiś czas oglądał się za siebie i wokół siebie (co też polecił towarzyszom), sprawdzając czy nie przygotowano jakiejś zasadzki, albo czy zbrojni nie wyjechali już z zamku. Przy tym całym oglądaniu się, Blackfort próbował również wypatrzyć na niebie orła, według umowy Haggan wraz z towarzyszami nie powinni być jakoś bardzo daleko, mieli w końcu w odpowiednim momencie wpaść do zamku. Widząc go z zakładnikiem i obstawą mogliby się domyślić jak mogą pomóc.
Będąc już niedaleko rozwidlenia, jeśli nie było żadnych przeszkód terenowych w pobliżu, które mogłyby zasłonić ewentualnie czekającą zasadzkę, Jeremy obejrzał się w stronę najbliższych gór, w których mógł zniknąć niezauważonym i rzucił do przeciwnika.
- Uda wam się go uratować? - zapytał, niby sprawdzając czy rozumieją jego mowę, jeśli tak nie było, dodał do swoich. - Dacie radę ich zatrzymać? Spróbuję uciec z nim w góry zanim reszta bandy z zamku nas dosięgnie. - jeśli odpowiedź była twierdząca, Jeremy przy rozwidleniu dróg pognał konia czym prędzej, próbując uciec, rzucając swym jeszcze, żeby celowali w konie i wycofali się od razu gdy zobaczą ludzi wylewających się z zamku.
Będąc już niedaleko rozwidlenia, jeśli nie było żadnych przeszkód terenowych w pobliżu, które mogłyby zasłonić ewentualnie czekającą zasadzkę, Jeremy obejrzał się w stronę najbliższych gór, w których mógł zniknąć niezauważonym i rzucił do przeciwnika.
- Uda wam się go uratować? - zapytał, niby sprawdzając czy rozumieją jego mowę, jeśli tak nie było, dodał do swoich. - Dacie radę ich zatrzymać? Spróbuję uciec z nim w góry zanim reszta bandy z zamku nas dosięgnie. - jeśli odpowiedź była twierdząca, Jeremy przy rozwidleniu dróg pognał konia czym prędzej, próbując uciec, rzucając swym jeszcze, żeby celowali w konie i wycofali się od razu gdy zobaczą ludzi wylewających się z zamku.
Jeremy Blackfort- Liczba postów : 56
Data dołączenia : 25/03/2022
Re: Błonia
Orła nie wypatrzył. Być może Haggan właśnie maszerował, jadł albo defekował. Ewentualnie miał inny powód swojej "nieobecności". Z dobrych wiadomości... Nie wypatrzyli też pułapek ani żadnych dobrych miejsc pod pułapki. Gorzej zapewne, że gdyby próbowali zdobywać zamek, byłoby trudniej się podkraść. No ale, to chwila bieżąca była teraz ważna, nieprawdaż?
Ludzie lorda najwyraźniej ich języka nie rozumieli. Albo też udawali, że nie rozumieją. Prędzej to drugie, albowiem na dyskusję o zatrzymywaniu nic nie uczynili. Natomiast towarzysze odpowiedzieli, że mogą spróbować zatrzymać wroga. Skoro więc taki był plan, tak też uczynili. Jeremy popędził konia a jego kompani ruszyli do zwarcia. Strażnicy jednak nie byli w ciemię bici, więc kiedy tylko zobaczyli, że wróg sięga po broń i oni tak uczynili. Z bram zamku zapewne też zaraz wyskoczy pościg, który niechybnie czekał w gotowości.
Jak to było? Ano dwaj jego chłopcy starli się z dwoma strażnikami. Natomiast trzeci wysforował za nim samym. Najbliższe góry były jakieś niecałe dwadzieścia mil od nich a Templeton był zawadą dla jego konia. Chłop swoje ważył, bo i maluchem jakimś nie był. Jasnym było, iż jeździec dogoni Blackforta, jeśli ten nie porzuci swego ładunku.
Ludzie lorda najwyraźniej ich języka nie rozumieli. Albo też udawali, że nie rozumieją. Prędzej to drugie, albowiem na dyskusję o zatrzymywaniu nic nie uczynili. Natomiast towarzysze odpowiedzieli, że mogą spróbować zatrzymać wroga. Skoro więc taki był plan, tak też uczynili. Jeremy popędził konia a jego kompani ruszyli do zwarcia. Strażnicy jednak nie byli w ciemię bici, więc kiedy tylko zobaczyli, że wróg sięga po broń i oni tak uczynili. Z bram zamku zapewne też zaraz wyskoczy pościg, który niechybnie czekał w gotowości.
Jak to było? Ano dwaj jego chłopcy starli się z dwoma strażnikami. Natomiast trzeci wysforował za nim samym. Najbliższe góry były jakieś niecałe dwadzieścia mil od nich a Templeton był zawadą dla jego konia. Chłop swoje ważył, bo i maluchem jakimś nie był. Jasnym było, iż jeździec dogoni Blackforta, jeśli ten nie porzuci swego ładunku.
Wujas
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Błonia
Porozumiał się ze swoimi ziomkami i gdy tylko ci dobyli broni, ich eskorta zrobiła to samo, wyglądało na to, że jednak rozumieli ich mowę. Blackfort rzucił się do ucieczki, ale niedługo po tym zaobserwował, że ma ogon. W głowie przebiegły mu różne myśli; chciał bowiem zabrać jakąś pamiątkę więc pomyślał o ucięciu mu głowy w jeździe, ale jakiś dobry duch go tknął mówiąc niby "Nie kombinuj". Postanowił spróbować jeszcze jedną rzecz przed uśmierceniem lorda. Wyciągnął toporek do rzucania, rozpalił ostrze ogniem i rzucił w kierunku konia jeźdźca. Jeśli się to nie powiodło (jeśli się powiodło to też) Jeremy westchnął, zanurzył sztylet w szyi lorda, upewniając się, że i tak nie przeżyje upadku z konia i go zrzucił.
- Uciekajcie w góry! - zdążył krzyknąć do swoich i pogonił konia do przodu, trzeba było wiać, a nie przejmować się panienkami, które zaraz za nimi wyjadą. Zwłaszcza, że w polu i bez lorda, nie mieliby już za bardzo szans na wyjście z tego cało.
- Macie swego lorda! Pamiętajcie, Dolina należy do Pierwszych Ludzi! Wola Robara jeszcze nie umarła! - rzucił w kierunku przeciwnika i raz jeszcze spiął konia. Jeremy miał tylko nadzieję, że jego ludziom uda się w porę dotrzeć w góry i uciec pościgowi.
- Uciekajcie w góry! - zdążył krzyknąć do swoich i pogonił konia do przodu, trzeba było wiać, a nie przejmować się panienkami, które zaraz za nimi wyjadą. Zwłaszcza, że w polu i bez lorda, nie mieliby już za bardzo szans na wyjście z tego cało.
- Macie swego lorda! Pamiętajcie, Dolina należy do Pierwszych Ludzi! Wola Robara jeszcze nie umarła! - rzucił w kierunku przeciwnika i raz jeszcze spiął konia. Jeremy miał tylko nadzieję, że jego ludziom uda się w porę dotrzeć w góry i uciec pościgowi.
Jeremy Blackfort- Liczba postów : 56
Data dołączenia : 25/03/2022
Re: Błonia
Ucinanie człowiekowi głowy, sztuka znowu nie taka prosta, wymagała dobrego przeszkolenia, odpowiedniego sprzętu a takie jako tako sprzyjających warunków. Niewątpliwie mocarz pokroju Blackforta mógłby człowieka ściąć nawet i długim mieczem, który specjalnie ciężką bronią nie był. Na koniu jednak to nawet i mają topór czy katowski miecz, byłby jedynie chyba się ośmieszył. Jasne, mógłby ciąć jak kawał mięcha na uczcie, ale w tej chwili galopował konno, by umknąć pościgowi a nie spokojnie siedział w siodle. Nie było ani czasu, a i sprzyjających warunków też brakło.
Rzut toporkiem był celny. Koń został trafiony a toporek wbił się w jego pierś. Niemniej, Stanął dęba i zarżał dziko, prawie zrzucając jeźdźca. Co z tego jednak, skoro już ruszał pościg z zamku. Dodatkowe obciążenie byłoby zgubne. Chłopcy Blackforta też skończyli już wstrzymywać przeciwnika i umykali w pośpiechu. Dwóch zamkowych siadło im na ogonie. Nie było czasu. Takoż Jeremy lord dźgnął w szyję a ciało porzucił. Zbrojny, który za nim zamierzał gonić, natychmiast zmienił zamiary i podjechał do lorda, gdzie zeskoczył z rumaka i rzucił się ku swemu panu.
Zabili lorda i wielu innych. Uszli z zamku. Teraz zaś pędzili ku górom i wolności. Można było śmiało uznać, że nie wyszło najgorzej. Oczywiście, gdyby zdobyli zamek i wszystko w nim - łupy oraz jeńców - byłoby lepiej. Niemniej, na pewno wzbudzili poruszenia i przeżyli. W końcu też zgubili pościg a po godzinie czy dwóch pewni być mogli, że są w miarę bezpieczni. Czas przyszedł, by choć opatrzeć rany.
Z samym sobą miał najwięcej problemu. Nie dość, że musiał operować sam siebie, to stan jego był krytyczny. Był już pewien, że śmierć go zabierze. Można powiedzieć, że przeżycie w tym wypadku było szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Kidy zaś trochę już odpoczął, mógł zabrać się za towarzyszy. I tutaj wszystko poszło gładko a nawet i bardzo dobrze.
Rzut toporkiem był celny. Koń został trafiony a toporek wbił się w jego pierś. Niemniej, Stanął dęba i zarżał dziko, prawie zrzucając jeźdźca. Co z tego jednak, skoro już ruszał pościg z zamku. Dodatkowe obciążenie byłoby zgubne. Chłopcy Blackforta też skończyli już wstrzymywać przeciwnika i umykali w pośpiechu. Dwóch zamkowych siadło im na ogonie. Nie było czasu. Takoż Jeremy lord dźgnął w szyję a ciało porzucił. Zbrojny, który za nim zamierzał gonić, natychmiast zmienił zamiary i podjechał do lorda, gdzie zeskoczył z rumaka i rzucił się ku swemu panu.
Zabili lorda i wielu innych. Uszli z zamku. Teraz zaś pędzili ku górom i wolności. Można było śmiało uznać, że nie wyszło najgorzej. Oczywiście, gdyby zdobyli zamek i wszystko w nim - łupy oraz jeńców - byłoby lepiej. Niemniej, na pewno wzbudzili poruszenia i przeżyli. W końcu też zgubili pościg a po godzinie czy dwóch pewni być mogli, że są w miarę bezpieczni. Czas przyszedł, by choć opatrzeć rany.
Z samym sobą miał najwięcej problemu. Nie dość, że musiał operować sam siebie, to stan jego był krytyczny. Był już pewien, że śmierć go zabierze. Można powiedzieć, że przeżycie w tym wypadku było szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Kidy zaś trochę już odpoczął, mógł zabrać się za towarzyszy. I tutaj wszystko poszło gładko a nawet i bardzo dobrze.
Wujas
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|