Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Lhorulu

Go down

Lhorulu Empty Lhorulu

Pisanie  Aemion Belaerys. Pią Lut 11, 2022 11:08 pm

Lhorulu - rzeka położona w zachodnim Essos. Jest to jeden z dopływów wielkiej Rhoyne, za której córkę uważali ją zamieszkujący te ziemie przed wiekami Rhoynarowie nazywając ją "Uśmiechniętą Córką".
Aemion Belaerys.
Aemion Belaerys.

Liczba postów : 353
Data dołączenia : 26/10/2019

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Aemion Belaerys. Sob Lut 12, 2022 12:48 am

18/02/12PZ

Po kilku dniach na rzece w końcu dotarli na miejsce desantu. Pozostawało zejść na ląd i zorganizować rozładunek zapasów, a następnie założyć obóz na jedną noc. Następnego dnia ruszali w górę Lhorulu, aby zanieść pokój, dobrobyt i bezpieczeństwo położonym nad jej brzegami miasteczkom. Poza tym rozplanował działania jazdy w dalszej odległości od rzeki, aby powoli wybadać grunt pod dalsze działania, poznać możliwe lokalizacje banitów, a może nawet od razu usunąć część mniejszych i gorzej zorganizowanych grup. Poza tym... Czemu od razu biegać za nimi żeby ich uparcie zabić? Mogli ofiarować im również amnestię, jeżeli przybędą poddać się z tym co wcześniej zrabowali. Może w obliczu zagrożenia część z nich stwierdzi, że negocjacje mogą być lepszym rozwiązaniem.

Tak czy inaczej - czas był maszerować i zobaczyć co czas przyniesie.

Aemion Belaerys.
Aemion Belaerys.

Liczba postów : 353
Data dołączenia : 26/10/2019

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lut 16, 2022 12:00 am

Dni między Osiemnastym a Dwudziestym Trzecim Dniem Drugiego Księżyca roku Dwunastego po Zagładzie


Pancerna Rękawica Sprawiedliwości Volantis wylądowała spokojnie na brzegu rzeki i bez większych problemów mogła rozpocząć swój marsz ku źródłom Lhorulu.  Zadania zostały przydzielone i wkrótce kolumna wojsk ruszyła.
Pierwsze dwa dni minęły spokojnie, gdyż większość czasu armia znajdowała się na swoim terenie.
Dopiero trzeciego dnia pełnoprawnie już wkroczyli na "ziemie niczyje", z początku napotykając tylko małe osady, których mieszkańcy witali ich z radością, z żalem wspominając ataki bandytów sprzed ponad księżyca. "Starsi" wiosek natomiast wszelkie rozmowy na temat polityki i tego, kto tu rządzi zbywali, jako rozmówcę wskazując Księcia miasteczka oddalonego o ponad dzień drogi. Trochę więcej szczęścia mieli zwiadowcy i krążące za nimi oddziały uderzeniowe, którzy spotkali w sumie dwie niewielkie grupy bandytów. Wówczas nie trzeba było nawet angażować większych sił, by je rozbić.
Czwartego dnia swoje bramy otworzyło przed przybyszami miasteczko władane przez Księcia Lysyrio Foriros, który chętnie ugościł Aemiona i jego najważniejszych towarzyszy w swoim pałacyku, oraz chętnie przystał na włączenie swoich ziem w obręb Volantis. Warunkiem było jednak zostanie jednym z trzech Triarchów. Co do bandytów, zwiady napotkały kolejne trzy bandy, tym razem każda silniejsza od poprzedniej. Nie były to jednak siły, które mogłyby zagrozić armii Belaerysa, co nie znaczy, że też nie upuściły trochę krwi dzieciom Valyrii.
Piątego dnia ponownie na swojej drodze mogli znaleźć tylko pomniejsze osady, które w pewnym momencie zaczęły kierować przybyszów do kolejnego miasteczka. Bandyci ponownie w sporej liczbie, ponieważ aż czterech grup, częściowo zaczęli pierzchać przed konnymi oddziałami Aemiona.
Szóstego dnia późnym popołudniem, podczas krótkiego postoju na odpoczynek przyniesiono dwie ważne wiadomości. Po pierwsze, mniej więcej w połowie następnego dnia dotrą do rozwidlenia rzeki, w którym zbudowano miasteczko władane przez Księżną Meshayę Hotassar. Druga była taka, że zwiadowcy wykryli na horyzoncie spore słupy dymu wskazujące, iż całkiem niedawno ktoś podpalił w tamtym miejscu zabudowania. Co mieli robić dalej..?



Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9652
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Aemion Belaerys. Sro Lut 16, 2022 12:49 am

Od kiedy w ich ręce zaczęli trafiać pierwsi bandyci, od tedy też trzeba było coś z nimi robić. Jeńcy pojmani w boju, czyli ci, którzy nie skorzystali z amnestii i woleli się bić, mieli dwie drogi przed sobą. Pierwszą było powiedzieć od razu wszystko co wiedzą i zostać sprzedanym w niewolę. Dochód z tej transakcji przypadłby miastu i przeznaczony został na odbudowę zniszczeń poczynionych przez rozbójników, a byłyby to raczej symboliczne kwoty. Drugą drogą było odmawiać udzielenia informacji o innych bandytach i terenie, albo też udzielać informacji fałszywych - co w czasie trwania wyprawy z pewnością się, przynajmniej częściowo, zweryfikuje - i była to ścieżka mniej przyjemna. Wiązały się z nią tortury celem uzyskania informacji, a następnie symboliczne ukrzyżowanie bandyty gdzieś przy drodze, aby służył za ostrzeżenie dla innych. Jeżeli kandydatów na krzyże było więcej, to stawialiby ich w odstępach, aby wiadomość była lepiej widoczna. Naturalnie zeznania na torturach od krzyża już nie ratowały.

Kiedy dotarli do pierwszego miasteczka, Belaerys przyjął gościnę z ostrożnością. Obozujące wojska nie pozwalały sobie na żadne rozluźnienie czy mniejsze warty i zachowywały czujność, zaś w obręb murów - czy też palisady lub innego wału otaczającego osiedle - wprowadzono żołnierzy wraz z wkroczeniem Triarchów. Młodszy z dwóch Tygrysów wziął ze sobą jako straż przyboczną Rickarda, Rega oraz czterech ze swoich personalnych gwardzistów. Kiedy ich gospodarz postanowił postawić im warunek Aemion zmarszczył brwi niezadowolony. Kilka lat bez kontroli Valyrii i ci ludzie zapominali jak należy się zachowywać...
- Urząd triarchy jest święty, tradycja nakazuje, aby każdy z nich był wybrany - oznajmił chłodno. - Nie ma tutaj miejsca na żadne ustępstwa - stwierdził, świdrując "księcia" wzrokiem. - Z pewnością jednak nie macie się czego obawiać, mieszkańcy okolicy bez wątpienia prosperują pod waszymi rządami i chętnie was wybiorą - rzekł. - Jeżeli zaś nie... To jedynie dowód na to, że nie macie predyspozycji do sprawowania tej funkcji.
Obejrzenie jak ser Rickard i Regongar tną ich gospodarza na sztuki byłoby z pewnością zabawne, więc przypatrywał się mu uważnie, czekając na jakikolwiek otwarty czy też zbyt bezczelny przejaw sprzeciwu.

Podczas kolejnych dni wojska poruszały się w ten sam sposób co wcześniej, podążając za planem, który jak na razie zdawał się dość dobrze działać. Nie zamierzał zmuszać swoich ludzi do forsownego marszu, nawet krótkiego, aby szybciej dotrzeć do miasteczka "księżnej". W kwestii słupów dymu - które bez wątpienia oznaczały kłopoty - zaproponował zaś swemu przyjacielowi Horonno, aby pokazał im jak zdobył swoją sławę i zgniótł bandytów. W końcu mogło mu się trochę nudzić.
Co zaś Aemion robił w czasie marszu i obozowania? Poświęcał czas na jeżdżenie wzdłuż kolumny i kontrolowanie czy wszystkie siły maszerują w odpowiednim porządku, czy nie ma żadnych problemów, spotykał się z oficerami kontrolując stan oddziałów i zaopatrzenia, ćwiczył trochę ze swoimi podopiecznymi lub po prostu zajmował się swoimi sprawami mając wolną chwilę.

Aemion Belaerys.
Aemion Belaerys.

Liczba postów : 353
Data dołączenia : 26/10/2019

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Rickard Tarth Sro Lut 16, 2022 9:59 am

Wyprawa zapowiadała się na stosunkowo spokojną a przynajmniej tak przypuszczał. Rejs ku miejscu, gdzie mieli się desantować był spokojny a on poświęcił go na pracy ze Skrybą, którego wziął ze sobą. Co prawda więcej miał ochoty na szkolenie ze sztukmistrzem, ale że jednostki pływające to drewno i smoła... Cóż, wolał, by jego zabawy nie były przyczyną spłonięcia jednej z jednostek. Nie wiedział, czy to było możliwe, ale nawet jeśli nie, to nie chciał też niepokoić ludzi. Kiedy już zejdą na ląd i rozpoczną podróż, będzie mógł poświęcić się temu, czemu naprawdę chciał. Jeśli nie dostanie rozkazu walki z jakimiś grupkami obszarpańców czy siłami zaczepnymi, to po prostu zamierzał spędzić czas na nauce.

Wyglądało na to, że w czasie podróży i obozowania mógł spokojnie kontynuować swoją naukę. Tak też czynił i czynić zamierzał, dopóki nie zdarzy się coś interesującego lub nie zostanie mu przydzielone zadanie. No i w końcu stało się tak, że miał towarzyszyć swemu panu w spotkaniu z jakimś władyką lokalnym, który mianował się "Księciem". Phe... Iście komiczne!
Kiedy jegomość zaczął stawiać żądania, jasnym się stało, iż pokarany został niemałą ambicją i nieprzystającym do niej intelektem. Książe chyba błędnie zrozumiał motywacje swych rozmówców i uznał się za człeka na równi z nimi. Cóż, lepiej dla niego, aby szybko się opamiętał. Rick naprawdę wolałby go nie ciąć. Nie czerpał frajdy z zabijania bezbronnych. W ogóle nie chodziło mu o zabijanie a o walkę, choć oczywiście często przeciwnicy przypadkiem kończyli martwi albo nakazywał ich zabić pragmatyzm. Oczywiście jednak rozkaz to rozkaz, mógłby skroić jegomościa w plasterki albo w kostkę, cokolwiek Triarchowie sobie zażyczą.

Dni kolejne poświęcał wzmożonej nauce. W końcu zaś w czasie marszu obaczyli słupy dymu. Najwyraźniej Księżnej Meshay Hotassar było gorąco w tyłek! Hehe...
Triarcha Horonno, jeśli tylko taka była jego wola, mógł zaprezentować im swój kunszt w dowodzeniu i rozbijaniu wroga. Rickard mógł mu towarzyszyć, więc i towarzyszyć chciał. Być może dym to trop, który poprowadzi ich ku większej bandzie albo nawet jakieś zjednoczonej silne tych rejonów. Natomiast jeśli sława dowódcy nie byłaby przesadzona, to też nie powinni dać się wciągnąć w żadną pułapkę i w końcu trafić na jakiś znaczniejszy bój. Przynajmniej na to liczył.
- Zaszczytem będzie dla mnie i mych kompanów, by towarzyszyć wam w tej wyprawie. - Oświadczył, stając przed obliczem Triarchy Horonno. Wiadomo, bez lizusostwa, którego nie lubił. No ale honory wysoko postawionemu człowiekowi też trzeba było oddać.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Lut 23, 2022 4:05 pm

23/02/12


Jak nie sraczka to urok, a jak nie urok to właśnie sraczka. I o sraczce miała być właśnie mowa, bowiem jeden z doborowych towarzyszy Rickarda, Ser Cleos, czy to dlatego, że zjadł coś nieświeżego, złapał jakieś choróbsko czy wypił nieświeżą i zatrutą wodę, a może pił właśnie za dużo czegoś innego i mocno procentowego, doprawił się niewiarygodnego skrętu kiszek i co zrobił kilka kroków, to już musiał biec w krzaki by zrzucić balast czy cokolwiek mu w brzuchu i jelitach zalegało. Dość powiedzieć, że w stanie, gdzie portki częściej znajdowały się wokół jego kostek niż na dupie nie nadawał się do niczego.
Zaniepokojeni towarzysze, a może nawet sam Rickard posłali po medyka by mu się przyjrzał, ale ten jedynie pokręcił nosem nad Cleosem, prawdopodobnie dlatego, że tym razem nie zdołał dobiec w krzaki i kazał jedynie pić dużo czystej, przegotowanej wody z dodatkiem ziół i pilnować by biedak z powodu utraty płynów się nigdzie nie przewrócił bo jeszcze tyle by z tego wszystkiego było, że upadając się w krzaki potknie się i głupi ryj sobie rozwali, a jemu przybędzie przez to roboty.
Co zaś się tyczyło jego powrotu to zdrowia, to według słów konowała za kilka dni skręty jelit powinny się skończyć, ale sam Cleos będzie raczej osłabiony i nie będzie co liczyć na to, że w najbliższym czasie będzie nadawał się do walki.



Alysz (Los tak chciał)
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Rickard Tarth Czw Lut 24, 2022 4:19 pm

Trochę nie tak... Jak nie urok to sraczka a jak nie sraczka to przemarsz wojsk. Akurat przemarsz wojsk mu pasował, sraczka już niekoniecznie. Dotknęła ona co prawda nie jego samego, ale za to jednego z najbliższych kompanionów, co osłabiało ich siłę bojową. Trochę... W końcu chodziło o Cleosa. Rickard magię na oczy widział, jednak w pewne zabobony wierzyć nie zamierzał. Nie dawał wiary choćby temu, że los czy cechy charakteru związane są z nadanym imieniem. Niemniej... imię "Cleos" - nie dość, że samo w sobie jakieś takie chujowe - musiało chyba przynosić pecha. Kto w turnieju pod Honeyholt przegrał zbroję? Cleos. Kto po Próbie Siedmiu nie był w stanie startować w turnieju pod Horn Hill? Cleos. Kto najmocniej obrywał na arenie? Cleos. Kto najmocniej oberwał od demonów? Cleos. Kto ma sraczkę? No... Cleos.
Dobrze, może lekko przesadzał. Robert ostatnio nos stracił a Jamie doznał kontuzji, którą jednak udało się wyleczyć. Niemniej, Cleos i tak miał pecha zdecydowanie za często. Może wkurzył jakiegoś maga?

Tak czy siak... Skoro zaniemógł, to musiał zostać w obozie. Nowszy z medyków Tartha miał z nim zostać i zajmować się chorym, aby wrócił do zdrowia jak najszybciej. Być może w kompani wojennej znalazłby się jakiś wóz, by nie utrudniał reszcie marszu.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lut 28, 2022 10:35 pm

Książę zdawać się mogło w czas sięgnął po rozum do głowy, chowając bardziej swoje ambicje. Zapewnił Triarchę, że z pewnością zostanie wybrany przez swoich poddanych, jeśli tak to się będzie odbywać. Zaprosił też do gościny, oraz z radością udostępnił grupę ludzi, którzy mieliby pomagać w charakterze zwiadowców. Natomiast kiedy noc przeminęła... Czas było ruszać dalej.
Podczas jednego z wieczornych postojów, kiedy obóz został już rozłożony, warty wyznaczone i tak dalej, można było sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. W mniemaniu Aemiona znaczyło to tyle, by skorzystać z sytuacji i nieco przetrenować bojowe umiejętności. Tak, na pierwszego przeciwnika wybrał sobie jedną ze swoich wychowanego, dość obiecującą, młodą wojowniczkę. Para stanęła na przeciw siebie. Pierwsza do ataku ruszyła dziewczyna, lecz młody Triarcha z łatwością uniknął ataku. Wymiana ciosów trwała dłuższą chwilę, podczas której oboje trafili się po razie. Wkrótce jednak Aemion dostrzegł dwukrotnie kategoryczne błędy w postawie przeciwniczki, które należało surowo ukarać. Dziewczę dostało więc dwa niesamowicie mocne ciosy, które w prawdziwej walce mogły kosztować ją kończynę, bądź nawet życie. Obita, poddała się.
Mimo, że walka trwała dość długo, Aemion nie odczuł tak bardzo ciężaru swojego pancerza, toteż gotów był stanąć do drugiego pojedynku. Tym razem oponentem miał być daleki szwagier, zaręczony z kuzynką Triarchy. Ponieważ chłopak był niezwykle szarmancki, pozwolił by to Belaerys zaatakował pierwszy... I to był błąd. Współwładca Volantis już pierwszym ciosem sięgnął szwagra, mocno obijając jego lewe udo. Chwilę później od bólu piekł go również prawy bok. Nastąpiła krótka wymiana ciosów, podczas której chłopak zdołał sięgnąć Aemiona w ramię, po czym sam ponownie dostał w lewe udo. Tego było dość, lekko utykając, poddał się.
Ostatnim przeciwnikiem - jak się później miało okazać, nie tylko treningowym, lecz także łóżkowym - miała być młoda piękność, która mimo braku większego doświadczenia, przyjęła wyzwanie Triarchy. Wystarczyła kilkuminutowa wymiana ciosów. Dziewczę trafiło Aemiona raz - jak poprzednicy - ale zdecydowanie najlżej. Ledwie to odczuł. Sam tymczasem odpowiedział trzema celnymi ciosami, po których dziewczyna postanowiła poddać się...

Dwudziesty Czwarty Dzień Drugiego Księżyca roku Dwunastego po Zagładzie



Aemion


Wyprawa prowadzona przez młodego Triarchę - pomniejszona o oddział zabrany przez Horonno - mniej więcej w połowie dnia osiągnęła dość duże "miasteczko" Księżnej Meshayii Hotassar, które dostrzec mogli na horyzoncie już dobrą godzinę wcześniej. Bynajmniej, miasteczkiem to mogło być na standardy Essos. W odległym na zachodzie Westeros byłoby to już prawdopodobnie pełnoprawnym miastem. Może nie tak potężnym, jak Stare Miasto, czy Lannisport, lecz miastem. Zbudowane w widłach rzek miasteczko było największym z trzech, jakie Aemion do tej pory zobaczył. W drodze zaś, poza widzianymi od kilku dni farmami i hodowlami, pojawiły się także winnice, co świadczyć mogło jedynie na korzyść miasteczka.
Jeżeli o nim już mowa, do wnętrza prowadziły dwa mosty po ich stronie brzegu, lecz jak dostrzec mogli wcześniej, po drugiej stronie także były dwa mosty. Bramy stały otworem, zaś ku przybyszom wyjechało sześciu konnych, wśród których znajdował się bogato odziany posłaniec Księżnej. Mężczyzna zapraszał w imieniu kobiety obu Triarchów, oraz ich dowódców, zaś wojska mogły rozłożyć się na przedpolach, z powodzeniem licząc na świeże jadło ze spichlerzy księżnej - w rozsądnych rzecz jasna ilościach.

Rickard


Horonno z chęcią przyjął towarzystwo takiego wojaka, jak Rickard i jego towarzysze. Prócz swoich oddziałów, postanowił wziąć dwie setki konnych dodatkowo, oraz kilku lokalsów. Następnie ruszyli w stronę widocznych na horyzoncie słupów dymu, po drodze bacznie wypatrując band rabusiów i przepytując okoliczną ludność. Czy Rickard miał coś do roboty..? Ano, przed zmierzchem, gdy zrobił ze swoimi kompanionami wypad do przodu, napotkał niewielką grupkę bandytów wpadającą do małej osady. Można by rzec, w ostatniej chwili wpadli i uratowali mieszkańców przed niechybnie utratą majątku, lub nawet życia. Może i jakaś dziewka rzuciłaby się na szyję, gdyby nie brzydota, z jaką zabijali bandytów. Ciosy były krwawe i spektakularne, lecz widocznie niedocenione przez miejscowych. Wielu z nich na ten widok łapały torsje.
Następnego dnia od odłączenia się bowiem, kiedy słupy dymu - choć już mniejsze - stały się wyraźniejsze, powrócili jadący przodem strzelcy wraz z lokalsami i potwierdzili słowa tutejszej ludności. Niecałe dwie godziny jazdy w przód stoi małe miasteczko, z pewnością mniejsze, niż to pierwsze, co napotkali, a z którego pochodzili ich lokalni zwiadowcy. Dym na niebie już praktycznie był niewidoczny, lecz pewnym było, iż pochodzi z miasteczka. Zresztą zaobserwowali wiele spopielonych domów. W wyrwach między palisadą udało się dostrzec kilku zbójców, być może nawet jakichś żywych mieszkańców, lecz napastnicy nie wystawili prawie żadnych wart.
Zwiadowcy także donosili, iż w miasteczku stały załadowane jakieś wozy, nie wiedzieli jednak czym. Czy była to oczywista pułapka..? Czy może bandyci napchali kiesy czym mogli i szykowali się do wymarszu..? A może zamierzali zabawić w miasteczku jeszcze kilka dni, na miejscu mając w miarę bezpieczne i łatwe do obrony zabudowania, oraz piwniczki mieszkańców pełne zapasów..? nikt tego nie wiedział, ale pewnym było, że musi to być znaczna w liczbie grupa, być może największa, jaką dotąd spotkali.
Horonno chwilę analizował sytuację w myślach, szykując się do wydawania rozkazów. Jeśli Rickard miał jakiś pomysł, lub też propozycję, był to najlepszy moment na wyrażenie tego...




Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9652
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Rickard Tarth Wto Mar 01, 2022 10:03 am

Do kompani został przyjęty ochoczo i wraz ruszyć mogli, aby sprawdzić, co to za ferment i dymy były na horyzoncie. Wyprowadzono go też z błędu, albowiem tak z początku to myślał, iż te całe "problemy" w mieście księżnej się prawdopodobnie dzieją. Tu się zaś okazywało, że to jeszcze inny władyka najprawdopodobniej dostaje po dupie. Cholera... Powinien uważniej słuchać. Może od tych wzmożonych wysiłków umysłowych zmęczon był i przeto tak nie pojmował za bystro. No cóż, pozostawało mieć nadzieję, że na głupca nie wyszedł.

Już pierwszego dnia po podziale sił miał okazję walczyć. Co prawda starcie wiele emocji nie dało. Jego ludzie mieli najlepszą broń i pancerze kute w Qohorze. Ba, nawet jego koń miał pancerz tej jakości. On sam zaś... No cóż, to inna bajka. Tak czy siak, grupka zbirów natychmiast z oprawców zmieniła się w bezradne ofiary. Ludność chyba całym zajściem była trochę skonfundowana. Niechybnie jednak uświadomią sobie, że niezależnie od tego, jak krwawo rozprawiali się z ich prześladowcami, to im krzywdy czynić nie zamierzają. Rick postanowił nawet pomóc. Jeżeli to od niego zależało, to dobytek bandytów w całości mógł zostać przy prostaczkach. Może im się jeszcze przydać, aby mieli jakąś broń pod ręką. O ile oczywiście mają trochę krzepkiego chłopa, by ją dzierżyć.

Następnego dnia zwiady doniosły o sytuacji w miasteczku. To okaleczone było ogniem i zrabowane. Agresorzy nadal tam zasiadywali, ale to akurat jego nie dziwiło. Dymy widzieli wczoraj, dziś pewnikiem szykowali się do wybycia i korzystali jeszcze z tego, czego nie uniosą oraz wygód, których w marszu nie uświadczą. W ogóle to ciekaw był, czy trafili im się niezwykle liczni i zorganizowani banici z okolicznych ziem, czy może to jakaś kompania lub łowcy niewolników, którzy korzystają z zamieszania, jakie wprowadziły bandy zbirów na tej podzielonej pomiędzy książątka ziemi. Uważał to za realną opcję.
Tak czy siak... Przybyli zająć te ziemie w imię Volantis, więc i hultajów należało pogonić. On jednak z planem żadnym nie wyskakiwał. Po pierwsze, znał swoje miejsce. Po drugie, doświadczenie miał głównie książkowe i poparte ledwie liźnięciem praktyki, natomiast Horonno był uznanym dowódcą o potwierdzonej skuteczności. Takoż, jeżeli go dopuszczono w pobliże Triarchy, to po pierwsze słuchał. Ciekaw był jego zdania i szczegółów z raportów. Jak na razie wiedzieli, że ich wróg znajduje się w miasteczku o uszkodzonych obwarowaniach i nie sprawia wrażenia czujnego. No, przynajmniej tyle wiedział on. Chciałby natomiast wiedzieć, czy zwiadowcy mieli styczność z patrolami wroga, czy może bierność miasteczkowych przekładała się na bierność w terenie. Miał też nadzieję dowiedzieć się, jak wyglądają, tak ogólnie, tereny podmiejskie, które determinowały ich możliwości podejścia. Poza tym rad by był usłyszeć sprawozdanie z tego, jak wygląda samo miasteczko. W sensie... Ile ma bram, jak solidne wyglądają pozostałości palisady? Ile zostało wypalone? Czy posiadłość władcy daje możliwość schronienia i skutecznej obrony?
Jeżeli pozwolono mu pytać, to pytał. Przede wszystkim jednak był ciekaw zdania Horonno, który tutaj dowodził a któremu bez zezwolenia - ot choćby zapytania o jego zdanie - nie chciał wchodzić w paradę.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Aemion Belaerys. Sob Mar 05, 2022 8:38 pm

Skoro wszystko było załatwione armia mogła ruszać dalej, pozostawiając za sobą garnizon oraz przygotowanych wcześniej do swoich zadań urzędników wraz z pomocą dlań. Żołnierzy pozostawiono trzy i pół setki - dwustu niewolnych pieszych, stu niewolnych strzelców oraz pięć dziesiątek wolnej piechoty. Urzędnicy w pierwszej kolejności spotkać się mieli z najważniejszymi lokalnymi możnymi - szlachcicami, kupcami oraz bogatymi rzemieślnikami. Należało poinformować ich dokładniej o zmianach oraz o zasadach, dzięki którym kandydować będą mogli na urząd triarchy lub na takowego głosować. Pomoc urzędników powinna zaś w tym czasie kontynuować rozgłaszanie nowych rządów pośród reszty populacji miasteczka oraz w jego okolicy.

24/02/12PZ

Dalsza część drogi pokonywana była w taki sam sposób - zwiady, grupy uderzeniowe, ogłaszanie zmian władzy przez wszelkie wioski w jakich znaleźli się ich żołnierze, a także rozgłaszanie amnestii dla bandytów, którzy porzucą walkę na podanych wcześniej warunkach. Można było przy tym ostatnim nadmienić, że poddanie się po walce, będąc już i tak jeńcem wojennym, nie było żadnym poddaniem się. Osoby próbujące być tak "sprytne" czekał krzyż. Doprawdy, nie wiedział jak głupi musieli być ci poprzednio pojmani bandyci, którzy próbowali czegoś takiego...
Kiedy znaleźli się pod kolejnym miasteczkiem, Aemion nie był zbyt prędki, aby wchodzić do miasta i przyjmować zaproszenie. Wszak każde z tych miejsc mogło w rzeczywistości współpracować z bandytami, a chociaż próby oporu byłyby z ich strony czystą głupotą, to nie każdy człowiek był człowiekiem kierującym się rozsądkiem i czystym pragmatyzmem. Przede wszystkim wojska ich miały od początku w planach przeprawić się tutaj na drugą stronę rzeki, tak więc mogły rozbić się na przedpolach, ale w widłach, a nie po tej stronie przeprawy. Z drugiej strony teren ten był zajmowany, tak więc przy okazji przemarszu przez miasto pozostałby w nim taki sam garnizon jak w poprzednim. Samemu Aemionowi towarzyszyłby zaś Regongar, pięć dziesiątek jego złotych gwardzistów oraz wychowankowie oraz kilku oficerów i urzędników. W końcu reszta kadry miała swoje obowiązki w kwestii przygotowania obozowiska i koordynacji ludzi. Sam triarcha również miał zamiar przed jakąkolwiek wizytą przejechać na drugą stronę ze swoimi siłami, aby ocenić teren i wydać dyspozycje w kwestii rozbicia wydajnego obozu. Reszty mogli już dopilnować oficerowie wraz z inżynierami.
Jeżeli z żadną z tych rzeczy nie czyniono im problemów, to zachowując czujność mogli udać się na rozmowy. To co przedstawili księżnej nie różniło się wiele od tego co mówili podczas poprzednich spotkań. Jedyna różnica była taka, że jej miasteczko znajdowało się w miejscu wybranym pod stolicę nowej prowincji, tak więc mogło oczekiwać pokaźnych inwestycji w infrastrukturę. Może też napływy kolonistów, którzy chcieliby się w nim osiedlić.
Aemion Belaerys.
Aemion Belaerys.

Liczba postów : 353
Data dołączenia : 26/10/2019

Powrót do góry Go down

Lhorulu Empty Re: Lhorulu

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach