Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Port Jinqi

Go down

Port Jinqi Empty Port Jinqi

Pisanie  Gerold Goldberg Czw Paź 07, 2021 11:23 am

***
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Gerold Goldberg Czw Paź 07, 2021 12:06 pm

19.10.11 PZ przyszło podróżnikom wyruszyć z Leng Yi morskim szlakiem, dotarli, gdy byli na miejscu...



Pierwszy, najprostszy etap był już za nimi. A co dalej? Ano dalej, to się można było po drodze zastanowić, studiując sobie mapy w spokoju. I plan konkretnie był taki, żeby wynająć miejsce na łodzi lub całą krypę i rzeką spłynąć na północ aż się skończy dżungla. Wtedy desant na ląd i wzdłuż dżungli do szlaku, a potem znów na północ aż do samego celu ich destynacji. W czasie rejsu i później, Gerold klasycznie spędzał trzecią część dnia nad księgami. Jakby komuś wpadło do głowy, że chciałby się nauczyć jakiegoś języka, albo skubnąć medycyny, żeby umieć sobie włożyć flaki z powrotem do brzucha - no aż tak to nie, ale co zrobić - to była taka możliwość. Ba! Okazja, w końcu za darmo.

Co do tego? Ano każdy miał mieć wierzchowca. Koń, zorsa, kto jak tam lubi. Kto jakimś cudem jeszcze nie miał, ten miał kupić. Gerold w swej wspaniałomyślności gotów był 1/3 ceny dołożyć od siebie lub kupić sam z zastrzeżeniem zwrotu po zakończeniu pracy u niego. W końcu nie było to tanie jak jabłka.

Oczywiście trzeba było załatwić wspomniany transport rzeczny dla ich wszystkich i koni. Do tego zrobić zakupy zapasów na drogę, co by ich głód ani nic podobnego nie zastało, gdyż niezbyt Geroldowi się widziały postoje na polowania. Poza tym Goldberg miał zamiar sprzedać połowę zakupionych na Leng dóbr z zyskiem. Ile utarguje tyle będzie dobrze. Jeśli zwęszy jakąś okazję, to za pozyskane środki chętnie się obkupi swoimi lichymi monetami - w końcu zdążają do Miasta Handlarzy. Znaczy nie konkretnie, ale na tyle blisko, że i tak odwiedzą.

Nad to - miał tropicieli, miał Blu. Czy słusznie uważał ich za przewodników? W końcu kto miał prowadzić całą tą ich wycieczkę? Czuli się pewni, że doprowadzą ich kolumnę do celu? Jak nie to chujnia i trzeba było dotrudnić jeszcze kogoś, czy to w mieście czy w okolicach.

Jeśli ktoś miał jakieś pytania, to odpowiadał, jeśli ktoś miał jakieś sprawy, to załatwiali. Wszelkie propozycje i pomysły mile widziane. A jeśli wyszło tak, że byli gotowi ze wszystkim do dalszej drogi... no cóż. To płynęli.

Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Mistrz Gry Pią Paź 08, 2021 11:20 pm

W końcu dopłynęli! Udało im się dotrzeć do miasta w jednym kawałku, jednakże już w jego pobliżu widzieli patrolujące okolic galery wojenne, a przed przystanią nawet ich zatrzymano i sprawdzono kim są, a także co przewożą. Po wyjściu na ląd zobaczyli wiele innych podobnych rzeczy; wszędzie dużo żołnierzy. Miasto sprawiało wrażenie miejsca, które było w stanie wojennym... jak się później mogli dowiedzieć Jinqi wystawiło własnego pretendenta do korony cesarskiej i buntowało się aktualnie przeciwko Boskiemu Cesarzowi Bu Bu.
W każdym razie wszyscy udali się w swoje strony, żeby załatwiać rozkazy Gerolda, kiedy on sam udał się pohandlować. Znalazł bogatego kupca i tak go przegadał, że udało mu się sprzedać cały zakupiony towar, wyjść na zero i jeszcze odrobinę zarobić! Później poszedł zainwestować te pieniądze; znalazł dwóch kupców - pierwszy z nich biedniejszy i mniej inteligentny od Gerolda, ale jednak urobił Westerojczyka na piętnaście złotych monet. Natomiast następny jego cel, bogatszy handlarz jedwabiem dał się orżnąć i sprzedał jedwab taniej. W sprawie barek, udało się wywiedzieć, że najbliższe odpłynięcie będzie możliwe dopiero za trzy dni.
W tym samym mniej więcej czasu, do Golderga podszedł mężczyzna wyglądający z twarzy i ubiory na właściwie nikogo i z uśmiechem zwrócił się do Reachyjczyka.
- Dobry Panie, widzę że handlarzem jesteś! Gdzie zmierzacie? - zapytał i po uzyskaniu odpowiedzi zatarł ręce i powiedział mu dalej. - O o o! To się idealnie składa, właśnie szukałem po rynkach handlarzy chcących dołączyć do naszej karawany. Zmierzamy na północ, niekoniecznie do Miasta Handlarzy ale zawsze warto choć część trasy przebyć wspólnie i bezpieczniej. Zwłaszcza, ze w Yi Ti panuje teraz wojna domowa.. a więc co powiesz dobry Panie? - zapytał.

Rzeczy:

Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Gerold Goldberg Sob Paź 09, 2021 12:11 am

Nie tak pamiętał Yi Tijskie miasta. Co oni, na najazd się szykowali? Tylko czyj? Ah, bunt. Czyli pewnie lada moment to miejsce zostanie oblężone i starte w gruz. Chociaż pewnie skoro się buntowali to siły były przynajmniej wyrównane na jakiejś płaszczyźnie. Tego nie miał zamiaru sprawdzać. Od razu zwiększył czujność. Na wojnie zbija się najlepsze interesy i najłatwiej traci życie. Pasy ziemi niczyjej, łupienie podróżnych tak dla zasady, cła równe tyle ile akurat wieziesz, dezerterzy napadających na wszystko co słabe, a wojsko na wszystko co silne, bo a nuż stanie się zbyt silne. No i jak się tu plasowała ich dwudziestoosobowa grupa? Cholera wie. Trzeba było się spieszyć.


Na szczęście większość rzeczy szybko została załatwiona i właściwie można było ruszać "od ręki", a tu pojawił się taki jegomość, że ciężko go było określić. Przeklęci Yi Tijczycy, wszyscy wyglądali tak samo, ale ten to jak statystyczny przedstawiciel swej rasy - wszystko miał przeciętne. Pierwszym sygnałem dla Gerolda było to, że odziany był... no tak przeciętnie dość, znaczy nie jak kupiec. Oczywiście mógł po prostu pracować dla kupca i wtedy sygnał się rozpływał.
- Ano niezgorszy, witam. Nie jest tajemnicą, że do Miasta Handlarzy, a nawet i dalej. - W końcu pewnie i tak opowiedzieli o tym strażnikom, czy tam celnikom, a i nie zatajali celu, bo i nie było ku temu przesłanek.

- Hmm. Ciekawe. Kiedy wyruszacie i dokąd? My czekamy na wypłynięcie dżonki za trzy dni. - W zasadzie to nawet nie skłamał, bo dopiero miał omówić temat transportu ze współ-podróżnikami oraz opcję wyruszenia wcześniej, konno.

- Na północ, czyli właściwie dokąd zmierzacie? Może mam tam jakichś znajomych. - Jak tak teraz pomyślał, to po jakichś dwóch dniach z rejsu planowali zejść na ląd i odbić na zachód, to by razem daleko nie popodróżowali. A tak poza tym, to jeśli jadą na północ, to... zajebiście daleko. Gerold coś tam piąte przez dziesiąte kojarzył o jakichś fortach, ale co to tam było?

No i jeszcze z tyłu głowy przypomniała mu się taka historyjka rodzinna - w końcu Goldbergowie handlarze z wielu pokoleń, jeden z najstarszych rodów w Starym Mieście - o manewrach, na które można się było naciąć w czasie wojen. Otóż oddział przyszłych dezerterów robił najmował się do ochrony karawany, po wyjechaniu z miasta pierwszej nocy ciach, wszyscy wyrżnięci i albo z towarem z powrotem do miasta, upłynnić i powtórka albo hajda gdzie konie poniosą.

Dlatego też, rozmawiając tu teraz z nieznajomym miał zamiar zachowywać szczególne środki ostrożności, nie dać się wypytać o wiele rzeczy lub pozostawiać niedopowiedzenia i półprawdy, za to wyciągać informacje z tamtego sprawdzając, czy aby historia mu się nie plącze. Na koniec właściwie najważniejsze ilu będzie tamtych i w jakim stosunku wojowników to towarów. Byli teraz na misji o podłożu magicznym oraz w stanie wojny domowej, wszelkie ryzyko było niewskazane.

W międzyczasie należało się jeszcze udać do jakiegoś oficera i odbyć krótką rozmowę - czy podróż w ich kierunku jest w ogóle możliwa, czy może są tam prowadzone już jakieś oficjalne działania lub inne ponadprzeciętne niebezpieczeństwa czyhające na podróżnych. Jak wojskowi kazali mu się odpierdolić, to popytał wśród handlarzy. W sumie tak czy owak popytał wśród handlarzy, bo to jednak obrotni ludzie byli. Gotów był sypnąć srebrem, gdyby nie wystarczało, że był miłym, charyzmatycznym człowiekiem.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Blu Jin Nie Paź 10, 2021 6:38 pm

Niedobfe... -

Stwierdził Blu Jin do swego pracodawcy, gdy tylko zobaczył co dzieje się w mieście. Nie chodziło mu bynajmniej o sam fakt wojny domowej, obecności zbrojnych. Rozglądał się dość nerwowo i zsunął na oczy swój kapelusz. Znalazł się w tym momencie w sytuacji niezbyt pewnej i niezbyt komfortowej.

- Niedaleko ftąd mamy kawałek ziemi, stąd wyruszał naf oddział by walczyć na północy. Mam nadzieję, że nikt naf nie rozpozna. -

W końcu ich ojciec miał zobowiązania wobec cesarza, a po śmierci obowiązki musiały zostać scedowane na najstarszego z braci Blu, który obecnie służył Goldbergowi. Oby nikt nie próbował od niego wyciągać tych zobowiązań i wciągać do armii. Na wszelki wypadek Jin postanowił ze swoim rodzeństwem nie odchodzić od ludzi Gerolda i nie rzucać niepotrzebnie w oczy.
Blu Jin
Blu Jin

Liczba postów : 34
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Mistrz Gry Pon Paź 11, 2021 4:41 pm

Przybysz wysłuchał Gerolda cały czas się uśmiechając, czasami kiwał głową i gdy przyszło na jego odpowiedź, to pewnym siebie głosem odpowiedział.
- Wyruszamy jutro, temu kręcę się z kolegami po targowiskach i szukamy ludzi do kompletu. Niektórzy z nas jadą do Tiqui, a inni do Kości. Może moi koledzy znaleźli kogoś kto jak wy udaje się do Miasta Handlarzy. - odparł, po czym dodał. - Nie warto czekać trzech dni na dżonki, Panie lepiej ruszyć lądem i nadrobi się tę samą trasę i bedzie szybciej. - powiedział czekając na dalsze słowa Goldberga. - Ja sam zmierzam do Ashabadu, żeby być bliżej szlaków handlowych, tam to dopiero można się obłowić w czasie wojny, wiecie, wszystkim czegoś brakuje. Pojadę więc z wami tylko kawałek. - co do prób wybadania mężczyzny przez Gerolda, to tak ten poznał, że coś do końca nie gra. Nie wiedział co to mogło być, ale coś mu śmierdziało. Raczej nie wyglądał na mordercę, ale ciężko było powiedzieć o co dokładnie chodzi. Golberg raczej miał pewność, że mówił szczerze o swym celu podróży,
Co się tyczyło innych spraw, to raczej tajemnicą nie było, że właściwie to północ była najbezpeiczniejszym rejonem w tym momencie; naturalnie nie licząc okazjonalnych najazdów Jogos Nhai. Najgorzej było na zachodzie w rejonie między Ashabadem, Yin i Jinqi.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Gerold Goldberg Pon Paź 11, 2021 6:02 pm

Gerold nie lubił, gdy tak się do niego uśmiechano. Teoretycznie rozmówca robił z siebie idiotę, a tak naprawdę, to zwodził tylko i potem jako idiota kończyła osoba na stanowisku Goldberga. A tego by nie chciał. Tyle dobrze, że językiem nieźle operował, to chociaż na tym nie bardzo było jak go orżnąć.
- Jutro mówisz... - dał mu dokończyć, po czym się zastanowił i odpowiedział - Zapewne masz rację w kwestii podróży. Hmm... ja raczej wolałbym niespokojne tereny ominąć, ale zobaczymy co Los pokaże. Niemniej, wiedz, że uważam twą propozycję za interesującą. Rozmówię się z towarzyszami. Powiedz gdzie będziemy mogli was z rana znaleźć, to jeśli będziemy zainteresowani - pojawimy się w okolicy świtu. - Ustalili co trzeba i pożegnali się. Jedna rzecz załatwiona.

Okazało się jednak, że jeden z nich nie ma wierzchowca - okropna sytuacja. W dodatku rycerz! Rycerz? Mówił, że jest rycerzem? No w każdym razie popierdalał z płytami, a tak w worku tachać to się nie godzi. Westeros mimo wszystko musi się jakoś reprezentować. No i były pewne domysły co do statusu, więc tym bardziej, ale to się jeszcze zobaczy co szlak pokaże. W każdym razie - Gerold miał zamiar kupić konia bojowego, czy jak to tam się nazywały te przeszkolone, co można na nich ruszyć na wojnę. Jeśli takiego nie znalazł, to jeździeckiego - zawsze coś. I do kompletu drugiego konia - jucznego, bo w końcu cały ten szpej ważył tyle co drugi człowiek, a nie chcieli sytuacji, gdzie muszą zwalniać, bo jakiś rumak nie wytrzymuje tempa. Zawsze można je sprzedać na miejscu. Dodatkowo, Gerold znalazł sobie sakiewkę. Taką nie za małą, nie za dużą o porządnym zamknięciu. Chodząc zaś po ulicach wyłącznie w towarzystwie swej tarczy, zbierał sobie małe kamyczki i chował je do owej sakwy aż zapełnił ją w całości.

Po powrocie do towarzyszy, zrelacjonował im dzisiejsze spotkania, pozyskane informacje oraz przedstawił możliwość jutrzejszego wyruszenia z jakąś lokalną karawaną, zastrzegając, że niezbyt im ufa i prosi o szczególną ostrożność. Dodatkowo, uznał za stosowne, by od razu umówili pewne newralgiczne kwestie, których nie wypadało poruszać przy tamtych. Na przykład to, żeby zawsze ktoś od nas pełnił wartę, a najlepiej to i dwie osoby, co by nie zostać zaskoczonym podczas snu, może ustalić jakieś wspólne hasło gdy widziało się coś podejrzanego i tak dalej.

Gdy już wszystko zostało przygotowane - gdyż mieli stawić się do wymarszu skoro świt - wieczorem, Gerold zaprosił wszystkich do karczmy, jako, że szykowała im się odległa podróż prawdopodobnie bez takich udogodnień, gdzie chętnie postawił dwa piwa, czy tam inne odpowiedniki - dwa piwa przed wyruszeniem to był taki stały element dla towarzyszy wszelkich podróży Gerolda.

Następnego dnia, świtem

Pojawili się w umówionym miejscu raczej o czasie. Sporo ludzi, trochę towarów. Pozostało spotkać się z pozostałymi, przywitać. Gerold przeszedł się między pozostałymi członkami ich nowej karawany, witając się, przedstawiając jako Ranshao i nawiązując wedle możliwości ciepłe znajomości, starając się zapamiętać możliwie dużo imion, choć wątpił, że uda się tak za pierwszym razem. Wyraził swoją gotowość do wyruszenia, zagaił kilka krótkich pogaduszek i uznał, że na pewno lepiej się poznają przy wieczornym postoju, jeśli będą chętni.

Nim wyruszyli, przywołał do siebie Blu Jina w takim miejscu, które niby było dyskretne, ale żeby pozostali mogli go raczej dobrze widzieć i słyszeć. Odwiązał sobie od pasa ciężką, pękatą sakiewkę o kształtach nieregularnych, wskazując, że nie jest wypełniona monetami. Jej rzemienie zostały zalakowane tak, że nie sposób było ją otworzyć bez złamania pieczęci lub rozdarcia materiału, czy przecięcia rzemienia. Położył mu dłoń na ramieniu i przekazał pakunek:
- Na czas naszej podróży do Miasta Handlarzy, proszę cię, żebyś wziął to pod opiekę i strzegł jak oka. Zarządzanie całą tą grupą to dla mnie wystarczające, a jednak nie jedyne obciążenie. W porządku? - Tak oto zaczęło się rozdzielanie odpowiedzialności. W tym przypadku Blu miał zadanie specjalne, bowiem co prawda strzegł kamieni, to jeśli ktoś będzie chciał zrobić na ich grupie sztuczkę, to prawdopodobnie na nim.

Dodatkowo, na podstawie pewnych obserwacji, Gerold uznał za stosowne poczynić jeszcze jeden ruch taktyczny, więc skierował głowę w kierunku Barryna i tak dla testu, czy chłopak zareaguje, krzyknął w jego kierunku:
- Finrod! Podejdź tu, proszę. W porządku. Skoro mam was już obu w jednym miejscu, to jeszcze raz chciałbym pogratulować potyczki na Leng Yi obu wam. Wierzę, że jeśli będziecie wykazywać się takim zapałem, to nikt nam nie straszny. Zastanawiałem się nad szykiem i uznałem, że nasz Finrod, jak na rycerza zdaje się przystało powinien zajmować zaszczytne miejsce na początku kolumny. Ponadto razem z tobą znajdzie się tam dwóch wojów z Doliny, więc będziesz miał z kim porozmawiać. Ja wraz z Blu i mym Volantijskim towarzyszem będziemy kolumnę zamykać, by dbać o to, czy aby przez tempo nikt się nie wykrusza i tym podobne. Jakieś sugestie albo obiekcje? - Prawda była taka, że Gerold miał zamiar sobie po drodze wertować księgę i uczyć się magii, a nie chciał prowokować z tego tytułu specjalnej uwagi.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Finrod Arryn Pon Paź 11, 2021 10:20 pm

Podróż morska z Leng minęła Finrodowi szybko, głównie na rozmowach z rycerzami z Doliny. Możliwość porozmawiania w ojczystym języku sprawiała mu nie lada przyjemność – szczególnie, że nie od tygodni nie miał takiej okazji.
W międzyczasie starał też przywyknąć do nowego pseudonimu oraz, w dużej ilości wolnego czasu, ćwiczyć. Przede wszystkim walkę ze zbroją, którą przez ostatnie czasy zaniedbał. A okazji do ćwiczeń miał sporo – wszak potencjalni sparingpartnerzy praktycznie otaczali go ze wszystkich stron.
W końcu zaś przypłynęli do portu na kontynencie. Obca kultura nie robiła już takiego wrażenia na młodym księciu, co za pierwszym dotarciu do kraju skośnookich. Być może również misja zajmowała go za bardzo, by podziwiać egzotyczne pagody czy zwierzęta, których nigdy nie uświadczył w Westeros... Myśli młodego pochłonęła jednak myśl o kupnie konia jeździeckiego, który byłby nieoceniony w podróży. Ponieważ zaś nie miał na niego pieniędzy, to przez kilka dni starał się męczyć o to Gerolda, aby mu kupił. Przy okazji zapewniał oczywiście, ile taki dobry wierzchowiec znaczy i jak dużo mógłby wnieść do ich młodego i dynamicznego zespołu.


Dzień wyjazdu


– Fimrod – poprawił swoje fałszywe imię Finrod.
Z biegiem dni zaczął się do niego przyzwyczajać, a poza tym trzeba było dbać o swoją przykrywkę. Tym niemniej podbiegł do Gerolda, i to nawet pełen entuzjazmu. A gdy zaproponował mu jazdę z przodu... O Nieznajomy! O mało nie przewrócił się z wrażenia.
– Pojadę! – zawołał tylko. – Tom! Krom! Chodźcie! Będziemy jechać z przodu! Z przodu kolumny! – poderwał się od razu. Wszak jechanie w straży przedniej stanowiło nie lada zaszczyt dla rycerza, tym bardziej więc dla niepasowanego Sokolego Księcia.
Na podróż ubrał się oczywiście tylko w część zbroi, w której wygodnie by się mu jeździło – a więc przeszywanicę i luźno przewiązany przez szyję hełm. Resztę umieścił z tyłu, blisko tyłka konia, bo tak się chyba robiło.

Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Blu Jin Pon Paź 11, 2021 11:16 pm

Rodzinka Blu realizowała plan najstarszego brata i robiła wszystko by nie rzucać się w oczy. Trzymali się blisko Gerolda i jego ludzi, bądź chodzili osobno, a znaki rodowe starali się ukryć pod płaszczami, bądź jakimiś prostymi ubraniami. Jin wyraził jedynie zgodę by Ji ruszyła pod opieką Jana poszukać jakiś ziół, uzupełnić zapasy medykamentów. Miała przygotowywać maści, opatrunki i trucizny. Pozostała trójka miała nie kusić losu, oraz ograniczać kontakt z mieszkańcami do minimum.

Gdy nadszedł już dzień wyjazdu najstarszy z braci Blu został wezwany przez swego mocodawcę, który powierzył mu delikatne zadanie ochrony sakwy wypełnionej... Czymś, z całą pewnością czymś ważnym.

- Nie fawiodę. Będę pilnował jak własnych oczu. -

Zapewnił, delikatnie się ukłonił. Czuł się wyróżniony. To jemu zaufano, to jemu mocodawcą powierzył część swoich obowiązków. Zabrał sakiewkę i przypiął ją do pasa, po wewnętrznej stronie swych szat, tak by woreczek był jak najlepiej schowany.

- To dzielny dziefiak, niech jedzie, ja z radością będę chronił tyły kolumny, ale chciałbym mieć przy sobie jeszcze jednego z bfaci. -

Jin zgadzał się na wszystko, jednak wiedział, że Jan jest zdecydowanie lepszym od niego wojownikiem, a z całą pewnością bardziej czujnym, dlatego też wolał mieć go blisko siebie, Jon natomiast niech chroni Ji.

sprawy:


Blu Jin
Blu Jin

Liczba postów : 34
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Mistrz Gry Pon Paź 11, 2021 11:29 pm

Mężczyzna ucieszył się na wieść znalezienia kolejnych kompanów i od razu opowiedział gdzie nazajutrz będzie można go znaleźć ze szczegółami...
Konia kupiono bez mniejszych problemów, kwestia była jednak jedna.. czy potrącono to z żołdu Ser Fimroda czy też konie będą należeć do drużyny Gerolda? W każdym razie wierzchowce zakupiono.

Nazajutrz panowie odnaleźli człowieka od karawany, jak się też dowiedzieli nazywał się Hu Jin. Byli jednak sami, co mogło prowadzić do wątpliwości, ale Hu na jakiekolwiek pytania szczerze odpowiadał, że reszta znajduje się już pod miastem. Tak też jeśli panowie się nagle nie rozmyślili, zapewne za nim poszli. Podczas wędrówki przez miasto oglądali niemałe wzruszenie wśród mieszkańców, a gdy przekroczyli bramę zobaczyli, że część stacjonującej w mieście armii szła już kolumną gdzieś hen daleko.
- Gdzieś tu powinni być... o są! - krzyknął zadowolony i zobaczył na swych towarzyszy maszerujących za kolumną wojsk. - Część z nas to markietanie. Wiecie z armią bezpieczniej, a zresztą przy żołnierzach można się dobrze obłowić, zwłaszcza jak głodują hehe.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Gerold Goldberg Sro Paź 13, 2021 4:58 pm

Nie sądził, że aż tak ucieszy chłopaka, ale to i dobrze, że mu się podobało. Jin zaś prosił o dodatkowe osoby w tyle... cóż, "formacja" była raczej dość umowna, więc nie stanowiło to żadnego problemu. Po prawdzie, jeśli się okaże, że będą okrążeni przez nie-swojaków, to Gerold pewnie się przeniesie do centrum, co by się z księgą zbytnio nie eksponować, ale to już temat na kiedy indziej.

Co z koniami? Ano skoro były kupione za pieniądze Goldberga, to należały do Goldberga, a Arryn na razie na nich tylko jeździł. Ot, tyle w temacie. W kwestii zakupów zaś - dnia uprzedniego należało zanotować jeszcze jeden zakup, a mianowicie pył z ametystu warty 50ZM, czyli w zasadzie Gerold chciał kupić to, co było zwykle przeznaczone na straty.

Podczas jazdy przez miasto, mieli chwilę spokoju, a wąsaczowi przypomniała się pewna kwestia. Widząc jak Blu zachowują się odkąd tu dopłynęli uznał, że to kwestia delikatna, więc przeszedł raczej na szept, albo w każdym razie starał się być możliwie dyskretny w owej wymianie zdań:
- Jin, wspomniałeś wczoraj, że pochodzicie gdzieś z tej okolicy, jeśli dobrze pamiętam. Ja byłem w Yi Ti ostatnio nieco ponad księżyc temu i nie pamiętam, żeby tu się działy jakieś przewroty. O co w tym wszystkim chodzi - to nie jest tak, że cesarz jest praktycznie święty? - Przewroty były wszędzie, aczkolwiek Gerold uznał za istotne poznanie podstaw konfliktu. Władza? Religia? Kolejność dziedziczenia? Czasem mogło to uratować życie, jak ktoś cię pod bronią zapyta o zdanie.

No i była druga kwestia. - Popłynęliście na Leng, żeby uniknąć poboru? - Nie oceniał, był ciekawy. Mogło im to przysporzyć problemów, więc przynajmniej chciał być świadomy sytuacji. Ach, miał jeszcze jedno pytanie - Jak tutaj jest z wiarami w innych bogów? Dajmy na to, tacy wyznawcy Pana Światła w obecnych warunkach raczej powinni nie wychylać głowy, czy raczej ludzie są tolerancyjni?

Wreszcie stanęli w bramach miasta i...
- Ja pierdole, najgorzej. - rzucił, zatrzymując konia, by popatrzeć na przesuwającą się kolumnę. Wojsko. Ba! Jebana armia. Widać było konkretne oddziały, kontyngenty, czy jak to się tam nazywało i w chuj piechurów. A co robią piechurzy? Ano chodzą. A czym się różni chód od jazdy konno? Ano z zasady jest wolniejszy. Co to oznacza? Że podróż wydłuży się po raz kolejny. I to znacznie. To na pewno.

A potem szedł aspekt "bezpieczeństwa", który poruszył na głos wśród swoich:
- Dobra, dwie możliwości. Idziemy za nimi, co nas opóźnia, a jak się natkną na wroga to już całkiem jesteśmy w dupie, przy czym jak wygrają to nic nie zyskujemy, a jak przegrają to pewnie cesarscy nie będą mieli dla nas litości. Alternatywnie mijamy tą kolumnę i jedziemy sobie sami. Wtedy gorzej z bandytami no i pewnie któregoś dnia wejdziemy na teren rojalistów i spotkamy ich patrole, a wtedy będzie się trzeba jakoś wytłumaczyć. Sugestie, pomysły? Ktoś się chce wypowiedzieć? - Oddał głos chętnym, a później podjęli decyzję i ruszyli
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Mistrz Gry Pon Paź 18, 2021 10:14 pm

"Wśród swoich" był też ten kupiec, który zwerbował Gerolda do wspólnej podróży. Coś się skrzywił, coś spojrzał na bok ale kiedy mógł dojść do głosu to go zabrał.
- Panie nie ma się czego obawiać przy armii jest najbezpieczniej. - zaczął. - Poza tym, że masz stały dochód to przecież też masz zagwarantowane bezpieczeństwo. A przecież też nie spotkamy wrogiej armii pod samym Jinqi. Te wojska idą na Yin czy gdzieś tam, a z Ashabadu idzie druga armia. Cesarz się pewnie nie oprze takim siłom, a pomyśl, jeśli zechcesz jechać do stolicy jakie skarby tam czekają na was po splądrowaniu miasta. - przedstawił im okazję wciąż próbując przekonać ludzi do jazdy przy armii. - A nawet jeśli nie, to lepiej jechać z nimi i tak, bo w puszczy roi się od dużych band dezerterów czy innego tałatajstwa. Jeśli nie chcecie mnie posłuchać, nie będę wam bronił odejść, ale potem bez pretensji... zwłaszcza jak jakaś awangarda was złapie to możecie mieć problem jeśli nie postanowią was słuchać. - zakończył, teraz tylko od Gerolda zależało co zrobią. Jeśli nadal chcieli wyprzedzić kolumnę, kupiec się nie aferował, miał na to czas i to zrobił. Teraz wszystko zależało od samego Goldberga.

26.11.11 PZ

Kolumna Gerolda wyprzedziła armię i tak sobie jechali, długo nic ciekawego się nie działo, aż w końcu wyjechali z lasu na większą polanę, gdzie znaleźli dziesiątki ciał. Po ubiorze mogli rozpoznać, że jedną ze stron były wojska z Jinqi, a ci drudzy cóż... może dezerterzy, może cesarscy. W każdym razie było to niewielkie pobojowisko, tak do pięciuset trupów licząc wszystko razem.


Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Jinqi Empty Re: Port Jinqi

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Port
» Port
» Port
» Port
» Port

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach