Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Zamtuz "Karmazyn"

Go down

Zamtuz "Karmazyn" Empty Zamtuz "Karmazyn"

Pisanie  Maerys Artigar. Sro Wrz 09, 2020 1:52 pm

W Karmazynie każdy może poczuć się traktowany jak prawdziwy gość. Wysoka selekcja kurtyzan i fakt, że każda burdelmama w Pentos stara się mieć jak największy zysk z wytrenowania swoich dziewczyn, powoduje, że nawet i właścicielka owego przybytku stara się zagwarantować każdemu klientowi wysoki wybór potrzeb. Wszystko utrzymane w kolorystyce karmazynu i żółci. Delikatnego pozłacania... i woni kwiatów egzotycznych.
Maerys Artigar.
Maerys Artigar.

Liczba postów : 61
Data dołączenia : 04/03/2020

Powrót do góry Go down

Zamtuz "Karmazyn" Empty Re: Zamtuz "Karmazyn"

Pisanie  Maerys Artigar. Sro Wrz 09, 2020 1:57 pm

09.09.10PZ

Dopuścili się zaszczytu przeżycia ci, którzy opuścili Valyrię przed jej śmiercią. Nieskąpany w jej pyle, ani nawet nie ginący w efekcie Czternastu Płomieni. Ale z o wiele większym poczuciem zaszczytu winy żyli ci nie uzyskujący przebaczenia ze strony swoich rodzin przed ich własną śmiercią. Tak bardzo zabijające ambicje i chęć życia. Zniszczeni, porzuceni. Tak czuł się Maerys Artigar po Zagładzie. Ciągle obwiniając siebie w snach za śmierć ojca i innych Artigarów. Za to, że nie udało im się uciec wraz z nim. Ilekroć zamykał oczy, widział ich martwe, zimne twarze. Ich wzrok przechodzący po nim całym. Stojący wokół niego wokoło i chcący wciągnąć go w toń ciemności. Żeby stał się taki jak oni. To było ciężkie przeżycie, gdy budził się ponownie w nocy i nie pozwalał nikomu usłyszeć jego krzyku. Napoczęte przez niego wino zaraz skończyło się, a on nie wiedział co czynić dalej. Błąkał się po swoim pokoju bezcelowo, aż nie postanowił czegoś zrobić. Nie chciał się jednak pokazywać publicznie na drogach Pentos. Wygodne, ciemne i karmazynowe ubrania, oznaczające tylko jedno. Wymykał się do Karmazynu, odkąd podarowane Aerei burdele spłonęły. Nierozsądne, ale nie zamierzał jej za to ganić. Nie zamierzał nikogo ganić z rodu, bo sam nie był bez skazy. Tylko jego własna ciągnęła się długi czas. I nigdy nie potrafił jej naprawić. Jakkolwiek. Chyba po prostu nigdy sobie tego nie wybaczył.
Przechodził uliczkami wraz ze swoimi dwoma tarczownikami, którzy mieli go nie odstępować na krok. Dopóki nie przybędą do zamtuza. a właścicielka nie przywita go swoim skromnym, acz hienowym uśmieszkiem. Wiadomo na co czekała, na tym polegał jej biznes. Nie chciał też zostać złapanym in flagrante delicto, więc czym prędzej wolał dostać się tam w bezpiecznym szyku. Ech, ilekroć to trzeba zachowywać pozory, aby być w porządku. Wciąż niewydany za żonę senior rodu, jego kuzynka szefowa kurtyzan. Ile to może napsuć krwi przy nieodpowiednich relacjach. Na szczęście chyba nikt nie podejrzewał, aby on i ona… Nie raczej nie. To byłoby “niedorzeczne”, chociaż nie było wiadome jakie wyuzdanie panowało na dworach magistrów. Ale oni “mogli sobie pozwolić”. Maerys był tylko pionkiem… póki co. Tak tylko myślał. Tak sądził, to lepsze słowa. Bo nie wiadomo gdzie następnego dnia pociągną go jego własne decyzje. Mimo tego, chciał tej nocy…

Witam serdecznie w Karmazynie w tej nocnej porze. Proszę wybaczyć, ale chyba się nie zn… — Twarz burdelmatki z uśmiechu zmienił się w niemą mimikę. Kojarzyła go, więc nie musiała udawać przed nim swojego uśmiecha. Bardzo dobrze. Maerys nigdy nie chciał, aby ludzie byli dla niego sztucznie mili. Tylko po prostu ważyli na słowa. Słowa miały większą cenę niż złoto. Przysięgi większe niż umowy. Spisane tylko nadawały mocy. Ale to słowa wyrządziły najwięcej złych sytuacji w losach każdego człowieka. Tego też się nauczył. Życie dało mu wiele nauczek. Niektóre zbyt mocno. A mimo to, widząc twarz Rhaenesy… musiał przyznać, że wolałby czasem to ją poznać bliżej niż jedną z jej dziewczyn. Chociaż była od niego już trochę starsza. A nawet przyznałby, że grubo starsza. Ale coś było w tych Valyrianach, że potrafili bardzo dobrze zakonserwować swoją urodę. Szczególnie kobiety. Powstrzymał się jednak i nie pozwolił na to, aby z jego twarzy zszedł pozór nie bycia zainteresowanym. Jego dwójka ludzi weszła za nim. Widział po wzroku innych gości, że faktycznie musiałby być kimś ważnym, ale obecnie raczej wyglądał na kupca. Nie zrzucał jeszcze kaptura. Nie potrzebował uwagi ludzi wokół niego. Chciał być… kimś innym. Jednak zaraz sam się lekko uśmiechnął i pozwolił wargom lekko się wydąć. — Daj mi kogokolwiek, byleby nie były to jakieś świeżynki. — Powiedział otwarcie. Nie chciał nieśmiałej, która jeszcze dopiero co zaczynała swe doświadczenie w tym zawodzie. Która jeszcze bardziej zraziłaby go, aby chodził na kurwy. A dla niej najważniejszy był raczej biznes i zarobek. Prawda?

Wkracza +18

Do pokoju wszedł sam, bez asysty żadnego ze swoich ludzi, którzy stali przy drzwiach do pokoju. Zamknął sam za sobą, a spoglądając na leżące na łóżku dziewczyny, musiał chwilę znieruchomieć. Hebanowoskórna Letniaczka z czarującym wzrokiem, gładząca swoją ręką skórę uda kobiety z Yi-ti. Jej usta opierały się o nagie ramię swojej ciemnawej partnerki. Były ich dwie, a on sam. Widział ich wyćwiczone do kuszenia wzroki, jak obie dłonie splotły się ze sobą tworząc kombinację czerni i bieli. Wysunięte wprost do niego, aby tylko chwycił je oburącz i wpełzł między nie do łoża. Maerysowe palce zaczepiły się o kaptur, który zaraz odchylił w tył, prezentując swoje krótkie, ostrzyżone włosy. Jak jego ciemnofioletowe oczy rzucają swym wzrokiem na nie. Dotkliwie obserwując, starając się je odpędzić od siebie. Ale wzrok zelżał. Wiedział, że to tutaj nie podziała i zamierzał raczej cieszyć się chwilą. Dawno nie miał kontaktu z kobietami. Ograniczał je, chcąc zachować trzeźwość umysłu. Ale teraz było za późno. Obie dłonie złapały go za nadgarstek, spokojnie przyciągając do siebie. Wszystko działo się w ciszy, czyli w sumie tak jak lubił. Jednak to raczej nie byłoby na długo. Bezpruderyjnie patrzyły mu głównie w oczy, jedna z nich przegryzła swą dolną wargę. Opadł między nie. Widział jak ich dłonie jechały po jego klatce piersiowej. Jak nagą piersią oparła się o niego, przejeżdżając nosem po jego skroni. Albo jak druga dłoń kobiety sięgała do jego uda, zahaczając o krocze. Ciche wzdychnięcie ulotniło się z ust Maerysa, którego dłoń przejechała po hebanowej skórze, zaraz znalazła się przy linii szczęki Letniaczki i ująwszy twarz zbliżył się ustami do jej ust. Jak nagle zaczął całować ją zawzięcie, ustami miażdżąc jej wargi. Jak pozwalał się rozbierać z ubrań i pozbawiać zbędnego balastu. Słyszał jej pomruki, gdy kobieta ze Wschodu masowała ramiona Valyriańczyka i nie pozwalała przerywać swojej partnerce w pocałunku. Jak nie mógł się powstrzymać i wiedząc, że Letniaczka oparła się o jego tors, złapał za pośladek drugiej kobiety i przyciągnął ją do siebie. Doświadczona w nauka bogów miłości musiała zrozumieć intencję Maerysa, bo zaraz przyczepiła się do ust partnerki, gdy on zaczął naznaczać pocałunkami jej szyję. Chcąc zacząć swego rodzaju tortury. Dłonie zanurzyły się między nogi obu kobiet od tylnej strony. Mogły czuć subtelne masowanie palcami doświadczonego już w kobietach szerzących nierząd. Jak pozwalał płatkom znaleźć się między palcami. I to jak starał się za wszelką cenę nasłuchiwać ich powolnych, czułych jęków, gdy zajmowały się sobą. W duchu uśmiechał się. Czuł jakąś taką dziwną otoczkę władzy na tym co tu się działo. Trwało to dłuższą chwilę, a kobietom bardzo się podobało. Jednak to nie tylko za to im zapłacono. Miały zająć się swoim klientem. A owy był… bardzo rozgrzany. Postanowił więc dalej podrążyć w nich, wsuwając już palce. Widział jak ich klatki piersiowe nagle wygięły się w przód, stykając się równocześnie ze sobą. Usta Artigara zjechały po ich ramionach, aby zaraz przestać. Z lekko uniesioną brwią zerkał na obie kurtyzany. — Myślałyście, że będzie trwało to wiecznie? — Dobre sobie. Był klientem, a póki co to on czuł się tak jakby był pracownikiem i go wynajęto. Chociaż też mu się to podobało. Manipulacja. Wbrew temu co ludzie sądzą - kurwy potrafiły najwięcej się dowiedzieć. Były przebiegłe, dlatego nie mówił o niczym szczególnym. Powinny się zająć swoim klientem, a nie używać swoich buziek do klepania pieszczot i pochwał. To już samo wychodzi z siebie. Przy odpowiednio zagranych strunach.

W poczuciu swego małego spełnienia, Maerys odłączył od siebie dziewczyny, pozwalając im teraz zdjąć z siebie swoje spodnie. Przy dotyku mogły czuć, że był już wystarczająco podniecony, aby przejść na kolejny etap. Jak jego palce uszczypnęły pośladek Letniaczki, gdy ta wypięła się do niego tyłem, zaczynając rozluźniać sznurki u spodni. Zabawą w masaż ud i pachwin zaangażowała się Yitijka, która swymi ładnymi, choć małymi piersiami wygięła się w jego stronę. Wszystko nadrabiała swoją gibką figurą. Szefowa widać postarała się o dobry wybór.
W końcu pozbawiony swych spodni mógł jedynie pozwolić sobie na chwycenie dłoni jednej z dziewczyn i pozwolenie jej za wzięcie się za pracę. Robiła to powoli, starając się badać wpływ jej ruchów na twarz Maerysa, który teraz delikatnie przymrużył oczy i odprężył się na samo odczucie pracy hebanowej ręki. Ilekroć czuł intensywniejsze ruchy, jego usta wydawały westchnienia, które zastąpiły oznaczenie, aby trochę spowolniła swoje ruchy. Rozmarzony w odczuciach Maerys nie zdawał sobie sprawę z tego co planowała partnerka Letniaczki. Obie wymieniły ze sobą wzrok i uśmiechnęły się do nieświadomego białowłosego mężczyzny, który jedyne co robił to odprężał się od stresujących wydarzeń. Dopiero jakiś niepokój wprowadził brak ruchu ze strony kurtyzany, ale nie otworzył oczu, gdy domyślił się dlaczego to zrobiła.
Skośnooka dziewczyna nachyliła się swoimi udami do nabrzmiałej męskości, która przy wspomaganiu Letniaczki zamierzała wejść ostrożnie w jej wnętrzne. Jak zadrżała czując subtelne i ostrożne rozchylanie ścianek, a dłonie jej “utknęły” na podbrzuszu Maerysa; ten złapał ją wtedy w talii i zacisnął na niej swe dłonie. Pocałunki Letniaczki na jej karku i masowanie moszny swego klienta były tylko po to, aby przygotować się przed swoim dołączeniem. Jak jej palce jechały wzdłuż kręgosłupa Yitijki, powodując jej wygięcie i powolne odchylenie głowy. Jak usta hebanoskórnej złapały zaczęły całować jej polik, a zaraz i przylgnęły do ust. Wszystko przy jednoczesnym poruszaniu powoli udami na Artigarze. Sam nawet uniósł się, aby zaraz objąć ją pasie i przyszpilić swe usta do jej sutka. Pozwolić go złapać sobie między wargi i zacząć bawić się nim. Nie dodając do tego żadnej dodatkowej gierki. Zwykła zabawa językiem. I tym jak jego własne biodra zaczęły coraz bardziej w niej pracować, narzucając własne tempo. Tedy właśnie zaczęły pojawiać się wspomniane jęki.
Robili to dość długo, ale niewykorzystanie drugiej z dziewczyn było tylko marnotrawieniem czasu i pieniędzy. Trzeba było ją zaangażować do czegoś, ale cóż… każde z nich potrzebowało przyjemności. Wiedząc, że każda kurtyzana w tym burdelu była kąpana przed każdym ze spotkań i dokładnie badana następnego dnia przez medyków, Maerys postanowił przeciągnąć Letniaczkę do siebie wzdłuż ciała, aby swoimi dolnymi partiami znalazła się na ku jego ustom. Jak poczuł nosem jej przyjemne olejki rozgrzane ciepłem ciała i zbieraną powoli rosą parującego potu. Powodowało to w nim narastające poczucie, że musiał wsunąć swój język między jej wargi i zacząć powolną pracę. Z początku nie dawało to żadnych efektów, ale po dłuższej chwili kobieta chwyciła za oparcie łoża i przymknęła swe oczy. Wydawała ciche, narastające westchnienia, przeradzające się w gardłowe jęki. Yitijka miała tutaj trudniejsze zadanie, bo musiała wziąć pod uwagę Artigara i fakt, że musiała JEGO zaspokoić. Jednak widać było, że potraktowała to poważnie, gdy jej ciało zaczęło pracować z wyjątkową presją czasu. Być słabszą od swojej partnerki? Dobre sobie. A Artigar zawsze dostrzegał zaangażowanie w swoją pracę i mógł nagrodzić każdego. Wygodnie więc położył się na łóżku, pozwalając jednej kobiecie czynić swą pracę, a drugiej delektować się jego językiem między nogami.
Myślał przy tym. Myślał jak łatwo było manipulować ludzi czymś tak prostym jak pożądanie, które do pewnego momentu mogło każdego z nich złamać i nagiąć do własnej woli. Ale nie kurwy, które tę zdolność opanowały prawie, że do perfekcji. I czy wyrażał tym jakiś podziw? Tak. Wystarczyło spojrzeć na jego relację z kuzynką. Związani krwią posunęli się oboje do podobnego czynu. Nie potrafił powstrzymać się na długo przy Aerei, ale wiedział, że nie mogła być wiecznie jego. Że będzie tam jakiś inny, który będzie od niego lepszy. A tego wielce nienawidził - starał się być we wszystkim pierwszy. Jednak wiedział, że jest to trudne i są już tam ludzie wyżsi od niego. Że musiał zacząć robić niecne rzeczy, ale… w cieniu. Sam efekt takich myśli tylko sprawił, że jego ruchy stały się bardziej brutalne względem Yitijki, która wyraźnie czuła jak zaczął na nią napierać udami. Albo jak zawzięcie język zaczął pracować między nogami Letniaczki. Czuł teraz władzę, którą z łatwością chciał wykorzystać. Która choć opłacona, była mu dana. Nie miał nic przeciwko głośniejszym jękom, które zaczęły wypełniać pomieszczenie. Miały być pod jego władaniem, tak, tego chciał. Jego palce wpiły się w skórę Letniaczki, która swym bękarcim valyriańskim zachęcała go dalej. Tak, była kimś gorszym. To on był krwią Valyrii. To języka jego przodków używali wszyscy w Wolnych Miastach. Jego krew płynie w bękartach jego kuzynki. Krew jego przodków płynie w mieszkańcach Lys i nie tylko. Nie spodziewał się tego, że w swym nieopamiętaniu doprowadził do eskalowania przyjemności Letniaczki, która zaraz jęknęła gardłowo, kończąc wypuszczeniem swoich soków. Jak opadła ostrożnie pośladkam na jego klatkę piersiową i zaczęła opanowywać swój nierówny oddech. Yitijka nadal pracowała nad spełnieniem Maerysa, jednak nie dawało to rezultatu. Postanowiła więc “wykończyć” go w inny sposób. Pozwoliła sobie jednak odpocząć, wtulając się w ramię mężczyzny jak towarzyszka.

Brak +18

Rozmawiali. W tym czasie po prostu rozmawiali, tak jak trójka ludzi chciała. Potrzeba kontaktu, zbliżenia. To powoli wygasało, a czasem każdy potrzebował rozmowy między sobą. Wypytywał skąd przybyły, czy były niewolnicami, a nawet jeśli to czy ta praca ich wystarczająco zadowala. Nawet jeśli nie to nie zamierzał temu dalej drążyć. Wypytały go jednak o to kim dokładnie jest. Nie przedstawiał się z imienia i nazwiska, nie opowiadał też za wiele. Powiedział tylko, że był dawniej kimś ważnym, teraz jedynie błąka się po świecie, ażeby to osiągnąć swoje ostatnie cele przed śmiercią. I że potrzebował ukojenia w ramionach kobiet. To musiało im wystarczyć, gdy kolejne pocałunki dotknęły ich ust. Do każdej z kolei, oddając trochę kawałka swej nadal gorejącej pasji. Zaraz jednak dowiedział się mniej więcej po ponownym wzroku obu kobiet jak zaczynają zakończyć z nim swoją wizytę. Ich dłonie splotły się i powędrowały do jego podbrzusza, a jego palce wodziły po kobiecych pośladkach.

Wkracza +18

Tak jak domyślał się, zaczęły razem chwytać jego przyrodzenie i postarać się wykończyć go wspólnymi siłami. Maerys przymknął swoje oczy i zaciskał palce na pośladkach kurew, które pieszczotliwie zaczęły zajmować się językami jego męskością. Kto by się spodziewał takiego wyuzdania, jak nie po kobietach nierządu. Jak zaczęły go nawzajem wsadzać sobie do ust i sprawiać mu oralną przyjemność. Czy też w przerwach na zaczerpnięcie energii całować się ze sobą. Nie przestawały jednak dodawać sobie wzajemnej otuchy, gdy prace ich dłoń i ust szły dalej. Mięsiste usta Letniaczki zamieniane były co jakiś czas na delikatne wargi Yitijki. Gdy tylko wiedziały, że nie da to efektu - dołączały razem. Aż ostatecznie dochodziło do konfliktu, który sprawiał, że ponownie się ze sobą całowały. A Artigar? Artigar podziwiał je za wytrwałość i samą chęć sprawienia mu przyjemności. Nie był za przystojny przez te pajęczynę blizn na jego twarzy, ale nie uchodził też za absolutnego brzydala. Zacisnął zęby na swoich wargach, gdy pieszczoty nabierały na sile. Myślał jedynie o tym jak ciężko byłoby mu to teraz przerwać. Ktoś o niego rywalizował. Tak po prostu. O to, kto dokończy to spotkanie i spotka się z jego największą przychylnością. Która zostanie przez niego nagrodzona i dostrzeżona. Albo nawet “uwielbiona”. To wszystko właśnie o to się rozchodziło. Jak zaspokoisz klienta. A właśnie, wracając do zaspokojenia. Kobiety mogły usłyszeć pomruki Maerysa, a zaraz i zauważyć jak jego palce u stóp zaczęły kulić się do środka. Wystarczyło tylko doprowadzić do końca przyjemną rozkosz, którą to mu serwowały. Dokończenia tego co się zaczęło przypadło Letniaczce, której partnerka pozwoliła na to skinięciem głowy. Artigar nagle poczuł jak jego przyrodzenie znalazło się głęboko w jej gardło i przez dłuższy czas przytrzymywane, ale na tyle ile sama dyktowała czasu. Mężczyzna wciągnął głęboko do swych ust powietrze przeżywając to całym swoim ciałem. Widać było, że jego uda podniosły się lekko w górę na sam znak odczuwanej przyjemności. I to jak powtórzyła to jeszcze przez parę razy. Słyszała już, czuła nawet, że za chwilę to się skończy.
Cho-lera… — warknął mężczyzna, gdy poczuł jak jego opuszczona garda pewności siebie spoczęła, a z jego ust wydał się jęk. Letniaczka poczuła jak jego nasienie dostało się do jej ust, zalewając ją. Z grzeczności połknęła ją, aby zaraz pozwolić koleżance do końca wyczyścić jego męskość. Był zmęczony. Bardzo zmęczony.

Koniec +18

Leżeli ze sobą spleceni na jednym łożu, zmęczeni wspólnymi igraszkami i tego, że za niedługo każde z nich będzie kończyło swoje spotkanie. Maerysowi było to w sumie na rękę, ale czuł, że jeśli będzie musiał gdzieś wrócić to do tych dwóch dziewczyn, których zaufanie chciał zdobyć. Wydawały mu się nie tylko dobrymi osobami do stłumienia jego stresu, ale też i były towarzyszkami dobrej rozmowy. W przerwie dobrze je poznał. Mimo tego czas gonił, a wyjść rano z burdelu to byłby szczyt pogłosek wśród różnych plotkar. Zapłacił im jeszcze dodatkowo za zachowanie sekretu iż przyszedł do nich osobnik w kapturze. Zaczął się wtedy ubierać, zakładając z powrotem na siebie spodnie. Był w lepszym humorze, a sen? Będzie już chyba zdecydowanie lepszy. Kiedy tylko założył na siebie swoje robe, Maerys nachylił się raz jeszcze i pocałował w czoło każdą z dziewczyn. Na wyjściu nadal stali jego tarczownicy, którzy gotowali byli eskortować go do rezydencji. Miał już na sobie kaptur, gdy wkraczali w mroki Pentos. Miał nadzieję, że jeszcze tu kiedyś wróci. A jeśli nie… to kogoś po Alayę i Ruyę. Tak, poznał już ich imiona. Tymczasem. Przechodząc w mroki nocy, odezwał się do swojego wiernego eunucha strażnika. — Będę miał w pewnym momencie jedno zadanie, być może przydasz mi się. Będę potrzebował większej ilości ludzi, których obaj wyszkolicie. Tymczasem… Cieszmy się już tylko nocą, przyjaciele. — Czy on… nazwał ich przyjaciółmi? Dziwne.
Maerys Artigar.
Maerys Artigar.

Liczba postów : 61
Data dołączenia : 04/03/2020

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach