Sala Obrad

Waymar wygodnie rozsiadł się w swoim krześle, wszyscy byli już na miejscu, a przybyły przed chwilą Maester zajął ostanie wolne siedzisko. Rozpoczynał się trzeci rok jego panowania w Snakewood, trzeba było więc podsumować rok poprzedni, przygotować plan na rok następny i ewentualnie omówić problemy bieżące. W odróżnieniu od swojego ojca chłopak nie miał zamiaru robić wszystkiego sam, dlatego od razu po przejęciu władzy powołał do życia swoją własną, małą rade, w której znaleźli się jego najbardziej zaufani ludzie. Chłopak omiótł wzrokiem wszystkich obecnych przy stole. Po jego prawicy siedział dowódca jego zbrojnych, niegdysiejszy opiekun i zarządca zwiadowców, stary i doświadczony Sir Donnal. Obok starego rycerza, siedział niejaki Jullen, człowiek o wątpliwej reputacji zarządzający wszystkimi z projektów Waymara, którymi nie zająłby się nikt inny. Po lewicy lorda siedział maester Jorrel, przysłany z cytadeli w zastępstwie, za tego którego młody dziedzic musiał pozbawić życia. Choć przebywał w zamku dość krótko i jak na maestera był dość młody, wykazał się jasnością umysłu i oddaniem, którymi zaskarbił sobie zaufanie Waymara. Poza tą najważniejszą trójką, w małej radzie znajdowali się jeszcze zamkowy Septon, jego Stryj oraz najbardziej zaufana dwórka.
-Dobrze, skoro wszyscy już tu jesteśmy możemy chyba rozpocząć obrady. W pierwszej kolejności pragnę się zwrócić do ciebie Jorrelu.- To powiedziawszy, przeniósł wzrok na maestera i kontynuował.