Biblioteka

Smutny Wieczór

Czas mijał tutaj Androsowi niemiłosiernie powoli. Trening i spacer potrafił zająć ledwo wczesne południe, a pozostawała nadal reszta dnia, z którą nie było doprawdy co robić. Co do samej reszty ludzi, to wiadomo, różnie. Jedni rycerze się cieszyli, bo mogli sobie trochę odetchnąć na różne sposoby, zaczynając od zimnego piwa, a kończąc na zabawach z tutejszymi pannicami. Jednakże Andros nie podzielał rżnięcia w kości, picia, "miłosnych" podbojów oraz pojedynków o pieniądze, gdyż on zajął się czymś rzadkim, mianowicie czytaniem. Lektur tu było nawet niemało, lecz wiadomo, nie każda musiała porywać. Marbrand poczytywał w tej chwili...co mianowicie poczytywał? To pytanie bardziej do niego i jaką mu to radość sprawiało. Prócz niego w bibliotece był rudy kot skaczący między pułkami oraz dwudziestoletni skryba przepisujący pokornie jakieś księgi. Za rozmowny nie był, ale na pytania odpowiadał. Dochodząc tak do połowy książki, nasz bohater musiał przetrzeć oczy i już zamknąć księgę. Co za dużo to niezdrowo jak to się mawia. Powstał on z miejsca czytania, zamierzając tak odstawić swą lekturę na miejsce. Odkładając ją, nagle na jego dłoń skoczył z pazurami rudy kot. Od zamachu kota ciężkie tomisko wypadło rycerzowi na duży palec u prawej nogi, przez co w bólu podskoczył i swoim własnym ramieniem wpadł na szafkę z księgami. Szafa się lekko zabujała, wyrzucając tak z siebie czerwoną księgę, która padła otwarta plecami na ziemię. Niedługo po tym wydarzeniu pojawił się skryba dzierżący świecznik. Jasna cholera był już wieczór. - Wszystko w porządku, panie? - Spytał grzecznie sługa, spoglądając tak na lekko zakrwawiony palec mężczyzny.

Nic się nie działo, armia powróciła pod Czerwone Jezioro. Skąpiec jej nie rozwiązywał, czyli planował kogoś jeszcze zaatakować, a patrząc na miejsce stacjonowania armii, pewnie będzie to Tyrell. Nic jednak nie jest pewne, może lada dzień ten Lew bez zębów wypuści chorążych do domów. Trzeba było jednak czekać, czekać i czymś się zająć. Spacery, treningi i rozmowy były ciekawe, jednak Androsa bardziej zainteresowała biblioteka, gdzie odnalazł Żywot Czterech Królów, księgę dość ciekawą, by Andros poświęcał jej dużo czasu tak jak dzisiejszego dnia. Kiedy oczy zaczęły już porządnie boleć, Andros postanowił zakończyć na dziś lekturę. Niestety przez kilka niefortunnych zdarzeń, Andros wywołał niemałe zamieszanie w bibliotece, tym samym sprowadzając drugą osobę w bibliotece, skrybę.
- Tak wszystko dobrze, to był tylko mały wypadek.

Skryba jedynie skinął głową na wyjaśnienie mężczyzny, po czym już chciał sięgać po leżącą księgę.