Komanty gościnne

08/06/336 AC

Urocza małżonka i on zdążyli omówić swoje sprawy, czyli wychodziłoby na to, że owa urodziwa kobieta to była żona Lorda Edrica - Eleną Blackfyre. Przynajmniej tak wydawało się Malarikowi, był to najpewniejszy strzał, co prawda rodzina czy przyjaciele mogli odwiedzać by partnerkę Dayne, ale jednak pierwsza myśl Fowlera wydawała mu się najcelniejsza.
Malarik udał się pod przewodnictwem straży, aby odnaleźć zarządce, po krótkim czasie doprowadzono go do odpowiedniej osoby, która aktualnie przesiadywała w spichlerzach Starfall, po krótkiej rozmowie z nim obaj mężczyźni ruszyli do gabinetu zarządcy, gdzie podał mu koszta jakie miała wynieść cała operacja. Gdy to syn Jayne usłyszał zdziwił się, co spokojnie mógł zobaczyć kasztelan. Przez krótka chwilę milczał, nie, nie mógł sobie pozwolić na taki wydatek, to było większość jego środków na podróż, gdyby to było pięćdziesiąt złotych smoków to było jeszcze w granicach możliwości zaakceptowania takiej ceny.
- Niestety, ale jestem zmuszony odmówić. Nie jestem w stanie wydać, aż tylu środków, będę miał także inne wydatki. - powiedział do kasztelana, miał już odejść od niego, ale robiąc parę kroków do drzwi, ponownie się do niego obrócił.
- A czy bylibyście w stanie, znaleźć przewodnika, który przeprowadził by mnie i mojego towarzysza do miejscowości Cuy pod Sunhouse? Drogi są ciężkie i na pewno by pomogłoby to nam w dalszej podróży. Oczywiście odpowiednio wynagrodzę.
Miał nadzieję, że zarządca zna kogoś takie, a raczej powinien znać, jeżeli dał odpowiedź pozytywną, negatywną, czy poszuka. Malarik podziękował mu po czym udał się w stronę jadalni gdzie przeczuwał, że znajdzie swojego towarzysza. Dosiadł się do niego opowiadając mu o spotkaniu z Lordem Edriciem oraz o tym, ile chciano za wynajęcie okrętu oraz odmowie ze strony młodego jastrzębia.
- Spędzimy tutaj noc i z rana wyruszymy do Cuy. Odpoczynek w dobrym łożu dobrze nam zrobi. - rzucił do niego, biorąc w tym czasie jeden z owoców, obierając go ze skóry i delektując się jego smakiem.
W komnacie, której mu wskazano ściągnął z siebie elementy zbroi i odpiął miecz. Każąc służbie, aby wieczorem przygotowała mu kąpiel, chciał się nieco odświeżyć po tych kilku dniach spędzonych na koniu. Sam zaś pragnął w tym czasie spędzić nieco czasu w ogrodach Starfall, aby poczytać jedną z książek, którą ze sobą zabrał - "Ulotność Chwili" poezji mistrza Stannera, aby nieco odpocząć od podróży, wejść do świata książki i na chwilę się w nim zapomnieć. Odpocząć przed kolejnymi dniami wędrówki gdzie raczej nie będzie miał tyle czasu na możliwe zatopienie się w swoje księgozbiory.