Samotnia Lorda
Strona 1 z 1 • Share
Re: Samotnia Lorda
26 maja 336 AC
Lord Buckwell oczywiście przyjął Lyonela u siebie w samotni. Już na powitanie, by pokazać swoje dobre intencje, poczęstował księcia Lyonela i jego posłów bohenkiem chleba. W swojej samotni zaproponował im z kolei już bardziej wyrafinowany posiłek. Jeżeli byli głodni, kazał przynieść pieczeń, a tak czy inaczej było tam kilka bohenków chleba, dla każdego kielich i dwa dzbany wina - złotego i czerwonego Arborańskiego.
Nieznajomy
Mistrz Gry- Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Samotnia Lorda
Edric - jakżeby inaczej - zaczął wizytę w samotni lorda Buckwella od wychylenia całego kielicha wina, po czym napełnił puchar ponownie by już pochłonąć go trochę wolniej. Nie chodziło o spokojne sączenie, a ledwie kilka łyków, acz przecież nikt nie zaprzeczy, że pozwala to utrzymać zawartość naczynia dłużej niż przy wychyleniu go na jeden raz. Chociaż lord Antlers małe miał te kielichy, takie bardziej dla dzieci czy młodzików niż dla prawdziwych mężczyzn.
Edric Storm.- Liczba postów : 66
Data dołączenia : 12/06/2018
Re: Samotnia Lorda
Zgodził się wejść do zamku wraz z dwoma rycerami, Edrickiem, Ronaldem i namiestnikiem Bucklerem, jeżeli lord Buckwell wysłałby dwoje swoich dzieci lub najbliższych krewnych do jego obozu, w tym swojego dziedzica, będących honorowymi gośćmi na czas pertraktacji.
Kiedy tylko formalności zostały dopełnione, a krewni lorda Antlers znaleźli się w obozie, grupa burzowców z księciem Lyonelem na czele udała się wraz z panem zamku do jego samotni. Zostali ugoszczeni bardzo dobrze, co młody książę miło zauważył i wówczas nieco poprawił swoją opinię na temat władającego tutaj mężczyzny.
Kiedy tylko formalności zostały dopełnione, a krewni lorda Antlers znaleźli się w obozie, grupa burzowców z księciem Lyonelem na czele udała się wraz z panem zamku do jego samotni. Zostali ugoszczeni bardzo dobrze, co młody książę miło zauważył i wówczas nieco poprawił swoją opinię na temat władającego tutaj mężczyzny.
Lyonel "Młot" Baratheon.- Liczba postów : 197
Data dołączenia : 13/12/2017
Re: Samotnia Lorda
11 czerwca 336 AC
Rycerze Burzy podeszli do drzwi i sforsowali obie jej pary. W sypialni skryło się. zgodnie z przewidywaniami Edrica, kilku rycerzy, więcej służek i rodzina lorda. Rycerze stawiali z początku zacięty opór, ale w końcu nie walczyli długo - dla dobra swojego i obecnych w sypialni poddali pomieszczenie. Gorzej było w samotni lorda, gdzie zabarykadowało się większość pozostałych przy życiu żołnierzy. Drzwi zostały szybko wyważone, ale tym razem Jelenie musieli się przebijać przez zaciekłą obronę najwierniejszych Buckwellowi. Burzowcy z trudem posuwali się do przodu, ale w końcu przełamali pierwszą obronę i wlali się do pokoju. Edric z kilkoma swoimi ludźmi dopadł do osobistej straży Buckwella, który siedział skulony za swoim biurkiem. Rubaszna Burza przez chwilę mierzył się z rycerzem jak równy z równym. W końcu jednak dzięki swojej niebywałej krzepie zdołał odepchnąć go do tyłu tarczą i celnym uderzeniem młota w łeb pozbawić przytomności. Stanął tedy nad Buckwellem, który śmierdział już gównem i szczynami i ryczał:
- Pod-podddaj-ję się!
Pozostali rycerze nie widzieli większego sensu w dalszej walce, gdy ich lord postanowił się poddać. Złożyli broń razem z nim. Twierdza ostatecznie wpadła w ręce Baratheonów.
- Pod-podddaj-ję się!
Pozostali rycerze nie widzieli większego sensu w dalszej walce, gdy ich lord postanowił się poddać. Złożyli broń razem z nim. Twierdza ostatecznie wpadła w ręce Baratheonów.
Nieznajomy
Mistrz Gry- Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Samotnia Lorda
Na Siedmiu, walka! Jak on uwielbiał dobrą potyczkę, a takiej właśnie dostarczyli im ostatni obrońcy Antlers! Wszyscy poza samym lordem, który cuchnąc nieczystościami siedział na swoim krześle z wyrazem czystego przerażenia na twarzy. Żałosne... Nie każdy był wojownikiem, ale nie trzeba było nim być żeby nie być tchórzem. Buckwell natomiast nie towarzyszył nawet swoim ludziom by dodać im ducha w czasie obrony twierdzy, a zamknął się w samotni z nadzieją na przeczekanie burzy. Cóż, nie chciał wyjść jej naprzeciw, więc burza przyszła do niego. Storm uniósł młot i uderzył prosto w łeb jąkającego się "lorda", a jeśli było trzeba poprawił drugim uderzeniem, aby roztrzaskać jego głowę niczym dojrzały melon. I po walce... Wszyscy pozostali obrońcy Antlers mieli zostać wzięci do niewoli i traktowani z honorem odpowiednim dla męstwa jakie okazali podczas tej bitwy. Edric tymczasem ruszył do namiotu maestera zobaczyć jak się czują jego towarzysze.
Edric Storm.- Liczba postów : 66
Data dołączenia : 12/06/2018
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|