Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Czw Paź 15, 2020 9:27 pm

Cóż tu opowiadać? Jedna z typowych gospód, jakie może napotkać na swojej drodze wędrowiec po traktach Północy. Skromna, choć solidna, niemalże warowna, parter i piętro oraz oczywiście piwniczka. Otacza ją mały częstokół, wokół niej mieści się małe gospodarstwo prowadzone przez rodzinę i parobków karczmarza. W środku wystrój niemniej standardowy: szynkwas, stoły, kominek, na ścianach futra, poroża, tu i ówdzie jakiś niedbały drzeworyt.

Tylko stali bywalcy mają jakby bardziej zacięte miny i bardzo czujnym wzrokiem omiatają każdego, kto nawinie się jako gość...


Ostatnio zmieniony przez Ranulf Bolton dnia Wto Paź 20, 2020 9:45 am, w całości zmieniany 2 razy (Reason for editing : uściślenie opisu)
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Czw Paź 15, 2020 9:54 pm

02/09/10 PZ

Mimo deklaracjom, iż wyruszy niezwłocznie, Ranulfowi niemal cały dzień zszedł na przygotowaniach do wyjazdu - musiał wszak dokończyć swoje alchemiczne zabawy. Dlatego wyruszył też z nowym słońcem dnia następnego, kiedy to w końcu osiodłał jednego ze swoich koni, zmobilizował Słowika do ruszenia dupy i umiarkowanie szybkim tempem ruszył do gospody, w której Winfrid i jego banda mieli swoją nieoficjalną siedzibę. W głowie snuł rozmyślania o propozycji, którą wyłożyła przed nim jego kuzynka, bardzo obiecującej i intrygującej. Musiał jednak znaleźć kogoś, kto mógłby mu w niej pomóc, sam nie znał się bowiem na prowadzeniu karczemnych interesów. Być może wśród swoich szemranych przyjaciół znajdzie kogoś chętnego by mu w tym dopomóc, zresztą miał jeszcze do nich zupełnie inne sprawy...

W końcu dojechał, razem z Raymundem wjeżdżając na swoisty dziedziniec całego przybytku znajdujący się pomiędzy bramą, samą karczmą a kilkoma budynkami gospodarczymi. Zszedł z konia oddając lejce stajennemu i rzucając mu parę miedziaków, ile mu tam się sypnęło i skierował swoje kroki do wnętrza. Pewnym pchnięciem rozwarł drzwi i wchodząc, od progu gromko się przywitał.

- Jak się macie, cni panowie - wyszczerzył zęby do wszystkich zgromadzonych. Przywitał się serdeczniej, uściskiem dłoni lub skinieniem głowy z tymi których znał, a z którymi wyszło mu po drodze do kontuaru. Tam też usiadł na jednym z wysokich zydli i zapukał by przywołać karczmarza, jeżeli go nie było, albo żeby go przywołać jeżeli akurat krążył po izbie.
- Co tam, Harold - powiedział entuzjastycznie jak tylko doczekał się gospodarza, rzucając przy okazji pieniążki na to co zwykle, czyli na kufel ciemnego ale - Jak leci interes? Jest może Wilczarz? - zapytał wprost. Wilczarz zazwyczaj siedział w drugiej, mniejszej i bardziej szykownej izbie ze swoimi najbardziej lojalnymi zausznikami, gdzie mogli pić i dywagować bez strachu o to, że ktoś ich podsłucha - Moja kuzynka, a nasza dobrodziejka przedstawiła mi cały pęk niesłychanie ciekawych propozycji... Myślę, że oboje będziecie zainteresowani.
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Paź 16, 2020 2:58 am

Przywitały go znajome widoki, dźwięki i zapachy. Woniało tu piwskiem i pieczonym mięsiwem oraz grochem, strawą prawdziwych mężczyzn, smaczną a sycącą. Prawdziwi mężowie północy zasiadywali zaś przy ciężkich, drewnianych ławach. Widział jakiegoś kupca a przynajmniej człowieka, który wyglądał mu na kupca. Siedział razem z odzianymi w futra i kolczugi wojakami, stanowiącymi zapewne jego obstawę. Gdzieś w kącie zalągł im się czarny brat z Nocnej Straży - wysoki, kudłaty jegomość z tasakiem u pasa. On siedział w towarzystwie dwóch młodzików, ewidentnie rekrutów wciśniętych z lochów lub biedaków, którzy nie widzieli lepszej alternatywy i byli dość głupi by pchać się na ten mroźny wypizdów.
Grajek pogrywał na fujarce. Młoda kobieta śpiewała pieść z dawnych czasów przyciszonym głosem. Harold karczmarz zaś opierał się o szynkwas i piwo popijał z miedzianego kubka. Zawołanie Ranulfa niewiele tutaj zmieniło. Wszedł i przywitał się, skupił na sobie uwagą a ze dwóch gości pozdrowiło go, unosząc kubeczek napitku. Na pytanie o Wilczarza, wziął i skinął głową na przejście do wiadomego miejsca. - Rozmawia. - Dodał krótko, uśmiechając się. Tak to tutaj powoli życie leciało. Ludzie jedli, pili i rozmawiali. Pilnowało się interesu i "interesów". Czasem ktoś urywanie krzyknął. I jakoś to było. Leciało jak ten pierdo.... śnieg.
Karczmarz się pochylił. Oblizał dolną wargę. Dłoń powędrowała pod szynkwas i wyciągnęła kubek. - No to... Słucham. - Rzucił, polewając Ranulfowi napitku, chciał czy nie. Najwyżej nie wypije i tyle, o. Jak chciał w zaciszniejsze miejsce, to też mogli zajść. Żaden problem.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Pią Paź 16, 2020 10:36 am

Ranulf nie wyglądał na prawdziwego męża Północy, bynajmniej. Był wysoki, łykowaty, szczupły i twarz miał gładką jak dziecięca dupa, do tego niezbyt urodziwą. Niemniej jednak był tu znany i zaklimatyzował się szybko, udało mu się zjednać namiastkę szacunku i sympatii wielu z tutejszych stałych bywalców. Nic zresztą dziwnego, jego osoba gwarantowała milczącą przychylność Dreadfort, które gdyby nie protektorat Ranulfa mogłoby już dawno zainteresować się dlaczego Śnieżna Pierzynka wydaje się być centrum szerokiego obszaru o wzmożonej aktywności nieznanych rzezimieszków... Poza tym jako już dość wprawny alchemik, umiał pędzić czystą a mocną gorzałkę i już samo to wystarczyło by zyskać sobie szacunek północnego zawadiaki.
- No to niech dokończy rozmowę w spokoju - Ranulf pokiwał głową ze zrozumieniem. Mimo sympatii i przyjaźni wiedział, że Winfridowi (czyli właśnie temu strasznemu i enigmatycznemu Wilczarzowi) nie należy przeszkadzać w interesach. Potrafił być wtedy bardzo nieprzyjemny i strasznie kurwował, a czasem nawet i przypierdolił. Za to jak najbardziej mógł wstępnie porozmawiać z Haroldem, którego zwali tutaj Brzuchaczem z powodów oczywistych i łatwo widocznych. Porządny był to chłop i piwo miał dobre, dlatego Ranulf z wdzięcznością przyjął oferowany mu napitek. Tymczasem Raymund „Słowik”, jego trzecia ręka od spuszczania wpierdolu, zwyczajowo łypał groźnie na innych gości, najwyraźniej szukając okazji do awantury lub przynajmniej jakiejś przyjacielskiej bitki. Był chyba zawiedziony nie mogąc znaleźć godnego kandydata. Najwyraźniej nie chciał zaczepiać Nocnej Straży, którą wszak każdy tu szanował, zaś obstawa kupca była aż nadto solidna. Przynajmniej na tykanie go w pojedynkę. Pożądliwym wzrokiem omiótł  śpiewającą panienkę, ale stwierdził chyba że są na razie sprawy ważniejsze, bowiem uwalił się na zydlu obok Ranulfa.
- Te, Brzuchacz, a ja to kij od kaszanki? Też chcę piwko – prychnął jeszcze tylko. Bolton wiedział, że Słowik u Harolda jest „nieco” zadłużony, a więc ażeby nie doszło do sprzeczki od razu pokiwał twierdząco głową, dając do zrozumienia że zapłaci za swojego rzezimieszka, po czym przystąpił do rzeczy.

- Szczególne szczególiki to na spokojnie obgadamy z Wilczarzem, jak już tam załatwi swoje interesy – stwierdził, po czym pociągnął kilka łyków swojego piwa– A przy okazji, napędziłem ci gorzały zgodnie z naszymi ustaleniami, ale przywiozę ją innym razem, na razie jeszcze Detmold prowadzi ostatnią destylację. Będzie tego z pięć antałków, to się na spokojnie rozliczymy przy dostawie. No ale powracając… Czy nie myślałeś osobiście kiedyś, no albo któryś z twoich krewniaków bądź zaufanych pomagierów o rozhulaniu interesów w Białym Porcie? – nie krył się z tym co mówi przesadnie, aczkolwiek Słowikowi pokazał by patrzył czy nikt aby ich podejrzanie nie podsłuchuje. Co do reszty, karczemny gwar powinien był zapewnić im spokojną rozmowę – Tak się składa, że mógłbym zdobyć na to stosowne środki…
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Paź 17, 2020 1:08 am

Ano... Wilczarz, by sprawiać się dobrze w tym co robił, musiał także dbać o reputację. Lepiej było nie wchodzić, dopóki nie zaprosił. Jeśli nie dlatego by nie ryzykować obicia ryja i wywieszenia za nogi na drzewie, to choćby po to, by nie godzić w rzeczoną reputację swego sojusznika.
- Trochę przypominasz mi kaszankę... Zadłużoną kaszankę. - Odparł karczmarz, uśmiechając się. Był to jednak zdecydowanie ten bardziej "przyjacielski" a nie taki, co to wyrazem jest prawdziwej niechęci. Zaraz też wydobył drugi kufelek i polał w niego z dzbana. Potem zwrócił spojrzenie w kierunku Ranulfa. - Naucz go, że jak pije to potem płaci. Najlepiej zaś, by przed piciem płacił. - Rzekł i sam upił piwka.

Wysłuchał propozycji. Na wspomnienie go napitku mocnym się uśmiechnął szeroko. - Gorzała od "Gorzały", tego nam trzeba, by przetrwać długie zimowe wieczory co nadejdą. - Zatarł rączki. Ach... Tutaj to po prawdzie zawsze chłodem dawało, to i w lato można było popijać, co by się rozgrzać. Skoro zaś o tym była mowa, to karczmarz skinął głową, wskazując brata z Nocnej Straży. - Wziął ostatni zapas. Zawiezie na Mur... Przyda tam się chłopakom trochę dobrze wydestylowanego ciepełka. - Zaśmiał się. Nie było tajemnicą, że taka gorzała jak tutaj to nigdzie indziej. Popularne były raczej wino, miód czy piwo, zaś taki destylat... No to po chamsku trochę, ale skutecznie. Dobrze robił na zziębnięcie, humor i trawienie.
Co zaś do interesów... Tu się przechylił bardziej, brodę przygładził. - Co masz na myśli? Karczmę, burdel? Czy... No wiesz... Interesy? - Ostatnie słowo wyraźnie zaakcentował, dając do zrozumienia, że wiadomo, o co się rozchodzi. - Do tych pierwszych pewnie by się ktoś przy odpowiednich środkach znalazł. W sumie dobry plan, Biały Port wiecznie żywy a tutaj zimą to nikt nie zagląda prawie. Poważniejsze sprawy zaś to już nie tak łatwo. Bo wiesz, tam już na pewno ktoś grzędę ma i jej pilnuje. Wilczarz pewnie mógłby zbadać teren, ale to ryzyko i koszty. - Mówił cicho, konspiracyjnym tonem. Ludziom nic do ich spraw przecie.

Tymczasem jeden z ludzi herszta opuszczał "prywatne" pomieszczenie szefa. Szedł z nim inny Nocny Brat i tak sobie razem przez karczmę przeszli i wyszli na zewnątrz. No i to chyba było, że już można. Znaczy mógł karczmarz zajść i sprawdzić - i jakby tak uczynił, to wyszło, że już.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Sob Paź 17, 2020 9:25 am

Raymund z początku wydawało się, że przypierdoli karczmarzowi po przyrównaniu go do kaszanki, wydął bowiem groźnie wargi i wyraźnie o czymś usilnie myślał. W końcu jednak rozpromienił się w szelmowskim uśmiechu, szczerząc swoje ubytki zębowe i rzucił do Harolda pewnym siebie tonem.
- Cóż, wiem, bo w końcu mam wielkie "pęto" - wyglądał na wielce zadowolonego ze swojej przedniej riposty, wyraz srogiego skupienia okazał się być najwyraźniej skupiony na jej szukaniu - Ale ciebie nie poczęstuje, choćbyś błagał. Zresztą, o wa, jakie tam zadłużenie... To tylko ileśtam srebrzaków, na tyle mało że nawet nie pamiętam ile. Wiesz Harry, jak grzecznie pytałem kiedyś jednego z naszych kupieckich przyjaciół, gdzie też to podziewają nasze odsetki z owocnej współpracy, to on gadał mi tak: "mości panie, można nie oddać kilkunastu miedziaków, bo co to za suma przecież. Jak się jest wielki łotr, można nie oddać kilkunastu srebrzaków. Ale od dziesięciu złociszy w górę, to każden dług staje się już honorowy i ja wtedy oddam". No i widzisz Brzuchacz? Lej mi wartko piwa, niech dług rośnie, a jak urośnie to ci oddam!... Kiedyś. - zarechotał po raz kolejny, po czym dla animuszu pociągnął łyk piwa - Zresztą dobra, dobra. Dyskutujcie sobie, ja już zawieram mordę...

Ranulf przez cały czas słuchał tylko wywodu Słowika, samemu zresztą zaśmiewając się lekko. Eh, wesoła to była kompania, jeżeli tylko stałeś po ich stronie i nie byłeś tym, którego chcieli ogołocić. Bolton poznał ich, kiedy zabijając w Śnieżnej Pierzynce swoje smutki pił za skradzione bratu pieniądze. Pamiętał jak dziś ten dzień, gdy Wilczarz z kilka chłopakami po prostu przysiedli się do niego i przerażonemu młodzieńcowi uszczuplili nieco sakiewkę na własne potrzeby. Co znamienne jednak, mieli tyle honoru by pijąc za jego kasę, zostali z nim przy jednym stole i rozmawiali jak z człowiekiem. Trochę się naśmiewając to prawda, ale okazało się to być tylko i wyłącznie zaczątkiem przyjaźni oraz... współpracy. Ah, wspomnienia.

Gdy Harold wskazał mu brata Nocnej Straży, rzucił szybkim odruchowym spojrzeniem przez ramię.
- Słusznie, niech gonią tych śmierdzących Dzikusów. Tylko się cieszyć mogę, że mój wyrób się takiej sprawie przysłuży - i faktycznie, z dumy niemal pokraśniał, dla jego spragnionej pochwał duszy nie było nic lepszego jak być docenionym. Potem Brzuchacz przeszedł do rzeczy, toteż Ranulf "Gorzałą" zwany pośpieszył mu z wyjaśnieniami.
- Na początku myślałem po prostu o karczmie, jakimś podobnym przybytku - również ściszył głos, a Raymunda szturchnął i wskazał mu głową trubadurkę w znaczącym geście jeszcze udając niemy śpiew, by ten zrozumiał i pośpieszył w sukurs ze swoim wokalem i w ten sposób przygłuszył ich rozmowę - Tak jak mówisz, teren to dla nas obcy i z pewnością żebyśmy sami mogli dobrać się do co smakowitszych kwok i ich jaj na wyłączność, musielibyśmy powalczyć z lokalnymi kogucikami. Na resztę interesów musielibyśmy zdobyć konieczne rozeznanie na nowym terenie. Po to też przychodzę. To propozycja mojej kuzynki, naszej miłościwej pani i lady Dreadfort. Jak wiesz, konspiracja mi nieobca, ale nie podołam prowadzić jednego interesu, a robić rozeznania w drugim "interesie". Koszty do rozsądnej wartości nie grają roli. Cytuję tutaj: "jak już będziesz ruszał rozkażę wydać odpowiednią ilość złota, a nawet coś ekstra". O, ale chyba u Wilczarza się miejsce zwolniło... - Bolton odprowadził wzrokiem dwójkę wychodzących, z czego jednym był Nocny Strażnik. No, no, nie wiedział że Winfrid knuje również z Wronami. To i lepiej w sumie, jak każdy mieszkaniec Północy, także i nasz Gorzała dużą estymą darzył szlachetny zakon strzegący Muru.

- Słowik, pilnuj tu interesu. Licz piwa jakie sobie nalewasz, żebym mógł potem uczciwie się za ciebie rozliczyć i nawet ci z "żołdu" nie potrącę, humor mam dobry to poznaj też me dobre serce - pouczył poważnie swojego ochroniarza, po czym zwrócił się z powrotem do karczmarza - A my chodźmy, od razu może obgadamy to z Wilczarzem. Po co dwa razy temat rozwijać?

Jak powiedzieli tak zrobili. Wzięli swoje piwo, Harrold zajrzał jeszcze by upewnić się czy można, a gdy okazało się że tak, wkroczyli do izby gdzie Wilczarz przesiadywał i zamknęli za sobą drzwi. A Ranulf pokrótce opowiedział to, co już z samym Brzuchaczem zdążyli obgadać o interesie w Białym Porcie. Tematu przeszpiegów jeszcze nie poruszył, ale wiedział że lepiej najpierw przyjść z czymś co daje korzyść obojgu, aniżeli od razu prosić o przysługę - nawet odpłatną.
- ... a środki, według tego co mówiła moja kuzynka, zostaną nam zapewnione w ilości wystarczającej, a nawet ze stosownymi dodatkami - na takich słowach zakończył Wilczarzowi swoje tłumaczenie, co nie trwało zresztą długo.
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Paź 18, 2020 2:48 am

W życiu nie ma zbyt wielu stałych - nie, jeśli ich ilość przyrównać do zmiennych. Wiele zależy od tego, gdzie i w jakiej sytuacji się znajdujemy. Na chwilę obecną Słowik zaś znajdował się w karczmie należącej do Harolda i jego kompanów. Po co zaś robić „kwas” z ludźmi, z którymi Twój przełożony robi interesy? A zresztą... Przykazanie mówi: nie będziesz wkurwiał karczmarz swego, jeśli kufla nie chcesz mieć zaplutego. W najlepszym wypadku zaplutego.
Gospodarz spojrzał na Słowika, potem zaś na Ranulfa. - Jeszcze nie pił a już pierdoli od rzeczy. Co Ty, destylaty na nim testujesz? - Zapytał i parsknął. No tak, tak... Jaja sobie robił i dostał ten dłużnik swój kufelek. W końcu nie warto robić kwasu o jakieś pierdoły - i to działa w obie strony.

Brzuchacz posłuchał, głową pokiwał i po brodzie się pogładził. Cóż, jeśli faktycznie oferowano im fundusze, to nierozważnie byłoby odmawiać. Przynajmniej bez rozważenia oferty.
- Słuchaj... Jeśli chodzi o to, czy znajdę kogoś do nadzoru interesu... Takiego kogoś, co to wiedział będzie, czego się w przyszłości spodziewać, to jasna sprawa. Ktoś się znajdzie. Uwije nam gniazdko, poprowadzi interes, pokieruje wstępnym rozeznaniem. Jeno te pieniążki będą potrzebne, co by miał jak w łapę dać. - Odparł gospodarz. - Wiadomo jak to jest, trzeba włożyć by wyjąć. - Dodał. Tymczasem faktycznie miejsce mieli już wolne, co zaraz się potwierdziło i do Wilczarza zaszli. Słowik za to uśmiechnął się, gotów pokazać, że umie niezgorzej liczyć. No, przynajmniej piwka.

No to weszli do jamy wilka. Całkiem przytulnej, godnej powitać gości. Siedzieli tutaj też najbardziej zaufani ludzie herszta, popijając sobie miodu czy piwa. Inni to też gorzałkę spożywali. Wszyscy zaś przywitali swego dobrodzieja od destylatu, unosząc kubki czy też uśmiechając się.
Wilczarz był postawny całkiem, ale bynajmniej nie był przy tym głupi. W końcu kierowanie takim czy innym interesem wymagało głowy na karku. Uśmiechnął się przeto, gdy mu przedstawiono propozycję. Zadudnił palcami o blat stołu, pokiwał głową i wyszczerzył się.
- Nasz poczciwy Gorzała... Zawsze patrzy w horyzont! - Rzucił, następnie śmiejąc się gardłowo. - Przychodzisz z tym do mnie i mówisz o środkach. Więc tak sobie drogą dedukcji dedukuję, że interes z tych śmierdzących i bynajmniej nie mówię o garbarni. - Rzekł. No przecież wiedział o co chodzi. Jakby nie chodziło o brudne sprawki i zaglądanie tam, gdzie zaglądać prawy człowiek nie powinien, to Gorzała nająłby zarządcę, postawił lub kupił budynek i polewał spokojnie piwo spragnionym z Białego Portu. - Nie wiem, czy mi się to podoba. Jeszcze nie wiem... Bo zdajesz sobie, kamracie mój kochany sprawę, że taki Biały Port to nie ten nasz wygwizdów łamany przez wypizdów, prawda? Więcej ludzi, więcej konkurencji i brak, proszę ja Ciebie, patronatu za który, niech bogowie mają jej cycki w opiece, dziękujemy Twej kuzynce. - Rzekł, wznosząc ręce jak do modlitwy, gdy mówił o cyckach. - Przedstawiaj sprawę jasno i konkretnie, i nie obawiaj się... Ja nie gryzę, połykam w całości. - Rzekł po przyjacielsku i wyszczerzył się wilczo.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Nie Paź 18, 2020 2:52 pm

Skoro Harold miał kogoś godnego polecenia, to co najmniej jeden problem był już z głowy. Oczywiście był to dopiero początek, gdyż teraz należało zająć się znalezieniem ludzi, którzy pilnowaliby interesu w nieco inny sposób jak rachowanie antałów piwa. Tymi od rachowania kości, których w najprostszy sposób mógł mu zapewnić Wilczarz. Ranulf uśmiechnął się lekko, gdy wkroczywszy do izby obok został gromko powitany przez Wilczarza, choć czuł w środku napięcie. Nigdy nie pozbył się resztek pewnego lęku, który towarzyszył mu zawsze w rozmowach z szefem bandy. Cóż się jednak dziwić? Ich obopólna przyjaźń i współpraca były w istocie owocne, ale Winfrid był jednak srogim rębajłą oraz zawadiaką. Bolton zawsze stąpał przy nim ostrożnie, coby go nie rozsierdzić. Rozmarzył się tylko, chyba nie mniej jak Wilczarz, kiedy ten wspomniał o cyckach jego kuzynki, ale rychło wrócił myślami do rozmowy by nie wystawiać na próbę cierpliwości herszta.

- Dedukcja bezbłędna - powiedział, twierdząco kiwając głową -To nie jest jedyna sprawa z jaką przychodzę zresztą, ale zaczynam od niej bo jest chyba najbardziej interesująca i z potencjałem. W każdym razie… Zdaję sobie sprawę z wyzwań, ale tam gdzie są wyzwania, są zazwyczaj też możliwości. Nie inaczej w tej sytuacji. W skrajnym przypadku jedyne na co będziemy mogli sobie pozwolić to po prostu uczciwy interesik, ale pal to licho póki będzie przynosił zyski. Biały Port nie zamarza nawet na srogie mrozy, a więc ruch tam ciągle jest i może pomagałoby nam to przetrwać co sroższe okresy zimowej smuty u nas. Zresztą niezależnie od dalszych planów i tak musimy zacząć ostrożnie, ażeby należycie wybadać teren i ustabilizować swą pozycję. Ale jakby miało się kiedyś udać rozszerzyć naszą, hm, działalność na podobne obszary jakimi zajmujemy się tutaj to wiadomo, że lepiej od razu mieć na miejscu prawdziwie zaufanych i "przedsiębiorczych" ludzi. Dlatego też przychodzę od razu do was, a nie szukam wśród jakichś byle tam pomagierów zamkowego zarządcy. Potrzebny mi ktoś z głową do rozhulania legalnej części interesu, o co już tutaj nagabywałem Harolda, ale przydaliby mi się też jacyś chłopcy do rozeznania się co tam w trawie piszczy. Tacy co wiedzą z czym to się wiąże, zaprawieni, a nie niedzielni poborowi lub zamkowe woje z honorem zamiast rozumu - pociągnął kilka łyków piwa na rozluźnienie strun głosowych i zwilżenie języka, po czym dodał szybko, żeby nie było niedopowiedzeń - Oczywiście, nie przychodzę tutaj żebrać. Przychodzę raczej by nająć kilku twoich chłopców, za odpowiednią opłatą i rekompensatą z tytułu ich nieobecności lub... nabytych urazów. Takich co to przypierdolić dobrze umieją jak się im powie, ale też mają na tyle oleju we łbie by się słuchać mądrzejszego. Tak więc... Podaj cenę, a ja podam ją mojej kuzynce.

Po skończeniu swojej wypowiedzi, cóż mógł zrobić, czekał cierpliwie na reakcję Wilczarza. Miał nadzieję, że uda się go przekonać, zwłaszcza że wszak obiecał zapłatę i to nie byle jaką, bo prosto z lordowskiego (czy też lady'owskiego) skarbca.
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Paź 19, 2020 5:13 am

Wilczarz posłuchał. Wilczarz pomyślał. Wilczarz uśmiechnął się i rozłożył ręce, owego uśmiechu nie tracąc. - Niezgorsza perspektywa. Jeśli uda się wypłynąć na szeroki przestwór wód, to zysk będzie niemały. Jeśli zaś się nie uda, to przynajmniej spore są szanse, iż uchowa się legalny interes, którego moi chłopcy chętnie przypilnują. Musimy jednak zadziałać delikatnie, to prawda. Biały Port jest dla nas dziewiczy, nie możemy tam wepchnąć zrazu całego kutasa. - Pokręcił głową, krzywiąc się. - Wtedy możemy utracić wszystko. Szanse na biznes brudny i czysty. - Dodał. Co oczywiste miał na myśli te nierozsądne działania nierozsądnych ludzi - one mogłyby skupić na nich taki ciężar uwagi, że całe przedsięwzięcie wzięłoby i runęło, spierdalając się do samej piwniczki.
- Dobrze więc... Poszukam wśród swoich stosownych ludzi. Pięciu powinno wystarczyć, na początek i by zbytnio szumnie nie włazić na nowy teren. Wezmą od Ciebie po złotej monecie za księżyc służby. Dla mnie zaś dziesięć monet za ich udzielenie. Monety na łapówki i informacje zapewniasz Ty a jeśli biznes się rozhula, zatrudniasz nas a nie jakiś lokalnych. Wtedy też pomówimy o możliwościach i udziałach, ma się rozumieć. - Wilczarz swoje powiedział i cenę podał. Cena ta zaś mogła wydawać się wysoka, ale taką nie była. Co prawda zawodowy wojak o podobnym wyszkoleniu co zbiry Wilczarza brał po złotej monecie i nie trzeba było nikomu za niego płacić, ale... Ale taki żołdak nie działał jak oni. Nie zastraszał, nie wymuszał, dużo rzadziej ryzykował kosę pod żebrami i ogólnie to nie ryzykował konfliktów z prawem, co czasem mogło owocować paskudną śmiercią.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Pon Paź 19, 2020 5:54 am

Ranulf uśmiechnął się promiennie. Piątka wilczarzowych chwatów, a do tego jego własny Słowik powinni byli wystarczyć jako solidna obstawa na rozeznanie w Białym Porcie. A że cena była w miarę wysoka no to cóż, za wykonywanie zadań tak delikatnych i ryzykownych, należało wiązać się z wysokim honorarium dla
- Z mojej strony stoi - powiedział z entuzjazmem, dość szybko żeby ich układ stał się nie tylko propozycją, ale już dżentelmeńską umową i podał Wilczarzowi rękę do uścisku, szykując się na jego żelazny chwyt - A to, żeby i moja kuzynka była skłonna sypnąć kasą, również leży już w mojej gestii. Myślę, że też przyklepie, bo wyraźnie coś knuje - wyszczerzył zęby i zarechotał -  Ja postaram dorzucić jeszcze twoim chłopakom po złotym smoku na zachętę i żeby mogli się przygotować na wyjazd, a tobie gwoli naszej przyjaźni postaram się naruchać antałek porządnej piołunówki lub innej solidnie mocnej nalewki. Ekstrakty z piołunu jak zapewne wiesz nadają trunkom ciekawych właściwości, ubarwiają rzeczywistość dalece bardziej niż sam alkohol można rzec. Sam zaś do Białego Portu nie wyjeżdżam od razu, muszę się również solidnie przygotować i załatwić parę interesów tutaj, ale myślę że będzie to szybciej niż później.

Bolton był jak dotąd wielce zadowolony z przebiegu negocjacji i resztki napięcia z niego zeszły, z rozkoszą wypił więc resztę miejscowego piwa, którego jeszcze miał nieco w kuflu.
- Moja kuzynka miałaby też robotę dla kogoś bardziej na miejscu, jakbyś był zainteresowany, bardziej na miejscu to znaczy u sąsiadów Dreadfort - dodał po chwili - Tak jak mówiłem, Roslin knuje coś niechybnie. Chce rozesłać grajków na lordowskie dwory Hornwooda, Karstarka i Umbera, żeby mogli dostarczać jej informacji i plotek. Ze zrozumiałych względów nie lza takich puszczać samemu, bo albo zapomną po co tam przyszli, albo też coś ich po drodze zeżre albo co gorsza, ktoś ich przekupi. Dlatego jakbyś miał jakichś chętnych trzech chłopaków, takich którzy jak się ogolą lub uczeszą brodę to wyglądają jak ludzie i tak umieją się zachować, to proszę, rozważ też to. Nie nalegam rzecz jasna, to już zupełnie luźna propozycja, bowiem polityka brudzi bardziej niż gówno, a i niekoniecznie możesz chcesz oddać aż ośmiu w sumie chłopaków na cudze fanaberie. Zresztą tutaj już nadadzą się nawet dworskie wojaki, przynajmniej jak wybierzemy takich co mają oleju trochę w głowie, ale wiesz... Pomyślałem, że po co im płacić solidny żołd, skoro mam bardziej przedsiębiorczych i bardziej zaufanych przyjaciół? - uśmiechnął się znacząco - Trzeba by było mi za to przywołać naszego rozśpiewanego Tima, Tima Evansa, od którego to twoi chłopcy w moim imieniu pobierają regularne raporciki. Wiesz, tego co kiedyś namówiłem cie byśmy nie łamali mu nóg i nie obcięli paluchów, bo to chłopak z potencjałem i od tego czasu nam się pięknie odwdzięcza dostarczaniem informacji i wzruszającymi balladami podczas libacji. Ma donośny, piękny głosik, na pewno nadałby się do tej roboty. Ha, może dowiedziałby się czemu Hornwood mnie nienawidzi? Takie słuchy mnie doszły, a ja go prawie nie znam - dodał tonem brzmiącym niemalże jak zgorzkniała skarga na tak rażącą niesprawiedliwość
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Paź 19, 2020 7:33 am

Wilczarz dłoń uścisnął. Wilczarz dłonią potrząsnął. Wilczarz za obietnicę podarunku był wdzięczny. Czyli... Byli dogadani w kwestii ludzi na posłanie do Białego Portu. Kolejna kwestia też uzyskała posłuchanie w uchu herszta bandy, jednak nie przyjął jej już równie entuzjastycznie jak poprzedniej. Nie żeby go rozzłościła, ale... Pogładził brodę i westchnął głęboko, zapewne zamyślając się nad pewnymi kwestiami. Po czym wreszcie się odezwał...
- Nie do końca chyba rozumiem, czego byś od moich ludzi oczekiwał... - Rzekł, uśmiechając się przy tym. - Pojmuję, że chcecie posłać grajków na sąsiednie dwory, by nadstawiali uszu, tak? I chcecie by moi ludzie ich pilnowali? To mogą w pewnym stopniu zrobić, jasna sprawa. Mogą strzec ich na traktach, odbierać raporciki, przypominać im dlaczego są gdzie są. Ale... Jakby gładko się moje draby nie ogoliły, to na dwór ich nie wpuszczą. Śpiewaka tak, ale osiłków nie. Może gdybyś nauczył ich heraldyki i dał im lepsze wyposażenie, to mogliby uchodzić za wojów. Może wtedy. Tak czy siak... - Pokiwał głową. - Nie będą mogli być cały czas przy grajku a jeśli ten poczuje się bezpiecznie w towarzystwie lorda i zacznie sypać, to już chuj. Dobrze na waszym miejscu bym przemyślał, kogo werbujecie na te przeszpiegi. I zadbałbym o to, żeby mieli interes w służeniu wam. - Tak doradzał. Jak dobrze Gorzała wiedział, tak właśnie Wilczarz działał. Z sensem. Jak na ten przykład zastraszał, to dbał o to, żeby groźba nie była czczym gadaniem. Wywiadywał się, gdzie mieszka droga córka czy syneczek z rodziną i obiecywał, że wpadnie z wizytą. Kiedyś wpadnie... Jutro, pojutrze, za dwa miesiące... Większość ludzi wolała iść na układ niż żyć w ciągłej niepewności, albo uciekać z rodzinnych stron. Układ, rzecz jasna, też musiał być w miarę rozsądny. Z informatorami było podobnie - trzeba było ich przekonać, że nie warto zdradzać a praca im się opłaci.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Pon Paź 19, 2020 8:18 am

Wilczarz zastanawiał się przez pewien czas, więc Ranulf cierpliwie czekał. To była zupełnie innej natury propozycja, bardziej śmierdząca bo ściśle związana z dworem, a więc nic dziwnego że wątpliwości były. W końcu nie po to Winfrid i chłopcy starali się trzymać głowę nisko, by teraz ją z chęcią podstawiać pod zgrabną pętelkę w imię cudzych interesów politycznych. Ostatecznie uzyskał jednak umiarkowaną i ostrożną akceptację, więc postanowił rozwiać wszystkie wątpliwości swojego przyjaciela. Zresztą nic innego on sam nie miał ma myśli, jak tylko to co wyłożył mu WIlczarz.

- Nic dodać, nic ująć - uśmiechnął się więc w odpowiedzi - Głównie o ochronę mi chodzi, a jak już grajek wniknie w środowisko dworskie, to o przerzut informacji. Co do reszty czasu to będą mogli sobie nawet bimbać i łazić po karczmach na koszt Dreadfort, udawać najemników czy co, zresztą sami może w ten sposób czegoś się dowiedzą? Wiadomo, że na dwór popychać twoich chłopców nie chcę, bo tam im nawet dokładne strzyżenie nie pomoże, z całym należnym im szacunkiem. Ale nawet i na podróż przynajmniej wyglądać porządniej muszą, żeby nie poszła od razu fama że grajek wędruje z jakimiś podejrzanymi typami, bo kto takiego na dwór wpuści. Tak jak mówiłem, to już jest robota tylko dla chętnych i jeszcze bardziej rozgarniętych, więc jakbyś miał wolnych chłopców to daj im znać a może się skuszą. A jeżeli nie, to żadnych pretensji i tak nie roszczę, to jest po prostu "coś ekstra".


- A wracając do grajków, to jak mówiłem co najmniej jednego zaufanego znamy oboje, przynajmniej jak do tej pory nie zawiódł. Innych ma mi dostarczyć do "przeszkolenia" kuzynka, a że jest to panienka ładna i niegłupia, to mniemam że zna ryzyko i miała na myśli sensownych ludzi - taką przynajmniej Ranulf miał nadzieję, bowiem zdawał sobie sprawę ze cała sprawa miała znamiona wywołać skandal, albo nawet jakąś małą wojenkę między sąsiadami. Ryzyko takie zawsze było. Dlatego jak tylko dostanie w swoje ręce wszystkich trubadurów, będzie musiał ich dobitnie przekonać do całej sprawy i określić, czy są faktycznie godni zaufania. Ale cóż, miał ku temu pewne metody. I nawet nie zakładały przypalania im pięt, o nie. Poczciwy Gorzała działał inaczej niż Wilczarz i jego chłopcy, bardziej subtelnie i po przyjacielsku - Potrzeba mi tylko sprowadzić Tima Evansa do Dreadfort. Daj znać swoim, żeby przekazali mu stosowne wieści jak tylko go napotkają... to znaczy, żeby przyjechał. Bez głębszych szczegółów, bo jeszcze przedwcześnie zdrejfi, ja go sam wprowadzę. Niech przyjdzie ot tak na rutynową wizytę, po należną wypłatę i aby może pokoncertować na kameralnej uczcie wyprawianej przez moją kuzynkę, oczywiście za opłatą. Ona sama jeszcze o tym nie wie, że ją wyprawia, ale się dowie - Ranulf zaśmiał się serdecznie. Był pewny siebie, nawet bardzo pewny siebie, ale wierzył że lady Dreadfort udzieli mu wszelakiego poparcia. Czy do tej pory ją zawiódł? Czy teraz ją zawodził, wszystko organizując w tak sprawny i subtelny sposób?
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Paź 20, 2020 4:16 am

- Dobra, dobra... - Machnął ręką Wilczarz. - Rozumiem i obiecać mogę, że nad sprawą podumam. No, ale nic nie obiecuję. Wiesz, wolałbym, żeby ludzie jakiegoś lordzika w razie co do tej karczmy nie trafili. Nie jest mi to, że tak powiem, do szczęścia potrzebne. co by zakute pały przychodziły tutaj i pytały, i może nawet żelazem groziły. - Rzek względem propozycji. To chyba jednak Gorzała dobrze rozumiał, skoro sam przed tym ostrzegał. Rozumiał też pewnie, że jak na światło dzienne wyszłyby ich rodowe powiązania z Wilczarzem i znaleźliby się świadkowie, to postawiłoby to Boltonów w wyjątkowo niekorzystnym świetle. Oczywiście, każdemu człowiekowi o konkretnej pozycji przydać się mogą zbiry od bardziej subtelnej roboty, ale o tym się akurat głośno nie mówi, nie? Podobnie zresztą jak o szpiegach. Jak to się mówi: każdy sra, ale nikt się tym nie chwali.

Znajomego grajka Wilczarz zgodził się poinformować, o ile tylko na niego trafią. Północ jest duża a Evans mały, ale jeśli im się trafi, to go podeślą. Jeśli zaś nie trafią, to cóż... Z Trubadurami jest jak z kotami, wracają, gdy zgłodnieją.
- Swoją drogą... - Zaczął herszt. - Nie rozumiem, co wy macie z tymi grajkami. Głośne to to i pstrokate, uwagę przykuwa jak cholera. Prawda, że wieści ze świata naniesie, ale jakbym chciał się tak do poufnych dobrać, to bym w służbę kogoś wstawił. - Stwierdził. Potem jednak machnął ręką. - Ale... Kimże ja jestem, żeby wielkiego pana Gorzałę Boltona pouczać, jak ma on knuć te swoje spiski? Ha... - Stwierdził ostatecznie. I cóż, jeśli to było wszystko, to chyba należało iść dalej. Czy może jednak było coś jeszcze, he?

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Wto Paź 20, 2020 9:42 am

- Rozumiem, Wilczarzu - uśmiechnął się Bolton -  Dlatego mówię, iż dla chętnych i tylko wtedy, jeżeli uznasz że nie narobią Tobie... ani Dreadfort żadnych szkód. Jak następnym razem podjadę tutaj do was to mi po prostu powiesz ostateczną decyzję, a ja ją przyjmę jaka będzie. Co zaś tyczy się bardów... W tym szaleństwie tkwi metoda, potrzeba nam właśnie takich wesołych motylków, co to doskoczą na księżyc lub dwa na kwiatek i nikt nie będzie się dziwił, że zadają dużo pytań czy flirtują z paniami dworu. To wstępne przeszpiegi. No bo cóż mam zrobić, stajennego wysłać do Hornwood i mieć nadzieję, że akurat będzie wakat? Nie, nie... Trzeba się dowiedzieć czegoś na sam początek, a jak nadejdzie czas to grajków zawołamy z powrotem, a na ich miejsce wprowadzimy może poważniejszych "obserwatorów rzeczywistości". Albo przekupimy kogoś, ale to też przecież trzeba wiedzieć kogo, bo wystarczy trafić na lojalnego sługę i od razu wpadka, bo poleci prosto do swojego pana. A taki grajek już nam pięknie wyśpiewa z której strony tu ugryźć zagadnienie... - Ranulf zakończył wyjaśnianie swojego toku myślenia. Ufał Wilczarzowi, w końcu łączyła ich przyjaźń i pieniądze a to jest najsolidniejsza więź z możliwych, pomijając może... miłość. Ah, Roslin....

- No cóż, w każdym razie z mojej strony to wszystko. Może ty czegoś potrzebujesz? Jak tak, wal śmiało a poczciwy Gorzała postara się poruszyć odpowiednie sznurki - zarechotał wesoło po raz kolejny. Niejednokrotnie zamawiał u zamkowego płatnerza solidną broń dla chłopców Wilczarza albo załatwiał rasowe szczeniaczki z zamkowych psiarni, myśliwskie i tropiące psy z rodowodem, a nie żadne kundle nasienie - Jeżeli nie masz jak na razie nic, albo musiałbyś się namyślić to na razie dałbym ci spokój na tę parę godzin, cobyś pozbierał raporty i dolę od twoich chłopaków, a potem... może jakaś miła libacyjka? Gorzały jeszcze nie dowiozłem, bo ostatnia partia się właśnie robi pod czujnym okiem Detmolda, ale z pewnością Haroldzik wyciągnąłby coś dobrego z piwniczki - wyszczerzył zęby znacząco i z entuzjazmem - A w międzyczasie zaszedłbym może na pięterko do mojej kochanej Moiry, zobaczyć co tam u niej. Co wy panowie na to?
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Paź 21, 2020 4:03 am

Wilczarz wykrzywił usta w paskudnym uśmiechu. Prychnął krótko. - Uważaj, co by te Twoje kolorowe motylki nie wpadły do sieci. Nie słyną wszak śpiewacy ze skrytości czy rozsądku a jak ich poniesie w tym zadawaniu pytań czy do niewłaściwej damy uśmiech poślą, to może się okazać, że dnia następnego występem ogary rozbawią. - Odparł, dalej się uśmiechając. To jednak nie była raczej próba wyperswadowania pomysłu. Ogólnie szpiegostwo wiązało się z dużym ryzykiem dla szpiega. No a czy to bard, czy służka... Jeśli lord miał ich w garści, to żadne przywileje im nie przysługują. Pójdą do psów albo i gorzej, jeśli się wyda. Albo jeszcze gorzej... Ktoś naszprycuje ich dezinformacją i podsunie na talerzu. Chociaż rody Północy to raczej z podstępności chyba nie słynęły.
- Tak czy siak, mam ja pomysł... - Powiedział. - Nie poślę z Twoimi śpiewakami ludzi. Niech ich pilnują Twoje napomnienia, bo inaczej tak by przepadło. Znam zaś jednego takiego kupca, co szwenda się i futra skupuje. Ma rodzinę w pobliżu a ja się nimi... No wiesz, opiekuję. - Tu znowu padł wilczy uśmiech. - Dam mu swoich chłopaków do ochrony a oni co księżyc czy dwa będą zbierać raporty. Wiesz... Nie będzie wielkiego dziwu, jak podejdzie grajek do kupa o wieści ze świata podpytać czy może o skórę na grzbiet zapytać. A jakby cały czas z zasiadującymi w jednym i tym samym miejscu rębajłami gadał, to już jest smród. - Tak zaproponował. Co prawda nie był to szczyt marzeń, ale może kwestie jednego czy dwóch lordów właśnie rozwiązał. W kwestii transportu informacji rzecz jasna.

Co do libacji... Cóż, wieczorkiem mogli się napić. Teraz to Wilczarz miał obowiązki i ten, przyjmowanie petentów. Hehehehe... Tak...
Dziewkę zaś niech se odwiedza, jeśli akurat nikogo nie obsługuje. Jego kochana "przyjaciółka", to i nikt mu prawa nie odmówi.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Sro Paź 28, 2020 6:30 pm

- No i widzisz Wilczarzu, jak to wielkie umysły sprawnie współpracują - Ranulf uśmiechnął się serdecznie do herszta - Mi to wystarczy. Rozumiem też twoje obawy, ale mam nadzieję że przez te dwa księżyce nawet ktoś taki głupi jak przeciętny bard nie jest w stanie nic spierdolić. Zaśpiewają nam co i jak, to może uda się wprowadzić bardziej poważnych szpiegów. No nic, nie zajmuję ci czasu jak na razie. Proszę cię, pamiętaj tylko o tym żeby rzucić chłopakom wieści by mi sprowadzili Tima Evansa do Dreadfort. A tymczasem do zobaczenia przy wieczornym kielichu - zaśmiał się entuzjastycznie, po czym wstał ze swojego krzesła na którym był przesiedział całą rozmowę i razem z Haroldem wyszli z bocznej izby, dając Wilczarzowi albo to chwilę wytchnienia, albo też czas na załatwienie spraw innych "interesantów.

- Wszystko jak na razie miło się układa, nie uważasz Haroldzie? - mówił do karczmarza, siadając na tym samym zydelku który jakiś czas temu opuścił. Słowik wciąż siedzący tam gdzie go pozostawił żłopał nie wiadomo które piwo, choć po jego błyszczących oczach oraz umorusanej tłuszczem widać było, że nie tylko nie było to jego pierwsze, a ponadto że musiał wziąć sobie coś do jedzenia od kuchcika.
- No co? Zgłodniałem od tego pilnowania interesu... - wyjaśnił krótko patrząc na pytające spojrzenia Ranulfa i Harolda - Ze dwie pajdeczki ze smalczykiem tylko, już nie bądź taki skąpy Harold. Co tam u Wilczarza?

- Sympatycznie - krótko odrzekł poczciwy Gorzała - Nie obawiaj się Brzuchacz, tak jak mówiłem zapłacę za tego żarłocznego ochlejusa - powiedział to w sumie ze szczerą sympatią, nie zaś pogardą. Lubił Słowika, zresztą nie bez powodu właśnie jego zatrudnił jako osobistego rębajłę - Mam dzisiaj dobry dzień, a będzie jeszcze lepszy z pewnością jak zajrzę do mojej słodkiej Moiry. No nic Harold, tobie też daje spokój. Pomyśl kogo tam byś chciał wkręcić w ten interes w Białym Porcie, myślę że co najmniej kilka tygodni jeszcze na to masz zanim zorganizuję inne sprawy. Słowik, siedź i pij dalej, masz wolne. Ja idę na pięterko.


No i poszedł. Na piętrze znajdowało się dwa duże pomieszczenia noclegowe z rzędami kilku łóżek oraz cztery mniejsze pokoiki w których mieściły się tylko pojedyncze łóżka. W jednym z tych mniejszych swoje gniazdo miała Moira, młoda i piękna dziewczyna. Ranulf poznał ją podczas jednej ze swoich eskapad z Wilczarzem, gdy podeszła do ich bandy zafascynowana takimi tęgimi chłopami, których bała się cała wieś, łącznie z jej ojcem pijakiem. Oczywiście samym Boltonem nie była z początku zafascynowana, lecz to zmieniło się gdy zaczął obiecywać jej splendory i bogactwo. Piękna była, cóż tu dużo mówić. Zgrabne ciało, blada skóra, gęste czarne włosy. Zasługiwała na coś więcej niż rodzenie dzieci jakiemuś śmierdzącemu prostakowi, dlatego też sama z własnej woli pojechała z nimi. Dobrze tu miała, obsługiwała tylko lepszych klientów i tych tylko których sama chciała. Wikt zapewniała jej protekcja Boltona, któremu ta dziewczyna bardzo kogoś przypominała...
- Witaj, kochana - przywitał się z nią, wślizgując niemal bezszelestnie do jej pokoju i stając za drzwiami, które delikatnie za sobą zamknął - Jak mijają dni? - powiedział delikatnie, podchodząc do niej powoli - Mam dla ciebie ciekawe wieści...
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Paź 30, 2020 4:21 pm

Dopóki płacone było, dopóty Słowik mógł sobie używać - nieważne jaki stosunek do niego samego miał właściciel gospody, słowo Ranulfa coś znaczyło. Ewentualnie zawsze można było po cichu posłać do dzbana plwocinę czy dwie... To odwieczne prawo osób serwujących posiłki oraz napitki a przy okazji doskonały powód by takowych nie drażnić.
Co zaś do kompetentniej osoby to przecie by nie obiecywał, jakby nie miał. No ale jeszcze się upewni, czy aby na pewno osoba jest odpowiednia - nie ma co składać obietnic, jeśli brak pewności.

Dziewczyna akurat siedziała i rozczesywała włosy. Raz za razem, raz za razem... Od taki atrybut urody też należy dbać - nawet więcej, niźli panowie są sobie w stanie wyobrazić. Gdy usłyszała głos, wzdrygnęła się lekko i obejrzała za siebie. No tak... Gorzała. Uśmiechnęła się lekko na przywitanie - ładnie i słodko, jak to ona już potrafiła.
- Leniwie... - Odparła, przeciągając się dla zaakcentowania. - Jest mi ciepło, wygodnie i... dogodnie. - Dodała, tym razem uśmiechając się nieco mniej niewinnie. - Ostatnio naprzykrzał mi się taki jeden wioskowy chłopaczek, ale po tym jak Wilczarz wziął go na stronę... Magicznie znikł. Puf... Czary. - Zaśmiała się. Dobrze dziewczyna wiedziała, że mężczyźni chcą ją widzieć wesołą i uśmiechniętą. Taką trochę niewinną i słodką, ale zarazem z iskierką w oku.
- Jakież to wieści masz dla mnie?... O mężu, coś mi go przyobiecał? - Zapytała.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Wto Lis 03, 2020 1:34 am

Ah, słodko szczebiocząca Moira, cóż to była za wesoła dziewczyna. Gdy powiedziała Boltonowi o "zagubionym" gdzieś kmiotku, ten tylko uśmiechnął się półgębkiem. Chłopcy Wilczarza również ulegali panieńskiemu urokowi tej dzierlatki, wyprzedzali się w przysługach i dowodach afektu. Ciekawe czy chłopaczka tylko sprali czy może załatwili sprawę bardziej definitywnie. No cóż, nie było to już zmartwienie Ranulfa tak czy inaczej. W skuteczność chłopców Winfrida i tak nie wątpił, bardzo doceniał to jak dbali o jego skowroneczkę.
- Pewnie poszli na orzeźwiający spacer po lesie i chłopaczek gdzieś im się zgubił - Bolton uśmiechnął się niewinnie, gdyż tym razem nie miał nic wspólnego z "tajemniczym" zniknięciem kmiotka, choć bywało w różnych przypadkach że sam się do takich przyczyniał - Ah te leśne przestwory Północy, surowe i dzikie piękno... Prawie tak piękne jak ty milusia, ale nie aż tak - spróbował wydrzeć z siebie niezdarny komplement, jednak nigdy nie był dobry w te klocki. Brakowało mu swobody, czuł się niepewny, zresztą niektóre kobiety bywało że wprost powiedziały mu, iż jest odrażający...

Moira była inna, choć głównie dlatego że miała w tym interes i dobrze to wiedziała. I nie chodziło tylko o przyobiecanego jej majętnego męża.
- A kto wie, może właśnie tak? Widzisz, siedzisz tutaj i siedzisz, przychodzą do ciebie tylko natarczywe wioskowe kmiotki, które trzeba potem prowadzić po lasach by się odczepiły... A na południu Biały Port kwitnie i z pewnością o tej porze roku wygląda pięknie. To miasto to dla naszego królestwa okno na świat, z pewnością aż pełno tam od bogatych rycerzy i kupców. Być może któryś przypadłby ci do gustu? - plany były rzecz jasna inne, Moira była tylko narzędziem, choć uroczym i sympatycznym. Po prostu przydałby się na południu ktoś, kto poświeciłby oczyma i uchylił cycka tam gdzie inna perswazja mogłaby zawodzić - Tak się składa, że w przeciągu kilku tygodni wybieram się na dłużej do Białego Portu z paroma chłopakami Wilczarza. Będziemy rozkręcać tam mały interesik, na początku skromny. Myślałem, że może chciałabyś zabrać się ze mną - uśmiechnął się jak dobrotliwy wujek, który obiecywał bratanicy przygodę życia, siadając obok niej choć nie ośmielając się dotknąć. Tak, taki był żałosny. Nawet kurwy się bał...
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Lis 03, 2020 2:25 am

No, nie do końca może to było tak, że wszyscy zaraz ulegli i jej do nóżek padali. Chłopy z Północy były twarde, żylaste i włochate - i podobne miały charaktery, w tym także włochate. Większość też nie miała warstw... Może niektórzy śmierdzieli cebulą, ale jej wzorem nie mieli warstw. Porządne proste chłopaki o porządnych prostych pragnieniach. Ranulf się zadurzył a prawdziwe zabijaki... Oni jak chcieli, to brali - jak nie tę to inną. Wojowali, polowali, pracowali, pili i mieli kobiety. O jego Moirę to dbali z rozkazu Wilczarza, bo on to obiecał jemu, tak? Zaś jeśli już o chłopaczka chodzi... Cóż, znał jego metody, więc i zgadnąć mógł co się z chłopkiem stało. Zapewne poszli na ten spacer i... wrócił do domu. Z kilkoma siniakami może, ale na pewno wrócił. Przecież Wilczarz był specjalistą od mokrej roboty a nie pieprzonym rzeźnikiem, prawda? Jak trzeba było, to było trzeba. Jednak jak można było inaczej a i zarazem często korzystnej... Kurde, trupy przecież śmierdzą i rodzą pytania. Po co? Na co? Szczególnie młodego durnia, co go jaja zaswędziały.

Kobieta traktowała go bardziej jak przyjaciela. Przyjaźń z benefitami. Dla niej inwestycja a dla niego okazja. Może nawet na dobre jej to wyjdzie... Jej nowy partner też nie musiałby być piękny. Może też nie zawsze będzie dla niej przyjemny. Jak taka dziewczyna chce dobrze żyć, to musi umieć ukrywać, co naprawdę czuje. Nawet w łożnicy. Nie jest przecież tajemnicą, że większość mężczyzn woli widzieć uśmiech. Łzy wolą tylko psychiczni z odchyłami.
Do miasta chciała. Dlaczego by miała nie chcieć? Przecież gdyby chciała całe życie na zadupiu spędzić, to zostałaby w wiosce rodzinnej. Także wydawała się być zadowolona i podekscytowana perspektywą wyjazdu i możliwością zobaczenia miasta z prawdziwego zdarzenia, takiego co go jeszcze nigdy w życiu nie widziała.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Czw Lis 05, 2020 9:06 pm

Ranulf odbierał rzeczywistość tak, jak zwykł odbierać ją człowiek nie radzący sobie z kobietami i nie rozumiejący tego czego pragną. Wiedział tyle, że nie pragną jego. I wiedział, że Moira też go nie pragnie, ale nie bolało go to aż tak bardzo bowiem jego serce i tak było zajęte. A młoda podfruwajka była mu ciekawą przyjaciółką i przy okazji, całkiem niezłą sztuką którą można kiedyś korzystnie komuś podrzucić. Bolton uśmiechnął się do niej bezpłciowo. Moira przypominała mu jego kuzynkę z wyglądu i z charakteru. Głównie dlatego zwrócił na nią uwagę, przecież w innym wypadku co go by obchodziła jakaś podlotka? Mało to innych ładnych panienek widział u Wilczarza lub zdobywanych przez chłopców Wilczarza? Sam Gorzała nigdy nie zgwałcił żadnej kobiety, bynajmniej nie ze skrupułów. Brzmiało to idiotycznie, ale wstydził się i brzydził samego siebie na tyle, że nawet jako gwałciciel czuł się niepewnie. W gruncie rzeczy... Robił to tylko raz. Za pieniądze i za namową chłopców Wilczarza. I nigdy więcej nie chciał tego robić ani tak, ani pod przymusem.

Patrzył na Moirę pewną chwilę. W końcu zwyczajowo wrzucił jej do ręki parę monet i poprosił by mogli przytulić się jakąś chwilę, by mógł poleżeć przy jej boku i pomyśleć o tym, jakby wszystko wyglądało inaczej gdyby urodził się z ładniejszym obliczem i twardszym charakterem. W duchu był bardzo smutny, ale nie łkał, nawet przy Moirze nie okazywał aż tak głębokich swoich słabości. To mogłoby być niebezpieczne...

Gdy nadszedł czas końca tych "romantycznych" chwil oświadczył Moirze kolejna wesołą nowinę - następne tygodnie spędzi nie tutaj, lecz w Dreadfort, w wygodnej sypialni i w pościeli wypchanej prawdziwym pierzem. Jego kuzynka chciała bowiem ją poznać. Ranulf powiedział, żeby dziewczyna się przygotowała, a sam zszedł na dół by zobaczyć czy może nie nadszedł już czas popijawy...
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Lis 06, 2020 3:54 am

Moira znała potrzeby Ranulfa i nie dziwowała się im, tak jakby z pewnością uczyniła to każda inna a normalna kobieta. Samo przytulanie się nie było niczym dziwnym czy złym, ale połączone ze sposobem bycia i tym, że chciał się tylko przytulać. No a poza tym po brzydkich i wycofanych ludziach przecież oczekuje się... problemów? No bo normalny a przystojny mężczyzna nie może być przecież psycholem, który zawlecze cię do swojej chatki w lesie i będzie gwałcił, nucąc piosnkę "Niedźwiedź i Dziewica Cud". Ha... Niesprawiedliwa ocena, ale trudno.
Tak czy siak... Odbyli stosunek przytulany. Dziewczyna była cicha i wyrozumiała - przyzwyczajona. Na propozycję zaś się zgodziła, zainteresowana szczerze tym, co Lady Bolton mogłaby od niej chcieć. Jak to kobieta zaciekawiona, dopytywała się. No, ale jeśli nawet na słodkie oczka go nie wzięła, to trudno... Obiecała być cierpliwą.

U Wilczarza zaś zabawa już się rozkręcała. Chłopaki nanieśli trochę alkoholu. Brzuchacz też przylazł a za ladą stanął niejaki "Nowy". Nowy był nowy i mu przywileje nie przysługiwały, dlatego robił za przydupasa od chujowej roboty. W tym wypadku stał przy ladzie i polewał gościom, kiedy na kwadracie Wilczarza oni mieli pić. Rzeczony herszt popijał już piwko z chłopakami. Słowika też zaprosili, no bo przecie nie będzie na boku stał i się ślinił. To by się nie godziło.
Szef Wilczarz się uśmiechnął, jak Gorzała wlazł. Odstawił kufel i tak się szczerząc, patrzył pytająco. Dwa place prawej ręki powędrowały ku otworowi stworzonemu z połączenia palca wskazującego oraz kciuka lewej dłoni. Wiadomo, o co chodziło.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Sob Lis 07, 2020 8:28 am

Na pytania Moiry Ranulf nie odpowiedział nic konkretnego, ot uśmiechnął się tajemniczo i powiedział że na pewno nie jest to nic strasznego. Na pewno nie będzie to obdzieranie ze skóry żywcem ani nic z tych rzeczy, a on wszak obiecał jej awans społeczny, czyż nie? Niech będzie spokojna, włos jej z głowy nie spadnie, chyba że przy czesaniu włosów. W gruncie rzeczy Bolton domyślał się czego też kuzynka chciała od jego pięknej przyjaciółki, ale nie powtórzył jej tego głośno, ażeby jej nie spłoszyć. Już kilkukrotnie wszak dostarczał Roslin ładne wieśniaczki, ażeby mogła zabawić się z nimi na swoją modłę. Ranulf oczywiście ładnie poprosi, żeby oszczędziła jej co większych pikantności, w końcu dziewczyna miała zostać kiedyś przykładną żoną jakiegoś notabla!

Po krótkich wyjaśnieniach i chwili przyjemności, Gorzała powiedział jej żeby przygotowała się na spokojnie do wyjazdu, być może bowiem nie będą już nawet tutaj wracać przed wyprawą do Białego Portu. On sam zostawał tutaj do rana, czy też do kiedy będzie musiał odespać po szykującej się suto zakrapianej biesiadzie, którą na dole zapewne już szykowali chłopcy Wilczarza. Ranulf pożegnał się więc ładnie i zszedł.

I faktycznie, szmery dochodzące z dołu przez podłogę okazały się niczym innym jak tylko przygotowaniami do sutej uczty połączonej ze żłopaniem piwa i łykaniem berbeluchy. Nawet Harold wylazł zza lady, jak się okazało dlatego iż znalazł następcę o wiele mowiącej ksywie "Nowy". Nowy był nowy i Bolton go nie znał, ale też nie miał zamiaru czynić mu żadnych nieprzyjemnych inicjacji. Jego samego też kiedyś nazywali "nowym", "świeżakiem" oraz innymi podobnymi epitetami, było tak aż do czasu aż udowodnił swoją przydatność, zżył się z chłopakami oraz nie zarobił na nowy malowniczy pseudonim. Wilczarz szybko wychwycił wzrokiem powracającego Gorzałę i uśmiechając się lubieżnie, pokazał znajomy i wiele mówiący gest dłońmi, przy okazji pytająco kiwając głową. Ranulf nie chciał ani bezczelnie kłamać, ani też zdradzać rozmiarów swojej nieporadności z kobietami, nawet mimo iż chłopaki i tak przynajmniej po części zdawali sobie z niej sprawę.
- Można tak powiedzieć - rzekł więc po prostu, uśmiechając się w każdym razie usatysfakcjonowany, choć gwoli prawdy w kroczu mu pulsowało i będzie musiał o to zadbać sam. Ale nie teraz, bo jeszcze ktoś go nakryje i dadzą mu inną ksywkę, poza tym najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Wpierw trzeba było się uchlać! - Widzę, że zaczynamy przedstawienie, Słowik nawet już wstępnie umarynowany, ten mój ogóreczek - sam Ranulf wyszczerzył się entuzjastycznie, patrząc na Raymunda - Ileś tam wcześniej wychlał i przeżarł za moje pieniądze, chłopie? Nie wstydź się mówić, bo i tak się dowiem gdy mnie Brzuchacz będzie gonił o uiszczenie należności. Obym tylko tego nie żałował, że dałem ci dzisiaj otwartą rękę do wydawania na piwo!

Po odpowiedzi Słowika, zareagował tylko parsknięciem przyjacielskiego śmiechu. Był na tyle honorowy, by teraz się nie wykręcać poza tym w razie czego miał tu na tyle dobrą opinię chyba, że nawet jeżeli sam nie zapłaci od razu tylko na przykład przy następnej dostawie gorzały, to nic nie powinno się stać. Gorzała podszedł do kontuaru i na razie zażyczył sobie od Nowego pintę dobrego piwa, może potem podejdzie do niego pogadać żeby chłop miał coś od życia więcej niż patrzenie na śmichy-chichy kolegów i lanie im piwa do kufli...
- Dobra, to co chłopy? Może najpierw zachowawczo poturlamy kości, a potem jak już będziemy solidnie urobieni to jakieś... wyzwania? - powiedział, ciskając się na jedno z wolnych krzeseł i entuzjastycznie przebierając palcami.
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Lis 07, 2020 10:37 pm

Można tak powiedzieć... - nie była to jasna i jednoznaczna odpowiedź. - Można tak powiedzieć?... - Powtórzył Wilczarz, robiąc przy tym pytającą minę. Gorzała zapewne się już krępować zaczął na myśl, iż kręcić będzie musiał w tej wstydliwej sprawie. Rozmówca zaś wyczulony był na blef - taką miał pracę, że jak bujać to "my, nie nas". Ranulfa też znał i pewno wiedział, kiedy ten buja. Może tylko ten mały, przysłowiowy włos dzielił go od ksywy "Koniobij"...
- Ach... - Machnął ręką herszt i zaniechał. Mieli chlać a nie o łóżkowych sprawach ich estetycznie upośledzonego przyjaciela rozmawiać. Toteż... Zachodzi, zachodzi - tak mu pokazał. Jeśli zamawiać napitek chciał, to go powstrzymano. To znaczy mógł, jasne, ale nie było ku temu najmniejszej potrzeby, bo w oddzielnej części karczmy, gdzie swą "samotnię" miał Wilczarz, był już napitek i było coś do zagryzienia. Brzuchacz rzucił im pieczone kiełbasy i koziego udźca w miodzie a z rożna, a do tego chleb, masło i tłuczona rzepa - posiłek jak dla lorda. Do picia zaś było gęste piwo o delikatnym smaku oraz miód. Dla odważniejszych było pitne sfermentowane mleko a raczej to, co z niego powstawało - mocne, paskudne i nieźle klepało.
Słowik zaś tam parę kufelków wypił. Chyba sześć... Chyba...

O Nowego nie trzeba było się martwić. Chłopak był młody, silny i do tego nawet przystojny, więc jak goście mu dupy nie truli, to zgarnął dziewkę służebną i se ją tam za tym szynkwasem urabiał, co by pewno po "warcie" do łoża czy tam na sianko zaciągnąć.

- Kości... Mogą być kości. - Rzekł Wilczarz a chłopaki przy stole mu przytaknęli. - Proponuję coś łatwego, co by nas od rozmowy nie odciągało. I od picia... Hehehe... - Dopowiedział, nakazując jednemu z chłopaków, co by dał no tutaj jego kości i jeszcze jakieś inne. Jak już je tam dostał, to wysypał całą piątkę na stół. - No to tak... Gra kompletnie losowa. Bazuje na jednej takiej innej, ale my się nie będziemy kłopotać przerzutami. Zatem bierzesz kości do kubka i rzucasz raz. Jedynka to jeden, dwójka dwa i tak dalej. Najwyższy wynik z sumy to trzydzieści i ten wygrywa, co najbliżej jest tego wyniku. Zrobimy... Bo ja wiem... Zrobimy tak, że kto pierwszy dwie wygrane zbierze, wygrywa pulę. Przy czterech uczestnikach to dobry próg. Po czyjeś wygranej można grać znowu. Taka tam zabawa za małe kwoty. - Uśmiechnął się. - Komu dopisze szczęście, ha? No i po ile stawiamy, co? - Zapytał.
Jakby co to mieli z nimi grać jego dwaj chłopacy, ale jakby Ranulf tam Słowika widział, to nie było kłopotu.



Wujas


Ostatnio zmieniony przez Czeladnik Gry dnia Wto Lis 10, 2020 9:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Ranulf Bolton Wto Lis 10, 2020 12:10 pm

Wilczarz całe szczęście nie drążył, Nowy sobie zaś świetnie radził z tym z czym Ranulf miał najwięcej problemów, Gorzała spojrzał więc w jego stronę z lekką zazdrością. Ale cóż, tak to już życie ściąga sobie należność i stosowne procenty od nieatrakcyjnej twarzy i niezbyt dominującego charakteru. No ale! Nic to w tym momencie. Bolton miał zamiar dziś zapomnieć o wszystkich swoich smutkach i urżnąć się w trupa. Gra którą zaproponował Wilczarz była w zasadzie praktycznie losowa i niewiele w niej było strategii, ale może to i lepiej? Ranulf głupi nie był, ale nie znał się też na szacowaniu prawdopodobieństwa i meandrach hazardu na tyle, by sprostać zaprawionym chłopakom z bandy. Losowość gry potrafiła być więc zdradliwa, ale i mogła mu sprzyjać.

- Módl się do bogow Słowiku, żebym nie przejebał, bo będziesz musiał odpłacić Brzuchaczowi szorowaniem podłóg - wyszczerzył się Ranulf, po czym zasiadł do towarzystwa - Myślę, że na dobry początek nawet i po parę miedziaków wystarczy, ot tak dla animuszu. A jak się bardziej urobimy bimberkiem czy piweczkiem to będzie większa frajda z większych stawek. Dajmy na to... - zajrzał do sakiewki - Harry, ile tam ci ten Raymond wisi? Byśmy od razu się rozliczyli, zapłaciłbym ci złociszem a resztę byś mi na mniej więcej po równo srebrzaków i miedziaków rozmienił...

Jak już rozliczenia i wymianki doszły do skutku, przystąpili do gry czy też raczej fazy wstępnej - licytacji. Ranulf zaczął od pięciu miedziaków, a na wstępie jak to sam mówił zachowawczo, nie inwestował więcej niż dziesięć to jest srebrzaka. Po co od razu rzucać się z ogromnymi kwotami, gdy nawet jeszcze nie zdążyli porządnie się nawalić?
- Swoją drogą to jak tam ogółem reszta interesów? Tak w pośpiechu wpadłem wcześniej, to nie chciałem marnować czasu na kurtuazje i pogaduchy, ale teraz jak już tu biesiadujemy... - zagaił gdzieś w trakcie gry, z ciekawości co też mu Wilczarz odpowie.
Ranulf Bolton
Ranulf Bolton

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 15/06/2020

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Lis 10, 2020 10:35 pm

Czterech, włącznie z nim, ludzi dobyło swoje kości i kubeczki do turlania. Czy któryś miał zamiar w tej grze kantować? Czy ktoś w ogóle potrafiłby w niej kantować? Pewnie tak. Bo to jakaś nowość jest, żeby kości pod wymogi rozgrywki przystosować? Bo to jakaś nowość, żeby cwaniaczek jeden z drugim obmyślili, jak można oszukiwać? Ha... Pewnie, że nie. Szulerzy to tacy magicy, że ludzi w jajo robią a ci nawet nie mają pojęcia, jak to się dzieje. Spodziewają się jakiś tanich sztuczek. Kości znaczonych tak, że nawet dziecko by się poznało. Cała zaś sztuka w tym, żeby przecież oszukać - a do tego trzeba się postarać.

Tak czy siak... Piwo było polane. Gracze gotowi. Stawki ustalone - Wilczarz chciał iść na całość, srebrnik i chuj, jak się bawić to się bawić. Jeśli zaś chodziło o dług Słowika, to wynosił on, włącznie z dzisiejszą dolą za napitki oraz jadło, dwadzieścia srebrnych. Z hakiem, ale na ten mały miedzianych haczyk machnął ręką i pozwolił, żeby poszło to w zapomnienie.

Przeszli do gry... Rzucali, rzucali. Pogadać też było można, bo gra specjalnie nie zajmowała.
- Cóż... - Mruknął Wilczarz, śledząc rzut jednego ze swoich kompanów. - Idzie stabilnie. Jak sam pewnie wiesz, tutaj na zadupiu mało się dzieje i mało zmienia. Uważamy więc na okolicznych kupców i wytwórców. Staramy się poszerzać kontakty, ale... Jak już rzekłem, mało się tu dzieje, to i poszerzać nie ma specjalnie jak. - Dodał. To wszystko pewnie już Ranulf wiedział. Banda Wilczarza zastraszała, przekonywała i robiła tym podobne rzeczy. Jednak ze względu na rozmiar ziem Boltonów, i tak nie największych na Północy, wszystkiego nie mogli pilnować. Zresztą, czy poza wasalami na tych najbardziej odludnych ziemiach było coś do pilnowania? Jakby tak przeszli do tego Białego Portu to pewnie w jednym tym skupisku ludzi mieliby wiele więcej możliwości niźli tutaj w całej domenie.
- Pytasz o coś konkretnego? - Spojrzał na Gorzałę, przesuwając swoją monetę w kierunku zwycięzcy. Nie... Nie był nim Gorzała. Jego akurat szczęście wydymało i jako jedyny ani razu nie rzucił najwyższego wyniku w turze. Wygrał natomiast jeden z chłopaków Wilczarza.
To co, jeszcze turkę?



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Gospoda pod Śnieżną Pierzynką Empty Re: Gospoda pod Śnieżną Pierzynką

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach