Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Port Duskendale

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Port Duskendale Empty Port Duskendale

Pisanie  Mistrz Gry Nie Sie 02, 2020 7:46 pm

^^^
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9500
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Findis Arryn Nie Sie 02, 2020 7:58 pm

16 dzień drugiego miesiąca 10 roku po Zagładzie


Po nudnych i wypełnionych potem trzech dniach na morzu statek wreszcie dobił do portu w Duskendale. Przez cały rejs Findis starała się porozmawiać ze swoim rodzeństwem na temat, gdzie dokładnie mają się udać. Ona sama wraz z Jaskrem byli za podróżą do Fairmarket, chociażby ze względu na to, iż obecnie było to miejsce, gdzie król tamtych ziem miał swoją siedzibę. W razie czego może mógłby im pomóc... Księżniczkę martwiło też to, czy aby ojciec nie wysłał za nim już kogoś. A jeśli tak, to czy ten ktoś podąża ich śladem?
Wypełzając na ląd, królewna lekko się zataczała. Mając wreszcie ziemię pod stopami, poczuła nagle, iż niezbyt dobrze się czuje. Musiała udać się na stronę, by zwymiotować. Kolejny raz w przeciągu kilku dni. Kiedy wreszcie doszła do siebie, wróciła do wszystkich.
-No, to jesteśmy - stwierdziła oczywistość. Jako iż od rozmowy z Thruggiem została nieformalnym przywódcą swego rodzeństwa oraz barda, musiała jednak coś więcej powiedzieć. Niby to ona była też prowodyrem tej całej ucieczki. -Proponuję trochę odpocząć i ruszać dalej w drogę. Do Dobrze... kurna, Dorzecza! Osobiście chciałabym udać się w kierunku Fairmarket. Ale co by nie iść pieszo, powinniśmy zaopatrzyć się w wierzchowce. Wiem już, że Rowena nie ma przy sobie żadnych pieniędzy.... - popatrzyła się znacząco na siostrę. -Ale ja mam co nieco w sakiewce. Może ty, Finrodzie, kupiłbyś dla nas jakieś koniki czy tam kucyki? Tylko tak, by nie wyzbyć się wszystkich monet. Musimy wszakże coś jeść - zwróciła się do brata, po czym przekazała mu swoją sakiewkę.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 880
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Finrod Arryn Nie Sie 02, 2020 9:45 pm

Finrod przyjechał do Duskendale, coraz bardziej wyzbywając się mrocznych myśli, które zasiała w nim Rowena. Jakby nie patrzeć Findis była ich siostrą, a Thrugg pomógł im poprzedniego ranka. Nie mogli być tacy źli. Chwilowo więc porzucił pomysły o ucieczce, szczególnie, że nie działo się jeszcze nic strasznego.
- Tak zrobię - zadeklarował. - Poszukam jakichś kuców i postaram się zbić cenę ile się da - obiecał szczerze. I może załatwi jakiś prowiant?
Pomysł z jechaniem do króla Dorzecza nie za bardzo mu się podobał i w czasie rozmowy z siostrami szczerze to wyznał. Dogadywanie się z potworami - a takimi niewątpliwie byli Żelaźni z odpowiedzi - ani nie należało do fajnych, ani do szczególnie mądrych. Tych trzeba było bić ich za wszelką cenę, żeby wyzwolić Dorzecze od zła. Bo jeszcze się gorsze potwory pozlatują.
Wziął sakiewkę ze sobą i ruszył na zakupy. Chciał znaleźć jakąś karczmę i jakiś sklep z końmi, piwnicę czy gdzie tam zwykle siedzą kuce. Plan był prosty - znaleźć je, a także smaczne jedzenie jak w Orlim Gnieździe (bowiem żadnego innego sobie nie wyobrażał), a więc soczek, miodek, mleko, jajka, najlepsze mięso, ciasta owocowe i trochę warzyw. Wszystko co najlepsze dla siebie i swoich siostrzyczek... I trochę gorzałki dla naczelnika Thrugga, żeby mu się odwdzięczyć za transport. A, no i jakieś uzbrojenie. I broń... Thrugg obiecał go nauczyć wreszcie walczyć cięższą bronią, a i wspominał coś o młocie. I że nauczy go nim walczyć... trzeba by w takim razie się w taki zaopatrzyć.


tl;dr:
Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Thrugg Pon Sie 03, 2020 12:50 am

Ibbeńczycy - i ich lokalny medyk - zeszli na ląd i rozpakowali swoje bagaże. Mieli pośród nich kryty wóz, wojenny rydwan, parę koników do tego oraz dużą kozę z rogiem sterczącym jej na czole. Od rozmowy z rekrutem Thrugg stwierdził, że nie jedzie do żadnego Dobrzecza, skoro to zostało najechane przez demonicznych piratów-gwałcicieli. O wiele lepszy wydawał się ten cały Durrandon, który walczył z wszelkiego rodzaju monstrami i miał dom błogosławiony przez Leśnych Wędrowców. Do tego Finrod wspomniał o piratch ze Stopni, a tych akurat Ibbeńczyk znał, co dodało jedynie wiarygodności jego słowom.
Kiedy znaleźli się w porcie i rekrut ruszył na zakupy, Thrugg posłał z nim Elwyna i Rogga. Pierwszy był medykiem pochodzącym właśnie z Duskendale, drugi zaś ibbeńskim mistrzem kowalskim. Mieli kupić zapasy na drogę dla wesołej kompanii. Najlepiej tanie, ale pożywne, nic wyszuknego. Rogg mógł przy okazji doradzić rekrutowi przy doborze uzbrojenia, aby nikt go nie oszukał. Poza tym mile widziny by był zapas piwa na drogę oraz trochę gorzałki na chłodne wieczory podczas podróży. A, mieli się też podpytać którędy do tego całego Końca Burzy się jedzie, chociaż Elwyn jko lokalny człek pewnie w miarę się orientował.
Thrugg
Thrugg

Liczba postów : 36
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Rowena Arryn Pon Sie 03, 2020 9:52 am

Dopłynęli na brzeg, czuła się jakby nogi miała z waty. Gdy wysiadła i poczuła grunt pod nogami odetchnęła cicho z ulgą. Zdecydowanie potrzebowała gdzieś się wspiąć i zobaczyć okolice z wysokości. Ciekawa była, jak tutaj wygląda, nigdy nie była przecież dalej niż pozwolił jej ojciec, czy sama się nie oddaliła, ale by płynąć statkiem przez tyle dni i to z nieznanymi ludźmi. Ojciec wpadłby w szał, Septa pewnie kazałaby im klęczeć przez te kilka dni co płynęli na grochu w Sepcie i prosić bogów o wybaczenie za nieposłuszeństwo. Jednak co tam, dla niej liczyło się to, że nie musiała siedzieć w domu i wysłuchiwać ciągłych mądrości odnośnie mariażu, który będzie sprzyjał rodzinie i przyszłości. Już na samo wspomnienie młodsza z sióstr dostawała skrętów żołądka. O czym nikt nie wiedział, no prawie. Findis i Finrod znali ją bardzo dobrze i domyślali się co czuła o ile brat w ogóle wiedział o czym mówiła. Czasem się zastanawiała, czy kiedyś stanie się prawdziwym przywódcą, mężczyzną. Na tą chwilę był jak dziecko we mgle, z ogromną bujną wyobraźnią.
- Wszystko jedno, byle nie trzeba znowu na statek...
Jęknęła do siostry z protestem siadając na drodze, na której stali.
- No co...w tym pośpiechu zapomniałam zabrać sakiewki z komnaty. Wiesz, że nie noszą przy sobie pieniędzy bo nie potrzebuję. Wolę się wspinać niż biegać po targowisku w poszukiwaniu materiałów na suknie.
Mruknęła pod nosem wzruszając niewinnie ramionami. Poza tym, ona i ucieczki, nie była do tego stworzona, co było widać już po samych brakach począwszy od pieniędzy po suknie czy biżuterię. Wszystko zostało w skrzyniach u Grafonów.
Rowena Arryn
Rowena Arryn

Liczba postów : 367
Data dołączenia : 11/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Sie 03, 2020 10:01 pm

Finrod wyruszył w miasto, by dokonać niezbędnych, a przynajmniej tak uważał, zakupów. W pierwszej kolejności odwiedził stajnie, aby dokonać zakupu małych koników, czyli kucyków. W tym wypadku próba targowania się wyszła mu niezgorzej, głównie dlatego, że właściciel - niewielki ale otyły mężczyzna - uznał jego sposób bycia i ogólnie gadki, którymi zwykle chłopak raczył ludzi, za bardzo zabawne.
- Aj... Szkoda chłopaka. - Rzucił cicho do jednego ze swoich parobków, gdy z uśmiechem na ustach machał Finrodowi na pożegnanie.
Potem, mając już kuce, udał się chłopak by poszukać sobie oręża oraz pancerza. Rzecz była raczej prosta a jako, że najlepszej jakości nie szukał, to wystarczył zakład, gdzie klepano przeróżny metal. Tutaj zaś powitał go mniej przyjemny właściciel, którego postawa chłopaka drażniła a nie bawiła. Po skończonych negocjacjach Finrod był wydojony i uśmiechnięty. Został przez podirytowanego rzemieślnika oszukany i to w zasadzie tak, że myślał, iż udało mu się wytargować dobrą cenę.
Mając już kuce, młot, kapalin i brygantynę, udał się wesoły pogromca Snarków i Grumkinów na poszukiwanie jadła oraz napitku, przy czym w sakiewce została mu wartość niecałych dwóch złotych monet. Pierwsze załatwiał jadło dla siebie i sióstr. Ludzie dziwne patrzyli, jeśli mówił o jajach, mleku i soczku potrzebnych na statek, ale w końcu nikt nie próbował powstrzymać go przed wydawaniem pieniędzy. Cóż, ogólnie można powiedzieć, że niektórzy nawet go zachęcali i troszkę naciągnęli. Ogólnie kupił, można by tak rzec, odpowiedni siedemnastu wykwintnych posiłków na które składały się jaja, świeże owoce, warzywka, najlepsze mięsko oraz słodkości takie jak ciasta cytrynowe i tym podobne.
Ostatnim przystankiem były portowe speluny, gdzie kupić chciał gorzałę dla żeglarzu. Rzecz zwała się rumem i gruba, parchata oberżystka przypominająca trochę brzydkiego grumkina postawiła sprawę jasno "płacisz, albo mnie łba nie zawracaj". Tym samym chłopak nabył za dwadzieścia srebrnych monet dwie beczułki po dziesięć litrów. Nie był to trunek najprzedniejszej jakości, ale można się nim było elegancko urżnąć.
Finalnie Finrodowi zostały 3 miedziane monety.

Wujas


Handlu:
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Finrod Arryn Wto Sie 04, 2020 12:09 am

Finrod wracał do swoich towarzyszy rozpromieniony, prowadząc za sobą trzy kuce, maksymalnie obciążone zapasami. Nawet ten zrzędliwy sprzedawca broni nie zepsuł mu tego dna humoru. Kupił wszystko czego potrzebował, a i przy okazji ubił całkiem dobry interes. Wrócił do portu i gdy tylko znalazł swoich towarzyszy, zaczął im opowiadać o swoich sukcesach.
- No więc najpierw kupiłem trzy kuce, dla każdego z nas po jednym, a że zostało mi trochę pieniędzy, to jeszcze zbroję, co mi ją kazał mój Thrugg załatwić i młot do walki. Żebym mógł się uczyć. Ale ale, poczekajcie na najlepsze... - Wyciągnął dłoń w teatralnym geście, żeby zbudować jeszcze napięcie. - Kupiłem nam zapasy! Jajka, mięso, soczek, wszystko co trzeba! O wszystkim pomyślałem! No i jeszcze ten podarek dla naszego najlepszego naczelnika.
Zdjął z kuców dwa pudełka gorzały i zaniósł je, jeden po drugim, brodatemu Ibbeńczykowi, coby miał się czego napić w wolnym czasie z kompanami.
- I nie wydałem wszystkiego. Bo zostały mi nie jedna... - Wyciągnął przed siebie rękę, chowając między palcami jednego z miedziaków. - Nie dwa... - Między palcami znalazła się druga moneta. - Ale trzy miedziane gwiazdki! Ubiłem interes życia na tych kucach, mówię Wam! I na zbroi też. Tak ich wkręciłem... Hehe. No, to możemy już ruszać w drogę!
Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Findis Arryn Wto Sie 04, 2020 12:59 pm

Kiedy siostrzyczki oraz bard wróciły wraz z Jaskrem do portu, zastały tam Finroda, który prowadził trzy o ładowane kucyki. W pierwszej chwili Findis ulżyło, gdyż braciszek chyba wywiązał się ze swojej misji. Księżniczka nie znała jednak wtedy wszystkich szczegółów. Nie myśląc za wiele, podbiegła do zwierzątek i każdego z kucyków pogładziła po główce.
-Ten się będzie nazywał Kel'thuz - oświadczyła, podchodząc do pierwszego kuca. Następnie uczyniła to samo z dwoma pozostałymi, nadając im ich własne imiona. -Ten Ozjash, a ten ostatni słodziak to będzie Sosniesh - przemówiła, nadając wierzchowcom imiona, które zapamiętała z pewnej bajki o kucach, którą kiedyś opowiedział jej pan ojciec.
Początkowy zachwyt szybko jednak znikał, w miarę jak Finrod opowiadał, co dokładnie kupił i ile wydał. Nie dość, że nakupował mnóstwo żywności, która mogła się zepsuć, to jeszcze wydał prawie ich wszystkie monety. Nie żeby Findis zrobiłaby to jakoś lepiej, no ale... Dziewczyna wstrzymała oddech, kiedy brat zaczął mówić o monetach, które zostały. Nie jedna... Nie dwie... Findis w duchu liczyła, że zostało im chociaż trochę srebrnych monet. Wtem nagle usłyszała coś o miedzianych gwiazdkach. Co?!
-Finrod, to naprawdę imponujące... I dziękuję ci za załatwienie tego... - zaczęła łagodnie, aby przypadkiem nie urazić brata. Po prawdzie jednak to sama nie wierzyła w to, iż książę mógł jakiegokolwiek handlowca wkręcić. -Ale czy ty wydałeś nasze wszystkie monety? No dobra, prawie wszystkie... Ale, ale... My teraz jesteśmy biedni, za co się dalej utrzymamy? Za co ja zapłacę Thruggowi za ochronę w trakcie podróży? Na Kowala, przecież będzie trzeba jakoś na to zarobić. I kupiłeś trzy kucyki, a nas jest czwórka. Zapomniałeś o Jaskrze? - zaczęła się martwić, po czym przypomniała sobie, co tak właściwie chciała przekazać swemu bratu. -A właśnie. Ja, Rowena i Jaskier nie chcemy jechać do króla Durrandona. Ty możesz u niego nająć się wraz z Ibbeńczykami, Jaskier niby jako bard, ale co zrobimy ja i Row? Jeśli nie zdradzimy swojego pochodzenia, to potraktują nas jak zwykłe dziewki lub coś gorszego. A jak powiemy, kim jesteśmy, to pewnie król zaraz powiadomi papę i wszystko się skończy. A ja zaplanowałam tę podróż, żeby... żeby zostać septą! I wymyśliłam sobie, że pojedziemy do Dorzecza, bo tam jest dużo ładniej niż na Ziemiach Burzy, i tam sobie znajdę duży sept i zostanę septą. Przekonałbyś może Thrugga, żeby nas chociaż zaprowadzili do jakiegoś miasta w Dorzeczu? Potem on będzie mógł sobie odejść do Końca Burzy, jeśli nadal będzie tego pragnął - poprosiła brata najładniej, jak potrafiła, używając do tego całego swojego uroku.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 880
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Rowena Arryn Wto Sie 04, 2020 4:37 pm

Powrót z siostrą z przechadzki nieco dodał jej pewności, że robi dobrze. W końcu czemu miałaby buntować się nad decyzją siostry? Ona była starsza, a papa i tak pewnie by się zgodził na jej decyzję. Więc nie myślała teraz o niczym byle tylko wrócić do brata i pomówić z nim na spokojnie o dalszych planach siostry. Uśmiechnęła się lekko widząc kuce, jednak kolejne słowa brata wywoływały na twarzy Row totalny szok, niedowierzanie. Zacisnęła pięści starając się nie wybuchnąć, w końcu to nie jej monety. Ale świadomość co brat odstawił niemal aż nią wstrząsnął. Mało tego, musiała jakoś to ogarnąć teraz i pomóc siostrze. Nie znosiła sukien i miała nadzieję, że tą, którą miała na sobie obecnie zdejmie i przyodzieje się w swoje szmaty. Ale widziała, że to na nic.
- Nie mamy wyjścia, będzie trzeba dorobić. Mogę...mogę śpiewać jak coś. Widziałam jak na ulicy dziewczęta śpiewem żebrały. Więc...może spróbuje?
Dodała zerkając na siostrę z powagą na twarzy. A gdy tylko Findis odezwała się odnośnie drogi do Dorzecza przeniosła wzrok na pozostałych.
- To naprawdę byłoby najlepsze wyjście. Findis stałaby się Septą, potem moglibyśmy ruszyć gdzie chcecie. No i tak jak mówi Findis dobrze by było braciszku, byś pomówił z Twoim przyjacielem my byśmy czuły się bezpiecznie.
Dodała z czarującym uśmiechem poprawiając nieco poły sukni, która za nic jej nie pasowała, czuła się bowiem nieswojo.
Rowena Arryn
Rowena Arryn

Liczba postów : 367
Data dołączenia : 11/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Thrugg Wto Sie 04, 2020 6:19 pm

Ibbeńczycy byli już praktycznie gotowi do drogi, kiedy jeden z kompanów Thrugga zwrócił mu uwagę na jeszcze jedn ważną rzecz jaką należało sprawdzić. Odpowiednie kroki zostały poczynione i kiedy pojawił się Finrod, ze wspaniałym podarunkiem na dodatek, mogli przejść do działania. Zaoptrzyli się w trochę żywności i postanowili z chłopakiem się trochę podzielić. Miał do wyboru taki trójkątny pasztecik z nadzieniem z ryby, albo taką bladą kiełbachę czy inną prówę w jakiejś bule, co to ją kupili od takiego jednego Dipplera, który chodził po porcie i coś się darł o podżynaniu gardeł. Wszyscy Ibbeńczycy uważnie czekali na to jakiego wyboru dokona ich nowy rekrut, zaś Elwyn wyglądał jako jedyny na trochę zażenowanego. Była to jednak wina tego, że jako miejscowy nie rozumiał powagi sytuacji, nie zaś tego, że niscy wojacy robili coś głupiego. Co to, to nie!
- Śmiało, śmiało, weź coś sobie - zachęcił niby niewinnie Thrugg. - Pewnie jesteś głodny po podróży, a świeżo dostliśmy.
Wkrótce poznają ostatni element układnki...
Thrugg
Thrugg

Liczba postów : 36
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Finrod Arryn Wto Sie 04, 2020 10:31 pm

- Ale ja już je nazwałem - jęknął Finrod, gdy jego siostra podeszła do jego małych kucyków. - Rainbow Dash, Pinkie Pie i Księżniczka Celestia! - Zrobił do Findis groźną minę.
Nie podobał mu się za to ton, którym Findis próbowała go pouczyć. Po pierwsze nie wydał wszystkich pieniędzy, bo zostały mu trzy miedziane gwiazdki. Po drugie on był starszy i chyba wiedział lepiej. Zdziwił się tylko na wspomnienie o płaceniu Thruggowi.
- Przecież to nasz kumpel i naczelnik i na pewno nas ochroni za darmo, a jak ktoś napadnie to pokażemy mu ile znaczy prawdziwa moc przyjaźni! - wyjawił pewnie, lekko zdenerwowany, że siostra gada takie bzdury. - Poza tym mamy zapasy, więc już pieniędzy więcej nie potrzebujemy. Albo zabijemy jakiegoś potwora i dostaniemy nagrodę - wyjawił swój plan. Gdy jednak siostra wspomniała tylko o Jaskrze, westchnął głośno. Faktycznie o nim zapomniał. Zarumienił się ze wstydu, zrobił niewyraźną minę i wykrztusił cicho: - Ehmmm... Chyba tak. Ale to nic, najwyżej pójdzie piechotą - zaproponował, weselszy.
Kolejne prośby wywołały u niego jednak konsternację. Z jednej strony przyjechał tu dla sióstr, z drugiej jechać do Dorzecza i Żelaznych. Nawet mimo swoich sił nie był pewien, czy byłby na to gotowy.
- No, zostać septą i wyjechać, to brzmi sensownie... Ale tam są Żelaźni, te demony z piekła rodem! Faktycznie tylko naczelnik Thrugg mógłby coś na to poradzić, hmm... No mogę z nim pogadać, ale musielibyśmy bardzo uważać albo ubijać Żelaznych Ludzi.
To powiedziawszy poszedł poczęstować Ibbeńczyka wspomnianą wódą. I od razu został zaskoczony wyborem, jaki postawiła przed nim kompania. W powietrzu wyczuwał napięcie, z drugiej strony jednak wybór wydawał się błahy. Przypatrzył się smakowitemu jedzeniu, popatrzył na Thrugga i...
- Mogę oba? - spytał zaintrygowany, był bowiem po trzydniowej podróży głodny jak ktoś, kto zjadłby konia z kopytami. - Panie naczelniku... - podjął zaraz inny temat. - Bo moja siostra by chciała podjechać do Dorzecza, żeby zostać septą i no... Pomyślałem, że chyba powinienem jej towarzyszyć, bo to moja siostra i się będzie sama bała. A tych Żelaznych to można zbić po drodze w ramach treningu.

Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Thrugg Sro Sie 05, 2020 11:31 pm

O, nie! Tego nie przewidzieli! Ten szczwany lis, bydlę podstępne, nicpoń przewrotny chciał obie rzeczy! Co robić, co robić... Aha!
- No możesz, możesz, ale gdybyś mógł tylko jedno, to co byś wybrał? - odpowiedział, przy okazji drążąc temat. Rekrut myślał, że jest taki przebiegły, ale co to, to nie! - Hmm?
Potem zaś pojawiła się kwestia kierunku ich podróży. Wcześniej już postanowili, że nie idą do spaczonego Dobrzecza. Mieli kierować się do tego wspaniałego króla Durrandona, który walczy z monstrami oraz dzikusami i daje dary Leśnym Wędrowcom za błogosławieństwa. No i kto im za to zapłaci, że pójdą do tego Dobrzecza? Za coś musieli przecież jeść!
- A to, tą szeptą można zostać tylko w Dobrzeczu? - zapytał, ponieważ nie orientował się w zwyczajach miejscowych. - E! - szturchnął swego medyka. - Jakie jest najbliższe miejsce w tym Dobrzeczu, gdzie może dziołcha zostać szeptą?
W ogóle co robi taka szepta? Pewnie dużo szepcze... Ale po co? I do kogo?
- To będzie chyba Staw Dziewic, nawet mają tam taki fikuśny, no... staw. Święty czy coś...
- Święty staw szeptania? Dziwne... - mruknął. - Jeżeli nie ma innego miejsce poza Dobrzeczem i ten Staw nie jest zbyt daleko, to można się tam wybrać. Tylko będziemy potrzebować funduszy skoro nie możemy pracować w tym czasie, wszak coś jeść trzeba.
Thrugg
Thrugg

Liczba postów : 36
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Finrod Arryn Sro Sie 05, 2020 11:59 pm

Wygłodniały chłopak jedną ręką chwycił za pasztecik, drugą zaś za parówę i równocześnie wsadził je do ust. Ponieważ wiele zjadł już w życiu i akurat policzki miał całkiem pojemne, to schował tam po trzeciej części każdego z dań. I choć były trochę mdłe w smaku, to zgłodniał na tyle, by z radością wziąć kolejne kęsy. Thrugg nie zdążył mrugnąć okiem, nim Arryn wciągnął wszystko.
- Hmm... Gdybym miał wybrać... Chyba... O!  Hmm... - zaczął się wahać Finrod. Szczerze mówiąc było mu wszystko jedno, a różnicy w smaku nawet specjalnie nie wychwycił, więc potrzebował się zastanowić. Z jednej strony bowiem lubił próbować nowe smaki - a do takich zaliczałaby się ryba, której wcześniej nie jadł. I z początku chciał ją powiedzieć, ale przypomniał sobie o parówie. Bo z drugiej samo mięso było bardzo dobre i też je lubił, więc... Był to trudny wybór. - Ehm...  Nie wiem, nie wybrałbym. Mogę się jeszcze namyślić? - Stęknął, zajęty tym wymagającym problemem.
- Eee... No chyba tak, nie wiem. Tak zrozumiałem. Skoro Rowena tak powiedziała, to chyba musi być prawda?! - powiedział bez przekonania. Kiwnął za to głową na propozycje kompani Ibbeńczyków. - Staw Dziewic... Brzmi sensownie. - Na problemy z finansami machnął ręką. To oczywiście nie był żaden problem. - Spokojnie panie naczelniku, pomożemy. Wytargowałem bardzo dobre ceny i zostało mi jeszcze... trzy miedziane gwiazdki! - Wyciągnął dłoń z funduszami. - Proszę, bierzcie. To za pomoc, jakiej nam daliście. - Powiedział i przekazał pieniądze, o ile chcieli. - Mam też zbroję i młot, możemy teraz zacząć ćwiczyć!
Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Thrugg Wto Sie 11, 2020 12:03 am

Gorzałkę pił dobrze, kupował gorzałkę równie dobrze, na pasztecik z rybą się rzucił, ale jednak... Rekrut zagrożony był pociągiem do męskich fujarek. Wyglądało na to, że nie jest całkiem stracony, więc nie można było jeszcze go porzucać. To by było nieodpowiedzialne i niegodne, w dodatku prawdziwy Ibbeńczyk nie mógł tak po prostu się poddać w obliczu podobnej zarazy. Jeszcze zrobią z niego brodatego wojownika, który chadza się kąpać z małymi, włochatymi kobietami!
- Hmm... No, to niech tak będzie - przytaknął.- Ruszymy do tego mistycznego stawu szeptania pełnego dziewic. Może tam też będą leśni wędrowcy... - zamyślił się na chwilę, zastanawiając się ile kosztowałaby go tutaj miseczka śmietany. Następnie Finrod przekazał "Naczelnikowi" pozostałe fundusze. No, były chujowe, ale wciąż były. - Ujdzie - stwierdził. W końcu gorzałka nie mogła być taka tania. - No, to jak masz uzbrojenie będziesz teraz codziennie rano i wieczorem przysposabiał się do machania nim! A jeszcze czasem poznasz sztukę ibbeńskich zapasów i inne ćwiczenia, które pozwolą ci nabrać krzepy - oznajmił wesoło i klepnął Finroda w plecy. - Tylko się nie gól, prawdziwy mężczyzna musi mieć brodę!
I tak oto, Ibbeńczycy byli gotowi by ruszać ku miasteczku zwanemu Stawem Dziewic, gdzie znajdował się święty staw szept, które szeptały.
Thrugg
Thrugg

Liczba postów : 36
Data dołączenia : 17/10/2019

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Gerold Nie Paź 04, 2020 7:41 pm

20/09/10PZ - z dwie godziny później

No i chciał się nająć u tego całego lorda Asgarda, podprowadzili go pod bramę i coś niby mieli lordowi przekazać, że przybył. I czekał, czekał, czekał... Kurwa, się nie doczekał. Chuj z nim... - pomyślał w swej mądrości POTĘŻNY herszt i odszedł spod Dun Fortu. Kroki swoje skierował w stronę portu. Jak przez jebanych Burzowców nie mogą nic załatwić w okolicy, to załatwią w jednym z tych dużych miast za morzem. O! Tam na pewno rzemieślników jest więcej i szybciej robią. Pamiętał jak zapierdalali w Gogossos jakby ich ktoś dzidą w rzyć dźgał. Co prawda czasem rzeczywiście tak było, ale wcale nie aż tak często.
Chciał więc znaleźć w porcie statek, który zabierze jego oraz jego kompanów do najbliższego z tych dużych miast na wschodzie. Złota miał dużo, to i mógł nawet zapłacić. W razie czego, mogli się też zawsze wynająć jako ta cała "ochrona" by zapewnić wszystkim członkom załogi bezpieczeństwo na czas podróży. Przecież nawet na morzach byli bandyci. Jak oni się tam nazywali? Piłaci? Chyba coś takiego...

Gerold
Gerold

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 19/11/2019

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Paź 05, 2020 1:53 pm

Statek udało się znaleźć, acz nie było to zadanie łatwe a i wynik poszukiwań całkiem satysfakcjonować nie mógł. Na pocieszenie można powiedzieć, że wojenne okręty w porcie skutecznie odstraszały kupców, którzy woleli nie trafić na bitwę jakąś czy też nie chcieli, aby na potrzeby wojny ich jednostki zarekwirowano. Taki rzeczy się w końcu zdarzały, więc można powiedzieć, iż jednak do szczęście jakoś dopisało.

Kapitanem znalezionej karaki był niejaki Tycho. Człowiek trzymający nawet przyzwoity poziom mięśnia w ciele, ale ewidentnie będący w bardzo słabej kondycji. Aż dziw, że wciąż pływał na statku. Poza tym był, jak przystało na kupca, w miarę rozgarniętym - na pewno wiele bardziej od Byka. I charyzmatyczny też był.
Poza kupcem i zarazem kapitanem na statku nie było nikogo ważnego, zaś sama karaka transportowała drewno do Braavos, gdzie jak wiadomo, jest na nie popyt. Jak trochę tam wypili z marynarzami, to dowiedzieli się, że nie ma zbyt wielkiej obstawy na statku. Raptem piętnastu zbrojnych i to takich sobie. Niewolników zaś nie szło uświadczyć z racji stosunku jaki mieli do zniewolenia mieszkańcy Braavos.
Problem pojawił się, kiedy wyrazili chęć skorzystania z transportu. Karaka mogła zabrać kilkanaście dodatkowych osób, jeśli by się w kubryku upchnęli - sześć miedziaków za dzień podróży od osoby, kajuta była kapitana. Kilkadziesiąt, jeśli część by się jeszcze mocniej poupychali. Niemniej konie, jeśli planowali je zabrać, to już nie wchodziły w grę. Ładownie pełne były drewna i konie już tam nie wejdą.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Gerold Wto Paź 06, 2020 12:49 am

Byk był w szoku. W jedynym mieście nad Zatoką Czarnego Nurtu jeden okręt! I jeszcze w chuja sobie tym leciał, w sensie kapitan, ponieważ statek miał w chuj wielki, obstawy praktycznie żadnej, a im mówił, że się ledwo zmieszczą jak się "upchną". Jeszcze koni nie chciał brać bo patyki wiezie. Byk jednak swoje wiedział - drewno było tanie, bo jest go pełno w lesie. Co to za filozofia wziąć siekierę i iść ściąć drzewo? No, żadna... Ile mógł dostać za tyle drewna co zajmie tyle miejsca co koń? No, pewnie grosze, bo każdy tam na wschodzie sobie może pójść patyków pozbierać jak zechce tak jak tutaj. Pamiętał, że w Gogossos to było od chuja drzew. przedstawił więc kupcowi bardzo intratną propozycję, że on kupi od niego tyle drewna ile miejsca zajmą konie. Zapłaci za to trzydzieści pięć złotych monety - po jednej od rumaka. Żeby się miejsce zwolniło. Dla łatwości w liczeniu zaproponował, że łącznie z transportem jego ludzi i koni da wtedy pięć dziesiątek złotych monet. Jak dla niego był to interes życia dla takiego kupczyka. Co nie zmieniało faktu, że typ go wkurwiał i nie podobała mu się jego morda...
Gerold
Gerold

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 19/11/2019

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Paź 06, 2020 3:02 pm

Nie, nie... Nie jeden, acz oczywiście większość to były jednak okręty wojenne. Te zaś, które nimi nie były a należały do kupców to ich kapitanowie im odmawiali. Pełne ładownie, pełen kubryk, nie ma miejsca dla dodatkowych czterdziestu ludzi, ich koni i jeszcze zapasów kolejnych - ot, krótka gadka i iść sobie kazali. Musieli zatem szukać dalej i wreszcie znaleźli statek, który mógłby ich pomieścić. Oczywiście pewnie mogliby szukać dalej i coś znaleźć, ale ten był pierwszym spełniającym warunki. W dodatku miał słabą ochronę, dużo mniejszą niż załoga... Być może kupiec miał problemy w działalności a może część odeszła tutaj, skuszona wojenką. Może słabo płacił. Zaś może to tylko to, że drewno woził. Zdarza się, samo życie.

No z tym drewnem to tak nie do końca była prawda - to musiał kapitan wyjaśnić. W Braavos nie było go wiele, zaś jeśli chodzi o wycinanie drewna w pobliżu laguny, to nie lza było tego czynić. Takie prawo, zatem statkami drewno dowożono - i opałowe i to na potrzeby budowania tych, no, "drewnianych rzeczy". I tu pojawiał się kolejny problem, bo kupiec dostarczał na zamówienie a choć oferta korzystna była, to i o reputacji musiał myśleć. No ale w końcu dał się namówić, że części drewna się pozbędzie. Trudno, na miejscu najwyżej powie, że woda zalała i przegniło. Ale to tak na styk. Paszę dostarczają sami, karmią sami, gówno też sprzątają sami. I jak nie dopłacą, to sami się żywią - on miał wyliczone zapasy z nadwyżką na wypadek flauty.
Także mieli transport, który odpływał następnego dnia. O ile dalej chcieli na karakę wleźć. Mogli też szukać transportu dalej.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Celia Tully Wto Cze 15, 2021 11:25 am

01/10/11 PZ


Nareszcie! Po ponad roku tułania się po jakichś zadupiach wschodniego świata Cili miała postawić nogę na ziemiach swego ukochanego Dorzecza! NARESZCIE! Był tylko mały szkopuł - na razie to nie było Dorzecze, a jedynie zapyziałe Duskendale, ale przynajmniej było to już Westeros. Perspektywa ujrzenia ojczyzny napawała Śledźmę taką radością, jakiej nie czuła, odkąd Furrasek zdecydował się opuścić jebaną Srokę i dołączyć do ich kompanii. A trzeba było przyznać, że była to cudaczna, acz bardzo wesoła kompania. Jalabhar był niekwestionowanym przywódcą tej całej zgrai, może dlatego, że w zasadzie to głównie on finansował wszystkie ich wojaże. Cili natomiast odpowiadała za zaplecze medyczne, zaskakując też co jakiś czas nowymi pomysłami. Z kolei reszta ich towarzyszy, w tym piesek Leszek, Furrasek oraz Szarik, głównie robiła klimat.
Dziewczę wykorzystując zatem okazję, tuż przed zacumowaniem stanęło przy dziobie letniackiego statku i rozłożyło ręce.
-Ahahahahahaha! - rozległ się donośny śmiech. -Myśleliście, że już nie wrócę z dzikiego Gogossos, co? Nie ma chuja, Śledźma wróciła do Westeros na jebanej zorsie! - wykrzykiwała w eter najpierw we wspólnym, potem w bękarcim valyriańskim, by na koniec przerzucić się na ostatnio poznany język z Wysp Letnich. Pierwszy raz od dawna puściła swe kasztanowate włosy wolno, pozwalając, by wiatr robił z nimi to, co chciał. Sam jej ubiór natomiast, choć dalej pozostawał nieco awangardowy i bardzo kolorowy, to wydawał się być nieco bogatszy. Sama Cili dorobiła się też trzech tatuaży, z czego dwa z nich były widoczne na nadgarstkach. Przebiła też sobie uszy w dodatkowych miejscach, a w jednym zaczęła nawet nosić maleńką kość w formie ozdoby.
Kiedy jednak przybili do portu w Duskendale, Śledźma nieco opanowała swoje dzikie zachowanie, czego nie można było powiedzieć o jej półludzkich kompanach. Cili zeskoczyła zwinnie na ląd, potykając się jednak o swoją spódnicę. Nie przejęła się tym zbytnio, bardziej była zajęta obserwowaniem portowego życia Duskendale.
-No Jal - przemówiła wreszcie. -Witaj w Westeros - oświadczyła dumnie we wspólnych, którego jej towarzysz również teraz mógł używać. Piesek Leszek zdawał się podzielać radość swojej pani, bowiem biegał między ludźmi, obwąchując każdego i poszczekując.
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 233
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Jalabhar Qhoqua Sro Cze 16, 2021 5:00 pm

To był dobry, naprawdę dobry rok, nawet pomimo tego, że dokładnie dwanaście miesięcy wcześniej Jal nieszczęśliwie zbierał sążnisty wpierdol od przydupasów jakiegoś biedahandlarza w Gogossos. A jednak od tamtego czasu wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Jemu i Celii udało się najpierw dopiąć wszystkie sprawy w tym pozbawionym rozumu i godności człowieka zadupiu, a potem pożeglować do Qarth, Asshai i Wolnych Miast. Czas ten Jalabhar spędził tak jak lubił - chłonął obce mu kultury i zwyczaje, poszerzał wiedzę, wydawał pieniądze, zarabiał pieniądze, rozmawiał i upijał się w towarzystwie Cili, a także wypróbował z nią wszelkie znane mu pozycje seksualne. To był dobry rok w doskonałym towarzystwie. - pomyślał, przyglądając się roześmianej dziewczynie, po czym rozciągnął się z uśmiechem na wspomnienie wspólnego poranka w jego kajucie. Najbliższa przyszłość też rysowała się w jasnych barwach. Jal gratulował sobie, iż nawet pomimo całkiem sporych wydatków, nie tylko zatrzymał pieniądze taty, ale jeszcze je pomnożył, sprawnie obracając się na rynkach wschodu. Zyski płynęły może nie wodospadem, ale przynajmniej wartkim strumieniem, dzięki czemu nie musieli się martwić o najbliższą przyszłość. W Asshai nawet udało im się poznać magiczny sposób na przyszycie kończyny, aczkolwiek racjonalna część Jala ostrzegała go, że może z tego wyniknąć w przyszłości jakaś bieda. Na razie jednak nie zamierzał się tym zamartwiać.

Stanął przy dziobie za dziewczyną i objął ją w talii, przytulając do siebie i popatrując nad jej ramieniem w kierunku lądu. A więc to jest to słynne Westeros, o którym tyle opowiadała... Nie mógł już doczekać się zobaczenia miejsca, które jego urocza towarzyszka nazywała domem. Musiał przyznać, że zarówno on dotrzymał obietnicy, skłaniając ją do zostania przy nim, tak i ona ewidentnie rzuciła na niego jakiś urok, aczkolwiek nawet jeśli tak było, to nijak mu to nie przeszkadzało.
-Ładny, kurwa, porcik- rzucił w bękarcim, przyglądając się zbliżającemu się miasteczku. Nie było co prawda wielkości Wolnych Miast w Essos, no ale właściwie było całkiem niebrzydkie. Zeskoczył w ślad za Cili, a po wylądowaniu pomógł jej zachować równowagę. -To mały skok dla Letniaka, ale dla karła pewno całkiem dojebany. - rzekł sentencjonalnie. Uśmiechnął się do Cili i odparł -No widzisz, gdy się poznaliśmy, to mówiłem, że pomogę ci się tu dostać. Dotrzymałem słowa, a teraz ty będziesz musiała wszystko mi pokazać! Hehe, gdyby nie nasi futrzani przyjaciele, to pewnie byłbym tu atrakcją miesiąca. - rzekł z uśmiechem. Wszyscy dookoła mieli karnację podobną do Cili, przez co Czarny Książę musiał wzbudzał zainteresowanie. Na dodatek był, jak zazwyczaj, bogato ubrany i przystrojony, a i statek wyróżniał się na tle lokalnych okrętów. No, ale musiało to zblednąć w oczach miejscowych w porównaniu z ich towarzyszami z Gogossos, którzy ludzi przypominali wyłącznie częściowo. Natomiast wyglądało na to, że i Cili nie do końca przypomina swych rodaków. Rozejrzał się wkoło zainteresowany, po czym zwrócił do dziewczyny. -To może zwiedzanie zaczęlibyśmy od poznawania tutejszej kuchni? Tak sobie myślę, że ten tam będzie mieć najlepsze, co można tu dostać. - wskazał dłonią na kamienny zamek, sugerując wproszenie się z wizytą do lokalnego władyki. -No, chyba, że masz jakiś inny pomysł. - dodał, wzruszając lekko ramionami.
Jalabhar Qhoqua
Jalabhar Qhoqua

Liczba postów : 138
Data dołączenia : 04/09/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Mistrz Gry Czw Cze 17, 2021 10:54 am

Celią wiele osób się nie przejmowało, tak samo biegającym po okolicy pieskiem Leszkiem. Jakiś wąsaty jegomość ze straganu jedynie fuknął i tupnął na psisko, kiedy to próbowało w biegu złapać jedną z jego ryb. Bardziej zainteresowanie wzbudzał Jalabhar. W historii zdarzyło się już parę razy, aby łabędzi okręt zabłądził do portu Duskendale, jednak były to niezwykle rzadkie wydarzenia i większość mieszkańców nie widziała nigdy wcześniej Letniaka
- Stan - jeden ze stojących nieopodal żebraków, który dopiero co upuścił z wrażenia kawałek znaleźnego czerstwego chleba, potrząsnął ramieniem kompana. Nie spoglądał jednak na niego, ponieważ wzrok miał wbity w przybyszów. - Staaaaaan!
- Kurwa, no co? - zdenerwował się Stan, który był w trakcie przetrząsania odpadków wyrzuconych z gospody.
- Diabeł z piekła... - praktycznie wyszeptał żebrak, głową kiwając w stronę Jalabhara.
- O, kurwa...

Jalabhar jednak był zbyt zajęty żeby zwracać uwagę na takie szczegóły, ponieważ został zaczepiony przez portowego urzędnika w eskorcie członka miejscowej straży, który chciał dowiedzieć się co to za okręt, co wiezie, jaki jest jego cel i pobrać oczywiście stosowne opłaty zależnie od tego jakie odpowiedzi uzyska i co zastanie w ładowni. Nim jednak kontrola postawiła stopę na łabędzim statku rozmowa została przerwana przez przybycie kolejnych strażników - tym razem dwóch, których prowadził bogaciej ubrany mężczyzna.
- Witaj, czy to ty jesteś właścicielem tego nietypowego okrętu, panie? - zwrócił się mężczyzna do letniackiego księcia. - Pan mój, lord Darklyn, niezwykle ciekaw jest kto i w jakim celu przybył do jego portu na tak niezwykłym statku.
Biedny urzędnik portowy, zepchnięty na drugi plan przez bezpośrednią delegację z zamku, stanął jedynie smutno z boku i czekał czy dadzą mu kontynuować pracę czy może jednak nie.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9500
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Celia Tully Czw Cze 17, 2021 6:04 pm

Jalabhar jak zwykle ogarniał jej życie, w tym nawet jego równowagę... i to dosłownie. I dobrze, bo inaczej Cili znowu wpakowałaby się w niezła kabałę.
-No karłom to w ogóle ciężej chyba podróżować, nie? - zaczęła rozmyślać. -Chociaż ja tam nie wiem... Taki Leszek też niby mały, a zobacz jak sprawnie biega, haha - zaśmiała się, wskazując swego zwierzęcego towarzysza ręką.
Fakt, Letniak wywiązał się ze wszystkich obietnic, jakie jej składał, co było dosyć zaskakujące. Jej stara babka zawsze powtarzała, że chłopu to nie należy ufać i koniec, bo chłopy kłamliwe są. Cóż, ten najwidoczniej był inny, a może po prostu jakoś ta jego karnacja mieszała im w mózgach? Któż to wiedział...
-A właśnie, nasi futrzani przyjaciele - spojrzała mężczyźnie prosto w oczy i przyłożyła palec do ust. -Lepiej o nich tak głośno nie wspominać, a przynajmniej na razie... Wiesz, Westeros nie jest jeszcze tak otwarte jak wschodnie kraje. Najlepiej chyba by było, gdyby jednak zostali na statku. Można też ewentualnie skombinować jakieś długie płaszcze osłaniające ich lica - dodała w bękarcim. Jal jednak chyba nie pomyślał o tym, ale to było zapewne spowodowane tym, iż nie znał tak tego świata jak Śledźma, która przecież w nim się urodziła i wychowywała. Jej przyjaciela natomiast zdecydowanie bardziej w tym momencie zajmowały kulinarne kwestie. Już miała mu odpowiedzieć i wspomnieć coś o tym, że tutejszy lord chyba się nie spodziewa takich gości, kiedy właśnie... nadszedł jego posłaniec.
-Powiedz im, że jesteś księciem, Jal - wtrąciła w języku Letniaków Cili. -Wtedy lord Darklyn nas ugości w swej siedzibie, a może i nawet porozmawiać dłużej zechce - doradziła na wszelki wypadek, gdyby Jalabhar nie wiedział, jak powinno się zachowywać w tej obcej dla niego kulturze. Sama natomiast uśmiechnęła się tajemniczo do przybyłych mężczyzn. Mieli szczęście, że nie założyła maski Śledźmy, przez co pewnie oszczędziła im dodatkowego zaskoczenia, które z pewnością zostało wywołane przez przybycie Czarnego Księcia i jego łabędziego okrętu.
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 233
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Jalabhar Qhoqua Czw Cze 17, 2021 10:08 pm

-Zazwyczaj tak. Chociaż widziałem kiedyś jednego, tak bogatego, że ciągle tylko był noszony w lektyce przez swoich niewolników. A wszyscy z nich mieli grubo powyżej dwóch metrów, więc widok był nad wyraz zabawny. No, a Leszek jest prędki, bo na czterech łapach. W sumie ciekawe jak szybko by taki karzeł biegał na czworaka, gdyby miał dłonie tak sprawne jak stopy. Właściwie to nawet możemy kiedyś sprawdzić, bo i wśród karłów trafiają się akrobaci. - roześmiał się na samą myśl o zorganizowaniu podobnego wyścigu. Spoważniał jednak szybko, gdy dziewczyna zaczęła mówić, jak się w Westeros sprawy mają. Cóż, co kraj to obyczaj, a ten kraj najwyraźniej był jeszcze całkiem dziki. Skinął głową i odparł poważnie w tym samym języku. -No dobra. Pomyślimy o kapturach, choć Furrasek i tak mógłby się wydać podejrzany, przez swoje... odgłosy. -

Kontrola celna go nie zaskoczyła, choć miał ochotę wywrócić oczami na jej widok. On miał tu nowe lądy do zwiedzania, a oni już na start chcieli go atakować cłami i kontrolami. Powitał więc nadejście drugiego komitetu powitalnego niczym wybawienie. -No raczej. - rzucił z uśmiechem do Celii w swym rodzimym języku. W czasie swych podróży nie raz i nie dwa wprosił się na darmową biesiadę, otwierając sobie drzwi pochodzeniem i nazwiskiem. -Jam jest.- potwierdził odpowiednio dostojnym tonem i kontynuował płynnym wspólnym, którego pilnie uczył się przez poprzedni rok. -Nazywam się Jalabhar Qhoqua i jestem dziedzicem Ostatniego Lamentu. Zapewniam, że nie mamy złych zamiarów, a ciekawość twego Pana najchętniej zaspokoiłbym osobiście, o ile oczywiście łaskaw byłby znaleźć dla nas czas. - starał się brzmieć poważnie, a jednocześnie swobodnie i bez nadęcia, którym charakteryzowały się nierzadko wyższe sfery. Celii póki co nie przedstawiał; niech sobie wysłannik wyobraża różne scenariusze. Jednocześnie położył lekki nacisk na słowie "nas", dając do zrozumienia, że dziewczyna poszłaby razem z nim. No, dodatkowy plus był taki, że jeśli lord pytał, by zaprosić ich do siebie, to wyglądało na to, że uda się wykręcić z przykrego obowiązku celnego. Jeśli urzędnik będzie nalegał na natychmiastowe rozwiązanie sprawy, to Jal po prostu zleci to swemu zaufanemu człowiekowi - Willemu Kinsayi.
Jalabhar Qhoqua
Jalabhar Qhoqua

Liczba postów : 138
Data dołączenia : 04/09/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Mistrz Gry Czw Cze 17, 2021 10:34 pm

Ostatni Lament, tak? Rycerz nie miał pojęcia gdzie leży taki zamek, czy też miasto, czy też kraina, ale widząc swego rozmówcę nie miał zamiaru czynić mu z tego powodu problemów. W końcu na pewno nie było to nigdzie w Westeros. Mężczyzna jednak był właścicielem pokaźnej i pięknej jednostki pływającej, zachowywał się jak szlachcic i miał jakąś świtę. Może nie do końca konwencjonalną, ale kim był ser Cean Sonnery, aby go oceniać?
- Mój pan zapewne raczyłby znaleźć chwilę, aby przyjąć tak zacnych gości i osobiście usłyszeć ich historię, a także wysłuchać jakie wieści z dalekich stron przywożą ze sobą - odpowiedział. - Jeżeli nie będzie to problemem, panie, mogę odeskortować was do jego siedziby już teraz lub poczekać chwilę.
Widząc do czego dochodzi urzędnik stojący nieopodal zrobił kwaśną minę i powoli zaczął się wycofywać. W końcu lepiej było nie kusić losu i nie denerwować jakiegoś cudzoziemskiego możnego, który miał być gościem lorda Darklyna. W dodatku zmuszając tym samym lorda do czekania. Wydawało się, że ciekawość miejscowego pana zaoszczędziła Jalabharowi kilka monet.

Dalej możecie już raczej pisać bez MG, tylko dogadajcie się z Darklynem.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9500
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Asgar Darklyn Sob Cze 26, 2021 11:02 am

Księżyc stał już wysoko na niebie, gdy kareta Lorda Darklyna zaprzężona w dwa kare konie, ślimaczym niemal tempem poruszała się w stronę portu. Gospodarz chętnie opowiadał o swoim mieście, zmianach jakie zachodziły od kiedy został lordem po śmierci swego ojca, podróżach po Essos.

-... No i wtedy zupełnie najebany Rosby zarzygał zbroje mojego szwagra Conningtona. Śmiechom nie było końca gdy Lord Gryfiego gniazda szarżował na koniu z herbem zakrytym śniadaniem Rosbyego. -

Dokończył historię jednej z bitew jaką stoczył u boku swoich przyjaciół.

- Wjeżdżamy na stare miasto, a tu już Długi Sept,  po lewej możecie zobaczyć dzielnicę handlową, także lada moment będziemy na miejscu. -

Oczywiście w pojeździe Darklyna znajdowała się beczka wina zajmująca jedno z siedzeń, więc w środku mógł znaleźć się jedynie Asgar, goście oraz woźnica i jeden człowiek Lorda na koźle. Na zewnątrz karety słychać było natomiast stukot kopyt kilku zbrojnych, którzy zabezpieczali przejazd.

- Jak widzisz Lady, Duskendale nie jest takim syfem jak myślałaś. Bo widzisz... Brzydzę się niewolnictwem, ale nie trawię również marnotrawienia kapitału. Jak mam więźniów, którzy siedzą za kradzież to w trakcie odbywania kary zmuszani są do pracy, ot taka nowość w Westeros. Posprzątają ulice, pomogą przy budowie, a w nagrodę skrócimy im wyrok. -

Powiedział, gdy już maszty statków były dobrze widoczne, wszystko wskazywało na to, że lada moment staną przed okrętem Jala.
Asgar Darklyn
Asgar Darklyn

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 24/05/2020

Powrót do góry Go down

Port Duskendale Empty Re: Port Duskendale

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach