Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Komnata Melody

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Komnata Melody

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 02, 2020 7:50 pm

First topic message reminder :

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9504
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down


Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Czw Sie 27, 2020 9:16 pm

Melody musiała trochę poczekać na odpowiedź Durwalda. Zaczął chodzić po pokoju i mocno nad czymś rozmyślać. Czyżby nie miał żadnych konkretnych dowodów zdrady? No przecież, że nie miał! Ponieważ rudowłosa nic nie zrobiła. Nawet nie oglądała się za nikim innym. Podczas podróży i pobytów w karczmach, zawsze wyraźnie odrzucała zaloty nieznajomych.
Na jego następujące dramatycznie zachowanie, przewróciła jedynie oczami. Skrzyżowała ramiona i z niecierpliwością czekała, aż zacznie wymieniać jej straszne grzechy.
- O, świetnie - rzekła, spoglądając na to, jak Durwald się pakuje. - Pan dojrzały ucieka, nie dając szansy na wytłumaczenie - odburknęła, podchodząc do mężczyzny. - Już wyjaśniliśmy sobie temat znikania podczas podróży. Nie pomyślałeś, chociaż przez chwilę, że może znowu o to chodzić. Brzmiałam zbyt mało wiarygodnie, jak powiedziałam Ci wszystko? Może nie wyjaśniłam samych powodów wystarczająco jasno, przyznaję. Ale jak tak Cię to gnębiło, to może wystarczyło spytać? Poza tym, nie zabierałam Cię ze sobą, bo jak widzisz, nie za bardzo Ci to pasuje. Ale zdrada... - zrobiła krótką przerwę, dotknęła skroni i pokręciła głową z niedowierzaniem. - To jednak wymysł, którego się nie spodziewałam. Myślisz, że jakbym chciała to mocno ukrywać, to tak łatwo dałabym się złapać? Bez lepiej obmyślonego planu? Nie jestem na tyle głupia, by aż tak się z tym obnosić. A może to jak Cię traktuję, nie jest wystarczająco oczywiste? Czy jednak chodzi o to, że wolałbyś idealne uosobienie damy, nie odstępującej Cię na krok? Taka nie dawałaby Ci żadnych powodów do zmartwień. O, przykro mi, że sam wybrałeś inaczej. I... Idź gdzie chcesz, nie chce mi się tych bzdur wysłuchiwać.
Melody dała Durwaldowi wolną rękę. Bała się z nim rozstawiać, ale była na tyle uparta, aby trwać przy swoich racjach. Usiadła na swym fotelu, upierając głowę o rękę i patrząc na to, co zrobi mężczyzna. Nie rozumiała, jak do tego doszło. Już raz wyjaśniła mu, że bała się konfrontacji związanej z kradzieżą. Nie wspominając, że i tak dawała mu wskazówki, mając świadomość, że taka rozmowa jest nieunikniona. Sam Durwald wiedział też doskonale, że dziewczyna nigdy mocno nie polegała na drugiej osobie i nie bawiła się w zwierzanie.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Czw Sie 27, 2020 11:27 pm

Cóż, to, że Melody inteligencją nad Durwaldem górowała, raczej wielką tajemnicą nie było. Może i księciem był, ale wychował się na trakcie, to też coś w sobie miał z prostaka, chociaż nosił też tytuł rycerski. Zapewne więc bierny obserwator, znający chociaż trochę ów dwójkę, jakoś niespecjalnie byłby zaskoczony faktem, że „argumenty” mężczyzny, zostały zbite dość szybko i bez większego problemu. No, a tak na marginesie, to ów wcześniej wspomniane powody zazdrości, wyciągnięte zostały kompletnie z du.. kapelusza. Emocje biedaka poniosły i wpierdolił się w bagno.
- Pewnie masz racje i faktycznie jestem niedojrzały. – przyznał niechętnie, na chwilę powstrzymując swe „pakowanie”, przez co skończył ze spodniami na ramieniu i koszulą w ręce. – Dobrze, załóżmy, że faktycznie podczas naszego rejsu zwyczajnie.. okradałaś ludzi. Co wcale nie jest lepsze, niż zdrada! No, może trochę. – rzekł, trochę już plącząc się w swoich słowach. Westchnął ciężko, przeciągnąwszy dłonią po kłującym zaroście. Trzeba było jakoś załagodzić sytuacje i porozmawiać niczym dorośli ludzie, tak jak pan Ojciec powiedział. – Załóżmy też, że to ja jestem tutaj tym w błędzie, co rzeczywiście jest bardzo możliwe i wcale tego nie zaprzeczam. Jaki jest sens w okradaniu ludzi? Nie jesteś przecież urodzonym w rynsztoku prostakiem. Jesteś szlachetnie urodzoną damą i to z dość szczodrym bratem. Na urodziny podarował Ci przecież galerę z załogą i całą skrzynie złota. Po co więc miałabyś kraść? Szukasz satysfakcji? Adrenaliny?
Zapytał wreszcie, biorąc kilka głębokich oddechów. Pewnie powinien zacząć właśnie w ten sposób, miast od razu na nią naskakiwać i wymyślać sobie jakieś niestworzone historię, ale cóż, nikt nie mówił, że Durwald był człowiekiem perfekcyjnym. Ba, sam uważał się za zhańbioną szumowinę, desperacko usiłującą odzyskać swój honor, stracony przed dziesięcioma laty. Miast tego, popełniał kolejne błędy i ponownie zawodził swoich krajan, najwyraźniej na swoich błędach ucząc się bardzo wolno, jeśli w ogóle.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Pią Sie 28, 2020 7:12 pm

Melody nie za bardzo mogła obstawić, jak potoczy się dalsza rozmowa lub, właściwie, jej brak. Humor Durwalda potrafił być naprawdę nieprzewidywalny. Odetchnęła z ulgą, jak przyznał jej rację. Tym razem nie trwało to dobre parę dni. Niemniej, rudowłosa czuła się poirytowana.
- W porządku - rzekła naburmuszona, planując dać spokój z rozmową na dziś. Nie trwało to długo, bo mężczyzna teraz chciał wszystko wyjaśniać. - Ugh... - wydała z siebie dźwięk i wyprostowała się tak, jakby to była najcięższy wysiłek na świecie. - Tak, chodzi w tym o adrenalinę i satysfakcję. Ale chcę pomagać prostaczkom, którym coś niesłusznie odebrano lub w ogóle nic nie mają. Wiem, że brzmi to górnolotnie. Wiem, że Sebastion jest szczodry. Zauważyłeś chyba, że będąc w Gulltown rzadko się wymykałam. Więcej podkradałam za rządów mego ojca. W Essos byłam bardziej aktywna, lecz i tak na nic mi się to nie zdało, jak wiesz - no, poza lekką praktyką. Na razie mogę być tylko kieszonkowcem - rzekła, poirytowana swą nikłą skutecznością. Ale czego mogła się spodziewać po zabawach na obcym terenie? - Chciałam mieć też coś swojego. Nie przepadam za byciem tak zależną.
Pożaowała z lekka ostatnich słów, ponieważ wciąż na tę wyprawę wybrała się na statku Sebastiona i za jego pieniądze. Co prawda, uczyła się handlu, ale to był dopiero początek. Czekała ją jeszcze długa droga.
Następnie zdała sobie sprawę, że również poirytowała siebie samą. Westchnęła.
- Teraz rozumiesz? Czy może muszę zawołać ser Wicka, aby potwierdził me słowa? Załóżmy, że to ja jestem w błędzie i pójdźmy do burdelu, by sprawdzić, czy będę siedzieć w miejscu, czy jednak skorzystam z usług. - Co prawda zażartowała, ale jednak z przekąsem.
Czy to już minął ten piękny czas młodzieńczej miłości? Spytała sama siebie, używając głosu swego ojca. Kiedyś podobno rzekł tak do swej żony. Stało się to na późniejszym etapie w porównaniu do relacji Durwalda i Melody. Właściwie, to dziewczyna teraz używała humoru nawet przeciwko sobie.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Pią Sie 28, 2020 9:49 pm

Cóż, spokojnie można było powiedzieć, że Durwald był w gorącej głowie kąpany. Zmienny niczym burza, raz łamiąca drzewa i sześciokrotnie niszcząca drzewa, innym razem natomiast podlewająca pola, zapewniając prostaczkom hojne plony. Można mu chyba wybaczyć, w końcu jeden z jego przodków był na tyle inteligentny, żeby wydać wojnę samym bogom!
Cierpliwie wysłuchał tłumaczeń dziewczyny, przysiadłszy z ciężkim westchnieniem na łóżku. Odrobinę się z nimi ociągała, postanowił jednak zignorować jej jęki i narzekania. Odpowiedź zdecydowanie go zaskoczyła. Mówiąc szczerze, kompletnie nie spodziewał się, że z Melody była aż taka idealistka! Kradnięcie, by pomagać ludziom z gminu? Nic dziwnego, że uroił sobie zdradę, skoro prawdziwa odpowiedź była tak nieprawdopodobna. Książę jeszcze nie słyszał o szlachetnej damie, która w wolnym czasie okradała złodziei.. Był to całkiem niezły materiał na balladę, mówiąc szczerze.
- Kradniesz, żeby pomagać ludziom. – zamrugał kilkakrotnie. Zakodowany na rycerski honor mózg Durwalda, niemal się przegrzał, gdy usiłował to wszystko ogarnąć, co wcale takim łatwym nie było. Był kompletnie zdezorientowany, jakby ktoś przed chwilą walnął go w łeb i to tak solidnie. – To trochę naiwne, Melody. I mało efektywne, jeśli chodzi o osiągnięcie niezależności.
Zauważył trzeźwo, nie wiedząc, co o tym myślę. Kradzież to wciąż kradzież, ale przynajmniej mógł odetchnąć z ulgą jeśli chodziło o „zdradę” i nagły wyjazd z Gulltown. Jakoś nie chciało mu się teraz wyjeżdżać, a teraz chyba nie musiał, chociaż mówiąc szczerze podejrzewał, że najpewniej będzie musiał spać na podłodze, albo w jednej z komnat gościnnych.
- Ech, dobrze, wierzę Ci. Przepraszam. I nie, odwiedziny w burdelu, ani zeznania ser Johna Wicka nie będą potrzebne. – zapewnił, drapiąc dość niezręcznie po karku. Powoli podniósł się z powrotem do pionu, podchodząc do dziewczęcia, układając niepewnie dłonie na jej ramionach. – Nie wiem, co o tym myśleć, ale zabronić Ci nie mogę, bo wyszedłbym na hipokrytę.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Pią Sie 28, 2020 11:23 pm

Rudowłosa zmarszczyła brwi, kiedy usłyszała słowa Durwalda. Naiwne? Mówił o tym, jakby Melody co najmniej chciała zbawić świat. Doskonale znała wady tej profesji. Poza tym, łatwo zejść na ziemię, kiedy własne plany okazują się niewypałem. Ale czy dziewczyna chciała się poddać? Nie! Jedne damy wyszywają, inne jak widać kradną dla przyjemności.
- Naiwne? Oczywiście, że dzięki mnie świat nie stanie się lepszy. Ale jeśli czerpię z tego przyjemność i czasem mogę komuś pomóc, to dlaczego nie? Są to bardzo małe rzeczy. Dodatkowo, jeśli nadejdzie dzień, w którym Sebastion zbankrutuje, mogę być już całkiem wprawiona - rzuciła mimochodem. Wolałaby, że tak się nie stało, bo braciszek nie poradziłby sobie. Tak kochał wydawać. - A co do niezależności. Tu bardziej liczę na poprawę umiejętności w handlu. A! I jest jeszcze coś. Na pewno jestem przy tym zdrowsza i zwinna. Każdy potrzebuje ruchu, a i Ty przy tym nocą narzekać nie możesz - rzuciła na koniec z zwycięskim, lekkim uśmiechem.
Czasami dziwiła się temu, że chce zostać złodziejem. Inteligencja, którą posiadała, przeczyła takiemu wyborowi. Jednak ludzie bywają nielogiczni, kiedy chodzi o niespełnione pragnienia, czy sprzeciwianie się tradycyjnej drodze, którą zazwyczaj powinno się iść.
- No widzisz, wystarczyło porozmawiać, a nie uciekać z Doliny - odmruknęła, spoglądając jak Durwald podchodzi do niej z podkulonym ogonem. - Hm... Wyszedłbyś na hipokrytę...
Melody zepchnęła ze swoich ramion dłonie mężczyzny. Od razu wstała, wciąż znajdując się na fotelu, by być na równi z Durwaldem. Tym razem to ona położyła ręce na jego ramiona, pochyliła lekko głowę na bok, przygotowując biedaka na pytanie, którego zapewne się obawiał.
- Czyżbyś ty też coś ukrywał, hm?
Właściwie nie podejrzewała go o nic strasznego. Bardziej chciała go wystraszyć, że nagle zacznie zachowywać się jak on przed chwilą. A jakby byłoby to coś złego, zwyczajnie miałaby to z głowy już teraz.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Pią Sie 28, 2020 11:54 pm

Gdy mówiła o tym w ten sposób, to wcale nie brzmiało to tak źle, jeśli miał być szczerym. Ostatecznie, sam wielokrotnie pomagał prostaczkom, rzecz jasna nie poprzez kradzież, ale swoje umiejętności bojowe, co chyba nie było wcale takim lepszym. W sumie, gdyby tak pomyśleć, ich „profesje” miały coś wspólnego, nie? Według „Siedmioramiennej Gwiazdy”, zarówno zabijanie, jak i kradzież były grzechami, prawda? Różnica była taka, że Durwald pomagał prostaczkom poprzez zabijanie szubrawców, ona natomiast, tylko ich okradała. No i on, chociaż mocno się tego wstydził, lubił zabijać, oraz rozlewać krew. Nie było nic tak słodkiego, jak pojedynek z godnym przeciwnikiem. Być może dla niej podobne uczucia wywołała kradzież?
- Dobrze, dobrze, zrozumiałem. Robisz to dla chęci pomocy i samej frajdy. No i żeby w razie czego mieć plan B, gdyby Seba roztrwonił wszystkie pieniądze na piwo i burdele. – uśmiechnął się lekko. Wątpił, żeby to pomogło, chociaż Melody zawsze mogła pójść w ślady Lanna Sprytnego i ukraść, na przykład, Orle Gniazdo. – W porządku, skoro sprawia Cię to przyjemność.. No i rzeczywiście, zauważyłem, że ostatnio stałaś się bardzo giętka.
Odpowiedział uśmiechem, przytaknąwszy, kiedy wspomniała o efektywności rozmowy. Rzeczywiście, była ona lepsza, niż nagły wyjazd hen w dal i ostatecznie z tego małego konfliktu wyszło coś dobrego, bo książę zyskał bardzo cenną lekcje.
Zrobił przesadnie smutną, odrobinę teatralną minkę, kiedy zrzuciła jego łapska ze swoich ramion, zaraz jednak imitując ten gest. Pytanie, jakie mu zadała, brzmiało troszkę, jak pułapka i to taka niedźwiedzia, co od razu całą nogę od reszty ciała odejmowała.
- Oczywiście, chciałem Ci to powiedzieć już dawno temu.. Mam romans z Lambertem. – mruknął, próbując przez chwilę obrócić sytuacje w żart. Dopiero po chwili pomyślał, że skoro ona była z nim szczera, on również powinien odpłacić się tym samym, chociaż zdecydowanie nie miał takiej ochoty. – No wiesz.. Nie opuściłem Końca Burzy tylko dlatego, że chciałem szlajać się po całym Westeros, śpiąc w żywopłotach.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Sob Sie 29, 2020 1:21 am

Takiego zwrotu akcji nikt się nie spodziewał. To właśnie Durwald miał romans! Melody próbowała tylko zachować poważną minę i nie zwieść się tym żartem. Sama stosowała tę technikę praktycznie w każdej możliwej rozmowie. Była weteranem, a on niczym podlotek, próbował tych samych sztuczek.
- Jak tylko ujrzę Lamberta, to na pewno spytam o szczegóły - rzekła i poklepała go po ramieniu.
Melody powiedziałaby, że odetchnęła z ulgą, gdyby nie spodziewała się dokładnie tego. Mimo wszystko wyglądało na to, że rozmowa znów wejdzie na poważne tory. Będzie to dużo mniej wesołe, niż wcześniejszy występ Durwalda.
Westchnęła.
- W takim razie powinniśmy usiąść, skoro to początek naprawdę ciężkich zwierzeń.
Ściągnęła swe ręce z jego ramion i z powrotem usiadła na fotelu, czekając aż Durwald uczyni podobnie. Bała się, że jego wyznanie odgrzebie jakieś stare rany. Mężczyzna na pewno posiadał takich wiele.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Sob Sie 29, 2020 2:22 am

Spokojnie można było powiedzieć, że Melody jeszcze nigdy przedtem nie widziała go tak spiętego, jak właśnie w tej chwili. Najwidoczniej, miał do opowiedzenia coś bardzo traumatycznego, sądząc po nietęgim wyrazie twarzy. Przysiadł więc obok niej, zastanawiając się, od której strony ugryźć tą historie.
- Pamiętasz pewnie pierwszy dzień uczty, kiedy się poznaliśmy? Wtedy, w ogrodzie, zanim jeszcze straciłem przytomność, pokazałem Ci bliznę, tą na ramieniu, ale nie opowiedziałem Ci o sytuacji, w jakiej ją pozyskałem. – zaczął. Właściwie, to niewiele powiedział jej o swojej przyszłości, poza paroma opowieściami o podróżach z Bromem i swoim życiu w Końcu Burzy, oraz Nightsong, pomiędzy tym była jednak spora dziura. – Byłem wtedy jeszcze giermkiem, miałem może z jedenaście, dwanaście lat. Służyłem pod krewniakiem mojej matki, Lordem Caronem, gdy Żelaźni przeprowadzili inwazję przeciwko Dorzeczu.
Zerknął kątem oka w jej stronę, jakby sprawdzał, czy aby na pewno go słucha. Część tej opowieści zapewne już słyszała, trudno bowiem było nie wiedzieć o haniebnej porażce Ziem Burzy w wojnie przeciwko morskim wilkom z Żelaznych Wysp, ale większość detali najpewniej została zatracona w „tłumaczeniu”.
- Z początku, szło całkiem dobrze. Mój brat, Arlan, zwołał chorągwie i wyruszyliśmy bronić naszych ziem. Rozbiliśmy kilka pomniejszych kontyngentów, acz przeciwko właściwym siłom Żelaznych, stanęliśmy dopiero pod Fairmarket. – odwrócił wzrok w stronę okna, za którym dawno już zapadła gwieździsta noc. – Na papierze, powinniśmy zwyciężyć i to bez większego problemu. Mieliśmy dwa razy więcej żołnierzy, ciężkozbrojnych rycerzy, a stawaliśmy przeciw piratom i zdradzieckim Lordom z Dorzecza. Lothar Bracken, Theo Charlton, Goodbrook, Paege, Vypren.. Nadal ich pamiętam. Głupcy myśleli, że Harwyn uwolni Dorzecze spod naszego jarzma. – skrzywił się gniewnie, mocniej zaciskając dłoń na podłokietniku, aż pobielały mu knykcie. – Nasi ludzie byli zmęczeni, bez zapasów, a Żelaźni zajęli rzekę i bród swoimi statkami, jednak wciąż mieliśmy liczebność po swojej stronie.
- Arrec.. jest dobrym człowiekiem, ale nienajlepszym dowódcą. Żelaźni nas rozbili, mężczyźni po wszystkich stronach rzucali broń, odwracali się i uciekali, ratując życie. Ja, Caron, Ormund i Durran, kolejny z moich braci, osłanialiśmy królewski odwrót. – spojrzał ku dziewczynie pustym wzrokiem, nie mającym w sobie nic ze zwykle ciepłego spojrzenia. – Durran padł pierwszy. Obcięli mu głowę. Ja.. nie mogłem tak po prostu stać. Zabraliby go, ciało wrzucili do rzeki, a głowę nabili na pal. Wyrwałem się z szyku i rzuciłem do przodu, chcąc pomścić mojego brata. Ale byłem ledwie giermkiem, stającym przeciw weteranom tysiąca wypraw łupieżczych. Topór prawie rozdzielił mnie w pół, ale to nie było najgorsze. – znowu spauzował, stukając palcami o fotel w nerwowym tiku. – Oczywiście, Ormund też miał zamiar ratować swojego głupiego brata. Zwołał kilku bitnych wojów i ruszył za mną. Zdołali mnie otoczyć, ale gdy mnie odciągali.. Nadziak przebił stal, przebił czaszkę, a drugi z moich braci padł martwy. Równie dobrze, mogłem sam dźgnąć go w serce. - zacisnął zęby, aż zazgrzytały. – Widzisz już więc, dlaczego jestem hipokrytą? Masz przed sobą bratobójcę i tchórza, Melody. Nie mogłem patrzeć mojej rodzinie w oczy, wiedząc, że ich zawiodłem, więc przy pierwszej lepszej okazji.. Uciekłem. Potem przygarnął mnie Brom i od tej pory szlajam się po całym Westeros, usiłując odzyskać swój honor, chociaż doskonale wiem, że żadna, najostrzejsza nawet pokuta nie jest w stanie zmyć moich grzechów. Ot, cała historia.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Sob Sie 29, 2020 11:47 am

Jak się spodziewała, Durwald już nie wyglądał za dobrze. Spoglądała na niego z zaciekawieniem i lekkim niepokojem. Co jeśli nie będzie wiedziała, co powiedzieć? W takich sytuacjach logiczne spojrzenie na sprawę przegrywa, jeśli w ogóle nadarzy się okazja, by to go użyć.
- Pamiętam - odpowiedziała szybko, nie rozwodząc się nad tym. To nie był czas na zbaczanie z tematu, choć korciło ją, by to zrobić.
Durwald zaczął swoją opowieść. Zarys wojny doskonale znała, takie wydarzenia roznosiły się po wszystkich krainach, stając się częścią historii. Kiedy pierwszy raz o tym usłyszała, traktowała to jak zwykłe fakty. Rozumiała jaka wojna potrafi być okrutna, lecz nie roztrząsała się nad tym, ponieważ dla niej było to odległe.
Podczas wypowiedzi mężczyzny, nawet nie drgnęła, skupiła się i próbowała wyłapać jak najwięcej szczegółów. Przewidzenie dalszej części zdawało się łatwością, lecz i tak uderzyła w nią prawda o Durwaldzie. Nie chodziło o sam fakt zbrodni, a o to, jak się później ma się zachować. Co powiedzieć człowiekowi, który zrzucił na siebie wszystkie winy? Przekonywanie może być jedynie bezcelowe. Niemówienie niczego, może utwierdzić go w swej wersji.
Początkowo Melody siedziała w ciszy, spoglądając w podłogę. Z niczym takim nie przyszło się dziewczynie zmierzyć. Musiała naprawdę dobrze dobrać słowa. Mimo że zazwyczaj była w tym dobra, to w grę chodziło coś naprawdę poważnego. Nie chciała zranić Durwalda.
Chwilę później zrozumiała, że cisza też nie jest dobra. Czym prędzej złapała mężczyznę za rękę. Musiała go upewnić, że to nic nie zmienia. Wzięła głęboki wdech.
- Wiem, że nic co powiem, nie uratuje Cię od obwiniania siebie - zaczęła, podnosząc wzrok na mężczyznę. - Ale wiedz, że nie będę patrzeć na Ciebie przez to inaczej. Mimo wszystko musisz znać moje zdanie. Nawet wprawiony rycerz mógłby postąpić bezmyślnie, stawiając czoła takiej tragedii. A wojna już niesie za sobą takie skutki. Nie jesteś bratobójcą. Może trochę tchórzem, ale ciężko tego nie zrozumieć. Pewnie postąpiłabym podobnie na Twoim miejscu. Nawet nie wiem, czy można Cię nazwać w tym wypadku hipokrytą.
Chciała go jakoś pocieszyć, ale nie mogła. Użycie humoru, którym zazwyczaj posługiwała się rudowłosa, było nie na miejscu. Biła się z myślami, próbując wymyślić rozwiązanie, które nie istniało. Pamiętała, jak bardzo przeżyła śmierć ojca, choć okoliczności były komiczne. Nie wyobrażała sobie, co mógł przeżywać na polu bitwy Durwald, patrząc jak jego bracia umierają.
- Twoi bracia zginęli, bo było warto. Idąc na wojnę masz o tym świadomość, prawda?
Chwilę później spanikowała, bo na pewno nie ona powinna to mówić. Osoby, które tak mało przeżyły, zazwyczaj powinny siedzieć cicho, kiedy ich słowa nie mogą być podparte odpowiednim doświadczeniem, czy wiekiem.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Sob Sie 29, 2020 7:18 pm

Cóż, jedno w tym wszystkim było pewne – Melody miała niezwykłą umiejętność wyciągania ze swej drugiej połówki wszystkich, najbrudniejszych nawet sekrecików. Już pierwszego dnia poznała jego prawdziwą tożsamość, z drobną pomocą alkoholu, teraz natomiast, wyciągnęła z niego historię, jaką opowiadał przedtem tylko i wyłącznie Bromowi. W Ziemiach Burzy, była to opowieść powszechna, znaczna część obecnych Lordów brała bowiem udział w wojnie przeciw Żelaznym Wyspom, poza tym jednak, w innych królestwach raczej nie spodziewano się, że również najmłodszy z synów Arlana IV bił się i zabijał pod Fairmarket.
Zakończywszy swą odpowiedź, zwrócił twarz z powrotem w jej stronę, oczekując jakiekolwiek reakcji. Zastanawiało go, jaka będzie? Szok? Gniew? Wstręt? Trzecia wydawała się być najbardziej wiarygodna, acz Durwald stawiał również na wszystko po trochu.. Dziewczyna jednak, pomimo ciężkiego bagażu, jaki na nią zrzucił, zdawała się być niczym rzeźbiony w marmurze posąg. Podczas opowieści, nie drgnęła nawet powieka, a gdy doszedł do jej końca, zapadła długa, niekomfortowa cisza, podczas której książę spiął się mocno, siedząc, niczym na szpilkach.
Słowa Melody troszeczkę go.. zawstydziły. Tak, to było dobre słowo. Dziewczyna miała bowiem zdecydowanie zbyt dobre serce, jak na kogoś, kto obracał się w towarzystwie arystokracji Westeros. Policzki mężczyzny zabarwiły się na różowo pod gęstą, czarną brodą, lecz pomimo najlepszych intencji Graftonówny, pocieszenie nie do końca zadziałało, zwłaszcza, gdy wspomniała o jego tchórzostwie. Owszem, miała co do niego całkowitą reakcje, acz dla kogoś, kto wychowany był w kodzie rycerskim, trudno było przełknąć tak gorzkie słowa.
- Cieszę się, że nie porzucisz mnie z tego powodu, chociaż zapewne powinnaś. – odezwał się w końcu. – Bo zdecydowanie jestem hipokrytą. Potępiłem Cię, bo pomagasz prostaczkom ze szlachetnych powodów, gdy ja robiłem to samo. Różnica jest taka, że pobudki miałem znacznie bardziej samolubne.
Uśmiechnął się gorzko, delikatnie ściskając drobną łapkę dziewczyny. Jej obecność już sama w sobie była pewną pomocą, nawet jeśli słowa nie były najlepiej dobrane, czego mimo wszystko, nie miał za złe.
- Było warto? – parsknął, kręcąc przy tym głową. – Zmarli za kilka rzek, lasów i mnóstwo błota, które straciliśmy, wraz z tysiącami ludźmi, honorem, oraz reputacją. Teraz jesteśmy pośmiewiskiem całego Westeros. Potężne królestwo Burzy, jakie niegdyś występowało przeciw bogom, nie może nawet przegonić piratów spod swoich wybrzeży. - zaśmiał się pod nosem, całe te zdanie było bowiem zwyczajnie niedorzeczne. – Ormund był nie tylko bratem, ale i moim najlepszym przyjacielem, Mel. Byliśmy najbliżej wiekiem, razem ćwiczyliśmy na dziedzińcu, razem denerwowaliśmy Maestera i razem giermkowaliśmy Lordowi Caronowi. A potem, w kilka sekund, tak po prostu go nie ma. Zatopiłbym całe Dorzecze w krwi, żeby tylko go odzyskać. Jego i Durrana.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Nie Sie 30, 2020 1:12 pm

Kiedy tylko usłyszała odpowiedź Durwalda, poirytowała się. Odrzucać? Dlaczego niby? Zaczęła się zastanawiać, jak niskie mniemanie ma o sobie ten człowiek. Zwyczajnie nie dało się tego po nim poznać. Pewnie głównie dlatego, że nie rozpowiadał o tych sprawach każdemu. Niedziwne z resztą. Początkowo nie potrafiła zrozumieć, ale przypomniała sobie, że nie jest lepsza.
- Nie powinnam - rzekła stanowczo, mając nadzieję, że nie będzie się sprzeczać. - Pomagać można na różne sposoby. Ja z własnej woli wybrałam ten mało szlachetny, doskonale o tym wiedząc. Według mnie to Ty masz większe podstawy, jeśli chodzi o swe działania.
Druga część była zdecydowanie trudniejsza do skontrowania. Poza tym, dziewczyna użyła wcześniej dosyć niepoprawnego słowa. Chciała jakoś delikatnie powiedzieć, że tak już jest, że na to pisze się każdy członek rodu. Walczenie o swe ziemie, a potem umieranie za nie, i za ludzi, nieważne czy jest się przegranym, czy zwycięzcą.
Melody posiadała zupełnie inne postrzeganie wojny. Nijak nie potrafiła użyć słów, które nie uraziłby przy tym księcia. Musiała skupić się na innym elemencie.
- Rozumiem - rzekła, kładąc rękę na jego policzku. - Źle to ujęłam. Wszystko rozumiem, po prostu... Niełatwo jest dobrać słowa... I właściwie nie potrafię powiedzieć niczego, co mogłoby Cię pocieszyć. Nie dlatego, że sądzę, że jesteś zły i winny. Ale przez to, jak wielkie brzemię dźwigasz i sam przy tym nie pozwolisz, aby tak łatwo ktoś z Ciebie je zdjął. Ale wiedz, że gdybym mogła, to zrobiłabym wszystko, byś poczuł się lepiej.
A co do zatopienia Dorzecza w krwi... Melody średnio spodobało się to stwierdzenie. Chociaż wiedziała, że jeśli ktoś z jej rodziny został tak zabity, pewnie miałaby podobną urazę i z takim samym gniewem spoglądałby na ludzi z wrogich ziem.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Nie Sie 30, 2020 6:11 pm

Rzeczywiście, Durwald raczej nie widział w sobie człowieka honorowego, można nawet spokojnie powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Nikt po prostu o tym nie wiedział, bo nikomu nie zwierzał się ze swoich uczuć – był rycerzem, wojownikiem, człekiem, który „zarabiał” na chleb poprzez zabijanie, tak więc nic dziwnego, iż emocje odsuwał raczej na drugi plan. Tak uczył ojciec, tak uczył Lord Caron i tak uczył Długonogi Brom. Wrażliwość była dla płci pięknej, oraz miękkich buł, nie prawdziwych rycerzy.
- Nie mówmy już o tym. – odparł z ciężkim westchnieniem, rzeczywiście nie mając większej ochoty na dalsze sprzeczki i kłótnie. W końcu przed chwilą się pogodzili, prawda? Przynajmniej on tak to przyjął. – Jeśli sprawia Ci to przyjemność, to nie będę zabraniał. Nie jestem Twoim mężem. Po prostu nie dawaj się złapać, jak w Pentos, dobrze? Musisz być ostrożna, Mel.
Wspomniał jeszcze. Trudno było mu wyobrazić sobie Melody w wilgotnym lochu jakiegoś paniczyka, a przecież nie zawsze dało się ją wykupić, nawet jeśli środki, głównie dzięki Sebastionowi, mieli całkiem niezłe. Mimo wszystkich swych słów, miał cichą nadzieję, że dziewczyna jednak skupi się na uczciwym handlu, będącym znacznie bezpieczniejszą profesją dla szlachetnie urodzonej damy. Z drugiej strony, targi Wolnych Miast, a nawet tutejsze, w Gulltown, czasem zdawały się być prawdziwym polem bitwy.
- Nie musisz nic mówić. Po prostu bądź przy mnie, a wszystko będzie w porządku. – zapewnił ze smutnym uśmiechem, pozostawiając drobny, skromny pocałunek na wnętrzu jej dłoni. – Rany, nawet tak głębokie, kiedyś się zagoją. Nie zajmuj sobie nimi swojej ślicznej główki, dobrze?
Z ciężkim westchnieniem, powstał na równe nogi i przeciągnął się porządnie, rozluźniając spięte, obolałe mięśnie. Najwyraźniej uznał rozmowę o dawnych wojnach za zakończoną, nie mając większej ochoty na dalsze wspominki o rozbitych głowach swoich braci.
- Idziesz do łóżka, czy masz zamiar jeszcze kogoś okraść? - rzucił żartem, wznosząc przy tym brew, nieco zbyt szybko przechodząc do zwyczajnego, swobodnego tonu, przez  co zabrzmiał odrobinę fałszywie.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Nie Sie 30, 2020 7:10 pm

Sprawa kradzieży została całkowicie zakończona. Melody odetchnęła z ulgą, choć zaniepokoiło ją coś innego. Mężczyzna powiedział, że nie może jej tego zabronić, bo nie są małżeństwem. Czy właśnie okazało się, iż dobrze zrobiła, nie śpiesząc się do ślubu? Apodyktyczny mąż to ostatnie, czego potrzebowała. Od małego zawsze cieszyła się dużą swobodą, przez to nie wyobrażała sobie życia w inny sposób.
Melody później pominęła wcześniejsze obawy, ponieważ nie byli małżeństwem. Chciała nawet potwierdzić, że przy nim zostanie, ale powstrzymała się. Głównie z powodu ostatniego zdania. Nie mogła zaprzeczyć, że poirytowało ją z lekka. Poczuła się niczym głupiutka panienka. Jak mogła nie zaprzątać sobie tym głowy? Przecież zależało jej na nim.
Głupi Durwald, pomyślała chcąc wymówić to na głos. Niestety, nie mogła. Książę zdecydowanie był za bardzo przybity. Zdecydowała, że zostawi to na później.
Spoglądała jak mężczyzna wstaje, a chwilę później uśmiechnęła się zawadiacko na wypowiedziane słowa.
- A mam - odrzekła szybko, by pomóc poprawić nastrój. - Ciebie.
Chwilę później wstała i podbiegła do Durwalda. Rękami zrobiła ruch, jakby właśnie miała coś wyczarować, po czym jedną włożyła do kieszeni mężczyzny, wyciągając z niej pieniądze.
- Ta-da! - rzekła energicznie, po czym ukłoniła się przed swoją jednoosobową widownią.
Skradzione dobro włożyła do swej kieszeni, po czym udała się bliżej łóżka.
Zmarszczyła brwi.
- Czyżbyś położył się do niego od razu po treningu? - spytała, wskazując na trochę zapocone prześcieradło. - A co do poprzedniego pytania... Nie idę do łóżka jeszcze. Muszę wziąć kąpiel, bo nie jestem za czysta. Nie chcę nabrudzić tak jak ty.
Liczyła, że Durwald coś z tym zrobi.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Nie Sie 30, 2020 7:50 pm

Durwald nie zdawał sobie sprawy z faktu, iż mógł w jakiś sposób urazić dziewczynę swoimi słowami. Nawet gdyby zostali mężem i żoną, nie miał zamiaru jakąś specjalnie ją kontrolować, póki była mu wierna. I nie wpadała w specjalne kłopoty, z których później musiałby ją wyciągać. Co prawda okradanie typków spod ciemnej gwiazdy można by właśnie za takie „kłopoty” uznać, ale to już sobie chyba wyjaśnili. Zapewne powinien po prostu lepiej dobierać swoje słowa, z czym, nie oszukujmy się, oboje mieli pewne problemy.
No, trzeba przyznać, że być może była taka możliwość, iż to właśnie książę był głównym winowajcą, przynajmniej w tym wypadku. Musiał po prostu bardziej uważać, a jak wiadomo, praktyka czyni mistrza.
- Masz? – zapytał, wyraźnie zaskoczony, dopiero po chwili dostrzegając zawadiacki wyraz, tak często zdobiący jej twarz. Sam, dla kontrastu, przyjął śmiertelnie poważną minę, obserwując, jak do niego podbiega niczym wróżką chcąca zrobić mu psikusa. Porównanie było całkiem trafne. Łapka zaskakująco szybko wsunęła mu się do kieszeni i zgarnęła trochę srebrników, oraz parę złotych monet, jakie tam przetrzymywał.
- Hmm, no dobrze, muszę przyznać, jesteś w tym całkiem niezła. – zaklaskał kilkakrotnie, na serio biorąc rolę widowni. – Zachowaj je w dowód mojego uznania. - pokręcił głową, unosząc kąciki ust w drobnym uśmiechu, odrobinę rozczulony jej małym, uroczym przedstawieniem.
- Ach, to. – podrapał się niezręcznie po karku, gdy oczy Melody padły na pobrudzone prześcieradło. – Wiesz, miało być dramatycznie i w ogóle. Nawet nie pomyślałem. – przyznał ze wstydem, natychmiast podchodząc do łóżka, mając zamiar przekazać zabrudzoną pościel służbie i prędko wymienić ją na świeżą. – Kąpiel mówisz? Nie potrzebujesz może towarzysza? – poruszył sugestywnie brwiami, ściskając brudny materiał w rękach, już przygotowany do wyjścia.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Nie Sie 30, 2020 9:35 pm

Lady Grafton nie spodziewała się, że zostanie obdarzona tym, co przed chwilą ukradła. Każdy chciałby, aby każda jego kradzież kończyła się w ten sposób. Niestety, z jakiegoś powodu ludzie nie za bardzo lubili być okradani. Czasami nawet karali ucinaniem rąk. Kto by pomyślał?
- Czy na pewno chcesz tracić taki majątek? - zażartowała, po czym odłożyła pieniądze na szafkę. Mógł je wziąć, jeśli potrzebował.
Wyglądało na to, że Durwald wiedział już, co ma zrobić z tym problemem. Melody nie mogła się doczekać, aż wyląduje w świeżej i miękkiej pościeli.
- Hm... No jest to dramat - przyznała, chichocząc cicho. - Ale dzięki Twojego instynktowi sprzątającemu, mógłbyś wyrobić się i zostać służką. Chociaż czekałyby Cię lata praktyki. Ale widzę potencjał - kiwnęła pokrzepiająco głową.
Rudowłosa usiadła na fotelu i założyła nogę na nogę. Mimika Durwalda sprawiła, że zasłoniła sobie twarz ręką. Trochę z powodu pojawiających się rumieńców na twarzy, też zażenowania, a po części dlatego, że wyglądało to komicznie.
- Taki spory towarzysz może się nie zmieścić - rzekła, odkrywając jedno oko. Później odsłoniła całą twarz. - Jeśli tak bardzo chcesz... W porządku, ale będziesz musiał wszystko przygotować. Jam biedna dama, która nic nie potrafi. Och, kto uratuje mnie tego wieczora i przygotuje mi kąpiel - rzekła i ułożyła teatralnie dłoń na swej skroni.
Co prawda, Melody nigdy nie lubiła się nikim wysługiwać. Z jakiegoś powodu Durwald stanowił wyjątek. Podejrzewała, że dręczenie go stawało się wtedy pełniejsze. Nigdy mocno się nie sprzeciwiał i zazwyczaj szedł jej na rękę.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Nie Sie 30, 2020 11:42 pm

- Och, dla Ciebie wszystko, kochanie - odparł, posyłając dziewczynie teatralnego całusa, cmoknąwszy przy tym przesadnie głośno. Jedną ręką trzymając pościel, oraz pierzynę, podniósł obie poduszki, tak na wszelki wypadek je też mając zamiar oddać. Miał pewne problemy logistyczne, ale w końcu odniósł sukces i ruszył w stronę drzwi z zamiarem znalezienia jakiejś służki, która mogłaby przejąć ów ładunek.
- Mhm, tak też myślałem. Gdybym zawiódł, jako rycerz, zostanę służką. – zapewnił, głosem odrobinę stłumionym przez materiał. – Poza tym, wyglądałbym świetnie w sukience. Mam talię osy!
Począł macać przed sobą, usiłując znaleźć klamkę i otworzyć drzwi, co nie było takim łatwym zadaniem. Przez dłuższą chwilę szedł nawet w złą stronę, przez co wyglądało to, jakby miał zamiar wyrzucić pościel przez okno. Cóż, zawsze było to jakieś rozwiązanie, prawda? Znacznie szybsze niż zmiana na nową.
- Nie jestem wcale taki spory, nie przesadzaj. – rzucił, wreszcie odnosząc sukces w otworzeniu drzwi. – Wiesz, Grafton, to już chyba zalicza się do wyzysku. Jestem księciem! – mruknął, gdy postanowiła odstawić kolejne przedstawienie. Mimo raczej negatywnej reakcji, miał zamiar spełnić jej życzenie, czy też, jak kto woli, rozkaz. Dość szybko udało mu się znaleźć jedną ze służek, jaka zwykle obsługiwała Melody, szybko przekazując zachcianki jej pani. Nie były jakieś niecodzienne, pościel została prędko zmieniona na czystą i świeżo wypraną, a sporą, drewnianą balię (mogącą pomieścić również Durwalda), napełniono gorącą wodą.
Książę stanął obok, po czym ukłonił się, teatralnie i niezgrabnie, rękami wskazując na czekającą kąpiel.
- O pani, kąpiel czeka.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Pon Sie 31, 2020 5:10 pm

Jak zwykle Durwald dopasowywał do małego teatru dziewczyny. Przyjęła pocałunek i uśmiechnęła się uważając, aby przypadkiem nie dotknąć zabrudzonej pościeli. Niby sama czysta w tej chwili nie była, ale czuła powinność, by uniknąć kontaktu z potem Durwalda. Na prześcieradle wyglądało to naprawdę mało zachęcająco.
Melody postanowiła trochę potowarzyszyć księciu.
- Nie wątpię - rzekła, uważnie przyglądając się masywnej i umięśnionej sylwetce Durrandona. Jeszcze jakiś czas temu nie interesowała się mężczyzna z tego typu aparycją. - Możemy wypróbować to dzisiaj, choć nie wiem, czy znajdę suknię w twoim rozmiarze. Ja nie mam takiej idealnej figury - zażartowała, przypominając sobie o tym, iż już raz sprawiła, że mężczyźni rozmyślali na temat sukien. I to nie byle jakich, bo na ucztę.
Zastanawiała się, dlaczego Durwald tak usilnie próbuje zrobić wszystko sam. Melody potrafiła otwierać drzwi. Z jednej strony chciała mu pomóc, a z drugiej bawiło ją spoglądanie na to, jak się biedaczek męczy.
- Prawda, jesteś - przytaknęła, wchodząc za nim do komnaty. - Ale jakoś nigdy mocno nie protestujesz. Jako osoba wprawiona w niezwykle umiejętnym droczeniu się, nie mogę przejść obojętnie obok takiej okazji - mrugnęła do niego, po czym czekała jak już wszystko załatwi.
Właściwie nie chodziło o samą przyjemność z wysługiwania się. Melody równie dobrze mogłaby to zrobić sama. Nie potrzebowała pomocy. Chciała sprawdzić granicę, w którym momencie zostanie ona przekroczona i co się wtedy stanie. Durwald znowu wpadnie w szał? Nie planowała jednak dawać mu żadnego upokarzającego zadania, więc szczerze w to wątpiła.
Kiedy wszystko zostało już przygotowane, a służka opuściła komnatę, rudowłosa podeszła do księcia.
- Dziękuję - rzekła i pocałowała go w policzek. Był odrobinę niezadowolony, więc chciała to jakoś załagodzić. Mimo że chwilę wcześniej próbowała przekroczyć tę granicę.
Może później, pomyślała.
Dziewczyna podeszła do szafki i wyjęła z niej olejek zapachowy, by wlać odrobinę do wody. Rycerz pachnący różą, pomyślała zastawiając na niego kolejną "pułapkę". Dalej już stała się znacznie przyjemniejsza rzecz, no bardziej dla Durwalda. Melody ściągnęła z siebie brudne ubrania, zaczynają od koszuli. Rzuciła je gdzieś na bok. Zdecydowanie powinny one zostać umyte. Z tego całego przenoszenia mebli, pewnie pachniała podobnie do księcia.
Właściwie nie zważała na mężczyznę, chciała jak najszybciej być czysta. Weszła do balii, wiedząc że Durwald na pewno się ociąga.
Kiedy już wyczyściła się, spojrzała na mężczyznę i uśmięchnęła się zawadiacko. Zwróciła swój wzrok na szafkę obok. Leżała na niej książka z opowiadaniami, wzięła ją do ręki.
- Może masz ochotę na dobrą lekturę? - spytała z ciekawością obserwując jego reakcję.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Pon Sie 31, 2020 6:44 pm

Durwald niby księciem był, tytuł ten był jednak bardziej.. honorowy? Tak, to chyba było dobre określenie. Owszem, pośród wasali Ziem Burzy miał pewien posłuch, jednak zwykle z niego nie korzystał, bardziej przyzwyczajony do słuchania rozkazów, niż ich wydawania. Nieco ponad dziesięć lat spędził w roli wędrownego rycerza, to też przejął pewne nawyki, jak chociażby schylanie głowy przed damami i Lordami. Trudno było mu się tego wyzbyć, nawet po spędzeniu paru miesięcy w swoim kraju, gdzie wszyscy traktowali go z pewnym szacunkiem. Mówiąc szczerze, docinki Melody były jak powiew świeżego powietrza. W skórze zwykłego rycerza czuł się tak swobodnie, nawet jeśli swoją przykrywkę stracił po wizycie Lorda Tarth. Gdyby nie mieli hordy służby na skinienie dłoni, nie miałby większego problemu z własnoręcznym wypraniem pościeli. Ostatnie dwa lata spędził zajmując się swymi ubraniami w rzekach, wcześniej natomiast, zdarzało mu się pomagać w tym Bromowi. Profesja błędnego rycerza być może brzmiała romantycznie, acz miała też swoje codzienne, mniej ciekawe obowiązki.
- Obawiam się, niestety, że musiałaby być szyta na miarę. – powiedział ze smutną miną, wzdychając teatralnie. – W sumie, można połączyć przyjemne z pożytecznym. Jak myślisz, zbroja w kształcie sukni byłaby efektywna, czy raczej nie?
Zastanowił się głośno. Służka prędko zajęła się pościelą, wymieniając ją na czystą, świeżo wypraną i pachnącą, wraz z kilkoma innymi wypełniając balię wodą. Durrandon czekał cierpliwie z boku, w ciszy kontemplując słowa dziewczyny. Rzeczywiście, jakoś nigdy specjalnie nie protestował, gdy Mel się nim „wysługiwała”, co zapewne można było przywiązać do dość.. niskiej samooceny. Obawiał się po prostu, że Melody, mimo wszystko, rzuci go w cholerę, zwłaszcza teraz, gdy dowiedziała się o jego nieciekawej przeszłości.
- Och, cała przyjemność po mojej stronie. – mruknął lekko drwiącym tonem, nadstawiając policzek na całusa. Sam miał w tym interes, to też zajęcie się przygotowaniem kąpieli było samą przyjemnością. Durwald zdecydowanie nie miał zamiaru przepuścić okazji, by zobaczyć Graftonówne nago.
Z nieukrywaną przyjemnością zawiesił na niej oko, uśmiechając się pod brodą, samemu rzeczywiście nie śpiesząc się jakoś specjalnie, żeby wejść do wody. No, ale ostatecznie sam miał ochotę na kąpiel, to też ściągnął koszulę, zrzucił bryczesy i poszedł w ślady rudzielca, z ukontentowanym westchnieniem zanurzając w gorącej wodzie, czując, jak obolałe mięśnie powoli się rozluźniają.
- Na dobrą lekturę? – parsknął śmiechem. Miał wrażenie, że pary zwykle robiły coś innego podczas ich wspólnych kąpieli, acz postanowił zagrać troszeczkę w tę grę, skoro sprawiała jej przyjemność. – Hmm, oczywiście. Znasz mnie przecież. Prawdziwy ze mnie mędrzec, człowiek oczytany i z najróżniejszymi księgami zaznajomiony. Właściwie, gdyby nie wymuszenie celibatu, zapewne mieszkałbym teraz w Cytadeli.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Pon Sie 31, 2020 8:42 pm


Na pomysł ze zbroją, Melody roześmiała się głośno. Nie spodziewała się, że będzie tak zdesperowany, aby wpaść na coś podobnego. No cóż, jeśli pragnie się czegoś tak bardzo, można być i tak kreatywnym w dążeniu do wyznaczonego celu.
- Hm... Efektywna, a na pewno! Zobaczą Cię w takiej kreacji, to serce zabije im mocno i padną z samej zazdrości. Poza tym, jak dodasz sobie kolce po bokach, to podczas piruetów będziesz mógł obalić otaczających Cię przeciwników.
Nie wliczając drwiącego tonu Durwalda, nie planował protestować. Właściwie to było korzystne. Żadna ewentualna zemsta nie miała nadejść, więc dziewczyna mogła pozostać spokojna. Jednak z jakiegoś powodu wciąż ją to gnębiło. Czyżby naprawdę jej mężczyzna tak źle czuł się ze sobą? Mimo że spędzali razem tak wiele czasu, Melody nie była najlepsza w okazywaniu swoich uczuć. Możliwe, że w ten sposób tylko wpędzała go w wątpliwości.
Siedząc w balii, już szukała odpowiedniej opowieści na tę chwilę. Wsłuchiwała się jeszcze w wypowiedź Durwalda. Na słowa o Cytadeli podniosła wzrok zza książki, zakrywając połowę twarzy i okazując sztuczne zdumienie. Uniosła pytająco brew.
- W Cytadeli powiadasz? - zaczęła, obmyślając coś nowego, by pociągnąć temat, który rozpoczął książę. - Ach, mogłam tego spodziewać się po księciu. W takim razie nie potrzebujemy tej książki - rzekła, odkładając ją na półkę.
Musiała wychylić się lekko zza balii, ale skoro i Durwald w niej był, to nie miała szansy przewrócić się. Chwilę później wróciła na miejsce, podciągając kolana pod brodę, zasłaniając widoki.
- Na pewno masz coś ciekawego w zanadrzu. Może nawet coś strasznego i zakazanego dla uszu zwykłego śmiertelnika, co? - uśmiechnęła się, spoglądając na niego uważnie. Była ciekawa, cóż teraz pocznie. Czy uda mu się wpaść na arcydzieło? A może ją rozśmieszy? Miała też nadzieję, że nie będzie tak długa, by woda przestała być gorąca.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Pon Sie 31, 2020 10:33 pm

- Masz o mojej urodzie tak wielkie mniemanie? – zadał pytanie, rozbawiony, zagarniając nieco piany w swoją stronę, aby Melody miała jej nieco mniej. Było to doprawdy sprytne działanie, jak na burzową głowę księcia. – Niestety, obawiam się, że mam pewne problemy z finezją i moimi piruetami prędzej zrobię krzywdę sobie, niż innym. W najgorszym, a może najlepszym wypadku natomiast, krzywdę zrobiłbym zarówno sobie, jak i innym.
Uśmiechnął się, rozkładając szeroko ręce i zanurzając po szyje, przymykając przy tym oczy. Woda i obecność Melody koiła zszargane nerwy, pozwalając mu zapomnieć o nieprzyjemnych rozmowach sprzed kilkunastu minut, gdzie byli dość blisko kolejnych „cichych dni”.
Mel nie mogła przecież wiedzieć, jak niskie mniemanie o samym sobie ma książę. Zwykle tego nie okazywał, a przynajmniej starał się to robić i najwyraźniej do tej pory szło mu całkiem nieźle. Graftonówna nie mogła mu przecież czytać w myślach, a przynajmniej tak mu się wydawało. Kto ją tam wie? Wiadomym było przecież, że rude kobiety miały tajemnicze, diabelskie moce. Zapewne właśnie dlatego ten kolor włosów cenił sobie w nich najbardziej.
Mówiąc szczerze, spodziewał się, że dziewczyna podchwyci temat Cytadeli. Oczywiście, Durwald nigdy w niej nie był, ani się też tam nie uczył, za to spędził trochę czasu w Starym Mieście, znał więc niektóre plotki, jakie po tamtejszym mieście krążyło o siedzibie maesterów.
- Cóż, po mieście krąży wiele niepochlebnych opinii na temat maesterów i ich działań. – odpowiedział, unosząc kąciki ust w delikatnym uśmiechu, przywołując tamtejsze sytuacje do siebie. Począł mówić konspiracyjnym tonem, pochylając się nieco do przodu. – Mówią, że te wszystkie wywary, dekokty, eliksiry i medykamenty, jakie nam podają, w celu mają nas jedynie kontrolować. Podobno mają w sobie choroby, hodowane na ludzkich płodach i dlatego niektórzy chłopcy wolą chłopców, a niektóre dziewczynki wolą dziewczynki. Pamiętam też takiego jednego prostaczka, co to na podeście stał w czapce takiej dziwnej, srebrnej i głosił wszystkim, że ta Cytadela to tak duża jest, bo z góry maesterzy mogą lepiej kontrolować ludzkie umysły, albowiem niektórzy zaprzedają swe dusze mrocznym siłom. Niektórzy podobno magią potrafią władać, a objawia się to zapaleniem obsydianowej świeczki, co zrobić można tylko z pomocą sił nieczystych.


Ostatnio zmieniony przez Durwald Durrandon dnia Wto Wrz 01, 2020 7:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Pon Sie 31, 2020 11:30 pm

Sprytnie, pomyślała, kiedy Durwald zamiast wymyślać własnej historii, wybrał zasłyszane plotki. Nie było to nic odkrywczego, ale rudowłosa nigdy wcześniej nie interesowała się tym, więc równie dobrze mogła dowiedzieć się ciekawych rzeczy.
Zanurzyła swe ramiona w wodzie, opierając się i słuchała uważnie. Oczywiście, brzmiało to wszystko bardzo niewiarygodnie. Wiedziała, że Cytadela na pewno skrywa tajemnice, jakich świat nie widział, ale wątpiła, że dotyczą one tego typu rzeczy. Właściwie po co komu zamiana tego, jaka płeć kogoś pociąga? Mają niby potem przestać się rozmnażać? Chyba przeboleliby jedną noc, aby przedłużyć istnienie rodu, czy nacji. Za to kontrolowanie umysłu byłoby całkiem ciekawe i dużo bardziej przydatne, niż poprzednie.
- Ciekawe, ciekawe... Ten człowiek musiał wyglądać naprawdę wiarygodnie - rzekła ironicznie i westchnęła. - Ale na pewno znalazł zwolenników wśród innych prostaczków. A Ty? Zostałeś już przez nich tam kontrolowany? - ciągnęła kłamstwo, którym wcześniej posłużył się książę. - Może właśnie teraz jesteś na jakiejś tajemniczej misji. Ale to chyba średnio działa na taką odległość, bo bardzo się obijasz, wiesz? - zaśmiała się, patrząc jak Durwald odpręża się w wodzie. - Podoba Ci się ten różany zapach, co? - stwierdziła i ochlapała jego twarz wodą.
Trochę kropli upadło na podłogę, więc później musieli być ostrożni z wychodzeniem. Miała tylko nadzieję, że mężczyzna nie powtórzy tego ruchu. Po drugiej stronie balii wszystko było suche i chciała, żeby tak zostało.
- Wiesz... - zastanowiła się, co teraz powiedzieć, aby odwrócić uwagę od haniebnego czynu, jaki wykonała. - Skoro z tego powodu chłopcy lubią chłopców, a Ty również tam byłeś... Czy ja jestem Twoją przykrywką?! - wypowiedziała te słowa z udawanym szokiem, oczekując sprostowania.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Wto Wrz 01, 2020 2:58 am

Takiż też sprytnym człekiem był Durwald. Może faktycznie, gdyby tak się przyłożył, to mógłby całkiem niezgorszym maesterem zostać, albo jajogłowym uczonym po prostu? Nie, raczej nie. Już na pierwszy rzut oka rozpoznać można było, że burzowiec chłopem był zbudowanym do walki, miast ślęczenia nad opasłymi, zakurzonymi tomiszczami, które zwykle czytywał tylko, gdy spać akurat nie mógł. Świetnym medykamentem były, bo zawsze zasypiał tak szybko, jakby mu ktoś w łeb walnął. Poza tym, za bardzo lubił walczyć i raczej nie widział się w żadnej innej profesji.
Obserwował reakcje dziewczyny, na jego, w większości, wymyślone opowieści, a przynajmniej chyba takie były, bo zasłyszał je w gospodzie, a wiadomo przecież, że takim to wierzyć nie można.
- Och, był, a jakże! Brodę miał, długą taką, aż do jaj mu sięgała. Stary był też, dziad taki, przy którym Brom jak młodzieniaszek wyglądał. – kontynuował, dając swej historii dodatkowy zarys, aby Melody lepiej mogła sobie ów jegomościa wyobrazić. – Otóż, kochanie, tak. Naprawdę nie nazywam się Durwald Durrandon, a Rudwald z Ruddandon, najlepszy z adeptów magicznych. Zostałem wysłany przez mego pana, by zdobyć szlachetnie urodzoną dziewicę do jednego z jego eksperymentów. - wyznał dramatycznym tonem. – Niestety, jedyna, którą do tej pory spotkałem, zdołała jedynie zawrócić mi w głowie i kompletnie mnie rozleniwić. - skrzywił się mocno, gdy machnęła ręką, posyłając mu nieco wody prosto w twarz. – Tak, lubię, ale bez przesady.
Kichnął ostro, aż mu głowę do tyłu odrzuciło, trochę wody bowiem dostało mu się do nosa. Dziewczyna dojrzeć mogła, jak jej druga połówka marszczy brwi, dosłyszawszy, jak ta kwestionuje jego seksualność. Tego było odrobinę za wiele! Ona chyba powinna najlepiej wiedzieć, iż Durwald chłopców nie lubi, prawda? Jeśli jednak potrzebowała dowodu..
Całkiem szybko, jak na kogoś tak sporego, skoczył do przodu, mocno zaciskając szorstkie, pokryte zgrubieniami dłonie na biodrach Graftonówny. Jeśli się nie opierała, co wcale takim pewnym nie było, bez większego problemu, jakby ważyła tyle, co nic, uniósł ją w górę, ponad wodę, której sporo wylało się poza balię, jeszcze bardziej mocząc otaczającą ich podłogę. Zdecydowanie, musieli uważać przy wychodzeniu.
Bezzwłocznie, rude dziewczę usadowione zostało wygodnie na książęcych kolanach. Durrandon pochylił się do przodu i zamknął jej usta w namiętnym, pośpiesznym pocałunku, maksymalnie zbliżając ich ciała do siebie.
- Bynajmniej, Mel. – zapewnił, łapiąc łapczywie oddech, gdy się już od siebie oderwali. – Gustuje w kobietach, których imiona zaczynają się na „m” i kończą na „y”. Wiesz.. – rzekł, jeszcze na chwilę powracając do konspiracyjnego tonu. - ..mam podejrzenia, że Twoje olśniewające piękno złamało nałożoną na mnie klątwę.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Wto Wrz 01, 2020 1:00 pm

W głowie Melody pojawił się jako taki obraz tego dziadka. Wychudzony i ubrany w jakieś worki. Zrobiła z niego odrobinę bezdomnego, a odrobinę człowieka, który wyrzekł się wszystkich swoich dóbr. Żył, pokazując, że rzeczy materiale nie mają znaczenia. No, tylko ta czapeczka wydawała się wyjątkiem. O małej higienie osobistej świadczyła jeszcze broda, która brudna i miała liście gdzieniegdzie. Może właśnie wyobraziła sobie bardziej drzewne stworzenie? A co jeśli ten człowiek byłby zielony, pomyślała i stwierdziła, że jej wyobraźnia weszła na zupełnie niewłaściwe tory. Nagle to dziadek stał się siłą nieczystą.
Wyznanie nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Wiedziała, że ten niby książę coś knuje. Ledwo na szlachcica wyglądał! Za to nagłe kichnięcie, zaskoczyło dziewczynę. Zdecydowanie było głośniejsze, niż mogłaby przypuszczać.
Nim się obejrzała, mężczyzna uniósł ją i już siedziała u niego na kolanach. Nie protestowała za bardzo, bo nie widziała sensu i tak. Czyżby była w tarapatach? Utwierdziła się w tym, jak tylko obejrzała się poza balię i ujrzała wielką kałużę.
Wtem znienacka przyszedł pocałunek, którego jako tako mogła się spodziewać. Po prostu zdezorientowała ją woda na podłodze. Oczywiście, wzięła w nim jak najbardziej czynny udział. Jeszcze się nie zdarzyło, że sam Durwald przejmował jakkolwiek inicjatywę, więc była to miła odmiana.
Kiedy w końcu przestali, zaczerpnęła oddech.
- Czyżby złamało? - spojrzała na niego podejrzliwie. - Zauważyłam, że jesteś baaardzo dobrym aktorem. Wcielałeś się we wszystkie role, jakie tylko Ci dałam. Poza tym, moja uroda jest przeciętna. Widzisz te cienie pod oczami? - wskazała na nie. - Jakby ktoś miał złamać taką klątwę, to tylko jakaś valyriańska panna. Widziałeś ich urodę? Byłoby to, jeśli oczywiście istniałaby jakaś skala, to na pewno 20 na 20 możliwych punktów do zdobycia. Jak nie więcej - kontynuowała, ale nie po to, aby opowiadać o urodzie i jakiś tam pannach, których nie spotkali. Co to, to nie. Chciała go po prostu zanudzić go rozmową o niczym, która jak nic, nie miała żadnego znaczenia. Liczyła, że efekt będzie wart zachodu. - Skoro w Cytadeli takie cuda się dzieją, to na pewno aż tak słabych klątw nie rzucają. Właściwie... o jakie eksperymenty chodziło? Chciałabym wiedzieć, do czego miałam być użyta - rzekła, jakby gubiąc odrobinę wątek.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Durwald Durrandon Wto Wrz 01, 2020 7:00 pm

Rzeczywiście, Durwald przypominał szubrawca i huncwota, niczym złodziej, któremu po prostu się poszczęściło. Poza tym, nawet nie było dowodów, że faktycznie był księciem! Ten cały Edwyn Tarth zapewne był częścią tego spisku, kolejny oszust, który zapewne zabrał go do Cytadeli, aby mógł złożyć raport swemu mistrzowi.
Tak jak wcześniej było wspomniane, mężczyzna nie zwrócił większej uwagi na wodę, jaka pokryła podłogę. Ostatecznie, mogli przecież poczekać, aż wyschnie, prawda? A pan Durrandon miał kilka pomysłów, jak do tego czasu zająć im czas, czym bardzo.. pożytecznym.
Skrzywił się mocno, gdy dość niepochlebnie wspomniała o swojej urodzie, przywołując przy tym jakieś Valyrianki, których Durwald nigdy nawet na oczy nie widział. Zresztą, z tego co słyszał, włosy miały jakieś takie białe, niczym staruchy, a kto by chciał ze staruchą spać? Znacznie bardziej preferował jędzowatą rudość Melody, nawet jeśli ten kolor widywał już wszędzie. W Westeros mieszkało zaskakująco dużo rudzielców. Najpierw wiedźma z bagien, teraz Graftonowie.. Podejrzane.
- Nie mów tak. – powiedział, poważniejąc nagle. Samego siebie mógł uważać za najgorszą szumowinę w całym świecie, ale zdecydowanie nie miał zamiaru pozwolić na to Melody, nawet jeśli jej słowa były tylko żartem. – Uważam Cię za bardzo piękną kobietę, która mogłaby mieć każdego, jeśliby tylko chciała. Ba, sami do Ciebie przychodzą! Edwyn, Wick.. może powinienem Cię pilnować, tak na wszelki wypadek? – zażartował, ściskając policzki dziewczęcia w obu dłoniach, cmoknąwszy jeszcze czule w usta. Tak na wszelki wypadek, żeby wiedziała, że nie próbuje zacząć kolejnej kłótni na temat potencjalnych zdrad. – Skąd właściwie wzięła Ci się podobna skala? 20 na 20? Kto tak ocenia, hmm?
Pokręcił głową rozbawiony. Pytanie o eksperymenty, przyjął natomiast z prawdziwie potwornym , lekko niepokojącym uśmiechem, szczerząc się nikim jakiś diaboł, czego został nauczony przez pewne wiedźmy. Przekrzywił odrobinę głowę, aby mieć lepszy dostęp do szyi Graftonówny, pozostawiając po sobie łagodne, lekkie pocałunki, nie będące niczym więcej niż muśnięciami.
- Och, eksperymenty były.. interesujące. Całkiem miłe. Nawet chyba byś je polubiła. – stwierdził, ponownie poruszając sugestywnie brwiami. – Jeśli zechcesz, mógłbym Ci je pokazać. Koja na statku była trochę zbyt twarda, nie sądzisz?
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Melody Grafton Wto Wrz 01, 2020 10:32 pm


Jak się okazało, książę nie przyjął opinii Melody zbyt dobrze. Zastanawiała się, czy aby nie chciał wierzyć w to, że posiada jedną z najbardziej urodziwych kobiet. A może tak już działała miłość, oślepiając człowieka. Tak, zapewne o to chodziło.
Przez chwilę myślała, że naprawdę znów rozpocznie kłótnię. No, ale powtórzyło się coś innego. Ponownie ją pocałował, choć tym razem było to jedynie cmoknięcie. Zrozumiała, że uciszanie, w związkach dwóch ludzi, było na porządku dziennym.
- Hm... Przyznam, że mogę posiadać jakiś urok osobisty, który przyciąga. A co do skali... Nie wiesz, że teraz tak ludzie robią? Co prawda chodzi o rybołówstwo, ale to już szczegół - wymyśliła, by jakoś z tego wybrnąć.
Za to rozmowa o eksperymentach dużo bardziej go zadowoliła. Doskonale wiedziała, o co może chodzić. Utwierdził ją w tym przyjemnymi pocałunkami w szyję. Westchnęła głęboko.
- O, to z czego niby jest ta balia, że będzie lepsza? - zwróciła mu uwagę na to, gdzie się znajdowali. Co prawda, wiedziała, że chodziło o łóżko i możliwe plany późniejszego przeniesienia się. - No nie wiem... Co jeśli to "przyjemne" zmieni się potem w coś strasznego. Odurzysz mnie czymś, rozetniesz brzuch i będzie powoli wyciągał mi wszystko z mego ciała, kiedy ja początkowo będę się z tego śmiać, hm?
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnata Melody - Page 2 Empty Re: Komnata Melody

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach