Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Komnaty gościnne II

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Komnaty gościnne II Empty Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Wto Maj 19, 2020 8:42 pm

***
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Wto Maj 19, 2020 8:57 pm

10/02/10 PZ, wieczorem



Lord Lynderly, ser Brandon oraz Melody Grafton zachowali się należycie i odprowadzili księżniczkę najpierw do zamku, a potem do skrzydła, gdzie znajdowały się komnaty gościnne. Tam mężczyźni pożegnali damy, gdyż nie wypadało, by towarzyszyli oni córce Arryna aż do jej komnaty. Findis natomiast zaprała ze sobą Melody, gdyż obiecała jej coś podarować i bynajmniej o tym nie zapomniała. Kiedy weszli do środka księżniczka ku swojej własnej radości dostrzegła tylko Elię i jedną służącą. Elia nie pytała o nic, nauczona doświadczeniem wiedziała, iż jej pani nic złego nie robiła, a wnikać bardziej szczegółowo nie wypadało przecież w towarzystwie siostry lorda Gulltown. Służąca akurat już wychodziła, a Findis dała wzrokiem znak Elii, by ta poszła w jej ślady. Biedna dwórka mogła już spokojnie odpoczywać wiedząc, że księżniczka jest bezpieczna. Kiedy kobiety już wyszły, Arrynówna poprosiła Melody, aby ta usiadła. Sama natomiast zaczęła w swoich rzeczach szukać zbioru pieśni, o których wcześniej wspominała. Na szczęście dbała o porządek w swoich rzeczach, toteż nie zabrało jej to zbyt dużo czasu.
-I proszę bardzo, jest - rzekła, podając swojej rozmówczyni elegancką książeczkę, oprawioną w najlepszą skórę ze złotymi brzegami. Na przodzie widniał napis: "Ballady i Pieśni Siedmiu Królestw", a jeśli Melody otworzyła wolumin, mogła zobaczyć misternie zdobione strony zawierające teksty i zapis nutowy poszczególnych pieśni. Trochę mogło to dziwić, iż księżniczka tak piękną rzecz oddaje dopiero co poznanej osobie, ale sama Findis jako wychowana w luksusie dziewczynka, mimo iż nie była rozrzutna, niespecjalnie pojmowała wartość pieniądza. Tak naprawdę mogłaby teraz oddać Melody cokolwiek, o co ta by tylko poprosiła.
-Jaka jest twoja rodzina? - zapytała znienacka, wpatrując się jasnymi oczyma w twarz panny Grafton. Jednocześnie co jakiś czas nerwowo zerkała na drzwi, czy aby ktoś nie planował wejść.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Melody Grafton Wto Maj 19, 2020 11:35 pm

Melody musiała jeszcze tylko jedną sprawę załatwić przed spaniem, a mianowicie - uzyskanie swojego pierwszego i jedynego prezentu na jakże wielki dzień. Bawiło ją najbardziej, że osoba, która dawała jej owy podarunek, nie miała pojęcia, że jest okazja. Uświadomienie tego faktu nie było zamiarem Melody.
W komnacie zastały dwie osoby. Jedną już poznała. Spojrzała w jej kierunku i próbowała przypomnieć sobie imię. E...Ela? Hm... Elia? Przywitała się grzecznie z obiema. Kiedy już wyszły, Mel usiadła na wskazane miejsce i czekała. Nie mówiła nic, tylko rozglądała się wokół. Było czysto. Szybko zrezygnowała z tego, w końcu owa komnata znajdowała się w miejscu, gdzie dorastała.
Książeczka trafiła w ręce rudowłosej. Otworzyła ją od razu, przeglądając na szybko kartki. Zauważyła tam wiele ciekawych tytułów. Już widziała te nieprzespane noce na nauce każdego z nich. Oprócz ogrodów, miejscem do ćwiczeń mogła nazwać swój pokój, ale jedynie wtedy jak słońce zachodziło.
- Dziękuję jeszcze raz - rzekła, zamykając książkę. - Jesteś niezwykle szczodra.
Melody już planowała wstać z krzesła i wrócić do własnej komnaty, kiedy to księżniczka skierowała do niej pytanie. Wydawało się dosyć osobiste. Zaczęło ją niepokoić, jaki tor mogłaby obrać ta rozmowa. Dodatkowo szybko spostrzegła, że Findis dosyć nerwowo spogląda na drzwi. Zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią.
- Więc... - zaczęła jeszcze zbierając myśli. - Mogę powiedzieć, że jest dobra. Pozostali już tylko moi bracia, no i kuzynostwo. Niestety, nie jestem z nimi zbyt blisko. Mój ojciec, jak zapewne wiesz, umarł niedawno - wciąż ciężko wypowiadała te słowa. - Nie była to zbyt chwalebna śmierć, ale żaden błazen nie odpuści sobie opowiadania jej w przyszłości. To na pewno - zażartowała, aby zamaskować swój smutek. - Był on podobny do moich braci. Prosty, ale dobry dla swej rodziny. Pozwalali mi na dosyć dużo, choć ojciec często karcił mnie za głupie pomysły. Ogólnie rzecz biorąc, zawsze przebywałam z mężczyznami w domu, więc i na idealną damę nie wyrosłam. - Stwierdziła i zrobiła krótką przerwę. Musiała zdecydować się, co opowiedzieć o matce. Wiedziała wiele, a jednocześnie nic. - Matki tak naprawdę nie znałam. Umarła zanim moja pamięć, zaczęła wyraźnie gromadzić wspomnienia. Za to znam opowieści. Wiem, że była niezwykle łagodna dla dzieci, ale miała mocny charakter i potrafiła ustawić naszego ojca do pionu. Ale kiedy narzekał na nią, to jednocześnie mówił o niej ciepło. Niestety, nie można wyobrażać sobie jej urody patrząc na mnie. Przypadła ona na Lamberta, więc może jeśli ubrałby się w suknię - ponownie zażartowała, ponieważ czuła się z lekka nieswojo, mówiąc o tym. Ale kontynuowała, wmawiając sobie, że to nic takiego. - Moje wyobrażenie na pewno jest wyidealizowane. Względem osobowości rzecz jasna, ponieważ znam jej portret na pamięć. Wyglądała na urodziwą i szykowną - zamilkła zaraz potem, przypominając sobie rzecz, którą ominęła. - Ach, prawie zapomniałabym. Pochodziła z rodu Royce.
Cały czas obserwowała reakcje księżniczki. Nie chciała jej zanudzać takimi błahostkami. Z drugiej strony, sama się o to prosiła. Przez chwilę siedziała cicho, aby wysłuchać wszystkiego, co miała do powiedzenia. Nie sądziła, że będzie to wiele.
- A jaka jest Twoja rodzina, księżniczko? - Miała pewność, że jest to coś, o co może zapytać. Findis wydawała się być bardzo wylewna. Za to Melody rzadko kiedy się zwierzała. Nawet opowieści o zmarłych utrzymywała w umiarkowanym tonie.
Rudowłosa oparła brodę na dłoni w wyczekiwaniu na opowieść. Jej wielkie brązowe oczy spoglądały na Findis z ciekawością. Kto by nie chciał posłuchać o rodzinie królewskiej.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Sro Maj 20, 2020 12:59 am

Z uwagą obserwowała, jak Melody najpierw bierze, a potem przegląda podarowany przez księżniczkę podarek. Szczodra? Może i tak, ale dla Findis to było niewiele. Mało to razy dostawała podobne rzeczy? Ojciec nigdy nie zapominał o dniu jej imienia, a na dodatek lubił jej sprawiać upominki bez okazji.
-Nie ma za co, naprawdę. Niech ci dobrze służy - odpowiedziała zupełnie szczerze. Nie widziała w tym nic dziwnego, że kogoś czymś obdarowuje. To dawało jej tyle radości! Cieszyła się, że Melody nie wyszła od razu po otrzymaniu książki, a zamiast tego odpowiedziała wyczerpująco na pytanie Findis. Dziewczyna słuchała z zaciekawieniem, ale szybko zdała sobie sprawę, że rodzina panny Grafton była szczęśliwsza niż jej własna. No, przynajmniej takie sprawiało to wrażenie, chociaż nie dało się nie zauważyć, iż Melody bardzo przeżyła śmierć swego ojca.
-Przykro mi. Nie znałam osobiście twego ojca, ale król zawsze powtarzał, że lord Torgold był dobrym i uczciwym człowiekiem. Myślę, że go lubił - mówiąc to, chwyciła dłoń Melody. To miał być taki gest wsparcia. Chociaż Findis nie straciła żadnego z rodziców, to i tak czasem się czuła, jakby była sierotą. Uśmiechnęła się, kiedy jej rozmówczyni wspomniała o byciu czy też niebyciu idealną damą. -A wiesz, że moja matka mi ciągle powtarza, że zachowuję się, jak córka mieszczki, a nie królowej? Aczkolwiek septy nigdy nie miały do mnie większych zastrzeżeń - zwierzyła się nagle. No tak, bo czemuż by miały mieć? Findis więcej czasu spędzała na modlitwach niż na czymkolwiek innym. Potem jednak ze smutkiem stwierdziła, że Melody nawet matki nie znała... Biedna dziewczyna, w tak młodym wieku być sierotą... -Hm, myślę, że nosisz w sercu pamięć o najlepszym obliczu twej matki. To dobrze, że jest tak wspominana. A co do urody, nie wiem jak wyglądała twoja matka, ale ty jesteś śliczna jak kwiecie wczesną wiosną - powiedziała zgodnie z tym, co uważała, a umiała docenić prawdziwe piękno. Może Melody nie przystawała do typowego obrazu najpiękniejszej damy, ale miała w sobie to coś. -Z rodu Royce? To zabawne... Moja królewska babka pochodziła również z rodu Royce. A o ile mnie pamięć nie myli, to matka twego ojca wywodziła się z Arrynów, ale już nie pamiętam dokładnie, z której to linii... W każdym razie - jesteśmy dalekimi krewniaczkami - wypowiedziała te słowa z uśmiechem, ciesząc się, iż kolejny raz odkryła z kimś wspólną krew. Jakby tak szerzej spojrzeć, to pół Doliny było ze sobą spokrewnione. Findis dobrze się rozmawiało, póki tematem była rodzina Graftonów. Księżniczka nie za bardzo chciała rozmawiać o swojej własnej, ale w końcu sama sprowokowała pytanie Melody.
-Nie musisz mnie tytułować. Na pewno nie wtedy, kiedy nikt nam nie towarzyszy - zaczęła przyjaźnie. -A może chcesz się napić wina? Mogę posłać po służbę, albo... co ja gadam, to twój dom, ale pozwól, że to ja cię ugoszczę - jeśli taka była wola Melody, Findis posłała po wino. Ona sama nie zamierzała pić, ale była chętna ugościć lady Melody... w jej własnym zamku. -Od czego by tu zacząć... Mogłabym ci opowiadać o wielu liniach rodu Arrynów, ale ty pewnie wolałabyś usłyszeć o moich najbliższych. To tak - mam dwóch starszych braci, ale chyba niespecjalnie za mną przepadają. Głównie to mnie przezywają albo ignorują. Mam też młodszą siostrę, ona jest bardzo miła, ale woli spędzać czas ze swoimi przyjaciółkami niż ze mną. Mam też dużo kuzynów i kuzynek. Oni z kolei przyjaźnią się albo z moimi braćmi, albo z moją siostrą. A, zapomniałabym prawie, mam ciotkę, siostrę ojca, która jest moją równolatką. Zabawnie, prawda? Ale to z nią najlepiej się rozumiem, razem jeździmy konno - ciągnęła swoją opowieść, niespecjalnie się przejmując tym, iż wychodziła na raczej samotną osobę. Trudno, przyzwyczaiła się już do tego. -Moja matka, heh, to urodzona królowa. Naprawdę, podziwiam ją często, ale nie mamy najlepszych relacji. Jak byłam dzieckiem, to bardzo o mnie dbała, ale pewnego dnia coś nas poróżniło i... - w tym miejscu oczy Findis zaszkliły się lekko, a sama księżniczka zrobiła dłuższą przerwę. -Zresztą nieważne, niepotrzebnie cię tym zanudzam - otarła spływające łzy. Miała nadzieję, że Melody nie zauważy, iż nie wspomniała słowem o ojcu. Nie chciała za bardzo o nim opowiadać. Nie chciała też opowiadać o swoich snach, które co prawda były bardzo istotną częścią jej życia, ale ludzie dziwnie na nią patrzyli, gdy o tym mówiła.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Melody Grafton Czw Maj 21, 2020 12:25 am

Właściwie to nie wiedziała, że król aż tak cenił ojca. Może to była prawda, a może tylko słowa pocieszenia, kto wie. Za to następne posunięcie Findis było... Nieoczekiwane. Melody zdziwiła się, chociaż nie powinna. Księżniczka już dwa razy była na tyle śmiała, by chwycić za ręce dwójkę prawie nieznanych jej mężczyzn. Tak czy siak, rudowłosa czuła się nieswojo, ale zdecydowała się to zwyczajnie zignorować.
Następny komentarz księżniczki dotyczył niebycia damą. Na pierwszy rzut oka prezentowała się w tej roli bardzo dobrze. Za to po dzisiejszym wieczorze, każdy by stwierdził, że jej zachowanie trochę odbiega od szlacheckich norm. Kiwnęła tylko głową w akcie zrozumienia.
Uśmiechnęła się lekko na komplement. Wydawał się być naprawdę szczery. Nie był jedynie stwierdzeniem samego faktu, czy oznaką grzeczności i dobrych manier. Zdarzało się to niezmiernie rzadko. Hm, chyba takiego nie uzyskam od żadnego mężczyzny, pomyślała.
Dodatkowo wyszło z rozmowy, iż są krewniaczkami. Całkiem miło.
Rozmowa kontynuowana była dalej, a księżniczka znów próbowała ją ugościć we własnym domu. Melody spojrzała na nią pytająco.
- Nie, nie mam ochoty na wino. Zresztą, na jutrzejszej uczcie będzie go pod dostatkiem. - Odpowiedziała zwyczajnie, bo nie było powodu, by jakoś upominać, skoro sama to zrobiła.
I tak oto sama księżniczka zaczęła opowieść o swej rodzinie. Najpierw wspomniała braci. Ignorują i przezywają? Brzmiało jak zachowanie niewychowanych dzieciaków. Już myślała, że nie ma żadnych przyjaciół, a tu niespodzianka. Jednak posiadała! Melody stwierdziła, że na razie nie przydadzą się słowa pocieszenia, które właśnie ułożyła w głowie. Nie mogła się bardziej mylić, bo chwilę później, księżniczka opowiadając o swojej matce, uroniła kilka łez.
Rudowłosa poczuła zmieszanie. Zwierzanie się wyglądało na domenę Findis. Nie istniała żadna droga ucieczki. Pozostało tylko zmierzyć się z tym.
- Rozumiem - zaczęła uważnie myśląc nad następnymi słowami. - Bardzo mi przykro, cokolwiek się stało. Możemy od razu skończyć ten temat i przejść na coś weselszego - rzekła i położyła rękę na jej ramieniu, a po chwili zdjęła i wyprostowała się teatralne do opowieści. - Więc... Kiedy byłam mała, nie do końca rozumiałam, dlaczego moi bracia mogą posługiwać się bronią, a ja nie. Dlatego wpadłam na genialny plan. Chciałam im dorównać i pochwalić się jeszcze lepszymi umiejętnościami. Moim planem było podkradnięcie się do koszar, aby szybciutko poćwiczyć. Właściwie... Nie chodziło o samą broń, a bardziej o atencję mego ojca. Tak go to pochłaniało, że czasem zapominał o mnie - wyjaśniła dodatkowo. Liczyła, że to odwróci uwagę Findis od zmartwień. - Zawsze byłam dobra w podkradaniu się, ale zdecydowanie wtedy przeważyło szczęście. Dostałam się do koszar i złapałam za pierwszy lepszy miecz, który jakimś cudem udało mi się podnieść. Próbowałam uderzyć nim kukłę, ale niestety... Miecz nie był taki posłuszny. Ogólnie rzecz biorąc, ostrze wylądowało na mojej nodze. Szybko usłyszano mój krzyk i przybiegli mnie ratować, a krew lała się wszędzie. Wezwano medyka, który był najbliżej. Powiedział, że muszą mi odciąć nogę. Mój ojciec prawie dostał zawału, jednak na pomoc przyszedł też nasz maester. On natomiast stwierdził, że miałam wielkie szczęście i nie uszkodziłam niczego ważnego. Za to do dzisiaj mam bliznę. - Zrobiła krótką przerwę. - Morał z tego taki, że jeśli chcesz by ktoś Cię zauważył, spróbuj odciąć sobie nogę.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Czw Maj 21, 2020 9:28 pm

Zaiste prawdą było to, iż Findis była teraz w swoim żywiole. Lubiła opowiadać o sobie i swoich przemyśleniach ludziom, którzy naprawdę chcieli jej słuchać. A Melody wydawała się być żywo zainteresowana historią księżniczki. Arrynówna nie mogła lepiej trafić w Gulltown! A może mogłaby zabrać pannę Grafton ze sobą? Cóż, przydałaby się jej taka towarzyszka, a w dodatku Mel potrafiła grać na instrumentach i śpiewać. Prezentowała się też całkiem uroczo. Posiadała same zalety. Na razie jednak Findis nie chciała jej przedstawiać tej propozycji, gdyż pierwej winna porozmawiać z ojcem, czy nie miałby nic przeciwko.
Od razu poczuła się lepiej, gdy jej nowa znajoma położyła rękę na ramieniu w geście wsparcia. Nie pytała, nie drążyła. Findis przetarła zaszklone oczy. Na propozycję zmiany tematu przytaknęła. I wtedy Melody jakby się ożywiła, zaczynając snuć swoją opowieść. Findis słuchała jej z uwagą, nie chcąc póki co przerywać swej rozmówczyni. Wydawała się być wstrząśnięta, kiedy Graftonówna wspomniała, iż chcieli jej odjąć nogę. Odruchowo spojrzała się niżej, aby upewnić się, czy jej rozmówczyni aby na pewno ma obydwie dolne kończyny. Na szczęście historia zakończyła się szczęśliwiej niż początkowo myślała Findis. Po wypowiedzeniu zaś morału tej całej historii zapadła przez chwilę cisza. W końcu jednak księżniczka zaczęła się śmiać. No pięknie, jeszcze potrafiła ją rozbawić...
-Chciałabym móc kiedyś zobaczyć tę twoją bliznę - zażartowała. -Czy po tym wszystkim ojciec zaczął poświęcać ci więcej uwagi? Mam nadzieję, że tak, w końcu mogło się to skończyć tragicznie... Ja chyba nigdy specjalnie nie zabiegałam o uwagę rodziców, ale chyba dlatego, że nie mogłam na jej brak narzekać. Z kolei stryjek kiedyś postanowił sobie, iż nauczy mnie strzelać z łuku. Byłam wtedy jeszcze drobniejsza niż teraz, a łuk zdawał się być dwa razy większy ode mnie. Skończyło się na tym, że puszczona przeze mnie cięciwa prawie nie uszkodziła mnie twarzy, więc mój pan ojciec wziął stryjka na poważną rozmowę. I od tego czasu biedny stryjek już mnie nie mógł niczego uczyć. Nawet nie pamiętam, czy ja sama z siebie chciałam strzelać z tego łuku, ale było mi żal stryjka, który miał przecież dobre chęci - zakończyła swoją odpowiedź, poważnie zastanawiając się nad tym, czy biedny stryjek nie czuł się przesadnie winny. -Miałaś kiedyś coś takiego... takie marzenie, które zawsze chciałaś spełnić, ale było prawie niemożliwe do spełnienia? - zapytała z ciekawości. Może akurat Melody chciała wyjechać z Gulltown... Być może Findis mogłaby jej w tym pomóc.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Melody Grafton Sob Maj 23, 2020 3:52 pm

Okazało się, że historyjka z dzieciństwa wystarczyła, aby rozchmurzyć księżniczkę. Jej śmiech rozbrzmiał. Melody odetchnęła z ulgą. Co prawda, ciekawiło ją co działo się za wrotami Orlego Gniazda, ale no... Niewiedza wydawała się lepsza, niż zrozpaczona Findis.
- Mogę pokazać - stwierdziła Melody pośpiesznie. Następnie spojrzała na to, co ubrała i zrozumiała. - Hm... Jednak nie. Z jakiegoś powodu uznałam, że mam na sobie suknię. Nie za bardzo wypada mi ściągać spodnie. - Zresztą, nie była fanką nagości. Kiedy uzyskała własne możliwości przebierania się, od razu zrezygnowała ze służby. Później już zapomniała, jak to jest. Zaczęła się czuć niekomfortowo i wstydzić.
- Tak, poświęcał. - Teoretycznie nie kłamała. W porównaniu z tym, jak było wcześniej, to poświęcał więcej czasu swojej córce. Wtedy właśnie nauczyła się dla niego śpiewać. Trwało to jakiś czas. Rozumiała doskonale, że miał ważniejsze sprawy na głowie, a przynajmniej chciała. Nie oznaczało to jednak, że nie kochał swej córki. Wydawało się, że nie do końca potrafił porozumieć się z nią.
Teraz przyszła kolej na opowiadanie księżniczki. Brzmiało całkiem nieźle i ciekawiło. Nie spodziewała się, że znajdzie się w nim łuk. Melody kiedyś myślała o tej broni, ale nigdy nie zdecydowała się na nią.
- Przykro z powodu wujka. - Z jednej strony nie była to rzecz straszna. Ale z drugiej wiadomo, że rodzice bronią swych dzieci. W szczególności, kiedy zagrożona jest dziewczynki najwidoczniejsza zaleta. - Może gdyby nie ten incydent, byłabyś najlepszą łuczniczką w Westeros. Kto wie - dodała to na koniec. Nie zamierzała jej do niczego namawiać. Tak sobie powiedziała. - A jeśli chodzi o marzenia. Posiadałam ich dużo. Sporo przyziemnych, a takim prawie niemożliwym do spełnienia były... Podróże. Nigdy nie opuściłam jeszcze Doliny. Może i nawet wybrałabym się sama, gdyby nie brak... umiejętności - stwierdziła, zgrabnie ukrywając fakt, że chodzi o coś zupełnie innego. No i wiadomo, że większość swojego żywota była po prostu za młoda.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Wto Maj 26, 2020 2:03 am

O tak, rany, rany, rany! I to dosłownie! No, prawdę mówiąc, to raczej blizny, a jeśli bawimy się bardziej w szczegóły - to jedna, ale i ona wystarczyła, by Findis zaświeciły się oczęta. Dziewczyna od najmłodszych lat fascynowała się widokiem krwi i wszelkiego rodzaju obrażeń. Sama była księżniczką, więc nie miała wielu okazji do nabicia sobie guza czy kolekcjonowania siniaków, ale kiedy ktoś z domowników Orlego Gniazda znalazł się w takiej sytuacji, po prostu lubiła to obserwować. Czasem maester zgodził się jej pokazać co poważniejsze obrażenia, ale matka uważała, iż takie zachowanie nie przystoi królewnie. Potem zaznajomiła się z pewnym medykiem, ale o tej przyjemności chyba nikt nie wiedział. Cóż, tak przynajmniej myślała Findis.
Jak bardzo się zasmuciła, kiedy okazało się, iż Melody jednak nie pokaże jej wspomnianej blizny. Nie wypada? Och, jakże to było urocze, kiedy córki i siostry lordów lękały się swej nagości.
-Ojej, szkoda. Bardzo chciałam zobaczyć. Oczywiście nie namawiam cię do ściągnięcia spodni, ale... No cóż, wiesz, ile kobiet i dziewcząt widziało już mnie nagą? Do tego maester, medycy... Po jakimś czasie przestaje się na to zwracać uwagę - odparła zgodnie z prawdą. Niestety Findis miała wypaczone spojrzenie córki króla, której wręcz nakazywano kąpać i ubierać się przy pomocy służby i dam dworu.
-To dobrze, przynajmniej tak mi się wydaje - skomentowała odpowiedź na temat uwagi ojca. Sama nie zabiegała o uwagę rodziców, z którymi i tak nie za bardzo się rozumiała. Ojciec, kiedy miał tylko ku temu sposobność, uwielbiał spędzać czas ze swą najstarszą córką, ale Findis tego raczej nie doceniała.
-No tak, trochę przykro, ale pan ojciec raczej nie gniewa się długo - nad kwestią zostania najlepszą łuczniczką w Westeros poważnie się zastanowiła. Czy tego by chciała? Pewnie nie. -Może i tak by było, ale do tego potrzeba pasji i chęci. A ja jestem raczej przeciwna rozlewowi krwi i związanymi z tym przedmiotami.
Następnie rozmowa przeszła na temat marzeń. Podróże? Przyjemne marzenie, ale pewnie trudne do zrealizowania dla dziewczynki czy nawet kobiety wychowanej w Westeros. -Ja też jeszcze nigdy nie opuściłam Doliny i jeżeli kiedykolwiek to nastąpi, to moim jedynym celem będzie Stare Miasto i Gwiezdny Sept. Tak, to miejsce bardzo bym pragnęła odwiedzić - zamyśliła się na moment. -Jakie konkretnie umiejętności masz na myśli? Może wystarczyłaby ci na razie podróż z kimś doświadczonym i zaufanym. Twój brat by ci na to nie pozwolił? - Melody była w dużo bardziej komfortowej sytuacji. Życie Findis zależało od ojca i króla jednocześnie, a sama miała pewne obowiązki wobec królestwa. -A wiesz, ja też bym pragnęła wyjechać z domu. Ale nie w celach podróży, zresztą już o tym wspominałam... Chyba wkrótce poproszę pana ojca o pozwolenie. A jak się nie zgodzi... dobrze znasz swojego septona? Przyjąłby moje śluby czystości? - wypaliła znienacka. A może by tak złożyć wspomniane śluby jeszcze przed rozmową z ojcem? To by go zszokowało...
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Melody Grafton Pon Cze 01, 2020 2:44 pm

Melody zdziwiło odrobinę podekscytowanie Findis. Blizna jak blizna, na ogół nie było w tym nic ciekawego, ale księżniczka wyglądała, jakby miała zaraz dostać chociażby złoty diadem. Cóż, każdy posiada swe dziwactwa, pomyślała od razu. Sama również nie brzydziła się widoku krwi, czy bruzd. Tak się składa, że widziała w swoim życiu wiele ran. Najwięcej na swoim ciele. Goiły się dosyć dobrze, dlatego tylko jedna blizna pozostała. Zawsze mogła kłamać na temat powodu jej powstania. Wymyślała naprawdę barwne historie.
- Prawda - rzekła przypominając sobie, że na pewno mogła do tego wliczyć meastera, który leczył jej rany. - Po prostu inaczej traktuję takiego meastera niż choćby zwykłą służkę czy na przykład księżniczkę. Do tego nie jestem przyzwyczajona. Chociaż pewnym służkom udało się mnie najść. Jedna była mocno zszokowana. Za to ja ubrałam się szybko i powiedziałam, że tę ranę otrzymałam przy starciu z dwoma niedźwiedziami. Te barwne historie zazwyczaj sprawiają, że skołowane szybko wychodzą - stwierdziła i zaśmiała się na samą myśl.
Wymyśliła mnóstwo historii o tej bliźnie, więc długo byłoby opowiadać. Jedną z nich związała z błogosławieństwem Siedmiu, ale wiedząc jak bardzo wierząca jest księżniczka, nie chciała jej obrażać.
Findis opowiadała jej o tym, gdzie chciałaby pojechać. Były to dosyć standardowe miejsca wyboru. Rudowłosa też z chęcią by je odwiedziła, ale liczyła na coś szczególnego. Szkoda, że nie miała pojęcia na co.
- Dobry wybór - stwierdziła, a chwilę później znów musiała zastanowić się nad doborem słów. - Nie jestem za dobrym jeźdźcem. Poza tym chyba posiadam za mało wiedzy co do podróży, tej praktycznej - dodała, aby zabrzmieć wiarygodniej. - Jednak masz rację. Może wystarczyłaby podróż z kimś doświadczonym. W tym wypadku zawsze mogę liczyć na Lamberta. A jeśli chodzi o Sebastiona, to nie sądzę, aby miał coś przeciwko.
Nagle temat rozmowy skierował się znów na problem Findis. Myślała, że da sobie spokój przynajmniej na dzisiejszy dzień. Ona i Waymar wyraźnie dali jej do zrozumienia, że nie mają na to żadnego wpływu.
- Wiesz... - zaczęła powoli, lekko skrępowana. - Znam go, ale nigdy nie rozmawiałam z nim zbyt dużo. Nie próbowałam zacieśniać więzi, więc mogę nie mieć na niego żadnego wpływu. Zresztą, tak czy siak może się wystraszyć. Jeśli bardzo chcesz, to możesz zrobić to potajemnie. Wiara powinna Cię później bronić, ale... Nie zmienia to faktu, że oczywistym będzie, kto poniesie za to największą karę. Septon, może i mój brat... - Melody z lekka bała się skutków takich wybryków. Sama nie należała do najgrzeczniejszych panien, ale każda wina spadała bezpośrednio na nią samą.
Cisza trwała chwilę, ale rudowłosa nie próżnowała, wymyślając jak tu odwrócić uwagę od nieprzyjemnego tematu. Westchnęła.
- Dobrze więc...- rzekła z lekka zrezygnowana. Na pewno czuła się teraz też zawstydzona. - Pokażę Ci swoją bliznę.
Jeśli księżniczka przystała na to, Melody wstała. Rozpięła spodnie ostrożnie, aby upewnić się, że w miarę zostanie zakryta przez koszulę, którą miała na sobie. Na szczęście aż taka krótka nie była. W końcu Findis ujrzała to, co chciała. Była to blizna, umieszczona na jej lewej nodze. Przebiegała prawie od samego początku uda, a kończyła się odrobinę za jego połową. Była długa, ale niezbyt szeroka.
- To... Wiedziałaś, że potrąciła mnie stara babka z wózkiem? Dynie mają jakże wielką siłę nacisku - zażartowała, ponieważ czuła się okropnie niezręcznie.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Pon Cze 01, 2020 11:41 pm

Findis doskonale rozumiała Melody. Sama nie przepadała za rozbieraniem się przed innymi. Służki co prawda traktowała trochę jak maestera - częstokroć pomagały jej się umyć czy ubrać. Ale obnażyć się przed obcym, nie daj Ojcze jeszcze przed jakimś mężczyzną... Mimowolnie wzdrygnęła się, choć starała się udawać zdziwioną. Chciała namówić dziewczynę do pokazania swojego skalpa. Wciągnęła się.
- Dwa niedźwiedzie? To rzeczywiście musiały się wystraszyć. - Szczerze zachichotała. Z trudem powstrzymała śmiech, starając się ubrać tak poważną minę, jak tylko umiała. Nie chciała źle wypaść w oczach Melody i móc jej poważnie doradzić. Skinęła jej głową ze zrozumieniem i wciąć nie schodzącym jej z ust bananem. - Mogę cię nauczyć. Albo chociaż spróbować. W jeździe może sama niewiele umiem, ale tak na początek? - zaproponowała. Wydawało jej się, że z rówieśnicą łatwiej i przyjemniej byłoby się uczyć. Byłaby to też jakiś pretekst, to dłuższego wyjazdu z Orlego Gniazda. No a poza tym Matka każe pomagać każdemu - nawet niepotrafiącej jeździć siostrze lorda.
Odpowiedź Melody odnośnie septona trochę zbiła ją z tropu. Spochmurniała, zgarbiła nieco.
- Może trochę tak... - Nie pomyślała o tym w ten sposób. Nie chciałaby narażać Sebastiona, ani Melody. Sama nie spodziewała się, jak jej ojciec mógłby zareagować. Starucha z pewnością nie chciałaby takiego ślubu. Głupiego. - A w mieście? - spytała jeszcze z nadzieją, podchwytując propozycję tajemnego ślubu. - Znasz tam jakiegoś septona? - Gdyby tylko się udało... Po ślubach na pewno już Nieznajomy wziąłby ją w ochronę. Nie zrobiliby jej nic złego, ani nie ukarali.
Uśmiechnęła się, a po chwili poczuła się jeszcze lepiej.
- O tak, tak, tak! - zawołała podekscytowana. Klasnęła w dłonie, nie mogąc się doczekać. - Dziękuję.
Findis otworzyła szeroko usta i, dopiero po chwili, zamknęła je trochę zarumieniona, gdy tylko zdała sobie sprawę, że tak nie wypada. Mimo tego wpatrywała się w bliznę Melody z nadzwyczajną fascynacją.
- Jest... piękna - wymamrotała cicho.
W życiu podejrzała wiele blizn i ran, ale tak długiej, przecinającej całe udo, tak aksamitnej, tak pięknie komponującej się z resztą uda Melody... Nie była zbyt drastyczna - te mogły być co najwyżej interesujące - jak efekty najgorszej masakry, które podejrzała kiedyś u maestera. Nie była też krzywa, zbyt krótka czy zbyt szeroka. Absolutnie, było to piękno w najczystszej postaci.
Potrząsnęła włosami. Chyba za bardzo ją poniosło i, dopiero teraz zdała sobie sprawę, swoim zainteresowaniem mogła sprawić, że Melody poczuje się trochę niezręcznie.
- D-dziękuję. - Spojrzała badawczo na dziewczynę, otwierając szeroko oczy. - To od dyni? Nie domyśliłabym się.
W ostatniej chwili powstrzymała się od zadania głupiego pytania i przeklęła w duchu. Była gotowa poprosić o pomoc, o więcej szczegółów albo o zaaranżowanie wszystkiego. Wyobraziła sobie, że sama daje się przejechać wózkiem. Żeby mieć takie cudo... Ale Wojownik chyba by ją tylko skarcił.
- I jak to się stało? - dopytała, zaciekawiona. - Tak bardzo chciała cię nakarmić? - Zaśmiała się nerwowo. Również spróbowała drętwo zażartować, trochę onieśmielona tym, co przed chwilą zobaczyła i tym, jak zareagowała.
Wtedy wleciała przez okno wrona i nasrała jej na twarz.


(Kielon)
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Melody Grafton Wto Cze 02, 2020 1:53 am

Na nieszczęście księżniczka kontynuowała temat jazdy konnej. Musiała być na tyle uparta, aby służyć pomocą dla rudowłosej. Melody chciała jakoś grzecznie odwieść ją od tego pomysłu. Tylko jak? Hm...
- Dziękuję za propozycję, ale raczej Lambert się tym zajmie. Myślę, że poradzi sobie w roli nauczyciela - powiedziała jak najłagodniej, bo odrzucanie propozycji zawsze mogło się skończyć źle. Co jeśli bardzo by ją to zasmuciło?
Kolejna lekcja o konsekwencjach, które mogą spaść na Findis i innych, poszła całkiem nieźle. Z tym, że chwilę później chciała skazać na septona w mieście na zgubę. Chociaż spokojnie wmówiłaby swemu ojcu, że biedny staruszek został ofiarą niecnej fanatyczki. Wpasowywałoby się dokładnie w prawdziwy obraz sytuacji.
- Znam, nie osobiście, ale mogę Cię zaprowadzić, jeśli będziesz chciała. - I tym oto zmierzała zakończyć już całkowicie temat.
Potem było już tylko dziwniej. Findis wpatrywała się w bliznę na udzie, jakby był to jeden z cudów świata. Była niczym zahipnotyzowana. Nikt o zdrowych zmysłach nie zachwycał się czymś takim. Dodatkowo u kobiety było to traktowane jako skaza, a nie jedna z największych zalet. Melody myślała nad tym, czy po prostu nie odsunąć się. Żaden mężczyzna tak na nią nie patrzył, jak Findis na ową bliznę. A co jeśli była bliska pocałowania jej? Melody aż potrząsnęła głową, aby odgonić złe myśli.
Po podziękowaniu zauważyła, że księżniczka czuła się tak samo niezręcznie. Czemu się dziwić? Cała sytuacja ze strony obserwatora mogłaby wyglądać na niedorzeczną, dziwaczną i na pewno też kontrowersyjną.
Melody nie chciała już nic mówić. Zabrakło jej po prostu słów. Czuła się zbyt zawstydzona, aby wykrzesać z siebie więcej.
Wtem stało się coś nieoczekiwanego. Wrona nasrała księżniczce na twarz. Niby nie wypadało, ale Melody wybuchła śmiechem praktycznie od razu. Przynajmniej to rozładowało atmosferę. Z drugiej strony coś jej podpowiadało, że Findis nie jest zadowolona.
Planowała pomóc księżniczce praktycznie od razu, więc ruszyła po ręczniki i wodę. Ledwo postawiła jeden krok i upadła. Tak to się dzieje, kiedy nie zakłada się spodni z powrotem. Dobrze, że chociaż nie wybiegła na korytarz bez nich.
Wstała prędko, poprawiła się i ubrała spodnie z powrotem. Przynajmniej jest zabawnie, pomyślała. Sama ledwo potrafiła wytrzymać i aż łzy naleciały jej do oczu.
Dalsza część wieczora skończyła się na pomaganiu księżniczce w domyciu się. Rudowłosa starała się jak najmniej w tym uczestniczyć, ale wciąż być jako tako pomocną.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 02, 2020 8:53 pm

Noc 10/11 drugiego księżyca 10 roku od Zagłady


Findis drzemała, sen ją zmorzył. Dzień miała ciężki (na pewno ją strwożył; ptasiego łajna fragment na czole), spała więc ciężko, jak po ciężkim rosole. I wtem, i zza rogu, sen się wyłania. Poucza dziewczynę - tak się zabawia.


Młoda dziewczyna znalazła się w nieznanej jej jeszcze twierdzy. Było jej trochę chłodno, tym bardziej, że przechadzała się korytarzami tylko w koszuli nocnej. Zamek, zbudowany z pospolitego kamienia, zdawał się być za raczej nowy, a na pewno był pięknie urządzony. Powietrze pachniało solą, a w tle trwał szum, który towarzyszył jej także w czasie wizyty w Gulltown. Przemknęła cicho do wielkiej sali, słysząc dochodzące stamtąd głosy. Scena była prosta - nad stołem stał stary i gruby mężczyzna w pięknych szatach. Czerwony ze złości opierał się na stole i piorunował wzrokiem drugiego, spowitego w błękitno-zielone futro całkiem młodego towarzysza.
Aż skurwiele... - Każdy z czterech podbródków falował mu przy każdym wypowiedzianym słowie. Zacisnął pięści. - Jesteśmy pewni, że to oni?
Młody mężczyzna, skinął głową. Choć był do niej odwrócony plecami, widziała jego zdenerwowanie. Pot spływał mu po karku, a prawa ręka i trzymany w niej trójząb latały jak wibrator.
- Wszyscy t-t-trzej t-to pot-twierdzili - zaskomlał.
- Nie ma co czekać. Szykuj ludzi. Siostrzanie zapłacą za to, co zrobili - wycedził przez zęby.


Tyleż było z tej sennej mary. Wszystko się skończyło, jak jakieś czary.


Matka na Górze (Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9504
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Czw Cze 04, 2020 8:40 pm

11 dzień drugiego księżyca 10 roku od Zagłady, wczesny ranek


Rozmowa z Melody, choć niewątpliwie przyjemna, zakończyła się niezbyt szczęśliwie, ale z pewnością dosyć zabawnie. Epizod z wroną nie poruszył za bardzo księżniczką, no cóż, wypadki chodzą po ludziach. Wypadało się tylko oczyścić z nieczystości i już. Dużo ciekawszym momentem był za to spektakularny upadek panny Grafton, z którego Findis do późnego wieczora miała jeszcze ubaw. Tak wyczerpujący dzień sprawił, iż Arrynówna szybko zapadła w głęboki sen. Nie spodziewała się tej nocy właściwie niczego, od dobrego miesiąca bowiem Siedmiu nie zechciało jej okazać swej łaski. Być może noc w zupełnie nowym miejscu tak podziałała.
W każdym razie tej nocy kroczyła po nieznanym jej zamku. Pamiętała przeszywające zimno, które łaskotało jej skórę oraz specyficzny zapach i szum morza. Zupełnie jakby dalej przebywała w Gulltown, tyle że miejsce to z pewnością nie było twierdzą Graftonów. Findis nie znała innego portowego miejsca w Dolinie, czyżby zatem mogła być gdzieś indziej? Co ciekawe we śnie nie zastanawiała się zbyt długo nad tym, tylko szybko skierowała swe kroki do miejsca, skąd dało się słyszeć głosy. W śnie bowiem człowiek nie zastanawia się nad logicznością widzianych rzeczy. Stojący tam ludzie zdawali się jej nie dostrzegać, co też jej specjalnie nie zdziwiło. Była jakby tajemnym obserwatorem, który niewiele rozumiał z rozgrywającej się właśnie na jej oczach sceny. Przyglądała się ubraniom postaci, które prowadziły ze sobą burzliwą rozmowę; słyszała też wyraźnie, co mówią, ale o czym mówili... Kiedy wreszcie zdawało jej się, iż już zaczyna rozumieć sens rozmowy dwójki mężczyzn, puff... sen nagle zniknął, a ona ponownie usłyszała szum morza i śpiew mew, tyle że tym razem już na jawie. Ocknęła się szybko ze spoconym czołem. Rozejrzała się nerwowo po komnacie. Tak, to na pewno już było Gulltown, odetchnęła ze spokojem. Nim wstała z łoża spróbowała przypomnieć sobie wszystko, co pamiętała ze snu, nim o wszystkim zapomni. Błękitno-zielone szaty jednego z mężczyzn, trzymany przez niego trójząb, nadmorska twierdza... Z początku nie była w stanie tego pojąć, ani też zrozumieć, dopiero ostatnie zdanie wypowiedziane przez tego grubszego człowieka zdawało się mówić o czymś znajomym. Siostrzanie... Zastanowiła się przez chwilę nad tym, po czym uznała, iż lepiej będzie opowiedzieć komuś o tym śnie. Och, Ojcze, co tym razem miałeś na myśli?
Służba na szczęście od jakiegoś czasu była już na nogach, toteż z odzianiem się Findis nie musiała długo czekać. Na korytarzu księżniczka złapała jakąś dziewkę służebną, którą bez zbędnych wyjaśnień poprosiła o zaprowadzenie do komnat sypialnych, gdzie została ulokowana królewska para. W końcu chyba córka może zobaczyć się rankiem ze swoim ojcem?
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Lambert Grafton Pią Cze 05, 2020 10:57 pm

11/02/10PZ w czasie trwania uczty.

Oczywiście omdlenie księżniczki nie obeszło się bez echa. W sali doszło do niemałego zamieszania i rycerz Wald zniknął Lambertowi z oczu. Nie tracąc czasu maester obadał księżniczkę i doszedł do oczywistego wniosku. Księżniczka  zemdlała. Dziwne, że dopiero wtedy Król Arryn wziął to na poważnie. Wtedy też szybko rozkazał zabrać swoją córkę do komnat. Młodszy Grafton nie przekazał nikomu księżniczki. Sam ruszył trzymając ją w ramionach.
Pojawiło się tylko jedno ważne pytanie. Gdzie do cholery jest komnata księżniczki? Pozostało tylko zmierzać do komnaty lorda, gdzie rezydował teraz król. Szukana komnata pewnikiem była gdzieś w sąsiedztwie. Dotarł jak najdalej tylko mógł, a potem zdał się na służbę.
Kiedy dostał się do odpowiedniego pomieszczenia ułożył księżniczkę w łożu i odezwał się do króla kłaniając się dworsko.
-Panie, przepraszam, że dopiero teraz. Zwę się Lambert Grafton i jestem młodszym bratem lorda Sebastiona. Wyprostował się i spojrzał królowi w oczy. - Proszę wybaczyć moją śmiałość, ale jako brat gospodarza czuję się zobowiązany do strzeżenia księżniczki. Oczywiście, jeżeli Wasza Wysokość pozwoli. Zerknął na Arrynównę. - Rozmawiała między innymi, ze mną i z moją siostrą, kiedy zasłabła. Trzeba jednak przyznać, że padła tak niespodziewanie, jak grom z jasnego nieba.
Czy był sens o tym mówić? Pewnie nie, ale mogło to podtrzymać rozmowę. A jeżeli król się zgodził na prośbę Graftona, to Lambert stanął przed drzwiami. Zapewne do momentu, aż księżniczka się nie obudzi.
Jeżeli władyka chciał jeszcze porozmawiać, to Grafton oczywiście został.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Mistrz Gry Sob Cze 06, 2020 12:36 am

Findis tymczasem, straciwszy przytomność, nawiedziły niespokojne sny.
Szła powoli korytarzami Gulltown, w sukni septy. Obok szedł już jej ojciec, uśmiechając się do niej.
- Wszystko będzie dobrze. Zaraz zostaniesz septą, jak zawsze chciałaś. - Weszli do lokalnego septu. Stał już tam, odwrócony do nich tyłem, Wielki Septon - nosił bowiem odpowiednie, świątobliwe szaty i koronę. Ojciec odprowadził Findis do ołtarza, stanął obok i przemówił:- Droga córko. Cieszę się, że mogłem doczekać tego momentu. Z spokojnym sercem oddaję Cię w ręce lorda Graftona. Hahaha...
Wtedy właśnie wielki septon się odwrócił i w istocie okazał się być lordem Sebastionem. Zamiast normalnego odzienia miał tylko luźno zarzucony kawałek szmat, a odkręcając się ukazał całą, dorodnie owłosioną klatę. Podkręcił szarmancko swojego wąsa, puścił oczko do Findis i beknął, obdarzając ją piwnym odorem. - Biorę sobie Ciebie, Findis za żonę, po wsze czasy. A co Siedmiu złączyło, niech nikt nie rozłączy. Za króla i królestwo, he! - powiedział i uniósł prawicę, w której - jak się okazało - dzierżył kufel piwa. Wychylił go do dna i oddał Findis.
Rychło zaś znaleźli się w jego sypialni. Półnaga teraz Findis leżała na łóżku, a wokół stał skromny orszak - jej ojciec, ser Walder z Czerwonych Wzgórz, Lambert Grafton, Waymar, Melody, a nawet nieznajomy mąż w płaszczu z kruczych piór. Wszyscy mieli gęste i owłosione klaty, obnażone przed młodą dziewczyną.
Obróciła się, a wtedy spod kołdry wyłonił się Sebastion. Zdecydowanie nietrzeźwy uśmiechnął się lekko, wstał, zakołysał i zrzucił kołdrę. Na jego piersi znajdował się wielki, dorodny wąs. Wąs ten, o pięknej rudej barwie, poruszył się, uniósł ku górze i zakręcił drugim wąsem Sebastiona, tym na jego twarzy. W akompaniamencie unoszących się brwi Sebastiona.
Findis miała szansę znowu się obrócić i zobaczyć cały dotychczasowy orszak z identycznymi wąsami na klacie i na twarzy (tylko nieznajomy mężczyzna miał wąsa z kruczych piór). Powtórzyli jota w jotę to, co zrobił lord Grafton.
Obejrzała się w dół i z przerażeniem mogła dostrzec, że jej piersi zniknęły. Zamiast nich - tak jak pozostali - miała na piersi wielkiego, dorodnego, rudego wąsa.
W tle słyszała rubaszny głos Sebastiona, mówiącego "Rym cym cym, fą fą fą..." i prześmiewczy głos jej ojca, który rył się z niej...
A na koniec jeszcze ptak narobił jej na twarz.
Straciła wszystko z oczu, zalało się bielą. Głosy powoli się wyciszały, wszystko zanikało, poza tylko ferelnym wspomnieniem...
-... zasłabła - doszło jej uszu.


Matka na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9504
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Sob Cze 06, 2020 1:30 am

Od momentu utraty przytomności w Wielkiej Sali ciało Findis bezwładnie musiało polegać na silnych ramionach ser Lamberta i łaskawości jej ojca. Na szczęście mężczyźni zadbali o to, by obadał ją maester, a następnie zanieśli księżniczkę do jej komnat. Podczas gdy oni stali tam i być może rozmawiali, dziewczyna miała kolejny sen. Niestety, można było powiedzieć, że koszmar nawet, choć z początku zapowiadało się przepięknie. Wszystko wskazywało na to, iż Alester Arryn wreszcie uległ swemu dziecku i zgodził się na oddanie jej do septu. Findis była wtedy tak bardzo szczęśliwa. Na głowie kwietny miała wianek, w ręku zielony badylek, a przed nią bieżył baranek, a nad nią latał motylek. Już widziała Wielkiego Septona odwróconego do nich tyłem. Sielanka trwałaby w najlepsze, aż tu nagle wszystko się odmieniło. Śmiejący się jej w twarz ojciec oddawał ją w ręce tego lubieżnika z Gulltown! Co więcej, Wielki Septon okazał się być Sebastionem Graftonem, który bekając i śmierdząc, podał jej kufel piwa.
-Lorda Graftona...? - zająknęła się, co pewnie przebywający z nią w pomieszczeniu na jawie mężczyźni mogli odebrać jako objaw mówienia przez sen. Findis, ciągle jednak będąca pod wpływem sennej mary, nie mogła się dobudzić. Upuściła kufel z piwem i już zamierzała uciekać, kiedy to jakimś magicznym sposobem znalazła się w samym sercu siedmiu piekieł, w łożu bezeceństw i bezwstydu, w sypialni lorda Graftona. Zorientowawszy się, iż jest półnaga, szybko zasłoniła rękoma niewielkie piersi. Oprócz niej było tam tyle znajomych osób... i nawet jeden nieznajomy, odziany w dziwny płaszcz. Wtem z czeluści piekieł wyłoniła się ruda czupryna Sebastiona, której towarzyszyła naga klata z okazałym rudym wąse... ŻE CO?! W tym momencie szczęka Findis opadła niemalże do samej ziemi, a zdziwieniom nie było wciąż końca. Próbowała krzyczeć, ale nie była w stanie wydać z siebie choćby najcichszego dźwięku. Tymczasem wąsy Sebastiona podkręcały się nawzajem, a kiedy dziewczyna próbowała uciec wzrokiem w inną stronę, ujrzała, że pozostałe osoby również mają wszędzie złowieszcze, samopodkręcające się WĄSY! Nawet Melody! Jedynym wyróżniającym się akcentem były wąsy nieznajomego mężczyzny, które przypominały krucze pióra. Księżniczka była bliska szaleństwa, kiedy to dostrzegła, że nie zasłania już swych niewielkich piersi, lecz... rudego wąsa! Na dodatek ten bydlak Sebastion śmiał się rubasznie, a Jego Wysokość mu w tym wtórował. Zrezygnowana dziewczyna zaczęła się modlić o cud.
-O, Nieznajomy, zabierz mi wzrok, żebym nie musiała już patrzeć na te okropności - wykrzyczała i w tym samym momencie jakiś ptak ponownie postanowił zdefekować na jej twarz, zasłaniając jej tym samym oczy, co tym razem księżniczka uznała za cud. Wtedy to wszystko zaczęło się zlewać ze sobą, a z daleka jakby usłyszała znajomy głos. Wtedy to ocknęła się, zrywając się nagle z krzykiem. Czoło miała zlane potem, jakby przed chwilą wykonała jakiś wielki wysiłek. Przetarła nerwowo swoje lico, zauważając, iż nie jest ono pokryte żadną ptasią mazią. Zaraz po tym uniosła dekolt swojej sukni, by zobaczyć, czy niewielkie piersi nadal są na miejscu. Kątem oka zobaczyła ser Lamberta i swego ojca stojących niedaleko.
-O, nie, nie, nie! Czy... czyli-li... to nie był sen?! - spanikowana skuliła się na łóżku i nie mogąc sobie poradzić z zaistniałą sytuacją zwyczajnie się rozpłakała. -Nie każ mi tego robić, błagam...Będę już grzeczna... - jęczała, zwracając się najwyraźniej do któregoś z mężczyzn.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 09, 2020 11:53 pm

Król w obecności Lamberta, maestera i jeszcze jednego strażnika udał się do komnat gościnnych, gdzie spocząć miała Findis. Po dokładniejszym obejrzeniu jej stanu zamkowy uczony oznajmił, że nie ma czym się martwić i dziewczyna niedługo powróci do zdrowia. Król poczuł wyraźną ulgę. Wkrótce maester opuścił komnatę i został w niej tylko on i młodszy z Graftonów. Wysłuchał jego prośby i w sumie, czemu miałby się nie zgodzić, naturalnie mógł on stać pod drzwiami wraz z innym strażnikiem, tym z Orlego Gniazda.
- W porządku, możesz wyjść. - oznajmił i usiadł na krzesełku obok łóżka, gdzie miał zacząć czuwać nad córką. Po jakiejś godzinie, od samego siedzenia rozbolały go pośladki i w sumie trochę się znudził, więc postanowił przejść się na krótki spacer, żeby rozprostować kończyny. Przy drzwiach zgarnął sobie jeszcze Lamberta, który miał mu towarzyszyć w przechadzce. Drugi strażnik z racji braku zmiennika musiał na chwilę zostawić komnatę niestrzeżoną i wyskoczyć do wychodka po drugiej stronie zamku, bo ten najbliższy był niedostępny.

***

Królewna jeszcze trochę sobie pospała, lecz po jakimś czasie zaczęła się powoli budzić. Nie miała jednak jeszcze zbyt wielu sił. Otworzyła lekko oczy, ale w tym samym czasie, drzwi do komnaty się otworzyły. Światło ze świecy padało w ten sposób, że księżniczka mogła zobaczyć cień postaci z czymś długim w ręce, a także chichoty. Pierwsze co przeszło jej przez myśl "zamachowiec". Niestety na krzyczenie była jeszcze za słaba.

Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9504
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Sro Cze 10, 2020 1:29 am

Dziwny jest umysł człowieka, kiedy wędruje po sennych ścieżkach. Findis próbowała się kilka razy przebudzać jakby w majakach, ale nie pozwalało jej to odzyskać w pełni świadomości, więc mimowolnie wracała do snu. Dopiero po jakimś czasie, kiedy Jego Wysokości ani nikogo innego nie było już w jej komnacie, zaczęła powoli otwierać zmęczone oczy. Powieki miała jeszcze ciężkie, a zmysły lekko przytępione. Usłyszała jednak chrzęst otwieranych drzwi, zobaczyła także cień trzymający w ręce jakiś długi przedmiot... i poważnie się zlękła. Próbowała krzyknąć, ale z jej ust nie mogło wyjść nic poza cichym piskiem. Nie widząc dla siebie innej drogi ucieczki, próbowała niezgrabnie wstać z łoża, co za pierwszym razem jej nie wyszło. Dopiero za drugim udało jej się podnieść i chwiejnym krokiem udać się w stronę szafy, gdzie planowała się ukryć przed potencjalnym zamachowcem. Po drodze sięgnęła jeszcze po pierwszą lepszą rzecz, jaka była pod ręką na wypadek konieczności obrony. Tym czymś okazał się być metalowy świecznik, Siedmiu dzięki, iż akurat na nim żadna ze świec się nie paliła. Otwierając natomiast ciężko drzwi swego nowego schronienia, rąbnęła nimi o drewniany stołek, co mogło narobić nieco hałasu. Wreszcie cała rozdygotana, z czołem mokrym od potu i z nie do końca przytomnym umysłem usadowiła się na podłodze szafy, zamykając oczywiście ją za sobą. Czuła delikatną woń stęchlizny oraz powiew starych ubrań. Szpara w drzwiach była na tyle szeroka, że mogła swobodnie obserwować, co też wyrabia się w jej komnacie... no, przynajmniej w jej części obejmującej głównie łóżko. Słysząc nieprzyjazne śmiechy i chichoty, zacisnęła mocniej dłonie na świeczniku. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że w sumie to jest córką króla tej całej krainy i chyba ktoś powinien pilnować wejścia do jej komnat, prawda? Na Siedmiu, że też ta pozycja na nic nigdy się jej nie przydawała. No trudno, najwyżej umrze, dziewicą pozostając, jak to zawsze sobie marzyła. Mimo wszystko śmierci jednak nie pragnęła, toteż poczęła się modlić do Wojownika o jakiś to ratunek w postaci kogokolwiek, już nawet Sebastiona Graftona z tym jego rudym wąsem. Niechby i on tam wpadł, ale ją ocalił od zguby.
-Ale fajnie kręcą się te muszki nade mną - powiedziała cichutko do samej siebie, obserwując latające mole. Głowa jej na chwilę opadła, ale szybko wróciła do pionu, kiedy Findis przypomniała sobie, po co siedzi właściwie w tej szafie. Jej misją było teraz obserwować i nie dać się skrzywdzić, ni zabić, o tak! Tylko na co był jej ten świecznik? Zamierzała kogoś rąbnąć w głowę czy co? Księżniczka jeszcze nigdy nie czuła się tak słabo i niepewnie jak w tejże chwili.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Sebastion Grafton Sro Cze 10, 2020 8:13 pm

+18

Sebastion pełen werwy na perspektywę stosunku oprowadzał lady Elisabeth po zamku. Tu pokazał obrazy, tam pokazał arrasy, a w międzyczasie opowiadał gdzie można znaleźć kuchnię, komnaty maestera, lordowskie sypialnie i tym podobne. Oczywiście wszystko zmierzało do znalezienia dobrej komnaty z widokiem na morze, a już się robiło ciemno to też opróżniony do połowy dzban wina przycisnął sobie ramieniem do piersi i do tejże ręki chwycił pochodnię, którą wyciągnął z uchwytu na korytarzu. Wcześniej uchylił trochę drzwi zanim przypomniał sobie o konieczności znalezienia źródła światła, bo po ciemku to się może małżeństwo ruchać, a nie oni, więc przy okazji narobił trochę hałasu i chwilę mu to też zajęło. Wymieniał się też przy okazji żarcikami z lady Elisabeth, każdy coraz sprośniejszym, więc i trochę sobie chichotali przy okazji. Ostatecznie udało im się jakoś wtoczyć do środka, bo skutki działania alkoholu dało się już odczuwać to i z takimi czynnościami były problemy.
Pierwsze co zrobił to wcisnął pochodnię w uchwyt na nią przeznaczony, potem odłożył dzbanek z winem na stolik i kielich podobnie, a na sam koniec objął lady Elisabeth i pocałował, chwytając jednocześnie za pierś. Potem nie pozostawało im już nic innego jak zdjąć z siebie ubrania, pomagając sobie w tej czynności nawzajem i rzucając je na pokrytą sitowiem podłogę, a następnie już na łóżku przejść do rzeczy. Nie było w tym jakiejś wielkiej finezji, ponieważ Graftonowi nie była ona w głowie w chwilach podniecenia. Ot całując lady Elisabeth włożył męskość w jej waginę i jął poruszać biodrami. Jeśli partnerka była jednak chętna na jakieś udziwnianie, to rzecz jasna pozycje zmieniać mogli. Nie było żadnych problemów w jej ułożeniu się na rękach i kolanach, żeby Sebastion mógł ją wziąć od tyły, ani nie było też problemów w jego położeniu się na łóżku, żeby to partnerka mogła nadawać tempo sprawie swymi ruchami. Grafton nie miał też żadnych przeciwwskazań przed zadowalaniem się nawzajem ustami, jeśli jego partnerka to proponowała. Decyzję jak to kończą, a dokładniej w jakiej pozycji kończą pozostawił jej. Rzecz jasna Seba mógł kontynuować, jeśli starczy mu sił, bo chęci miał absolutnie zawsze.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Czw Cze 11, 2020 3:30 am

Siedząc tak w szafie i oczekując na pojawienie się napastnika, księżniczka Findis nagle doznała olśnienia. Który zamachowiec by się tak śmiał, zamierzając uczynić coś złego swojej ofierze? Chyba tylko wyjątkowo nieuważny psychopata. I czy aby przypadkiem dziewczyna nie słyszała mieszanki dwóch głosów: takiego bardziej rubasznego, jakby męskiego oraz delikatniejszego, chyba żeńskiego? Sytuacja miała się szybko rozjaśnić i to dosłownie, kiedy domniemany napastnik wkroczył z jakimś towarzyszem do komnaty, wnosząc jednocześnie ze sobą pochodnię. Wyglądająca przez szparę w drzwiach szafy Findis nie miała już teraz wątpliwości, co do tożsamości niespodziewanych gości. Toż to był sam Sebastion Grafton z jakąś niewiastą! Niestety nie mogła ocenić dokładnie, kim owa białogłowa była, gdyż rozwiane włosy zasłaniały jej twarz, ale za to ten rudy wąs lorda Gulltown księżniczka rozpoznałaby wszędzie. Tylko co oni niby robili w komnatach gościnnych przeznaczonych dla królewny? I co wprawiło w ich tak radosny nastrój? I w ogóle to nie uchodziło, by jakakolwiek kobieta przebywała samotnie w towarzystwie mężczyzny, a w dodatku takiego lubieżnika. Findis z niedowierzaniem pokręciła głową, co niestety spowodowało tylko niechciany ruch powietrza, które porwało ze sobą kurz zalegający w szafie. Dziewczyna dosyć mocno kichnęła, ale szybko przystawiła sobie rękę do ust. Sebastion i kobieta chyba jednak nie zwrócili na to specjalnej uwagi, tylko zaczęli się całować i rozbierać... Czyżby oni planowali... kąpiel? Ale przecież tu nie ma balii z wodą. Zastanawiała się królewska córka. Jej rozważania szybko zostały przerwane przez dziwne pozycje i dźwięki, które dochodziły z łoża, na którym znajdowała się obserwowana przez nią para. Findis nie widziała dokładnie, chciała się bardziej przyjrzeć, gdy wtem jakiś wredny mol wleciał jej prosto na twarz. Dziewczyna szybko zaczęła go odganiać ręką, ale zrobiła to tak zamaszyście, że mimowolnie pchnęła drzwi do szafy, wypadając z niej z wielkim hukiem. Przy okazji tak nieszczęśliwie potknęła się o wypadające ubrania, że wylądowała piersią, rękoma na łóżku, nadal trzymając w jednej z dłoni porwany wcześniej świecznik. Twarzą jednak trafiła w niemałe piersi niewiasty towarzyszącej Sebastionowi, a właśnie ze względu na ich rozmiar omal się tam nie podusiła. Po chwili jednak podniosła się szybko z tej pozycji, z trudem łapiąc powietrze, i wtem ujrzała COŚ NIEWYOBRAŻALNEGO I JESZCZE GORSZEGO NIŻ PIERSI OBCEJ KOBIETY... NA JEJ ŁOŻU TEN RUDZIELEC, SEBASTION GRAFTON, LEŻAŁ CAŁKOWICIE NAGI, A JEGO WĄS BYŁ TAK SAMO RUDY I BEZCZELNY JAK WCZEŚNIEJ.
Findis odskoczyła jak oparzona, upuszczając tym samym świecznik. Początkowo nie zwracała większej uwagi na kobietę, będąc i tak skonsternowaną całą tą sytuacją.
-Co... Co wy tu robicie? - wydusiła wreszcie z siebie. Ale co, że tak kobieta z mężczyzną? I oboje nadzy w łożu? Do tej pory myślała, że tak się dzieje wyłącznie w małżeństwie i to tylko po to, by począć dziecko. O nie! Czyli to była ta słynna prostytucja?! Nie daj, Matko i Dziewico! A co jeśli septy nie powiedziały jej całej prawdy i właśnie TO robi się z mężem w noc poślubną? Nieee, to byłoby głupie, bo wszakże tak wyglądał teraz lord Grafton i jego towarzyszka. Przecież papa z mamą z pewnością tak nie wyglądali. Wtem ujrzała coś, na co nie do końca chyba była gotowa. Niby była świadoma odmienności anatomicznej mężczyzn, ale wyobrażała to sobie jakoś inaczej. Ujrzawszy jednak męskość lorda Gulltown wpadła w taką panikę, iż podbiegła do stojącej przy toaletce misy z wodą i zanurzyła w niej całą swoją twarz, krzycząc:
-Oczu kąpiel! - Zimna woda skutecznie orzeźwiła jej myśli, ale niestety paskudny obraz wciąż nie znikał. Findis podniosła głowę, a oni wciąż tam byli! Wtedy dopiero królewna przyjrzała się dokładniej kobiecie i wreszcie rozpoznała ją.
-LADY ELISABETH? CO TY WYPRAWIASZ? - wykrzyczała, przybierając jednocześnie minę szoku i obrzydzenia. -Przecież ty masz męża, mego krewniaka! Na Dziewicę Najczystszą, co to za nierządy wyprawiacie? - mówiła, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Po prawdzie to najbardziej na świecie pragnęła stamtąd uciec lub nawet zapaść się pod ziemię, ale musiała poznać wersję żony syna lorda Belmore'a.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Mistrz Gry Czw Cze 11, 2020 9:50 pm

Lady Elisabeth nie miała żadnych specjalnych upodobań, ani też nie była specjalnie dobra w łóżkowych sprawach. Najwyraźniej, nie często miała okazję poćwiczyć. W zasadzie to leżała jak kłoda, czasem ciągając Sebastiana za włosy i przyciągając do swojego ciała, to tyle. Za to, Grafton sprawiał jej taką rozkosz, że bardzo głośno krzyczała, pewnie było ją słychać nawet na korytarzu. Jeśli Sebastion próbował ją uciszyć, na przykład zasłaniając jej buzię ręką, mógł później poczuć wbijające się w jego palce niewielkie kiełki, tak jej się podobało!
Nagle z szafy wypadła Findis! Kto by się tego spodziewał! W tym samym momencie, lady Elisabeth przeraźliwie krzyknęła, odczołgała się do tyłu i przykryła pościelą, niestety nie było dane Sebastionowi skończyć. Uważnie oglądała, to co robi księżniczka, a później wysłuchała jej pytań. Na czole miała krople potu i dobrym pytaniem by było, czy to ze strachu, czy też z rozkoszy.
- K-księżniczka Findis? - zapytała zdziwiona, a w tym samym czasie na ramieniu Fin wylądował znany jej dobrze mol, chyba właśnie zyskała nowego przyjaciela.
- To nie to na co wygląda. Emm siłowaliśmy się? - zapytała niepewnie i spojrzała na Graftona.

Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9504
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Sebastion Grafton Pią Cze 12, 2020 1:41 am

+18

Lady Elisabeth była niczym kłoda, ale nie było to przecież problemem, bo przecież to co robili było wciąż przyjemne. A skoro go już przyciągała do siebie to i przy okazji bawił się jej cyckami, które jak na jego dłoń były wielkie i przyjemnie miękkie. Wcale jej też przy tym nie próbował uciszać, bo i po co. Jego zamek jest wielki i nikt raczej nie powinien tego usłyszeć, bo przecież wszyscy są na uczcie. W dodatku lady Elisabeth jest gościem u niego, a o gości się dba i ich nie ucisza. Samemu zaś zatykał sobie usta głównie jej piersiami i czasem też ustami. Wtem akt został przerwany przez jakąś dziewczynę wypadającą z szafy, która upadła twarzą prosto na wielkie cycki partnerki Graftona i o dziwo okazała się być księżniczką Findis Arryn. Oburzające! Elisabeth natychmiast odczołgała się do tyłu i przykryła pościelą, pozostawiając go niezaspokojonego!
- Księżniczka Findis - stwierdził fakt, będąc trochę zarumieniony na twarzy po przerwanych chwilę wcześniej działaniach łóżkowych. To przewidywane rym cym cym nadeszło szybciej niż myślałem - przyszło mu do głowy.
- Dokładnie tak było, siłowaliśmy się - potwierdził wersję partnerki, ale wtedy księżniczka panicznie podbiegła do miski z wodą, zanurzając w niej oczy, a potem wykrzyczała religijne frazesy. A, czyli uduchowiona jakaś jest. Zatem trza ją będzie podejść jej metodą - pomyślał.
- Księżniczko, to jest jak to maesterowie fachowo mówią członek - wskazał na swoją nabrzmiałą kuśkę sterczącą prosto, która ani myślała go opaść, bo wciąż był podniecony. - A kobiety mają waginę. Jak się jedno do drugiego wkłada to się przyjemność odczuwa. Tak nas bogi stworzyły, a jakby Siedmiu chciało, byśmy tego nie robili, to nie uczyniliby tego całego, hmm, siłowania przyjemnym - ubrał w świętoszkowate słowa swoje spojrzenie na seks. W tym samym czasie też wstał z łoża i zajął w komnacie pozycję uniemożliwiającą Findis dotarcie do drzwi bez minięcia go.
- Możemy ci z lady Elisabeth pokazać co i jak w delikatny sposób, bo niechybnie nie masz jeszcze za sobą swojego pierwszego razu. Wtedy będziesz lepiej rozumiała jak nas Siedmiu stworzyło i jak powinniśmy się kochać tak, jak chcą tego od nas bogowie - dodał jeszcze kolejny frazes, żeby całość wpadła do tego uduchowionego łba. - Ale tylko pod warunkiem, że nikomu nie powiesz - dodał, uśmiechając się pod wąsem. Uśmiech nie był typowo dla niego zawadiacki lub zalotny, tylko miał być ciepły, ot wzbudzić zaufanie. W końcu księżniczka była bardzo młodą kobietą, jeszcze prawie dzieckiem z właściwie kobiecymi kształtami, a jemu samemu bardzo zachciało się poigrać z nią w łóżku. Takie trójkąty były jeszcze lepsze od zwyczajnego seksu.

Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Findis Arryn Pią Cze 12, 2020 2:11 pm

+18


Po pierwszym szoku przyszedł moment na opamiętanie się. Findis nie była byle chłopką, co by jakiś tam sobie Sebastion mógł zastraszyć. Była królewską córką, najczystszą andalską krwią, Sokolicą z Orlego Gniazda! Widok nagiego lorda Graftona zagradzającego jej drzwi wcale jej już nie przerażał, co najwyżej obrzydzał. Dziewczyna z niesmakiem spojrzała się na jego sterczącą męskość. Teraz to już była całkowicie pewna, że nie chce mieć z mężczyznami nic do czynienia. Naprawdę, jutrzejszego dnia złoży śluby czystości czy coś takiego...
-Nie kłam mi w twarz, lady Elisabeth, nie jestem już dzieckiem - powiedziała nagle stanowczym głosem, przybierając dostojny ton księżniczki. -Mógłbyś się zakryć czymś, lordzie Grafton, i nie kalać mojego poczucia estetyki tym śmiesznym mieczykiem? I wybacz, ale nie musisz mnie uczyć anatomii ludzkiego ciała - prychnęła. Co też sobie on myślał? I w ogóle jak on śmiał przed stać całkiem nagi jak w dniu stworzenia?
Kiedy z kolei zaproponował jej... hm, naukę... uniosła jedną brew wysoko. Nie no, to całe Gulltown to był jakiś dom wariatów. Dziewico, Matko, Starucho, dodajcie mi siły do tych idiotów... pomodliła się szybko w myślach.
-Kusząca oferta, przyznaję, ale chyba będę musiała odmówić - powiedziała z przekąsem. -Czy ty w ogóle zdajesz sobie, lordzie, sprawę z tego, co by było, gdyby, nie daj Siedmiu, mój szanowny królewski ojciec się o tym dowiedział? Nie jestem karczemną dziewką, byś tak się do mnie zwracał! - krzyknęła nagle. -Jestem córką twego króla i wystarczy jedno moje zdanie, byście oboje trafili przed jego oblicze - po raz pierwszy w życiu chyba aż tak bardzo skorzystała ze swej pozycji, ale ci ludzie nie pozostawiali jej żadnego wyboru. Findis naprawdę zaczęła się zastanawiać, co by się stało, gdyby nawet jakiś strażnik z Orlego Gniazda lub ktoś ze służby teraz wszedł do tych komnat. Nagi lord Grafton molestujący królewnę, a w tle niewierna żona szlachcica? To mogło się tragicznie skończyć i księżniczka doskonale o tym wiedziała. Mimo całej swojej antypatii do Sebastiona nie pragnęła wszakże jego śmierci, a tym bardziej śmierci tej nieszczęsnej niewiasty, toteż dziewczyna musiała ich jakoś... ratować.
-A czy wasza dwójka zdaje sobie sprawę, że w każdej chwili może pojawić się tu jakaś moja służka, dwórka, strażnik, czy nawet Jego Wysokość? Nie zależy mi na waszej krzywdzie, raczej na nawróceniu, toteż ukryjcie się gdzieś, na Siedmiu, a ja sprawdzę, czy nikt nie nadchodzi - na koniec zwróciła się jeszcze do samego Sebastiona -A ty, lordzie Grafton, jak jeszcze raz będziesz przy mnie bluźnił, to osobiście zadbam, byś już nie miał czym odczuwać tej przyjemności. I wtedy dopiero poznasz prawdę, dlaczegoż to Siedmiu powołało cię do istnienia - ton jej głosu był taki, iż pan Gulltown mógł odczuć, iż dziewczyna naprawdę nie żartuje.
Jeśli lubieżnicy posłuchali jej przestróg, księżniczka postanowiła w miarę oporządzić swój wygląd, o ile było to możliwe, i wyjrzeć na korytarz, aby sprawdzić, czy aby nikt znajomy tamtędy nie przechodził.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 882
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Sebastion Grafton Pią Cze 12, 2020 2:57 pm

+18

Łooo, ona myśli - pomyślał z podziwem, choć był tą perspektywą co najmniej wstrząśnięty, jeśli nie przerażony. Myślący ludzie bywali niebezpieczni, a tu raczej odpadało szkalowanie Findis z królem, bo przecież była to jego córka. Jaka szkoda, że nie jest z rodu Waymara - również mu przyszło do głowy. To bardzo ułatwiłoby sprawę. Zmieszany na prośbę księżniczki zakrył męskość, żeby nie zaogniać sprawy. Jednocześnie był też na nią rozeźlony za ten przytyk o jego męskości, ale złości starał się w tej sytuacji nie okazać. No przecież tyle kobiet tym mieczykiem zadowoliłem to jak tu go tak szkalować, no? - denerwował się. Zaczął nawet zbierać ubrania porozrzucane po podłodze, a wtedy Arrynówna udzieliła mu reprymendy. Kurwa, konsekwencje. Jakże ja ich nienawidzę - pomyślał natychmiast. Tęsknym wzrokiem spojrzał na dzbanek wina położony na stoliku obok łoża i dwa towarzyszące mu kielichy.
- No, byłoby bardzo nieprzyjemnie. A tak ogólnie to ja bym chciał księżniczkę przeprosić i w ogóle - wydusił jedynie w odpowiedzi, bo w istocie by tak było. Jak tak teraz sobie o tym pomyślał to mogliby go nawet oskarżyć o próbę gwałtu na księżniczce, tak zastając go nagiego jak w dzień imienia stojącego przed królewską córką. Albo mógłbym powiedzieć, że lord Lynderly powiedział mi przed ucztą o tej komnacie, że jest coś pusta. Tak, to by zrzuciło wszelką winę na tę dwulicową żmiję, he - ucieszył się ze swej zmyślności.
- Zaraz, Jego Wysokość tutaj? - zdziwił się, a zadziałało to na niego zupełnie jakby Findis rzeczywiście zgodziła się dołączyć do zabawy. To znaczy przyspieszył ruchy, zbierając resztę ubrań i wrzucając do szafy. Do schowania się tamże zachęcił jeszcze lady Elisabeth. - Szczerze przepraszam - wydukał jeszcze, łapiąc dzbanek wina z obydwoma kielichami i chowając się wraz z nimi w ślad za lady Belmore do szafy.
Gdyby na korytarzu nie miałoby być nikogo, to nie stało im nic na przeszkodzie w ubraniu się i poszukaniu innej komnaty, żeby dokończyć co zaczęli.
Jeśli jednak ktoś się zbliżał, to Sebastion raczej nie mógł długo w ten sposób wytrzymać. W tej sytuacji szepcząc lady Elisabeth na ucho komplementy jak bardzo mu się podoba zabrał się za nią od tyłu, jedną dłonią łapiąc za pierś, a drugą zasłaniając usta, żeby nie zdradziła ich wydawanymi przez siebie dźwiękami. Gdyby dłoń miała nie wystarczyć, to zawsze mógł zatkać jej usta własnymi, choć wymagałoby to z ich strony niezłego wykręcenia się.
A jakby jakimś niesamowitym zbiegiem okoliczności miał się nie zmieścić do szafy to nie pozostawało mu nic poza ukryciem się pod łóżkiem.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Finrod Arryn Nie Cze 14, 2020 2:09 pm

Finrod przechadzał się korytarzami zamku Graftonów. Cały dzień chodził naburmuszony, bo nie pozwolili mu wystąpić w turnieju. Tylko dla rycerzy, fe fe fe. Sam bym ich jedną ręką położył, o tak. Kiedyś im pokażę. Z tego samego powodu nie pojawił się na uczcie. Jeszcze by zobaczył tych gburowatych rycerzy, jego ojca czy innych popaprańców. Najchętniej wróciłby już do Orlego Gniazda, ale kazali mu oczywiście przebywać z rodziną królewską. Bo tak nakazuje zwyczaj, bo trzeba się dobrze prezentować... Co za brednie.
Wieczór spędził więc na treningu, a gdy zrobiło się ciemno, poszedł czytać do tutejszej biblioteki. Szukał jakichś książek o Gerolcie Graftonie i o snarkach. Tam właśnie doszła go wieść o tym, co spotkało jego siostrę. Z początku nie przejął się tym za bardzo. Dobrze jej tak - pomyślał i wrócił do czytania. Dopiero po chwili jednak stwierdził, że przenosi złość z durnych rycerzy na siostrę, którą zawsze przecież kochał. Dlatego więc, po chwili refleksji, postanowił odwiedzić ją i zobaczyć jak się miewa. I tak nie miał nic do roboty.
Wdrapał się po schodach z trudem, trochę sapiąc, przystanął więc na górze, żeby złapać oddech. Gdy tylko się uspokoił, dziarskim krokiem ruszył do komnaty swojej siostry. Na widok Findis, wyglądającej zza drzwi, uśmiechnął się i machnął do niej ręką.
- Siostrzyczko!
Wytarł twarz z potu i podbiegł do niej, znowu trochę się zasapawszy.
- Widzę... Uch... Że już dobrze. Uff... Słyszałem, że zemdlałaś. Co się stało?
Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty gościnne II Empty Re: Komnaty gościnne II

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach