Komnata maestera
Strona 1 z 1 • Share
Re: Komnata maestera
Ósmy dzień pierwszego księżyca dziesiątego roku po Zagładzie,
wczesna noc
wczesna noc
Pierwsze co Edmund zrobił po wizycie u bratanka, było udanie się do maestera. Zgodnie z życzeniem swojego krewnego, poszukać miał dla niego i jego rodzeństwa kobiet do ożenku. Choć oczywiście same negocjacje zamierzał pozostawić samemu sobie, bo na niczym nie znał się tak jak na urabianiu ludzi, to musiał zaplanować sobie podróż; znaleźć potencjalne kandydatki, o których mógłby porozmawiać. A dla lorda Brackena trzeba było znaleźć jak najlepsze kandydatki!
Zapukał i wszedł do komnaty maestera, uśmiechnął się i zasiadł naprzeciwko.
- Witaj, drogi - położył mu jedno z ciastek truskawkowych zabranych ze spotkania z lordem Amosem. - Bratanek powierzył mi misję zapewnienia mu odpowiedniego ożenku, jemu i ewentualnie jego rodzeństwu. Chciałbym tedy się dowiedzieć, jakie są dobre kandydatki na wydaniu. Najlepiej w którymś z lepszych rodów - Frey, Tully, Mallister, Vance... Nawet Blackwood, do diaska! - Zaśmiał się. - To byłby dopiero psikus dla naszego małego lorda. Może być jeszcze Mooton albo Harroway. A jak z tych byłoby mało, to może z jakiegoś mniej znaczącego rodu, chyba że sam miałbyś jakąś interesującą propozycję, co? - Poklepał go po policzku. - Mogą być nawet brzydkie, ładna żona sakiewki Ci z reguły nie napełni. To jak? - spytał i wstał na chwilę, rozprostować nogi.
Spodziewał się, że znalezienie odpowiedniej księgi i rodowodu zajmie przynajmniej chwilę, dlatego postanowił przejść się; zobaczyć co ciekawego maester ma w swojej pracowni. Przeszedł się wokół półek, spoglądając na mieszczące się tam specyfiki. - Masz tu coś nowego, ciekawego? - Zajrzał do jednego ze swoich słojów. - Woah, ale śmierdzi! - Zatkał nos. Spojrzał na maestera, zerkając jak idą mu poszukiwania w księgozbiorów.
Zapukał i wszedł do komnaty maestera, uśmiechnął się i zasiadł naprzeciwko.
- Witaj, drogi - położył mu jedno z ciastek truskawkowych zabranych ze spotkania z lordem Amosem. - Bratanek powierzył mi misję zapewnienia mu odpowiedniego ożenku, jemu i ewentualnie jego rodzeństwu. Chciałbym tedy się dowiedzieć, jakie są dobre kandydatki na wydaniu. Najlepiej w którymś z lepszych rodów - Frey, Tully, Mallister, Vance... Nawet Blackwood, do diaska! - Zaśmiał się. - To byłby dopiero psikus dla naszego małego lorda. Może być jeszcze Mooton albo Harroway. A jak z tych byłoby mało, to może z jakiegoś mniej znaczącego rodu, chyba że sam miałbyś jakąś interesującą propozycję, co? - Poklepał go po policzku. - Mogą być nawet brzydkie, ładna żona sakiewki Ci z reguły nie napełni. To jak? - spytał i wstał na chwilę, rozprostować nogi.
Spodziewał się, że znalezienie odpowiedniej księgi i rodowodu zajmie przynajmniej chwilę, dlatego postanowił przejść się; zobaczyć co ciekawego maester ma w swojej pracowni. Przeszedł się wokół półek, spoglądając na mieszczące się tam specyfiki. - Masz tu coś nowego, ciekawego? - Zajrzał do jednego ze swoich słojów. - Woah, ale śmierdzi! - Zatkał nos. Spojrzał na maestera, zerkając jak idą mu poszukiwania w księgozbiorów.
Edmund Bracken- Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Komnata maestera
W chwili, gdy Edmund wszedł do komnaty maestera, ten był pochylony nad słusznych rozmiarów kotłem, w którym ciągle bulgotało. W całym pomieszczeniu czymś przyjemnie pachniało, a sam uczony z zadowoleniem przyglądał się tworzonemu dziełu. Na widok Brackena, uśmiechnął się do niego i skłonił w ciszy. Wysłuchał on co miał do powiedzenia, żeby w chwilę później odejść od kotła i zacząć szperać w dokumentach.
- Już już szukam, tylko jeśliś łaska weź tę chochlę i pomieszaj. - wskazał krzywym palcem na wielką łychę. Jeszcze, gdy Edmund zajrzał do słojów, maester podskoczył wystraszony. - Na Siedmiu! Zostaw, bo się źle sfermentuje! Naleweczka z przepisu mojego dziada musi być szczelnie zamknięta od początku do końca. - powiedział nieco wystraszonym głosem, żeby następnie podejść do słoja i upewnić się, że jest dobrze zakręcony. Potem wrócił do papierów, żeby wkrótce postawić ich stos na biurku i zacząć czytać.
- Lord Frey hmm... co ciekawe, sześć córek, zero synów. Kolejno — dwadzieścia lat, ale ta ma już męża, potem siedemnaście — wolna, dwie szesnastolatki, trzynastolatka i dwunastolatka. Lord Mallister jest już starym człowiekiem, a jego jedyna córka od dawna ma już męża. Dalej jest Lord Vance i jego sześć córek, najstarsza dwudziestoletnia ma już męża, tak samo dziewiętnastoletnia, ale tak jak w przypadku lorda Freya, siedemnastoletnia nie. Kolejne są już młodsze. Jest jeszcze Lord Mootoon, jego dwudziestoletnia, osiemnastoletnia i szesnastoletnia córka mają męża, niezamężne pozostaje tylko dwunastolatka, ale z jego podejściem, pewnie niedługo. - opowiedział, po czym podszedł do kotła, obejrzał i powąchał swój wywar. Skrzywił się lekko, po czym podszedł do szafki i wyciągnął z niej jakiś proszek, którego szczyptę dosypał. - Zapiski o rodzinie Blackwoodów, mam gdzieś głęboko w szafie. Nawet nie pamiętam, czy je aktualizowałem.. Podobnie z rodziną Tullych, musiałbym ich poszukać. A i lord Harroway, to młody mężczyzna, nie dorobił się jeszcze córki, a i siostry nie ma. - oznajmił.
- Już już szukam, tylko jeśliś łaska weź tę chochlę i pomieszaj. - wskazał krzywym palcem na wielką łychę. Jeszcze, gdy Edmund zajrzał do słojów, maester podskoczył wystraszony. - Na Siedmiu! Zostaw, bo się źle sfermentuje! Naleweczka z przepisu mojego dziada musi być szczelnie zamknięta od początku do końca. - powiedział nieco wystraszonym głosem, żeby następnie podejść do słoja i upewnić się, że jest dobrze zakręcony. Potem wrócił do papierów, żeby wkrótce postawić ich stos na biurku i zacząć czytać.
- Lord Frey hmm... co ciekawe, sześć córek, zero synów. Kolejno — dwadzieścia lat, ale ta ma już męża, potem siedemnaście — wolna, dwie szesnastolatki, trzynastolatka i dwunastolatka. Lord Mallister jest już starym człowiekiem, a jego jedyna córka od dawna ma już męża. Dalej jest Lord Vance i jego sześć córek, najstarsza dwudziestoletnia ma już męża, tak samo dziewiętnastoletnia, ale tak jak w przypadku lorda Freya, siedemnastoletnia nie. Kolejne są już młodsze. Jest jeszcze Lord Mootoon, jego dwudziestoletnia, osiemnastoletnia i szesnastoletnia córka mają męża, niezamężne pozostaje tylko dwunastolatka, ale z jego podejściem, pewnie niedługo. - opowiedział, po czym podszedł do kotła, obejrzał i powąchał swój wywar. Skrzywił się lekko, po czym podszedł do szafki i wyciągnął z niej jakiś proszek, którego szczyptę dosypał. - Zapiski o rodzinie Blackwoodów, mam gdzieś głęboko w szafie. Nawet nie pamiętam, czy je aktualizowałem.. Podobnie z rodziną Tullych, musiałbym ich poszukać. A i lord Harroway, to młody mężczyzna, nie dorobił się jeszcze córki, a i siostry nie ma. - oznajmił.
Will
Mistrz Gry- Liczba postów : 9500
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Komnata maestera
Edmund nie miał najmniejszej ochoty pomagać mu w mieszaniu. Za kogo się uważał? Powinni już dawno posłać po kogoś lepszego. Westchnął, zamieszał dwa razy w kotle, czekając aż maester zajmie się szukaniem ksiąg i odłożył chochlę, ruszając w kierunku półek...
- Kurwa... - pomyślał Bracken. - Który maester gotuje w zamku nalewkę? Gdybym ja został w Cytadeli...
Spojrzał jak nerwowo reaguje na ruszanie jego naparu. Gdy znowu się oddalił, przez chwilę korciło go, żeby strącić butelkę na ziemię. Powstrzymał się jednak, uznając, że wiedza tego durnia mu się jeszcze przyda, nie chciałby więc tak jawnie go do siebie zrazić. Wrócił do kotła i usiadł, a dopiero gdy maester zaczął mu czytać, ostentacyjnie sięgnął do kotła i zamieszał kilka razy.
- Dziękuję Ci, drogi. - Kiwnął głową, wiernie oddając maesterowi jego drogocenną chochlę. - W takim razie przyślesz mi je jutro, nigdzie się nie spieszę. Wtenczas chciałbym jeszcze wysłać kilka listów. Ale nie musisz się ruszać! - podniósł nerwowo głos i gestem powstrzymał go przed ruszaniem się od kotła. - Nie chciałbym zepsuć Twojej nalewki. Sam obsłużę kruki, mam w końcu doświadczenia z Cytadeli.
Wstał i wyszukał w samotni maestera jakieś pióro, atrament i kilka kawałków pergaminu, spisał odpowiednie listy i wysłał, a następnie chyłkiem opuścił komnatę maestera.
- Kurwa... - pomyślał Bracken. - Który maester gotuje w zamku nalewkę? Gdybym ja został w Cytadeli...
Spojrzał jak nerwowo reaguje na ruszanie jego naparu. Gdy znowu się oddalił, przez chwilę korciło go, żeby strącić butelkę na ziemię. Powstrzymał się jednak, uznając, że wiedza tego durnia mu się jeszcze przyda, nie chciałby więc tak jawnie go do siebie zrazić. Wrócił do kotła i usiadł, a dopiero gdy maester zaczął mu czytać, ostentacyjnie sięgnął do kotła i zamieszał kilka razy.
- Dziękuję Ci, drogi. - Kiwnął głową, wiernie oddając maesterowi jego drogocenną chochlę. - W takim razie przyślesz mi je jutro, nigdzie się nie spieszę. Wtenczas chciałbym jeszcze wysłać kilka listów. Ale nie musisz się ruszać! - podniósł nerwowo głos i gestem powstrzymał go przed ruszaniem się od kotła. - Nie chciałbym zepsuć Twojej nalewki. Sam obsłużę kruki, mam w końcu doświadczenia z Cytadeli.
Wstał i wyszukał w samotni maestera jakieś pióro, atrament i kilka kawałków pergaminu, spisał odpowiednie listy i wysłał, a następnie chyłkiem opuścił komnatę maestera.
Edmund Bracken- Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Komnata maestera
Edmund sam sobie poradził z zadaniem wysłania listów, co było pożyteczne dla maestera, bo tworzenie wywaru nadchodziło w ostateczną fazę. Skończyła się ona sukcesem, akurat, gdy Bracken wysłał ostatni list.
- Jest. Najdoskonalsze moje dzieło. - powiedział z błyszczącymi się oczami i przywołał skinieniem ręki, swojego przełożonego. - Spróbuj, Kalafiorowa. - oznajmił i wystawił chochlę z zupą w stronę Eda, czekając na jego reakcję. Jeśli Bracken spróbował, mógł właśnie doświadczyć najpyszniejszej rzeczy jaką kiedykolwiek spróbował.
Wysłane parę dni wcześniej listy, zaowocowały odpowiedziami od wybranych lordów. Ich zawartość miała w nienaruszonym stanie zaczekać na Edmunda Brackena. Gdy ten w końcu otrzymał je do rąk własnych, mógł się z nich dowiedzieć, że lord Harroway z przyjemnością przybędzie w towarzystwie dwudziestu żołnierzy oraz dwudziestu służących. Lord Mootoon również się zjawi, w podobnym składzie. Odpowiedź zaś nie przybyła od Lorda Freya, a lord Mallister odpisał, że nie przybędzie z powodów zdrowotnych.
- Jest. Najdoskonalsze moje dzieło. - powiedział z błyszczącymi się oczami i przywołał skinieniem ręki, swojego przełożonego. - Spróbuj, Kalafiorowa. - oznajmił i wystawił chochlę z zupą w stronę Eda, czekając na jego reakcję. Jeśli Bracken spróbował, mógł właśnie doświadczyć najpyszniejszej rzeczy jaką kiedykolwiek spróbował.
15.01.10 PZ
Wysłane parę dni wcześniej listy, zaowocowały odpowiedziami od wybranych lordów. Ich zawartość miała w nienaruszonym stanie zaczekać na Edmunda Brackena. Gdy ten w końcu otrzymał je do rąk własnych, mógł się z nich dowiedzieć, że lord Harroway z przyjemnością przybędzie w towarzystwie dwudziestu żołnierzy oraz dwudziestu służących. Lord Mootoon również się zjawi, w podobnym składzie. Odpowiedź zaś nie przybyła od Lorda Freya, a lord Mallister odpisał, że nie przybędzie z powodów zdrowotnych.
Will
Mistrz Gry- Liczba postów : 9500
Data dołączenia : 20/11/2017
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|