Dziedziniec Nightsong

- Witaj w Nightsong, pani! Żywię nadzieję, iż Matka pobłogosławiła twój orszak miłą i bezpieczną podróżą - przemówił gospodarz, kiedy tylko Nymeria zsiadła z konia i ruszyła w jego stronę. Służba zamku tymczasem szybko zabrała się za wierzchowce wszystkich przybyłych. - Rzeczywiście nie wydaje mi się żebyśmy mieli okazję się wcześniej poznać - przyznał. - Beric Caron - odpowiedział, również się przedstawiając, po czym zamaszystym gestem wskazał na sługę trzymającego sporą, drewnianą tacę. Znajdował się na niej chleb oraz sól, tradycyjny poczęstunek symbolizujący objęcie gości ochroną przez prawo gościnności. - Proszę, częstujcie się! Wiem, że Dorne i Ziemie Burzy nie pałają do siebie miłością, przyjmijcie więc ten wstępny poczęstunek by upewnić się, iż nic nie grozi wam pod moim dachem.
Lord Beric o celu podróży Nymerii został poinformowany zarówno przez kruka z jej zamku, jak i przez kruka z Końca Burzy. Król Arrec przestrzegł swego chorążego o możliwej wizycie Dornijczyków, kiedy tylko dotarła do niego zapowiedź wizyty lady Dayne. Kobieta wraz ze swoją świtą mogła liczyć na nocleg w Nightsong, a i strawa oraz napitek miały się dla nich wkrótce znaleźć. Jeżeli chciała rozmówić się z lordem na osobności, ten zaprosił ją do swojej samotni, kiedy tylko będzie gotowa. Jeżeli sprawa nie była aż tak "tajna", mogli porozmawiać po prostu w wielkiej sali podczas posiłku.

[/hide][hide]