Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Śnieżna Turnia

Go down

Śnieżna Turnia Empty Śnieżna Turnia

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Cze 17, 2018 6:07 pm

***
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Cze 17, 2018 6:47 pm

5 kwietnia

W siedzibie Morsa rozgrywały się Dantejskie sceny. Kobiety krzyczały, dzieci płakały, psy wyły. Bandyci gwałcili kobiety i mordowali mężczyzn (niektórych uprzednio zgwałciwszy, widać lubili chłopców, albo zabrakło kobiet i brali co było).
Inni wynosili z domów wszystko co przedstawiało jakąś wartość, albo wzięli się za grabież zwłok. Zarówno ludzi Morsa jak i własnych poległych towarzyszy.
Jeden z nich śpiewał przy tym jakże oryginalną i elokwentną piosnkę.

Nasza teraz Śnieżna Tureń
bo jej władca to jest dureń.
Nasze złoto i klejnoty
Żarcie, dziewki i galoty.
Nasze wszystko teraz będzie
Nawet konie i uprzęże.
Nasz też będzie cały dworek,
Zabalujem aż po wtorek!


Co prawda rymy były do dupy, tekst miałki, a sam twórca wyraźnie miał problem z gramatyką, niemniej trzeba mu oddać, że wszystko wyśpiewał donośnym i przyjemnym dla ucha głosem.

Na placu w samym środku osady stał stół. Widać miał się przy nim odbyć jakiś wspólny posiłek na świeżym powietrzu. Na stole leżał śnieżnobiały obrus, na obrusie porozrzucane sztućce i poprzewracane naczynia oraz niedoszła panna młoda. Miała na sobie ładną czerwoną suknie, ale teraz zostały z niej już tylko strzępy. Strzępy, które nie zakrywały już kompletnie niczego. Do blatu przygniatał ją swym żelaznym uściskiem przywódca bandytów.
Koło stołu klęczał Edrick, był pobity, ale przytomy. Za ramiona trzymało go 2 drabów.
-Wiesz co zrobiłeś kurwi synu? - zwrócił się do chłopaka Rodirk, przywódca bandytów - Tam leży Gerold Gruba Kuśka, mój przyjaciel. Dzięki niemu mam tą zbroję - uderzył się po swoim ciężkim pancerzu - miecz, tarczę i jeszcze na dobrego konia zostało. Widzisz, Gerold miał naprawę grubą kuśkę. Kiedyś się założył, że wniesie na strome wzgórze wiadro pełna wody, na swoim kutasie. Nikt nie wierzył, że mu się uda, poza mną, ale jemu się udało. Wniósł to wiadro i nawet kurwa kropelki nie uronił. Wygrałem wtedy 10 złotych smoków! A ty go zabiłeś psie! Takiego człowieka zabiłeś!
-Wiedziałem, że to będzie gówniana historia - odpowiedział najstarszy syn Morsa. Za swe zuchwalstwo dostał prezent. Kopa w żebra, pancernym butem.
-Teraz spotka cię za to kara, wyrucham twoją niedoszłą żonę na twoich oczach, a ty nie będziesz mógł nic zrobić. Poza gapieniem się. Pewnie jeszcze dziewica co? Wy macie takie durne zwyczaje, żeby chędożyć dopiero po ślubie.
Edrick spróbował się wyrwać, ale był bez szans, zwłaszcza że po kopie w żebra ledwo był wstanie oddychać.
-Wy, kurwa! - wrzasnął Rodirk do bandytów szukających miedziaków w portkach zabitych - zamiast przeszukiwać puste kieszenie zacznijcie szukać rodziny tego rycerzyka! Banda idiotów jak mogli się wszyscy pochować? A może jednak uciekli i żeście nie zauważyli? Za taką rodzinę można dostać kupę złota okupu!
-Ciekawe jak. Nie rozumiem jak nam zapłaci skoro  teraz ukradniemy wszystko co ma. - powiedział jeden z bandytów
-Właśnie dlatego ja jestem twoim szefem, a nie odwrotnie. Każdy rycerz ma swojego Lorda ten też ma. Jak zabierzemy jego złoto to pójdzie do swojego Lorda, żeby mu dał na wykup rodziny.
-A jak Lord mu nie da? - upierał się tamten.
-To i tak mu rodzinę odeślemy. Tyle, że powoli i po kawałkach.

Część bandytów wzięła się za szukanie rodziny Morsa, reszta dalej robiła piekło w posiadłości Blackhorna.
Przywódca z kolei wziął się za chędożenie przyszłej synowej Pana Śnieżnej Turni. Z początku dziewczyna krzyczała i próbowała się wyrwać, oczywiście bezskutecznie. Potem płakała i błagała Edricka o pomoc, zupełnie bez sensu, bo on nic nie mógł zrobić. Wreszcie już tylko szlochała i zawodziła, a na sam koniec i tego zaprzestała. Leżała bezwładnie jak kukła, jakby nie żyła, albo jakby była w jakimś innym miejscu.
Rodrik oczywiście mógł skończyć wcześniej, ale nie chciał. Pragnął jak najdłużej znęcać się nad obojgiem i to mu się udało.

Nagle mimo wszechobecnego chaosu i hałasu dał się słyszeć charakterystyczny dźwięk rogów. Mors co prawda mógł liczyć na sojuszników o ile jacyś przybyli, ale za to stracił element zaskoczenia.
-Szczurza Morda, ty masz najlepsze oczy zobacz tam ile ludzi prowadzi nasz gospodarz.
Bandyta wykonał rozkaz i wrócił po chwili z informacją.
-Ze 20 ludzi prowadzi. Dobrze uzbrojeni.
-Tak jak i my - odparł Rodrik - 40 ludzi niech idzie i rozgniecie tego robaka. Jak się uda weźcie żywcem, jak nie to trudno. Dwóch ma szukać dalej rodziny tego obesrańca! Ja zostanę i przypilnuje naszej młodej pary, bo wy byście pewnie spierdolili takie proste zadanie.

Szczurza Morda wykonał rozkaz i 40 ludzi ruszyło na Morsa.
Ten stanął przed kolejnym dylematem. Na róg nikt nie zareagował. Może wszyscy jego ludzie zginęli? A może zwyczajnie potrzebowali trochę czasu by przybyć? Dodatkowo bieg do którego zmusił Blackhorn swoich ludzi wyraźnie ich zmęczył.
Uderzać z marszu i jak najszybciej ratować rodzinę? Czy zatrzymać się i pozwolić ludziom odsapnąć, a przy tym dać czas ewentualnym posiłkom na przybycie?
Nie widział co prawda co się dzieje z jego bliskimi, ale mógł się domyślać, że nic dobrego.
Z drugiej strony chyba lepiej przyjść nieco później niż przegrać i nie przyjść wcale...

Król Arthur


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry (J) dnia Sro Cze 20, 2018 9:54 am, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : dodanie daty)
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Mors Siwobrody. Sro Cze 20, 2018 12:46 am

Minęła chwila zanim dostrzegli na horyzoncie Śnieżną Turnię. Mors zatrzymał ich w półbiegu i nakazał złapać oddech, sam zaś wysunął się na przód aby sięgnąć okiem co na nich czeka. Wtem stanął niczym słup i rozdziawił gębę jakoby ujrzał najgorszy koszmar, który zapragnął napaść go na jawie. Ujrzał jak przeklęte ognie trawią jego dom, a podli mordercy wyrzynają i gwałcą. Ludzi dla których był przewodnikiem, ojcem oraz mentorem. Przybył za późno. Zawiódł, a kiedy stał tak, do jego uszu dotarł znajomy dźwięk. Drzewiej zażegnany. Wrzask konających, śmiech mordujących oraz krzyk gwałconych. Płacz kobiet. Powietrze stało się cięższe. Zmysły stępione. Obraz czerniał coby oczy omamione krzywdą, nie chciały już patrzeć. I wtedy ze snu wyrwał go rozpaczliwy ryk. Czy to była jego pani, żona?
Zacisnął dłonie na młocie, mocniej już nie mógł. Odwrócił się do swoich ludzi, wściekłych i rządnych krwi. Skrzywił wargi i skinął, po czym ruszył w bieg. Był pewien, że wróg ich dojrzał. Stanęli na trakcie otoczeni przez skały zwężające drogę. Mors świadom był, że należało się śpieszyć. Nie miał wątpliwości, że bandyci przybyli tu ukradkiem. W takiej liczbie trudno by im było przedrzeć się niepostrzeżenie obok obozów zwiadowczych, a być może po drodze zamordowali też zwiadowców. Bez zaskoczenia trudniej byłoby im w walce z jego wojownikami, niepostrzeżeni mogli zrobić wszystko. Siwobrody miał już nadzieję ujrzeć posiłki, lecz wschód milczał. Cała nadzieja w Białym Porcie, który mógł słyszeć róg oraz w zachodnim obozie, który potrzebowałby jeszcze chwili.
- Gotujcie się! Złapcie oddech! Zabijemy każdego skurwysyna, który śmiał napaść na nasz dom. - Wrzasnął przez ramię, wskazując rękoma pozycje na skrzydłach. - Tarcze na przód, gotować ścianę. Pewnikiem już nas widzieli. Idziemy przed siebie marszem, przyjmujemy fale na tarcze i mordujemy. Nie okażemy litości! Ni strachu, choćby natarli na nas w setkach! Za Śnieżną Turnię! - Róg zagrał na trzy razy, a grupka wojowników ustawiła się według poleceń dowódcy. Naprzeciw nadciągającym kroczyli w spokoju, zgrupowani i hardzi. Jak przystało na ludzi z gór.
Mors Siwobrody.
Mors Siwobrody.

Liczba postów : 14
Data dołączenia : 11/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Cze 20, 2018 1:22 pm

Taktyka Morsa była bez wątpienia ciekawa i pewnie byłaby bardzo skuteczna gdyby bandytów nie było prawie 2 razy więcej i nie atakowali z taką furią.
Padło ich 4, ale Mors również stracił 4 ludzi co przy przewadze liczebnej wroga nie było korzystną wymianą...
Nieco lepiej sprawdził się pomysł z przepuszczeniem przeciwników. W pułapkę wpadło 2 oponentów. Jednego wziął na siebie Mors, na drugiego rzucili się Hogg z Gerwanem.

Bandyta zaatakował pierwszy lecz chybił, Mors też spudłował. Bandyta znów nie był wstanie celnie trafić, Mors tymczasem celnie atakuje i już jest pewien trafienia lecz bandyta cudem unika ciosu, po czym wykonuje kontratak i trafia Morsa w prawą rękę. Na szczęście Blackhorma chroni ciężka zbroja i nie odnosi żadnej rany. Kontratakuje i uderza bandytę w lewą rękę lekko go raniąc.
Oprych oddał atakując nogi, ale znów nic nie był wstanie zdziałać przeciwko ciężkiej zbroi. Pan Śnieżnej Turnii odwdzięczył się potężnym ciosem w klatkę piersiową. Oprych miał na sobie jednak niezła zbroję i przeżył trafienie. Po chwili jednak dostał znowu, tym razem w prawą rękę i stracił miecz. Szybko go jednak podniósł, tylko po to by znów dostać po łapie. Jednak tym razem nie wypuścił miecza. Kolejny cios w tors w wykonaniu Morsa, ale oponent nie odpuszcza, też wali Blackhorna w napierśnik, nie czyniąc jednak żadnej szkody ciężkiej płycie. Mors atakuje lecz zbroja na nodze chroni bandytę, po chwili znów wali, tym razem mocniej i rani oponenta w prawe udo.
Góral wreszcie widać stracił cierpliwość, bo grzmotnął bandytę w łeb. Zranił, ale tamten uparcie walczył dalej. Po chwili znów cios w tors, a potem w lewe ramie. Na koniec grasant znów oberwał w łeb. Co prawda nie zginął, lecz miał już tyle ran, że nie był wstanie dalej walczyć. Mors dobił go bez litości.

Tymczasem z drugim łotrem bili się Hogg i Gerwan. Pierwszy zaatakował oponent machając trochę na oślep mieczem dwuręcznym. W Gerwana nie trafił, walną za to Hogga w tors. Bezskutecznie, gdyż chroniła go ciężka zbroja. Gerwan zaatakował i trafił w łeb nie czyniąc jednak większej szkody bandycie. Hogg też przywalił w łeb, ale mocniej i do tego dwuręcznym toporem. Przeciwnik co prawda przeżył, ale po chwili Krzywogęby poprawił zabijając go.

Nagle Mors usłyszał dźwięk rogu. Jednak część jego ludzi przeżyła i właśnie zabierała się do ataku na tyły bandytów.
Te rogi dobra rzecz, ale przeciwnik też je słyszy. Prawie połowa bandytów przestała atakować Morsa, zwłaszcza że i tak nie miała dość miejsca żeby robić to. Ruszyli odeprzeć nadchodzącą pomoc, w efekcie walka zamieniła się w dwie oddzielne potyczki.

Król Arthur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Mors Siwobrody. Sob Cze 23, 2018 1:14 am

Wydarł się, gdy po raz pierwszy tarczownicy ugięli kolana pod napływem wroga i zmusił ich do przełamania swoich granic. Natrudził się, gdy po raz pierwszy dostał pod młot wroga. Aby go uciszyć musiał użyć trochę siły i odpowiednio machać bronią. Kiedy w końcu poczuł jak z przeciwnika uchodzi życie, doszło do niego jak dobrze zorganizowani i uzbrojeni są ci bandyci. Stal którą nosili nie należała do tej, którą można było z łatwością wykraść ze Śnieżnej Turni. Zaczął podejrzewać, że nie są to przypadkowi grasanci zza wzgórz. To dezerterzy, lub co gorsza, czyiś żołnierze.
Jego dłonie nie przestawały drżeć. Ciało wciąż pamiętało czym jest walka, lecz mięśnie nie były już tak wytrzymałe jak kiedyś. Gardło piekło od krzyków, lecz nie ustępował. Wydawał polecenia tak, ażeby jego formacja utrzymywała szyk pomimo przewagi wroga i utraty czterech górali, nieustraszonych wojowników. Kiedy do jego uszu dotarł dźwięk rogu, nakazał odpowiedzieć tym samym i rozkazał w tym momencie, aby każdy chwycił tarczy. Swojej lub martwego, i szedł dalej. Jeżeli jego ludzie zaatakowali z drugiej strony, należy przeprowadzić żelazną ofensywę i dołączyć do walczących nim zaleją ich fale wroga.
- Przed siebie! Dalej! Bić grasantów! - Krzyczał. - Nie okazujcie litości, ni słabości. Bogowie patrzą i pamiętają!-
Ściana tarcz została zasilona o dodatkowe osłony, formacja poszerzyła się tak coby nie tworzyć luk. Za tarczami kroczyli Mors, Hogg i Gerwan. Odczuwali zmęczenie, lecz grasanci z pewnością nie mieli więcej sił wszak dopiero co kończyli grabić.
- Ramiona do tarcz! Utrzymywać szyk, ciaśniej i do przodu! -
Nakazywał. Nie musiał popychać ich przed siebie, żaden z wojowników nie lękał się śmierci. Nie mieli nic do stracenia, walczyli o wszystko co mieli.
Mors Siwobrody.
Mors Siwobrody.

Liczba postów : 14
Data dołączenia : 11/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Cze 23, 2018 4:09 pm

Tym razem ludziom Morsa poszło zdecydowanie lepiej. Dzięki ścianie z tarcz stracili tylko dwóch ludzi, zabili za to aż 8 i zepchnęli przeciwnika. Mors i jego przyjaciele szli za Murem dobijając jedynie tych, którzy i tak nie mogli już umknąć śmierci. Niemniej zawsze lepiej to zrobić niż dostać sztyletem w plecy, kiedy jakiś niby martwy zaatakuje ostatkiem sił.
Dobijając bandytów mógł też oglądać ich wyposażenie. Było bardzo różne. Pierwsi, którzy stanowili największy problem mieli dobre zbroje. Kolejni mieli bardzo zróżnicowane, trafiały się lepsze, trafiały się też zwykłe skórzane. Mors minął nawet trupa, który miał na sobie prawdziwy rycerski hełm i to z kilkoma kolorowymi piórami. Niestety tylko hełm był dobry. Na nogach miał zwykłe skórzane spodnie i to połatane w kilku miejscach. Właściwie to nie na nogach, a na nodze, bo jedna była oderżnięta. Któryś z ludzi Blackhorna przytomnie uznał, że nie ma sensu walić w hełm którego pewnie i tak nie przebije i zaatakował nogi.
Skąd bandyta miał taki dobry hełm? Najpewniej napadli całą bandą na jakiegoś wędrownego rycerza i przypadł mu przy podziale łupów. A może wygrał go dzięki zakładowi lub jakiejś grze? Ostatecznie czy miało to jakieś znaczenie? Ten człowiek i tak już nie żył.

Nadbiegająca pomoc nie bawiła się w Mury z tarcz. Uderzyła wściekle na nieco liczniejszego wroga. Przy tak małej liczbie jednak nawet jeden człowiek robił różnice.
Pomoc straciła 3 ludzi, ale zabiła aż 9 bandytów. Pozostali rzucili się do ucieczki, ale nie mieli dokąd.
Po chwili niecałych 20 bandytów z atakującej czterdziestki zostało okrążonych przez przeszło 20 ludzi Morsa, nie licząc samego Blackhorna i jego dwóch przyjaciół.  

Walka była przegrana i Rodrik dobrze to wiedział, nawet gdyby ruszył na pomoc z dwójką towarzyszy nic by nie zmienił. Walka i tak pewnie się skończy nim dobiegłby do celu.
Miał jednak Edricka i jego niedoszłą żonę jako zakładników.
Po chwili jeden z bandytów przyprowadził też związanego Henrika.
Liczba zakładników rosła i to tą kartą postanowił zagrać przywódca bandytów.
Rozkazał dwójce towarzyszy szukać pozostałej części rodziny Morsa, sam pilnował znalezionych.

Król Arthur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Mors Siwobrody. Sro Cze 27, 2018 7:31 pm

Kiedy bitwa poczęła toczyć się po jego myśli, Mors oraz jego towarzysze walczyli coraz zacieklej. Sam dowódca wysuwał się na przód i atakował, pewny celu. Jego młot pozostawiał wgniecenia na zbroi wroga, obijał hełmy i łamał kości. Górale spisywali się coraz lepiej, choć zbyt wielu jak mniemał Siwobrody, przypłaciło atak życiem.
- Dalej! Przedzierajmy się do naszych!- Ryczał, kiedy spychali wroga do przodu, wprost na atakujących z drugiej strony. Jego donośny głos z pewnością dodawał otuchy, zaś pośród grasantów wywoływał strach. Oto przybywał pan tych ziemi.
Kiedy otaczali pozostałych, Mors wykańczał właśnie bandytę, który kwiczał na ziemi zaciskając miejsce z którego wycięto mu kończynę. Silnym wymachem przez ramię posłał młot wprost na głowę nieszczęśnika, zgniatając ją jak zgniłą dynię. Miękkie tkanki rozprysnęły się, chlapiąc pancerz oraz broń olbrzymiego wojownika. Mors złapał parę oddechów, zanim uniósł głowę i z uśmiechem przyjął widok powiązanych niczym wieprzki na rzeź, grasantów otoczonych korowodem wściekłych górali.
- Zgnieść tych skurwysynów! - Rzucił, a następnie uniósł młot i przedarł się przez swoich, wiodąc ich wprost na wroga. Tym razem atakował zaciekle i bezpośrednio, przeciwnika który srał po gaciach i nie wiedział gdzie uciekać. Każdy wojownik Siwobrodego ruszył do walki w jednym tempie, wykrzykując dziko i bijąc, jakoby chcieli z wroga przyrządzić tatar.
Mors nie spodziewał się jeszcze co czeka go dalej. Gdzieś z tyłu głowy miał co prawda plan ale nie przyszło mu na myśl, że jego rodzina jest w potrzasku. Nie mógł być też pewny, że żyją choć tę myśl trzymał od siebie jak najdalej. Teraz chciał wykończyć pozostałych, a jeżeli udało mu się to bez trudu, ruszyłby ku swojej wieży wraz z kompanami.
Mors Siwobrody.
Mors Siwobrody.

Liczba postów : 14
Data dołączenia : 11/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Cze 28, 2018 6:40 am

Bandyci wiedzieli, że są bez szans. Wiedzieli też że nikt nie okaże im litości. Walczyli więc do ostatniego, mimo że byli w beznadziejnej pozycji. Zwłaszcza, że Mors kazał swoim ludziom zgniatać przeciwnika, więc nie tylko wrogowie byli okrążeni, ale z racji ścisku nie mogli swobodnie operować bronią.
Mimo wszystko udało im się pokonać 3 ludzie Blackhorna i to tych najbardziej wartościowych, którzy z nim przyszli.
Sami okupili to jednak ciężkimi stratami.
Mors i jego przyjaciele też mieli swój wkład w walkę.
Hogg 3 ciosami swojego wielkiego topora zabił przeciwnika. Biedak nawet nie zdążył zareagować, zwłaszcza że chroniła go słaba zbroja.
Gerwan też się nie bawił i choć trafił mu przeciwnik w całkiem przyzwoitej zbroi, po krótkiej wymianie nic nie znaczących ciosów po prostu rąbnął przeciwnika w łeb kończąc walkę.
Mors tymczasem wziął na siebie aż dwóch przeciwników i to dobrze uzbrojonych.
Mądrze zrobił skupiając się na jednym przeciwniku, zamiast atakować dwóch na raz. Najpierw obił mu rękę, a potem kilkoma ciosami młota w klatkę piersiową zabił. Tamten też coś próbował, ale nie było to nic czego nie mogłaby zatrzymać ciężka zbroja.
Z drugim przeciwnikiem Blackhorn widać postanowił bawić się dłużej. Okładał go po całym ciele, rękach, torsie, głowie. Oponent był bezradny, do czasu... Nagle zebrał się w sobie i gruchnął Morsa między oczy swoim mieczem. Gdyby trafiło na kogoś innego bandyta cudem wygrałby tą walkę. Trafiło jednak na twardego człowieka z gór. Pan Śnieżnej Turni zrobił kilka kroków w tył, zachwiał się, ale nie upadł, otrząsnął się i uznał widać, że pora kończyć z zuchwałym adwersarzem. Po otrzymaniu ciosu w głowę jego sprawność uległa pogorszeniu i bił słabo, ale za to celnie, jeden, drugi, a wreszcie trzeci cios w głowę i zuchwalec padł martwy.
Właściwie to nawet nie on, a jego bezgłowe zwłoki, bo z części ciała, którą chronił hełm nic nie zostało.

Teraz można już się było udać do domu zobaczyć co stało się z rodziną.
Widok ciekawy nie był. Do tego na Morsa czekał przywódca bandytów w towarzystwie swoich 2 kompanów.
-Anie kroku dalej! - krzyknął, gdy Mors zaczął się zbliżać. Trzymał za włosy pobitego Edricka, na jego gardle trzymał miecz. Pancernym butem przyciskał kobiety, która miała być żoną dziedzica Morsa. Gdyby nastąpił mocniej zmiażdżyłby jej krtań.
Dwóch pozostałych bandytów też miało zakładników. Jeden trzymał miecz na gardle żony Blackhorna, drugi miał jako zakładnika Henrika.
Bandyci mieli na sobie tylko lekkie zbroje więc można by spróbować im strzelić w głowę. Przy odpowiednio szczęśliwym strzale mogliby umrzeć nim poderżną gardła zakładnikom. Zasłaniali się jednak swoimi ofiarami więc taki strzał wymagał dużo szczęścia, a do tego szybkości. Nie mówiąc już o zabiciu obu naraz, bo przecież jeśli ludzie Morsa zaczną strzelać bandyci natychmiast poderżną gardła zakładnikom.
Przywódca bandytów był z kolei poza zasięgiem wszystkiego co nie było ciężką kuszą. Miał na sobie prawdziwy ciężki pancerz, a do tego tarczę. On też przemówił.
-Masz wybór starcze, albo pozwolisz mi odejść z całym złotem jakie masz, a ja wypuszczę twoją rodzinę, albo zachowasz złoto i mnie zabijesz, ale wcześniej ja zabiję tych, których kochasz. Możemy też zawalczyć o obie nagrody, jak wygram zabieram i złoto i rodzinę, może twój Lord ich wykupi za dobrą sumkę. No, a jeśli przegram... oczywiście nie przegram, ale dla formalności. zachowasz i złoto i rodzinę, puścisz tylko moich 2 pozostałych ludzi.
To powiedziawszy przycisnął mocniej miecz do gardła Edricka, aż pojawiła się na niem krew. Dawał Morsowi do zrozumienia, że oferta nie podlega negocjacji i że nie żartuje.

Król Arthur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Mors Siwobrody. Pią Cze 29, 2018 2:23 pm

Oberwał nieco ale cóż to. Jak dla byka kartofel. Chwycił za hełm i zacisnął powieki, ażeby obraz przed oczyma przestał wirować jak w tańcu po paru głębszych. Kiedy doszedł już do siebie, ujrzał jedynie stos ciał, sam zaś stawiał jeszcze but na nieszczęśniku którego tak brutalnie wykończył swym młotem.
Chrząknął coś, zszedł z trupa i lekko chwiejnym krokiem poczłapał dalej. Wszyscy zdolni do walki ruszyli za nim.
Wioska została splądrowana i zniszczona. W powietrzu wisiał smród mordu, ognia i gwałtu. Wszędzie walały się ciała, gdzieniegdzie klęczały kobiety chowając wstyd i płacz w dłonie, lub tuląc do piersi dzieci. W większości martwe. Mors gotował się w sobie, lecz nie zdobył się na żaden komentarz. Na płacz i smutek przyjdzie czas później. Teraz, jak miał nadzieje, musi uratować swoją rodzinę. Modlił się, głęboko, że będzie jeszcze kogo ratować.
Podbiegł pod plac i już tam ujrzał herszta oraz pozostałych. Widok żywych bliskich nieco go uspokoił, choć sytuacja nie malowała się kolorowo. Byli zakładnikami, a grasanci w każdej chwili mogli pozbawić ich życia. Mors stanął jak wryty, a za nim zgromadzili się jego ludzie. Siwobrody zdjął hełm i ukazał swoje oblicze. Surowa twarz, kamienna. Pozbawiona emocji, jakby się wydawało. I trwogi. Siwy, lecz nie tak stary, jak przypuszczali.
- Napadasz na mój dom. Krzywdzisz moich bliskich... - Przegryzł wargę, gdy na szyi dziedzica pojawiła się ścieżka krwi. - Odnosisz porażkę choć jest was więcej. Stoisz o krok od końca swojego marnego żywota i śmiesz stawiać mi takie warunki?! Posłuchaj, kimkolwiek jesteś, bandyto. Puścisz moich bliskich wolno, a dam ci czas abyś mógł zbiec i być może zdołasz uciec przed moim gniewem. Jeżeli odbierzesz im życie, przysięgam, że zamorduje cię z zimną krwią lecz nie uczynię tego tak prędko, jak rozprawiłem się z twoimi żołnierzami. Nie pierdol, że nie wiesz o czym mówię. Jesteś żołnierzem, czyż nie? Wyłamię ci wszystkie kończyny, abyś nie mógł stawiać oporu. Wybiję wszystkie zęby i nakarmię chujami, które miały czelność plugawić nasze kobiety. No chyba, że wybierzesz mądrze. Puść ich i spierdalaj albo stawaj do walki przeciwko mnie. Jeden na jednego ale najpierw puść ich wolno!
Mors Siwobrody.
Mors Siwobrody.

Liczba postów : 14
Data dołączenia : 11/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Cze 29, 2018 7:31 pm

Bandyta wcale się nie przestraszył Morsa. Miał jako zakładników jego rodzinę, czuł się pewnie, uważał że to on kontroluje sytuację.
-Chuj cię obchodzi kim jestem. Zabiłeś mi ludzi? Trudno widać byli słabi. Zbiorę jakichś nowych z gościńca, tyle się ich tam pałęta, że chętnych mi nie zabraknie. - powiedział zuchwale - Widzę jednak, że masz problemy ze słuchem dziadku, oderżnij ucho kobiecie, to pewnie jego żona i rzuć mu je - zwrócił się do swojego podwładnego, który trzymał Ingrith, ten błyskawicznie oderżnął jej lewe ucho i rzucił je Morsowi. Po zrobieniu tego natychmiast wrócił do przykładania ostrza do szyi kobiety.
-Masz teraz dodatkowe ucho, więc słuchaj uważnie - mówił dalej Rodrick - biorę złoto, albo rodzinę. Jeśli dajesz złoto wszyscy mają przysięgnąć, że nie będą mnie ścigać. Jeśli chcesz walczyć to wszyscy mają przysięgnąć na Starych i Nowych Bogów, że po tym jak już cię zabiję pozwolą mi odejść i ze złotem i z rodziną. Może ją twój Lord wykupi na cześć twojej pamięci. Wybieraj! A spróbuj siła ich odbić zabije nim na 10 metrów podejdziesz!
Bandyta zdecydowanie nie żartował i nie miał zamiaru negocjować. Mors powinien to rozumieć patrząc na ucho swojej żony leżące pod jego nogami.

Król Arthur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Mors Siwobrody. Sob Cze 30, 2018 11:19 am

- Ty kurwi synu! Tak się nie godzi!- Warknął, a jego twarz zrobiła się czerwona od narastającego gniewu. W jednej chwili krew poczęła się w nim gotować do tego stopnia, iż był już gotowy rzucić się do walki lecz miarkował swoje zamiary, wszak jego bliscy pozostawali w śmiertelnym niebezpieczeństwie. - Weź ile zdołasz udźwignąć i wypuść moją rodzinę. No dalej, bierzta te chędożone złoto i wypierdalać. Ty...- Wskazał młotem na herszta. - Nie o złoto, ni dobra, chcę się z Tobą mierzyć. O sprawiedliwość, Ty nędzny sukinsynu. Wypuść ich, bierz złoto i wypierdalaj, a jeśliś odważny to stawaj ze mną w szranki. Jeżeli wygrasz, to bogowie mi świadkiem, że ujdziesz z tego cało. Moi ludzie nie będą was ścigać przez dwa zachody, później nie raczę za ich gniew. To górale, ludzie hardzi i pamiętliwi. Jeżeli teraz uciekniecie jak tchórze, również nie będziemy was ścigać. Bogowie świadkami moich słów.
Nie mógł pozwolić aby ten skurwiel uciekł bez pokuty. Machnął do ludzi, żeby rozeszli się w półkole. Sam wyszedł na środek, uniósł ręce i stanął przed hersztem. Powoli, coby nie rozjuszyć łachudry. Stał tak i czekał na jego ruch. Bandyci mogli teraz puścić zakładników, wziąć złoto i wypierdalać. Wybór należał wyłącznie do ich przywódcy. W międzyczasie, Mors nałożył na głowę hełm i przejechał palcami po jego czubku. Bogowie, miejcie baczenie na moich bliskich - Rzekł w duchu.
Mors Siwobrody.
Mors Siwobrody.

Liczba postów : 14
Data dołączenia : 11/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Cze 30, 2018 8:41 pm

-Tak się nie godzi! - przedżeźniał Morsa Rodrick - co za głupi kutas... Godzi się wszystko co można zrobić! Idioto, żyjesz na świecie tyle lat i nie rozumiesz prostej zasady!? Ten kto jest silniejszy robi co chce, a słabe chujki mogą tylko popiskiwać, że się "nie godzi". Albo wznosić modły do swoich bogów, których nie ma.
Propozycję walki przyjął z ochotą. Wierzył w swoją ciężką zbroję, szeroką tarczę i własne umiejętności.
-Nosz kurwa, nie musisz mnie namawiać! - skwitował krótko propozycję walki. Był hazardzistą, chciał wygrać i złoto i rodzinę. Nie mówiąc już o tym, że pragnął pomścić swoich ludzi.
Cisnął Edricka na ziemię i ruszył w kierunku Morsa.

Przywódca bandytów od początku przejął inicjatywę i to on zadawał Morsowi ciosy, samemu wszystko blokując swą tarczą. Nie był jednak wstanie poradzić sobie z ciężką zbroją górala. Postanowił więc zaatakować najwrażliwsze miejsce, głowę. Rąbnął i trafił, nie ogłuszył, ale Mors mógł poczuć jak rośnie mu na głowie guz. Uznał, że to dobra strategia walki i po krótkiej wymianie znów trafił w głowę. Tym razem cios był jednak na tyle słaby, że hełm całkowicie ochronił Blackhorna.
Pan Śnieżnej Turni musiał zrozumieć, że w ten sposób przegra. Przeszedł do ofensywy i spróbował wybić bandycie miecz z dłoni. Nieskutecznie, do tego ciężki pancerz sprawił, że Rodrick wyszedł z tego bez szwanku. Bandyta skontrował uderzając podobnie lecz trafił w lewą rękę, również nie czyniąc przeciwnikowi szkody. Po dłuższej wymianie Rodrick znów trafił w głowę, niestety znów zbyt słabo. Nie ustępował jednak i cały czas starał się bić Morsa po głowie. W końcu ta strategia przyniosła efekt. Mors dostał potężny cios w głowę i upadł nieprzytomny. Nim ktokolwiek zdążył zareagować Rodrick chwycił swój miecz obiema rękami i wbił go z całej siły w gardło Blackhorna.
-A nie mówiłem kurwa?! Słabe chujki pieprzące o honorze giną głupio - powiedział dysząc ciężko po długiej walce. - Pamiętajcie co obiecał wasz martwy przywódca! Przejmuje złoto i władze w tym rejonie! Jeszcze będzie głośno o Roricku pogromcy... jak ten dziadek się nazywał?
Dwaj bandyci wzięli się za zbieranie złota, a Rodrick trzymał Henrika i Ingrith. Nie ufał ludziom Morsa, wolał mieć zakładników.
-Ile tam tego jest? - spytał w końcu.
-Tyle, że starczy na wyposażenie takiej bandy, że nawet w Winterfall będą przed nami strać - odparł jeden.
-Weźcie sobie tą rodzinkę - powiedział popychając Henrika - z takim złotem ich nie potrzebuję. Żonkę też puszczę na co mi taka stara, ale jak się trochę oddalę, za nic w świecie wam nie ufam. - zakończył oddalając się z całym złotem ze Śnieżnej Turnii i żoną Morsa.

Król Arthur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Śnieżna Turnia Empty Re: Śnieżna Turnia

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach