Czardrzewo parę mil od Muru
Strona 1 z 1 • Share
Re: Czardrzewo parę mil od Muru
18 lutego 336AC
Po wygłoszeniu pieśni zgłosiło się tylko dwóch chłystków do przysięgi pod czardrzewem. I bardzo kurwa dobrze. Im mniej świadków przysięgi Guillaume'a tym lepiej. Zapakowali się na konie i w jakąś godzinę dojechali na miejsce. Przez cały czas Guillaume podśpiewywał pod nosem tę samą pieśń, którą zaśpiewał na dziedzińcu, oraz mamrotał na tyle głośno, by pozostali słyszeli pewne urywki. Będąc na miejscu zsiadł z konia i ukląkł przed jednym z wielu czardrzew w kręgu i zaczekał aż pozostali dwaj zrobią to samo, bo składać przysięgę razem jest zajebiściej. Następnie ze zwyczajowym obłędem spojrzał każdemu w oczy i przeszli do treści samej przysięgi.
- Nadchodzi noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko śmierć. Nie wezmę sobie żony, nie będę miał ziemi, ojca ani dzieci. Nie założę korony i zapomnę o zaszczytach. Będę żył i umrę na posterunku. Jestem mieczem w ciemności. Jestem strażnikiem na murach. Jestem ogniem, który odpędza zimno, światłem, które przynosi świt, rogiem, który budzi śpiących, tarczą, która osłania krainę człowieka. Moje życie i mój honor należą teraz do Nocnej Straży na tę noc i na wszystkie pozostałe.
Cały ucieszony obejrzał się po twarzach zwiadowców, którzy ich tutaj eskortowali. Podniósł się na nogi otrzepując kolana ze śniegu i od razu podskoczył podekscytowany.
- Ahahahaha! Tak, jestem już bratem z Nocnej Straży! Drżyjcie dzicy! Zewrzyjcie poślady! Uderzcie w bębny! Zadmijcie w rogi! Oto Guillaume nadchodzi w blasku pożogi!
Guillaume.- Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018
Re: Czardrzewo parę mil od Muru
4 Maja 336
Arthur zabrał swoją zbroje, swoje miecze i szczęśliwy ruszył za Mur. Jeszcze na dziedzińcu zaintonował nieco przerobioną starą pieśń. Zawtórowali mu oczywiście jego bracia. Śpiewali poważnie, dostojnie, choć nie mieli pięknych głosów.
Wszystko co nasze Straży oddamy,
w niej tylko życie, więc idziem żyć,
świty się bielą, otwórzmy bramy.
Rozkaz wydany: Wstań! W słońce idź!
Ramię pręż, słabość krusz,
ducha tęż, Straży miłej służ!
Na Jej zew w bój czy w trud,
pójdzie rad Strażników Nocnych Huf!
Strażników Nocnych Huf.
Jadąc na przysięgę nie marnował też okazji by uczyć się jazdy konnej. Brnięcie kilka mil po śniegu w każdą stronę było z pewnością cenną lekcją jak należy się poruszać w trudnym terenie.
Po dotarciu na miejsce uklęknął przed drzewem wbijając w ziemię swoje dwa miecze na których był wyryty fragment przysięgi. Zacisnął opancerzone dłonie na rękojeściach i zaczął wygłaszać słowa przysięgi.
-Nadchodzi noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko śmierć. Nie wezmę sobie żony, nie będę miał ziemi, ojca ani dzieci. Nie założę korony i zapomnę o zaszczytach. Będę żył i umrę na posterunku. Jestem mieczem w ciemności. Jestem strażnikiem na murach. Jestem tarczą, która osłania królestwa ludzi. Moje życie i mój honor należą teraz do Nocnej Straży na tę noc i na wszystkie pozostałe.
Po wygłoszeniu tekstu wstał wyciągnął miecze z ziemi i pogroził nimi Północy.
-Drżyjcie dzikusy! Westford znów strzeże Muru! Zakosztujecie mych mieczy! Będziecie przez następne 100 lat straszyć dzieci "Rzeźnikiem"! Niech no tylko dorwę tego waszego Króla na polu bitwy! Raz dwa za Murem wyląduje, jak tak bardzo tego chce! Zawiozę jego odcięty łeb do Winterfell, albo i dalej! Dotrze bardziej na Południe niż jakikolwiek inny Król! Przynajmniej póki mu czerep nie zgnije!
Wykrzyczawszy pewnym siebie głosem wiązankę pogróżek wsiadł na konia znów intonując wspomnianą wcześniej pieśń. Tak wrócił na dziedziniec Czarnego Zamku.
- MG:
- Zmieniłem jedno zdanie w tłumaczeniu, żeby było nieco bardziej zgodne z oryginałem Angielskim. Arthur, nic tam nie przekręcał, żeby potem nie było, że źle przysięgał.
Arthur Westford.- Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|