Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ulice Królewskiej Przystani

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Atlovart. Pią Gru 22, 2017 10:36 pm

First topic message reminder :


***

Wszelkie drogi stolicy. Szerokie i wybrukowane główne szlaki, a także ciasne i ciemne zaułki.
Atlovart.
Atlovart.

Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017

Powrót do góry Go down


Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Alysanne Targaryen. Wto Sty 08, 2019 11:59 am

Przez krótki moment wyglądało na to, że wszystko poszło dobrze i jej zwięzła mowa przyniosła pozytywny efekt. Trwało to jednak tylko krótki moment. Widać "odważne wystąpienie" jednego z mieszkańców miasta przeciwko niej dało innym impuls do działania. Alysanne z przerażeniem zobaczyła, że gromadzący się wokół nich tłum, który dotychczas był tylko zainteresowany darmową żywnością i wyrażał tym entuzjazm, teraz prezentował się zgoła inaczej - groźnie. Tak jak chłopi, z którymi miała już do czynienia w czasie swej podróży do Riverrun. Zdjęta nagłym strachem, choć była otoczona przez Złote i Białe Płaszcze, pobladła i swym rozbieganym, dzikim wzrokiem, poczęła szukać wyjścia z sytuacji w jakiej się właśnie znalazła. Naraz z tłumu poczęły lecieć w jej stronę okrzyki, przekleństwa i produkty spożywcze, a tłum jeszcze bardziej na nich naparł. Gdzieniegdzie dochodziło do przepychanek i bitki między ludźmi, którzy uważali ją za sprawczynię ich wszystkich nieszczęść, a tymi, którzy uważali ją za ich królową. Wszystko zmierzało do katastrofy, a w niej narastał zarówno strach przed tłuszczą jak i wściekłość tym jak została potraktowana.
- Tak... Tak, tak... Tak! - Pokiwała nerwowo głową na słowa Darrych. Nie miała ochoty zostawać tu ani chwili dłużej. - Natychmiast! Wra... Wracamy na ulicę Żelazną. T... Tam możemy si... wycofać się. - Odwróciła się do nich, na krótki moment strach zniknął z jej oczu, a zamiast niego odmalowała się złość i kipiąca wściekłość. - Poślijcie po Straż. Albo żołnierzy! Trzeba. Zaprowadzić. Tu. PORZĄDEK. Rozgonić tą przeklętą hołotę nim zamieszki się rozniosą! Niech ktoś im porachuje kości i wbije do głowy odrobinę oleju! - Zaraz też warknęła. - Jeśli nie zmuszę ich do miłości, to zmuszę do uległości.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sty 09, 2019 9:14 pm

Lord Darry kiwnął głową. Natychmiast postanowił działać:
- Wycofujemy się! Wy, bierzcie wóz! Wy, rozpędźcie tą hołotę! - krzyczał na Złote Płaszcze. Ci obejrzeli się po sobie i przystąpili do wykonywania rozkazów. Obecne Białe Płaszcze pociągnęły ją jak najprędzej w kierunku ulicy Żelaznej, przynajmniej sto metrów od całego zajścia. W jej kierunku powoli zbliżał się także wóz z jedzeniem, z którego (z powodu pośpiechu w transporcie) spadały kawałki jedzenia. Z oddali mogła oglądać jak Złote Płaszcze ruszyli na tłum i zaczęli ich, zgodnie z rozkazem, "uspokajać". Krew polała się tym razem na ulice Placu Sprzedawców Ryb. Złote Płaszcze dość szybko spacyfikowali nieposłuszny tłum, starając się jednak mimo wszystko dawkować przemoc, tylko tam, gdzie było to potrzebne. W końcu na ziemi legło kilkunastu osobników, a strażnicy prawa zatrzymali osiemnastu siewców fermentu. Ich los leżał w rękach Alysanne... tak samo jak decyzja, czy chce kontynuować swój marsz.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Sty 10, 2019 12:02 pm

Polała się krew. Była w tym dobra - pomyślała Alysanne z paskudnym uśmiechem na ustach, obserwując jak Złote Płaszcze wchodziły w tłum by rozgonić tłuszcze, raz po raz uderzając ich tępym końcem włóczni lub sięgając nawet po miecze, raniąc i zabijając tych, którzy stawiali najzacieklejszy opór. Nie dane jej jednak było się przyglądać temu wszystkiego, gdyż Białe Płaszcze pociągnęły ją za sobą, z daleka od walki w bardziej bezpieczne miejsce, z którego lepiej było słyszeć jęki niż widzieć walkę. Miała dzięki temu chwilę czasu by się nie tylko uspokoić po całym zajściu, serce wciąż jej waliło przerażone na myśl co się mogło wydarzyć, ale także przemyśleć sobie wszystko czego była świadkiem. Do tej pory żyła w pewnej iluzji, że lud kochał jej rodzinę, czyż nie tak? W końcu wielu stanęło po stronie jej dziadka, gdy ten wreszcie wrócił do Westeros. Jednak rzeczywistość zdawała się być nieco inna... Lud ich nie kochał. Przynajmniej nie wszyscy. Choć dzień się dopiero zaczął, Alysanne się przygarbiła, jakby zmęczona tym wszystkim. Można było o niej mówić wiele, ale wciąż była młoda i niedoświadczona i choć robiła wszystko najlepiej jak umiała, to w połączeniu z jej nieraz trudnym charakterem, było to za mało.
- Każcie sprzątnąć ciała z ulic... Pojmanych gdzieś zamknąć. Przynajmniej na razie... - Westchnęła. Może ich najpierw postraszy stryczkiem za zdradę, a potem okaże miłosierdzie i puści? Miłosierna królowa, niemal prychnęła. W tym momencie nie miała absolutnie ochoty na miłosierdzie... Nie miała też ochoty na rzezie i krew. Miała ochotę się do kogoś przytulić i płakać nad swoim losem. Spojrzała na swoją ubrudzoną jedzeniem suknie i strzepnęła z niej resztki, spróbowała też wyłuskać śliwkę ze swoich włosów. - Każcie Straży rozdać żywność i jałmużnę w moim imieniu. Niech mówią, że zawdzięczają to królowej, która powróciła do stolicy. Tej prawdziwej królowej, a nie francowatej kurwie Shireen. I niech to będzie lepsze miejsce niż miejsce handlu żywnością... Mam dość. Wracam na Wzgórze Visneyi.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sty 12, 2019 2:22 pm

13 czerwca 336 AC, wieczór

Rozdający jedzenie Złote Płaszcze wędrowały po ulicach, szukając naprawdę potrzebujących. Unikali większych placów, gdzie sprzedawane było jedzenie. W jednej z uliczek czekało ich jednak niemiłe zaskoczenie. Gdy rozdali już około połowę jedzenia, napadła ich grupa ulicznych bandytów. Było ich więcej i zaatakowali z zaskoczenia, dlatego Złotym Płaszczom ciężko było się bronić, a szczególnie w wąskiej uliczce, gdzie musieli się bronić z każdej strony - także od góry, bowiem bandyci zeskakiwali nawet z dachów. W końcu Złote Płaszcze zostały wybite, a zawartość wozu opróżniona - na tyle, na ile pozostali przy życiu bandyci mogli unieść, bowiem większość z nich także padła z rąk walecznych strażników miejskich.
Niecałą godzinę później na ślady zdarzenia natrafili patrolujący żandarmi królowej Shireen i ze zdziwieniem przekonali się, że atakujący byli ubrani w ich własne uzbrojenie. Prędko sprzątnęli ślady zdarzenia i do rana dnia następnego sprawdzali czy jacyś ich ludzie zginęli lub stracili uzbrojenie... i nic takiego nie miało miejsca. Nic takiego nie miało miejsca, dlatego zaniepokojeni dziwną sytuacją zdali z całości raport swojej władczyni.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Arjan Estermont. Sob Sty 12, 2019 2:22 pm

Krótko po poranku - 14 Czerwca 336 AC

Gdy tak wędrowali przez ulice z eskortą królowej Shireen. Arjan rozglądał się po ludziach, był poranek, więc każdy raczej już wstawał do swych obowiązków, także humory mieszkańców raczej były widoczne. Jednakże przez eskortę wiele nie mógł zrobić, by dokładnie określić takowe humory i dowiedzieć się, co zaszło ostatnio w mieście. No, chyba że podsłuchać z jakichś plotek czy rozmów jak przechodził obok z tą flagą pokoju. Tak czy siak, gdy dotarli tak pod mury Czerwonej Twierdzy, czyli pewno koło barykad, to Estermont wyszedł trochę w strony barykady, gdzie byli żołnierze Alysanne. - Rzeknijcie swym rycerzykom królowej, że Arjan Estermont chętnie ponapierdala się w pojedynku z takimi tchórzami jak oni, bo do tej pory nie było słychu o wyzwaniu! - Zaśmiał się rubasznie niczym burza, po czym ruszył w kierunku bramy, gdzie po wejściu do zamku, zaczął ubierać się w bojowy rynsztunek, wszedł na mury i dalej prowadził swoje akcje prowokacyjne smoczych sługusów do walk z nimi. Przy jego osobie raczej towarzyszyli mu strzelcy, a jakby wróg próbował strzelać ku niemu, to miał spory zapas odległości, blanki, swój refleks i możliwość zasłonięcia się płytą czy też tarczą. Ano, w jednej dłoni dzierżył tarczę i napierdalał w nią młotem, na znak, że chętny do bitki.
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Payten. Pią Sty 25, 2019 1:55 pm

7 Czerwca 336 AC

Było już po wszystkim, serce biło chłopakowi niemiłosiernie mocno, zatrzymał się pod budynkiem na którym powinien czekać na niego Wilk, chłopak dał sobie moment na uspokojenie. - Szalona noc, nie ma co. Tego dnia nigdy nie zapomnę ani tego czegoś co zabiło tego człowieka. Jak coś tak ohydnego może kroczyć po świecie niezauważonym.
Złapał się za czoło i odgarnął z niego włosy które przykleiły się do potu spływającego po jego czole. Paytena strasznie bolało ramię, szkło tkwiące w jego ramieniu zaczęło dawać się we znaki. Nie umiał by nic z tym zrobić, wiedział mniej więcej jak idą żyły ale nie wiedział nic jak temu zaradzić dlatego postanowił tego nie dotykać. - Najgorsze jest to że pewnie będzie mnie szukał, wie jak wyglądam, będę musiał uważać na tego popierdola.
Nastała chwila ciszy która była przerywana głębokimi oddechami chłopaka. - Niech ten dzień się już skończy, dość mam przygód jak na jedną noc. Spojrzał na skrzynkę którą wciąż trzymał w rękach. - Po Ciebie tyle zachodu, mam nadzieje że jesteś tego warta moja droga. Dzisiaj nie czuł się bezpiecznie na poziomie ulic, wolał iść na swój teren, na dachy które sprawiały że świat był u jego stóp. Po chwili spojrzał w górę i spojrzał na swoją kolejną drogę do pokonania, ocenił i jeśli był w stanie wszedł na górę, spodziewał się że zastanie tam Wilka który miał oczekiwać na jego powrót.


Ostatnio zmieniony przez Payten dnia Sob Sty 26, 2019 1:23 pm, w całości zmieniany 1 raz
Payten.
Payten.

Liczba postów : 33
Data dołączenia : 21/08/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Sty 26, 2019 1:18 pm

Po chwili z jednej uliczki wyszedł właśnie Wilk. Oglądał się przez ramię nerwowo, a zaraz po nim wylazło dwóch ludzi w kapturach ubranych na szaro i z pałkami u boków. Jednakże panowie z pałkami nie mieli złych zamiarów. Zleceniodawca szybko chwycił Paytena z koszulę i pociągnął za sobą.
- Spadamy stąd, młody. Wszędzie ludzie Lalkarza. Szybko. - Wycedził przez zęby, spoglądając tak jeszcze raz za siebie. Pozostała dwójka też nie wyglądała na zachwyconą, jak prawdopodobnie ich szef okazywał widoczne zdenerwowanie, to oni przejawiali strach. Payten nie słyszał nigdy o kimś takim jak "Lalkarz", więc ciężko było zrozumieć, dlaczego tak się boją. Wędrowali między różnymi uliczkami jakoby jakimś labiryntem. Sam młodzik się już gubił, gdzie oni dokładnie idą. Po paru dłuższych chwilach przystanęli przy jednych z drzwi wewnątrz uliczki. Otworzyli i zaraz szybko zaczęli wchodzić do środka. W środku? Wyglądało jak typowe mieszkanko. Nie za bogato, nie za biednie, tak typowo na poziomie średniozamożnego mieszczanina.

Amur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lut 06, 2019 1:22 pm

16 czerwca 336 AC

Młody Harry Arryn przemierzał ulice Królewskiej Przystani w towarzystwie kilku rycerzy-towarzyszy z Dorzecza. To, jak pokonał tego Arjana zaimponowało im wszystkim. Znalazł uznanie pośród innych rycerzy i wszyscy mówili, że niedługo już zostanie pasowany na rycerza.
Towarzyskie gadki i rozmowy przerwał tętent kopyt. Ktoś zbliżał się do grupki rycerzy zza zaułka. Wszyscy się przygotowali, nigdy bowiem nie wiadomo co za niebezpieczeństwa czyhają na ulicach Królewskiej Przystani. Zaraz jednak napięcie opadło, gdy sprawcami zamieszania okazali się rycerze, ubrani w grube zbroje, ale noszący na sobie herby Arrynów lub kilku ich mniejszych lenników (jak czerwone sanki Breakstonów, czerwono białe diamenty Hardyngów czy błękitna fala Upcliffów). Przewodzący im rycerz, zsiadł z konia i zdjął hełm. Harry rozpoznał, że widział go kiedyś pośród gwardzistów jego ojca. - Książę, przybyliśmy na rozkaz Twego ojca, by Cię strzec. Od teraz, nie spuścimy Cię z oka, czy to w dzień, czy w nocy - powiedział całkowicie poważnie i klęknął. Towarzyszący Harry'emu rycerze zaczęli się w tym czasie chichrać z całej sytuacji.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Harry Arryn. Sro Lut 06, 2019 5:06 pm

O młodym Harroldzie dużo mówiono, co mu niezbyt pasowało. Niby dokonał czegoś niezwykłego, ale to było...iście przypadkowe, sam nie wiedział, jak tego dokonał. Powalić takiego wielkoluda! W głowie mu się to nie mieściło, że ze swoimi umiejętnościami ugrał zwycięstwo. Nie zasługiwał na takie pochwały, także za każdym razem mówił, że przesadzają z tym pasowaniem na rycerza. Co prawda chciał tego, ale młodzik chciał być uczciwy ze sobą, może tak dopiero za siedem lat chciał sięgnąć po pas rycerski i ostrogi. Miał jeszcze dużo do nauczenia się w kwestii walki, czy też samych realiów świata poza Doliną. Przez trzynaście lat nie wypuszczał nosa poza Dolinę bez większej obstawy. Jak jakiś ptak w klatce.
Nagle usłyszał on tętent kopyt. Niby nic niezwykłego, ale widok tak sporej grupy dobrze uzbrojonych ludzi w mieście na pewno zbierał uwagę. Gdyby byli wrogo nastawieni, to raczej by nie jechali tak spokojnie, także Harry był spokojny, nawet nie sięgał po miecz. Okazało się, że przybyli rycerze jego ojca. Arryn, gdy ich ujrzał, nabrał poważnego wyrazu twarzy. Czy to czas wracać do domu? Pomyślał ze skruchą, jeśli po to przyjechali Ci rycerze, to nie będzie miał za dużego wyboru. Jeśli takie będzie polecenie ojca, to wróci. Jednak nie po to oni przybyli, oni mieli na celu go chronić. Młody książę odetchnął głęboko, po czym wykonał gest, by rycerze powstali.
- Rozumiem. - Spojrzał tak po wszystkich i zatrzymał wzrok na osobie, która przypominała gwardzistę jego ojca. - Jakie twe miano, Sir? - Jeśli pozna imię, to na pewno go skojarzy, bo w rodzinnym zamku mogły być o nim jakieś plotki, te dobre, czy też złe. - Jak mniewa się ma rodzina? - Na chichoty jedynie westchnął i nie przejmował się tym, skupił się na swoich rycerzach, którzy właśnie mogli opowiedzieć mu wieści z rodzinnych stron. Jakże on chciałby ujrzeć twarze rodziców...
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lut 07, 2019 6:21 pm

- Ser Hubert Hersy - odpowiedział rycerz na pytanie o swe miano. Jego nazwisko od razu powiązało się z herbem na tarczy - uskrzydlonym kielichu na różowym polu. Harry'emu zaczęło w głowie majaczyć, skąd mężczyznę kojarzył. Pochodził z pomniejszego rodu, którego przedstawiciele służyli jako domowi rycerze Arrynów. Nie wyróżnili się niczym szczególnym w czasie wieloletniej służby - ot czasem pełnili jakieś funkcje na dworze. - Książę, obawiam się, że różnie. Twój dziadek zachorował i wrócił do Orlego Gniazda. Pełnię władzy przekazał Twemu ojcu. Jest teraz Regentem królestwa i sprawuje pełnie władzy - oznajmił poważny, choć trochę przygnębiony na samo wspomnienie o dobrym królu Harroldzie. - Za to nasi dzielni rycerze rozprawili się z Góralami. A teraz ruszyli rozprawić się z kolejnym pogańskim ścierwem - tym razem na Północy - powiedział tym razem już weselszym tonem, wyraźnie dumny z swoich rodaków.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Harry Arryn. Sob Lut 09, 2019 2:03 pm

- Także miło mi Ciebie poznać, Sir Hubercie. - Rzekł Harrold, po czym wysłuchał, cóż ma mu do opowiedzenia rycerz. Na wiadomość, że jego dziadek zachorował, wielce się zasmucił i wykonał święty znak. - Niech Siedmiu czuwa nad jego zdrowiem. Niestety nie mogę go odwiedzić. - Miał teraz w tym momencie smętne spojrzenie. Biedny dziadek. Wiek zaczyna już pokazywać swoje. Gdyby mógł, to teraz by go odwiedził, zwłaszcza że był w chorobie. Widok wnuka pewnie polepszyłby jego humor. Zawsze tak było. Natomiast, że ojciec sprawował władzę, było teraz oczywiste. Samo rozprawienie się góralami pokrzepiło Arryna, plan jego rodziciela się udał, co prawda opiewał on w okrucieństwo, ale jak inaczej odpowiedzieć ludowi, że przez wiele lat nie chciał się podporządkować i napadał na niewinnych ludzi z Doliny? Sprawa ciężka do rozpatrzenia, ale chłopak raczej nie miałby na tyle siły w sercu, by mordować, nawet niewiernych. Należał do tych bardziej łaskawych...zaraz, atak na Północ?
- Zaraz! - Giermek niemal krzyknął zaskoczony. - Atak na Północ? Przecież to nasi przyjaciele. Co się stało? NIE. TO NIE SĄ POGAŃSKIE ŚCIERWA. ZAMILCZ.... -Książę zaczął gestykulować, aż nagle przestał. Czy on właśnie się zdenerwował? - To są nasi bracia. Walczyliśmy niegdyś razem. Niemożliwe. Nawraca się słowem, nie mieczem.
Młodzieniec chwycił się za głowę, po czym złożył dłonie jak do modlitwy. Starucho, proszę, oświeć mego ojca, gdyż nie wie, co czyni. Pomodlił się krótko, by po chwili westchnąć i spojrzeć po swych rycerzach. - Chodźcie za mną, musimy rozstawić obóz na świętym wzgórzu. - Po rozstawieniu namiotów, Arryn skorzystał z doświadczenia rycerzy do treningu w walce.
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Harren Drumm. Nie Mar 03, 2019 12:52 am

12 lipca 336AC

W Królewskiej Przystani zaczęło się dziać. Wystarczyło naprawdę mało czasu od ataku wrogich wojsk w głębi miasta, żeby wszędzie była krew, ogień i ludzie w agonii. Drumm wraz z swoimi piętnastoma ludźmi był na to gotowy - ubrany w ciężką zbroję płytową z hełmem (cały pancerz jest ciężki, jedynie element pod kolanami jest pancerzem średnim) i bastardowym mieczem, wyszedł na ulice, by w imię królowej zabijać najeźdźców. Czekał na ten moment i nie bał się niczego, ani nikogo - uważał, że Utopiony widzi go w tym momencie i jest rad z jego zawziętości i hartu ducha. Drumm uważał, że nawet jeśli zginie będzie ginąć z mieczem w ręce, z uśmiechem na twarzy, rad, że wziął ze sobą niejedną osobę ku obliczom śmierci. Jedynie smuciła go myśl, że nie zginałby na statku, tak jak sobie zawsze wyobrażał. Co jedynie go tylko motywowało do nieumierania. Na plecach założoną miał również tarczę, którą w razie czego użyje. Wybiegł na ulicę i z przeraźliwym zaczął atakować tych, których uważał za wrogów po kolorach ich zbroi i sztandarów. Patrzył na wszystkich z góry - trzeba było przyznać, że nieczęsto spotykało się ludzi o jego wzroście.
Wybiegając, zdjął tarczę, żeby początkowo móc walczyć z mieczem w jednej ręce, drugą trzymać tarczę i bronić się przed potencjalnymi ciosami i pociskami.
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Nie Mar 03, 2019 6:56 pm

Harren, wielki olbrzym, wybiegł więc bić kolejnych żołdaków Baratheonów. Gdyby ktoś wcześniej wątpił w jego przydatność, to teraz na pewno rozwiał wszystkie wątpliwości. Dopadł do pierwszego przeciwnika i wbił mu sztych miecza głęboko w brzuch. Krew trysnęła, a Drumm wyciągnął miecz i wykonał kolejne cięcie, tym razem szczęśliwie uniknięte. Ale jego walka przypominała bardziej zabawę - z łatwością bronił kolejnych ciosów, a po dwóch nieudanych cięciach wreszcie wbił znowu miecz pod pachwinę i jego przeciwnik legł na ziemi. Z kolejnym bawił się o wiele krócej. Na powitanie przebił mu lewe płuco. Potem zdzielił go tarczą po twarzy i po prostu pozbawił głowy. Trzeci, już lepiej uzbrojony, też nie sprawił mu wielkich problemów. Z biegu zdzielił go mieczem w twarz, a gdy ten się zachwiał, dostał jeszcze mieczem w udo. Próbował dzięki temu skontrować, ale Harren tylko zdzielił go tarczą, przewrócił na ziemię i wbił miecz w twarz, pozbawiając trzeciego życia. Cały we krwi spojrzał, jak jatka się kończyła. Trwało to chwilę, może ledwo minutę? Wokół niego nie było już ludzi, a dalej też już kończyli. Niektórzy się poddawali, inni próbowali uciekać przez ogień. Pozostałe siły Jeleni zostały zmasakrowane, a widok strasznego berserka nie był najmilszym na koniec życia. Ludzie królowej zaczęli zbierać rannych. Niektóre Gwiazdy patrzyły krzywo na Żelaznych, ale gdy tylko przeszedł obok Harren i przypomnieli sobie jak straszny jest w boju - od razu odchodzili.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Harren Drumm. Nie Mar 03, 2019 11:50 pm

Wszystko to działo się piekielnie szybko i sprawnie. Harren działał jak zahipnotyzowany. Zobaczył pierwszego lepszego mężczyznę z żółto-czarnymi barwami i od razu zaatakował, wbijając miecz w brzuch pechowca. Żelazny czuł się jak w raju - przy każdym ataku krzyczał przeraźliwie, jednocześnie odczuwając jak adrenalina działa w jego żyłach - czuł się od niej uzależniony, potrzebował jej.
Za to każde kolejne zabójstwo dla mężczyzny było zabawą. Nie było tu żadnego godnego mu przeciwnika, który mógłby chociaż sprawić, żeby Drumm musiał się przyłożyć do walki.
Gdy już było po wszystkich, Harren spojrzał dookoła i roześmiał się głośno.
- Hahaha! Gdzie te kurwie syny uciekły? Chodźcie, chętnie z wami zatańczę! - Rzucił do uciekających przez ogień ludzi Baratheonów. Chwile później zajął się zbieraniem rannych i powstrzymywaniem pożaru - zorientował się też czy ktoś z jego załogi nieszczęśliwie padł trupem, bądź też został ranny. Tak czy inaczej, pomagał jak mógł, a jego siła i wielkość na pewno była przy tym skuteczna. Nosił zmarłych i umierających jak worki zboża, nie przejmując się ich wagą.
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Czw Mar 07, 2019 8:08 pm

Harren ruszył do pomocy przy pożarze. Mieszkańcy przenosili wodę w beczkach z Czarnego Nurtu i czerpali ze studni. Używali też piasku i generalnie wszystkiego, co się nadawało do tego. Ognia z początku nie byli w stanie powstrzymać, ale dzięki wspólnej i systematycznej pracy, po paru godzinach udało się go zatrzymać i powoli zmusić do odwrotu. Pot spływał po Drummie - nie tylko ze względu na wysiłek, ale i ciepło bijące od czerwono-zielonych płomieni. Spokój, który podarowali im atakujący, miał się okazać dla miasta błogosławieństwem. Im bliżej podchodzili z czasem do bram, tym zieleńszy i dziwniejszy był ogień. I nie dawał się gasić. Dopiero gdzieś nad ranem sam przygasł, tak jak i normalny ogień z pomocą mieszkańców, i Drumm zmęczony mógł wrócić do karczmy, w której nocował.
Ulicą Nasion dotarł do głównego placu. Rozłożyło się tam wiele uchodźców, pozbawionych domów. Wiele było tam kobiet i dzieci, mężczyzn trochę mniej. Co po niektórzy mieli ślady oparzeń na twarzach, dłoniach, nogach... Do Harrena podeszło trzech prowizorycznie uzbrojonych mężczyzn, z siedmioramiennymi gwiazdami wymalowanymi na czole.
- Kurwa, znowu jeden z tych Żelaznych.
- Jak królowa Alysanne może tolerować takie ścierwa... - nie krępowali się szczególnie przed obrażaniem Drumma. Trzeci z nich, zachowujący większą trzeźwość umysłu, popatrzył na Harrena i oznajmił mu:
- Nawróć się na Siedmiu i odrzuć swoich pogańskich bogów albo opuść to miasto.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Harren Drumm. Sob Mar 09, 2019 1:15 am

Harren chciał jak najbardziej pomóc przy opanowywaniu sytuacji, czyli tym razem gaszeniu pożaru. Im wcześniej się z tym uwiną, tym szybciej Drumm będzie mógł walczyć w imię Utopionego i posłać Baratheonów w wieczną podróż po nicości.
Dzięki zaangażowaniu mężczyzny i reszty pomagających udało im się zaprzestać rozprzestrzeniania się ognia.
Harren przetarł czoło z potu, po czym splunął do jakiejś kałuży krwi. Nie rozumiał o co chodziło z zielonym ogniem, jednak nie podobał mu się. Woda była wobec niego nieskuteczna, co samo w sobie niepokoiło brodacza. Jego zdaniem słona woda mogła być przydatna w każdej sytuacji. Zaś zielony płomień negował jego teorię, co mu się w żaden sposób nie spodobało.
W karczmie Harren spał jak zabity, uszczęśliwiony. Śnił o salonach Utopionego Boga, w których będzie mógł ucztować i walczyć do końca świata. Zrozumiał, że tylko poprzez wieczną walkę z innymi ludźmi mógł zostać zaproszony do domu jego ukochanego boga.
Idąc zaś ulicą, Drumm zauważył wielu ludzi, którzy stracili swoje domy i majątki. Nie współczuł ich - i tak nie było dla nich miejsca po śmierci. Nie walczyli o swoje, są to ludzie, którzy kryją się za innymi, udowadniając jakimi wielkimi są tchórzami. Dla Harrena wzorem jest zawsze kobieta, która nawet w ciąży potrafi bronić swojego domu z toporem w dłoni.
Z rozmyślań wyrwały go dość głośne odzywki mężczyzn, którzy prędzej pasowaliby do cyrku niż na wojnę. Drumm spojrzał na nich z góry szaleńczo, po czym roześmiał się.
- Jebać was, wy kurwie syny! Na dupie sobie gwiazdę wymalujcie, tam gdzie miejsce tych waszych zawszonych bogów! - Krzyknął do nich, nie pozwalając sobie zostawić obelgę jego boga bez odpowiedzi. Harren szedł w swoim standardowym rynsztunku - dokładnie tym samym co miał podczas walk. Jedynie tarczę zostawił w karczmie.
Zbliżył się do ostatniego mężczyzny, niemal stykając się ciałami, zaś Drumm patrzył na niego z góry, pokazując swą wyższość.
- A ja mam lepszą propozycję. Wsadź se chuja w dupę i spierdalaj, zanim nie pożałujesz, że się do mnie w ogóle odezwałeś. Masz mi zniknąć sprzed oczu zanim doliczę do pięciu. - Ściągnął pochwę miecza z pleców i wyciągnął bękarci miecz, który chwycił w dwie ręce i oparł go o posadzkę.
- Raz. - Zaczął odliczać, zaś przy trzech założył również hełm, który wcześniej trzymał zawieszony przy pasie.
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Sob Mar 09, 2019 1:43 am

Szczęście sprzyja głupim, a przynajmniej tak było tym razem. Dwójka z Gwiazd, które na początku śmiały się z Harrena, śmiertelnie wystraszyła się jego gróźb i postury i cofnęła się krok do tyłu.
- Co z Wami, kurwa? - spytał ten ostatni, samemu wyjmując swój patyk, gotowy do walki z przerażającym Drummem. Przez chwilę się zawahał, ale wiara w nim zwyciężyła. Ruszył na Harrena, który jednak nie zamierzał się długo zabawiać z chłopaczkiem. Potężnym cięciem po głowie przebił mu zbroję i wbił miecz głęboko koło oka. Brat Ubogi jęknął z bólu, plując krwią, podczas gdy Drumm swoją tarczą uderzył mu tarczą w ramię, łamiąc jakąś kość, po czym wyjął miecz i wbił go głęboko w brzuch. Gdy go wyjął, wierny zatoczył się i upadł krwawiący na ziemię, z grymasem przerażenia połączonego z zaskoczeniem na twarzy. Pozostałych dwóch wyglądało na na tyle przerażonych i skonsternowanych, że Harren mógł sobie przejść dalej i wrócić do swojego pokoiku w karczmie przy porcie.
Tam jednak czekało go kolejne zadanie. Już przed karczmą zobaczył człowieka z herbem podwójnego konia na zielonym tle. Rozmawiał z jego ziomkami, którzy widząc go, od razu postanowiły wyjaśnić całą sytuację: - Chcą nas wysłać na południe od Czarnego Nurtu, żeby napierdalać więcej Jeleni. Stary, kurwa, wreszcie okazja do zabawy, co nie?
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Harren Drumm. Sob Mar 09, 2019 1:59 am

Tego właśnie się spodziewał po tych małych chłoptasiów, którym ledwo włoski na piździe rosły. Widząc ich uśmiechnął się, dając im do zrozumienia, że dobrze robią. Ostatni zaś nie za bardzo wiedział o co chodzi w tak zwane życie.
- To z nimi, że właśnie udowodnili swoją mądrość nad tobą, nieszczęśniku. Choć można już cię nazywać trupem. - Powiedziawszy to, podniósł miecz i zaatakował Brata Ubogiego. Wbił miecz mu w głowę, obok oka i już wiedział, że tak naprawdę jest już po wszystkim. Drumm jednak nie był tak pobłażliwy - połamał jeszcze nieszczęśliwca i wbił miecz w brzuch, ekscytując się widokiem jego zdziwienia i strachu, wymalowanego na twarzy. Czuł się szczęśliwy, gdyż właśnie zabił jednego z wielu toksycznych i złych dla niego ludzi, których trzeba wyplenić.
Gdy przebity mężczyzna już skonał, Harren spojrzał na pozostałą dwójkę i rzucił im tylko:
- Zróbcie coś z nim, spalcie albo cokolwiek. I nie wchodźcie mi już nigdy w drogę, albo skończycie tak jak on. - Ostrzegł ich i poszedł swoją drogą do gospody, chcąc się napić i odpocząć. Zanim jednak wszedł do środka, zauważył ludzi o nieznanym mu herbie wśród jego ziomków.
Gdy przedstawiono mu całą sytuację, ryknął ze szczęścia i odkrzyknął:
- Oczywiście, kurwa, że idziemy ich napierdalać! Im szybciej tym lepiej, panowie, ZBIERAMY SIĘ! - Krzyknął na cały głos, tak żeby też ci, którzy własnie zażywali przyjemności w prywatnych pokojach z pannami go usłyszeli. Poklepał nieznajomego mu człowieka z podwójnym koniem w herbie i spojrzał mu w twarz.
- Jak się nazywasz, panie? Zgaduję, że to ty masz nas wziąć na pole bitwy. Tak więc prowadź. - Jako że Harren był przygotowany i miał wszystko ze sobą, nie musiał się wracać do karczmy, aby wziąć potrzebne mu rzeczy. Jedyne czego pożądał to posoki krwi Baratheonów, ich martwych twarzy i trupów. Wszystko ku chwale Utopionego Boga.
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Nie Mar 10, 2019 5:55 pm

Dwaj Bracia Ubodzy trzęsąc się kiwnęli tylko głowami i Harren tylko kątem oka mógł zobaczyć, jak sprzątają swojego druha.
Mężczyzna w zbroi kiwnął głową olbrzymowi, odchrząknął i wyjaśnił: - Kapitan Hugh z Miasteczka Lorda Harrowaya. Mam Was zaprowadzić do portu, stamtąd wyruszycie barkami na drugi skraj rzeki. Niedługo potem dołączą do Was inni żołnierze, ale Wy, jako najlepsi wojownicy i żeglarze, macie dokonać wstępnego zwiadu i rozeznania w sytuacji - wyjaśnił. Gdy już wszystko stało się jasne, wszyscy Żelaźni z miasta - tak Harrena jak i Quentyna, znaleźli się w porcie i wypłynęli z miasta na drugą stronę...
13 lipca 336 AC,
Popołudniem...

W mieście w tym czasie panowało spore zamieszanie. Najpierw na Wzgórzu Visenyi wszyscy się krzątali. Potem dziewięciu konnych opuściło miasto w drobnym orszaku. Dojechało do obozu Lyonela, skąd wysłano sygnał dymny. I wtedy wszyscy z Wzgórza Visenyi zebrali się i zaczęli drogą opuszczać miasto. Ludzie Baratheonów przepuścili ich i wypuścili w drogę na północ, po czym sami zaczęli wchodzić do miasta. Utrzymywali dość luźną dyscyplinę i szyk, chociaż nie dochodziło do wielu nieprzyjemnych sytuacji - tylko kilka incydentów z Braćmi Ubogimi i biednymi mieszkańcami miasta. A sami mieszkańcy przywitali przybyszy jak bohaterów - skandując na ulicach przede wszystkim swe żądania "chleba". Złote Płaszcze zostały przekazane pod zarząd człowieka wyznaczonego przez Lyonela, a septoni miasta i Bracia Ubodzy chcieli się spotkać by omówić warunki "współpracy" pomiędzy Baratheonem, a Wiarą. Żołnierze zabezpieczyli także szalenie niebezpieczne dzbany Dzikiego Ognia.
Pozostała także jeszcze Czerwona Twierdza, która poddać się nie chciała.
Nieznajomy


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Mar 11, 2019 8:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Lyonel "Młot" Baratheon. Nie Mar 10, 2019 7:53 pm

Tak jak Roote powiedział, tak się stało. Wkrótce armia smoczycy opuściła miasto i udała się na północ do domów. Wtedy armia Lyonela mogła wejść do miasta... Natychmiast zajęli Wzgórze Visenyi i tam rozłożyli największy obóz. Drugi, nieco mniejszy rozłożono u stóp Czerwonej Twierdzy, lecz poza zasięgiem ewentualnych machin tam zebranych. Rozłożyć miano także własne machiny i przygotować do oblężenia. Lyonel większość dowódców Złotych Płaszczy rozkazał rozbroić i tymczasowo zawiesić, jednocześnie wyznaczając własnych. Zabezpieczane dzbany z dzikim ogniem miano pozostawić w miejscach, w których są pod strażą jego ludzi. Żołnierze, którymi dowodził nie mieli doświadczenia z tym paskudztwem i nie zamierzał ryzykować ich życia, by przenieść dziki ogień. Jedynie dzbany najbliższe zamku miały być ostrożnie przetransportowane w okolice obozu oblegającego Czerwoną Twierdzę. Mieli zająć się tym Złote Płaszcze, które miały doświadczenie w obcowaniu z tym płynem. Pozostali strażnicy miasta mieli zabezpieczyć i strzec bramy - bądź ich pozostałości - w odpowiednich grupach. Nie cała formacja, ale dostatecznie wielu. Do bram twierdzy posłał rycerza, by zaprosił dowódcę garnizonu na rozmowy, samemu zaś w tym samym czasie zaprosił przywódców Braci Ubogich na rozmowy.
Skoro zaś już mieli miasto, blokada nie była potrzebna. Żywność mogla być ponownie sprowadzana do miasta. Ponadto skoro kompania odchodziła, książę postanowił rozdać część żywności najbardziej potrzebującym. To jednak wolał pozostawić w rękach fanatyków...

Lyonel
Lyonel "Młot" Baratheon.

Liczba postów : 197
Data dołączenia : 13/12/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Czw Mar 14, 2019 9:20 pm

Mieszkańcy Królewskiej Przystani coraz bardziej cieszyli się z przybycia Baratheonów. Jelenie podały im chociaż po posiłku i przynajmniej częściowo zaspokoili głód. Wszyscy ustawiali się w kolejkach do miejsc odbioru, w których Bracia Ubodzy wydawali im jedzenie. Choć zdawało się, że większą zasługę przypisywali za to właśnie Gwiazdom.
Czystka wśród Złotych Płaszczy przebiegła bez problemowo - szczególnie, że całą górę organizacji stanowili ludzie Darry'ego, którzy teraz po prostu przekazali swoje kompetencje ludziom Lyonela. Szybko też zorganizowano spotkanie z przedstawicielami Wiary. Przedstawili księciu następujące żądania:
  • Utrzymanie możliwości swobodnego poruszania się po mieście i okolicach
  • Potwierdzenie możliwości sądzenia w sprawach Wiary na terenie Królestwa Burzy
  • Odbudowa Wielkiego Septu na koszt Końca Burzy
  • Regularne datki na Wiarę od króla


Do obozu przybył także dowódca garnizonu Królewskiej Przystani - jakiś rycerz pod barwami Seaworthów, jeden z synów osławionego Davosa. Zdawał wrażenie człowieka sympatycznego.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Lyonel "Młot" Baratheon. Sob Mar 16, 2019 2:51 pm

Powoli wszystko zaczynało pracować, tak jak tego chciał. Mieszkańcy Królewskiej Przystani nieco się uspokoili, sytuacja się stabilizowała. Nie znaczyło to jednak, że to koniec wojny.
Kiedy zaś przybyli przedstawiciele fanatyków, wysłuchał ich. Na tyle, na ile mógł być spokojny przy takich żądaniach, nie miał problemu z przyjęciem pierwszego punktu. Na drugi punkt mógł zgodzić się jedynie częściowo. Bracia mogli sądzić w sprawach Wiary jedynie na terenach królestwa na północ od Czarnego Nurtu, gdzie aktualnie książę zarządzał. Jeżeli chcieli zrobić to samo na południu, musieli uzyskać pozwolenie króla. W sprawie dwóch ostatnich pozycji stanowczo odmówił. Ani on, ani przedstawiciele nie mieli tyle prawa, by o tym decydować. Dopiero jego ojciec ustali to na osobistym spotkaniu z Wielkim Septonem. Jeżeli doszli do porozumienia, chciał by Bracia Ubodzy wspomogli Złote Płaszcze w egzekwowaniu przestrzegania prawa w mieście, oraz pomogli zabezpieczyć dziki ogień jego ludziom.
Przybyłego Seawortha przyjął ze wszystkimi zaszczytami przysługującymi synowi lorda i zaprosił go do stolika, zastawionego jedzeniem i winem.
- Ser Matthosie. - zaczął. - Jak wiesz, miasto otworzyło przed nami bramy, zaś lordowie niedawno lojalni Targaryenc'e są teraz moimi gośćmi. Ich ludzie spokojnie wrócili do domów, do rodzin. Jesteście jednym z ostatnich punktów oporu. - spojrzał mężczyźnie prosto w oczy i pochylił nad blatem, wspierając przedramiona na nim. - Obaj zapewne już jesteśmy wystarczająco zmęczeni wojną, nasi ludzie też. Wy tutaj jesteście w bardzo złej sytuacji, zaś wasza królowa już niedługo będzie mogła cieszyć się swoim tytułem. Nim dotarliśmy pod miasto, mój ojciec zabrał ponad połowę ludzi i popłynął do Końca Burzy, by zatrzymać królową Shireen, a już wtedy wiedzieliśmy że nie dysponuje ona zbyt wielkimi siłami. Dodatkowo kompania, która nie zajęła z nami miasta popłynie wesprzeć króla Durrana. - zamilkł na moment, by rozmówca mógł przemyśleć jego słowa. W tym czasie książę skosztował kilku winogron, popijając je małymi łykami wina.
- Dlatego chciałbym przedstawić Ci ser warunki kapitulacji Czerwonej Twierdzy. Wasi żołnierze składający się z mieszkańców tego kontynentu złożą broń i będą mogli swobodnie wrócić do swoich domów, by zająć się rodzinami i żniwami. Najemnicy dostaną możliwość zarobku u lordów, którzy mają problemy z bandytami, lub pozostaną do mojej dyspozycji. Przekażecie nam wszystkich posiadanych jeńców, zaś wszyscy wysoko urodzeni - w tym także Ty ser Matthosie - pozostaniecie w zamku jako moi honorowi goście do czasu zakończenia wojny. Otrzymacie własne komnaty i będziecie traktowani zgodnie z przywilejami odpowiadającymi waszemu urodzeniu. Ponadto będzie mieli możność swobodnego poruszania się w obrębie murów Czerwonej Twierdzy. Od Ciebie wymagał będę jeszcze podjęcia próby przekonania garnizonu Maidenpool do kapitulacji. - ponownie zamilkł, dając Seaworthowi czas do namysłu...

Lyonel
Lyonel "Młot" Baratheon.

Liczba postów : 197
Data dołączenia : 13/12/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Sob Mar 16, 2019 3:28 pm

Bracia Ubodzy nie mogli dyskutować z odpowiedzią Lyonela. Zrobił tyle, ile był w stanie im zapewnić zgodnie z swoją pozycją. Być może puste obietnice jeszcze bardziej by ich udobruchały, ale docenili szczerość księcia i podziękowali mu. Rewanżując się, zapewnili, że do czasu rozmów z królem pozostanie on ich przyjacielem i będzie mógł liczyć na ich pomoc.
Ser Matthos został przyjęty dość dobrze i na pewno wywarło to na nim dobre wrażenie, tak jak sam książę. Gdy przysiedli do rozmów, wyglądał na zadowolonego. Oferta Lyonela nie zrobiła na nim jednak wielkiego wrażenia. - Ludzie Targaryenów mnie nie obchodzą. Jeżeli Twój ojciec wyjechał pokonać moją dobrą siostrę i królową, niech to zrobi. Ale dopóki Jej Miłość jest żywa, jestem zobligowany przysięgą do wypełniania jej rozkazów - oznajmił spokojnym tonem. - Mamy zapasy na miesiące oblężenia. Jeżeli chcesz czekać tu kolejny rok, proszę bardzo. Jeżeli chcesz szturmować zamek, zginą setki moich ludzi... Ale Twoich zginą tysiące. Ciekawe jak Twoi poddani zareagują na kolejną rzeź po Polach Zielonego Ognia - rzucił lekko. - Nie poddam zamku, przynajmniej na razie. Tym bardziej nie pomogę Ci w odebraniu mojej rodzinie Stawu Dziewic. Jeżeli Twój ojciec faktycznie ma wielką armię i pokona swoją kuzynkę... Wtedy być może wrócimy do rozmów - zakończył stanowczo, nieprzejednany by poddać Czerwoną Twierdzę. Widać Stannis wpoił im swoją wytrwałość bardzo głęboko...
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 27, 2019 2:50 pm

23 lipca 336 AC

Do Lyonela napływały raporty od żołnierzy, którzy mieli zająć się bandytami w Ziemiach Korony. Generalnie rzecz biorąc nie szło najlepiej. Sprawnie zwalczali bandytów, problemy pojawiały się za to z wrogami z Dorne. Dornijska banda zdawała się jednak poruszać powoli na północ. Dało to chwilę wytchnienia lordom Hayford i Rosby, źle odbijało się jednak na ziemiach Mormontów i chwilowo bezpańskich ziemiach wokół Stokeworth i Antlers. W tych okolicznościach, i jako że Królewska Przystań została zdobyta, lord Mormont przysłał ze swojego zamku posłańca, który miał poprosić księcia o pomoc z tymi aktami bandytyzmu. Do Lyonela doszły też wieści o bohaterskich czynach jego krewniaka - Edrica Storma. Odnalazł on jedną z grupek bandytów i gdy został ostatni ze swoich ludzi na placu boju, w pojedynkę rozprawił się z ośmioma Dornijczykami.
Dobre wieści płynęły za to z miasta. Ludzie Baratheona pochwycili lorda Stokewortha i 3 jego rycerzy.
Ojciec
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Lyonel "Młot" Baratheon. Sob Kwi 27, 2019 6:13 pm

20 lipca 336 AC


Kilka dni po zajęciu miasta nadszedł czas na zajęcie się problemem Czerwonej Twierdzy. Co prawda nie zamierzał bezpośrednio szturmować twierdzy, bo to nie miało najmniejszego sensu. Lecz przecież każdy słyszał o słynnych tunelach pod zamkiem, którymi można potajemnie się wydostać. Rozkazał swoim ludziom znaleźć w mieście kogoś, kto zna owe tunele i wskaże je za tytuł szlachecki. Dodatkowo ogłosił nabór do swoich wojsk, jak i oddziałów miejskich zwanych Złotymi Płaszczami. Każdy mieszkaniec Królewskiej Przystani mógł zaciągnąć się do jego wojsk, mogąc liczyć na dobry żołd, oraz pełne uzbrojenie.
Tego dnia Lyonel zaprosił też do siebie przedstawicieli Braci Ubogich. Zaproponował im częściowe uzbrojenie w zamian za obietnicę wspólnej walki w obronie miasta przeciw każdemu wrogowi, który stanie pod jego murami.

23 lipca 336 AC


Kiedy tylko nadeszły wieści o dornijskich skurwielach panoszących się po jego królestwie, wpadł w furię. Te przeklęte psy nawet daleko na północ od granicy uprzykrzały im życie! Natychmiast postanowił wysłać ludzi, którzy się tym zajmą. Nieco jego złość zmniejszyła tylko wieść o wzięciu do niewoli Stokewortha. Rozkazał rozpuścić wieści o egzekucji tego wieczora na głównym rynku. Zamierzał wykonać ją osobiście.
Gdy tylko wieczorem rozpoczęło się przedstawienie, poinformował zebrany tłum o wygnaniu rzeczonego lorda z królestwa, oraz oczywistym jego powrocie. W imieniu króla skazał go na śmierć przez ścięcie, zaś jego rycerzom dał wybór. Pójdą w ślady swego lorda, bądź przysięgną mu wierność i ruszą wraz z wybranymi oddziałami, by walczyć z bandytami. Po dokonaniu przez mężczyzn wyboru zajął się - zapewne ku uciesze tłumu - wykonaniem egzekucji na skazańcu, bądź skazańcach.

Liczby:
Lyonel
Lyonel "Młot" Baratheon.

Liczba postów : 197
Data dołączenia : 13/12/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Królewskiej Przystani - Page 3 Empty Re: Ulice Królewskiej Przystani

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach