Komnaty gościnne

Harlaw kiwnął głową. Z jednej strony już wcześniej ustalili, że Redwyne będzie opłacać jego ludzi w ramach podatków. Można było więc pewnie policzyć, ilu to będzie ludzi. Z drugiej strony... słowa Redwyne'a miały sporo sensu. O ile się jednak orientował, w tym zakresie płacowym mieściło się właśnie 400 ludzi. Nie miał więc innego wyjścia, jak zaaprobować decyzję Redwyne'a.
- Dobrze, niech będzie 400 ludzi.
A jako, że było już zapewne późno, po wyjściu księcia Redwyne'a sam Harlaw udał się do łoża, by zaspokoić swoje potrzeby snu.

Harras wydał lordom rozkaz przygotowywania się do wypłynięcia. Król dopilnował, by warunki umowy z Redwynem były na razie przestrzegane. Gdy jednak cała machina ruszyła, Harlaw mógł przystąpić do dzieła. Wezwał do swojej komnaty "księcia Arbor". Wartę przy drzwiach pełnili jego strażnicy (jak w całym zamku), a on sam tradycyjnie miał Zmierzch przy pasie.
- Zastanawiasz się zapewne, po co Cię tu wezwałem. Podjąłem pewne decyzje. Płyniemy na kolejną wojnę, ponownie z Hightowerami. Tym razem najedziemy Blackcrown oraz Trzy Wieże. I ponownie chciałbym użyczyć Twoich okrętów, dlatego pragnąłbym abyś wszystkie przetransportował do Vinestown, skąd moje siły wyruszą na kolejną wyprawę. Wyłącznie moje, bo nie chcę już nadwyrężać Twoich i tak uszczuplonych środków. Aby jednak uniknąć jakichś spięć pomiędzy naszymi ludźmi, chcę by na parę dni tylko wszyscy Twoi ludzie udali się do Starfish Harbor. Tam na pewno nie zawadzą moim w drodze i za parę dni - powiedzmy za tydzień, wrócą ponownie na południe do swoich obowiązków. Wyślij rozkazy jak najprędzej. Czy wszystko jasne?

Rozkazy zostały wydane. Do tego czasu Harras nakazał wszystkim wybranym lordom opuścić Arbor. 29 kwietnia ostatnie statki miały odbijać od brzegu Ryamsportu. Rozkazy, które pozostawił lordom z nim płynącym pozostawały takie same, jak na naradzie. Tym pobożnym przekazał zaś dokładnie takie zadania: zebrać statki z swoich domów i popłynąć splądrować Północ. Ich celem miały być stosunkowo łatwe cele - Niedźwiedzia Wyspa, Deepwood Mote i Niedźwiedzi Las. A zarazem wystarczająco oddalone od Żelaznych Wysp, by nie przeszkadzali "jego" lordom w przygotowaniu do wypłynięcia. Co zaś do sił pozostałych na wyspie... - wszystkie ich statki, wraz z siłami Sparra i Orkwooda, które miały "wyruszyć jako ostatnie" (a tak przynajmniej mieli powiedzieć tym wypływającym na Żelazne Wyspy, co jednak nie miało być prawdą). Wojska Harlawa miały pozostać pod zamkiem Redwyne lub na nim, zaś Tawney i Blacktyde mieli wyruszyć do pustego Vinestown. Niejako, zgodnie z planem, po statki Redwyne'a. Gdy wszystko powoli przesuwało się na wyznaczone miejsca, Harras mógł działać. W Vinestown mieli rozpocząć działanie dopiero po dotarciu do niego - prawdopodobnie koło południa następnego dnia (29 kwietnia). W Ryamsporcie - po odpłynięciu ostatniego statku i potwierdzenia konnym posłańcem z Redwyne. Dodatkowo Harras chciał ze sobą zostawić pojmanych maesterów - którzy wciąż mieli być w dobrym stanie i zadbani, obecnie zaś czekać w Ryamsporcie, przy galerach zabranych z Starego Miasta. Tej nocy Harlaw nakazał pozostać w gotowości większej ilości ludzi niż zwykle (w zasadzie całemu garnizonowi, czyli 4 setkom ludzi) i wstępnie poinformował ich o swoich planach. W końcu wezwał swojego zaufanego człowieka i wydał rozkaz: - Zająć zamek. Niech ludzie przy bramie nikogo nie wypuszczają bez mojego wcześniejszego rozkazu. Przede wszystkim zabezpieczyć arsenał broni i uzbrojenia, skarbiec i kruczarnię. Dopiero wtedy możecie przystąpić do dalszej części. Pojmać lub zabić wszystkich domowników uzbrojonych w jakąkolwiek broń. I każdego kto będzie stawiał opór. I przyprowadzić przed moje oblicze Redwyne'a. W łańcuchach. Żywego. Możecie z resztą pojmanych niewolników, tfu, domowników. Przyjmę ich w sali tronowej.