Valhalla
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Off-Top :: Zaświaty
Strona 1 z 1 • Share
Valhalla
Miejsce przebywania poległych w chwale wojowników.
Utopiony- Pan Podwodnych Komnat
- Liczba postów : 32
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Valhalla
Rewolucja była już blisko, wystarczyło pchnąć do przodu kilka pionków i władza ludowa nad Dorzeczem rozprzestrzeniła by się tak szybko, jak zeszłoroczna stonka na polach sąsiada. Niestety dzień przed dokonaniem tego wszystkiego, plan polegający na zabiciu wszystkich panów zakończył się fiaskiem, a wkrótce dowiedziano się kto stał za rozkazem.
Ivan w żadnym wypadku nie miał zamiaru uciekać, uzbroił się ze swoją kosą postawioną na sztorc i stanął w swoim namiocie, od razu gdy zobaczył postać wyłaniającą się zza skórzanego wejścia, pchnął swoją bronią w niego, nieszczęśliwie jednak atak został zablokowany, tak samo jak kolejne. Nie było problemu więc z wtargnięciem do namiotu, większej ilości przeciwników którzy ogłuszyli dzielnego Sołtysa. Obudził się dopiero w chwili gdy miał iść na szafot.
Z dumnie podniesionym czołem kroczył przed siebie, a gdy przypadkiem nastąpił na nogę kata, spojrzał na niego dumnie i coś burknął. Jego ostatnie słowa niewątpliwie wyryły się w głowach żołnierzy z Mokrego Lasu.
- Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, ni... - zaczął, lecz nie dane mu było skończyć, gdyż ciasna pętla zacisnęła mu się na szyi. Zmarł.
- ..e damy pogrześć mowy! Dorzeczański my naród! Ivanowickowy ród! Ludowy szczep Muddowy! - powiedział z pięścią uniesioną w powietrzu. Gdy otworzył oczy, spostrzegł się że jest w sali, wielkiej komnacie, w której wszędzie stały stoły, a na nich przeróżne jadło i miód pitny, a wszędzie dookoła stali ludzie i rozmawiali ze sobą, często z szerokim uśmiechem na ustach. W jednym z kątów tej komnaty, toczyła się bijatyka, a jucha lała się wszędzie. Ivan postąpił jeden krok do przodu i nie za bardzo rozumiał co tu się dzieje, lecz gdy zobaczył jedną znajomą twarz, od razu niepokój w sercu zamieniła się w radość.
- Maćko! Przyja-cielu dro-gi! - podbiegł do niego i się wtulił, wtedy zdał sobie też sprawę że nie żyje.
Ivan w żadnym wypadku nie miał zamiaru uciekać, uzbroił się ze swoją kosą postawioną na sztorc i stanął w swoim namiocie, od razu gdy zobaczył postać wyłaniającą się zza skórzanego wejścia, pchnął swoją bronią w niego, nieszczęśliwie jednak atak został zablokowany, tak samo jak kolejne. Nie było problemu więc z wtargnięciem do namiotu, większej ilości przeciwników którzy ogłuszyli dzielnego Sołtysa. Obudził się dopiero w chwili gdy miał iść na szafot.
Z dumnie podniesionym czołem kroczył przed siebie, a gdy przypadkiem nastąpił na nogę kata, spojrzał na niego dumnie i coś burknął. Jego ostatnie słowa niewątpliwie wyryły się w głowach żołnierzy z Mokrego Lasu.
- Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, ni... - zaczął, lecz nie dane mu było skończyć, gdyż ciasna pętla zacisnęła mu się na szyi. Zmarł.
- ..e damy pogrześć mowy! Dorzeczański my naród! Ivanowickowy ród! Ludowy szczep Muddowy! - powiedział z pięścią uniesioną w powietrzu. Gdy otworzył oczy, spostrzegł się że jest w sali, wielkiej komnacie, w której wszędzie stały stoły, a na nich przeróżne jadło i miód pitny, a wszędzie dookoła stali ludzie i rozmawiali ze sobą, często z szerokim uśmiechem na ustach. W jednym z kątów tej komnaty, toczyła się bijatyka, a jucha lała się wszędzie. Ivan postąpił jeden krok do przodu i nie za bardzo rozumiał co tu się dzieje, lecz gdy zobaczył jedną znajomą twarz, od razu niepokój w sercu zamieniła się w radość.
- Maćko! Przyja-cielu dro-gi! - podbiegł do niego i się wtulił, wtedy zdał sobie też sprawę że nie żyje.
Ivan z Mokrego Lasu.- Liczba postów : 18
Data dołączenia : 10/12/2017
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Off-Top :: Zaświaty
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|